Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249984
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2019 , Komentarze (6)

Moje panie, sezon wędrówek rozpoczęty. Dziś wykonaliśmy 9,39km i 14.061 kroków. Trasa wzgórzami morenowymi otaczającymi Gdynię, cudnie ciepło, słonecznie. Podjechaliśmy do dzielnicy Chylonia i stamtąd nawrót do Śródmieścia.  Ale to była frajda ! Ile ludzi po drodze spotkaliśmy, jak fajnie  wyglądała Gdynia i obwodnica z poziomu mostku  nad drogą . Słońce grzało wspaniale, przysiedliśmy na leśnej ławce, grzalismy sie w słońcu, podjadając jabłko, kawałek ciasta, popijając wodę. Wracając przez miasto czuliśmy bolące stopy na betonowym podłożu.  Na szczęście wczoraj ugotowałam rosół, dodałam tylko makaron i obiad gotowy. Do tego gotowane mięso indycze, pycha!  Pranie wywieszone przed wedrówką wyschło, drugie już wiruje, takie coś to lubię.  Jak na pierwszy raz  i majówkę w marcu(!), to wyszło nieźle, a zmęczeniu wcale sie nie dziwię.  Teraz ma zaparzona kawę,  za chwilkę usiądę z książką, z gazetami, być może jakaś drobna drzemka przy muzyce. Żyć nie umierać! :D. Wczorajszy wieczór bardzo miły, graliśmy długo w brydża,  niestety z dziadkiem. Ale i tak zabawa była przednia.  Rano waga rozsądna, mimo wypitego wina w ilości 3 kieliszków.  Nie jest zatem źle i oby tak dalej.

22 marca 2019 , Komentarze (8)

po melatoninie spałam dobrze. Czyli był jakiś powód, ale nie będę go szukać. Wczoraj wieczorem przyszła pani z zarządu wspólnoty, raz jeszcze porozmawiać i poinformować, że podejmą kroki  zmuszające pana sasiada do działań. Długo to trwa, cóż robić. On sam wczoraj znów stukał, pukał, ale cel nie jest nam znany.  Dziś na śniadanie owsianka z owocami , jabłkiem i jogurtem. Potem spacer, wyszło znów 5 km , a niebo dziś tak błękitne, morze  odbija ten kolor i jest bajecznie! Ciepło, znów rozpięta kurtka, bez czapki i rękawiczek.  Wczoraj zostaliśmy zaproszeni na 30 urodziny córki kuzynki. To dopiero 10 maja, ale fajnie będzie się spotkać z rodziną. A matka jubilatki dziś u nas obiaduje, już wszystko gotowe, mam zatem czas na pogawędkę z Wami. Mąż wrócił od rodziców ok. 12:30, oni dopiero zaczynali jeść śniadanie(!?). Cóż , inaczej im biegnie czas.  Brat nadal chory, ale po głosie słuchać, że jest lepiej. Niech wyleży, wyleczy , bo żartów nie ma. Gotuje już rosół na weekend , jutro w planach wędrówka brzegiem morza od Osywia do Rewy. Oby pogoda dopisała, a my gdy wrócimy  , to rosół znajdzie z pewnością amatorów.

21 marca 2019 , Komentarze (2)

przywitała dzis łaskawie słońcem! Wprawdzie chłodno, ale jak jasno jest, jak promiennie! Sen lepszy, ale dzis profilaktycznie zażyję melatoninę. Po jaglance na śniadanie udałam się do fryzjera. Lubię , bo odpoczywam, a masaz głowy z odzywką to poezja. Fryzurę ma  krótka, nawet bardzo, aby jak najdłużej była bez wywijasów koło uszu, bez zawijasów na szyi. Po powrocie II śniadanie, nie byłam głodna, ale mąż przyszykował,",, cóż było robić, Paweł ani pisnął..." . I jeszcze kupił bajgle, kusiciel. Potem spacer , 5 km i 10.000  kroków wyszło, czyli ok.  Ludzi na bulwarze, młodzieży w dniu wagarowicza pełno na plaży. Po powrocie do domu zabrałam się za " warsztaty kulinarne".  Posiekałam wczoraj ugotowana kapustę z pieczarkami, usmażyłam naleśniki,  nadziałam je, zawinęłam. Te lepsze pod względem wyglądu dla rodziców, reszta dla nas. Potem doprawiłam uda kurze, pieka się jeszcze, też dla rodziców. Po tych czynnościach kuchennych musiałam  sporo sprzątać, bo zawsze wykonuje kilka czynności na raz. Usiadłam po 15, z dobrą herbatą typu Earl Grey, zawsze mi smakowała i zapachowo także.  Mąż , kochany chłopak, wyprasował wypraną rano zmianę pościeli, która pięknie wyłopotała się na wietrze, wybieliła na słońcu. Dziś weszłam w 4 rok mojej emerytury i naprawdę nie tęsknię za dawnym życiem. Tym bardziej, gdy czytam, słucham, co się dzieje z prawem w Polsce , jak atakowani są prawnicy, jak okrutni i bezwzględni są politycy.  Ja mam teraz  swoje życie, które będę jadła małymi łyżkami, aby starczyło na dłużej. Ku chwale mojej i moich bliskich.:D.

20 marca 2019 , Komentarze (16)

Kolejna noc bardzo źle spędzona, bo spałam od 4 do 9. Przyczyny brak, przynajmniej ja jej nie znam.  Przeczytałam  całą książkę, którą wczoraj zaczęłam, wypiłam kubas mleka z miodem, zmarzłam i czułam to zimno nadchodzące przed brzaskiem. Brr!  Na śniadanie kolejny dzień kasza jaglana. Lubię taką z owocami suszonymi  i jogurtem.  Ciekawe, co będę jadła w sanatorium?  Po śniadaniu spacer nad morze. Za oknem wspaniałe słońce, a tu zimno  wyszło na spotkanie!  Marsz tradycyjny, ok. 5 km i prawie 9.000 kroków. Oby każdy wykonywał tyle codziennie. Kupiliśmy  po drodze nowy wkład do apteczki samochodowej. Niby nie ma obowiązku, ale czuję się bezpiecznej ze świadomością jej posiadania.  Sąsiad nad nami wiercił dziś  w stropie, co dalej, nie wiem. Tyle tylko, że po powrocie ze spaceru czuć było stęchliznę. Zebrałam wczoraj opinie pana Tabletki o preparatach na włosy i paznokcie. Zażywany przez mnie kiedyś maxi krzem  otrzymał bardzo dobra ocenę pod kątem zawartości i ceny. To tylko niecałe 13 zł ,  30 tabletek , 1 dziennie, a bardzo bogaty skład. Na obiad pulpety  w sosie koperkowym, do tego zrobiłam sałatkę z ogórka kiszonego, czerowonej cebuli i jabłka. Pycha, a jak fajnie podkręca smak!  Na jutro mam zamiar zrobić naleśniki z kiszoną kapustą i grzybami. Kapusta już się dusi, pieczarki czekają na mnie. Dwa dni z rzędu mięso , to dla mnie za dużo , już marze o czymś innym. Pogoda zmieniła się, jest pochmurno i ponuro. Dziś chyba położę się wcześniej  niż zawsze. Może uda się zasnąć? Może termoforek ze mną?

19 marca 2019 , Komentarze (10)

napisać wczoraj cokolwiek. Tak się ułożyło. Wykonanie marszowe ok., bo 5 km i 10.000 kroków, biblioteka zaliczona, obiad dla rodziców ugotowany, wreszcie ułożone skarpety w szufladzie, dwie długie rozmowy z bratem. A wieczorem kino i "Wszyscy wiedzą" hiszpańska pozycja. Oglądało się świetnie, gra doskonała Penelope Cruz  i Javier Bardem w rolach głównych. Szczególna uwagę zwracałam na kolory, barwy, ubiory i wystroje wnętrz.  Kobiety jak barwne ptaki, domy swojskie, dużo tkanin, przytulnie, ciepło. Krajobrazy także ciekawe, tą surowością Hiszpanii suchej i piaszczystej, ale za to z  winnicami. Fabuły nie będę opisywać,. kto chce , niech zobaczy sam. Sala kinowa znów pełna, film skończył się 22:40.  I narazie mam dosyć kina, a te pozycje polecam. :) Brat poważnie przeziębiony, lezy, wygrzewa się, kaszle nadal potężnie. Lekarz badający podobno nic w płucach nie widział, ale brat obiecał zrobić rtg klatki .  Chyba lekko przestraszył się swoim stanem, tym bardziej, że jakieś urologiczne nieprawidłowości znaleziono w organiźmie.  A dziś  znów mam satysfakcję, bo mąż dał się namówić na kupno butów! Bez marudzenia, bez protestów, po prostu szok!  Nie chce się przyznać, ale przecież widzę, że jest zadowolony z zakupu.Na piątek zaprosiłam kuzynkę męża na obiad. Będzie  w centrum, wpadnie przy okazji.  Zaplanowałam zupę pomidorową  z  własnych zapraw, pstrąga pieczonego + mix sałat, na deser jogurt grecki z chia i musem z mango.  A potem oddamy się szaleństwu gier planszowych.  Moja waga i micha niezłe, dbam, ale nie zawsze się udaje. Dziś zjadłam jednego makaronika francuskiego  , o smaku słonego karmelu. I wystarczy! A na śniadanie pogodziłam się z kasza jaglaną. Zrobiłam ją z żurawiną, suszonymi śliwkami, orzechami, tartym jabłkiem , jogurtem i syropem klonowym. Posypałam cynamonem, było pyszne. Jutro powtórzę. 

17 marca 2019 , Komentarze (5)

bo dziś pięknie w Gdyni. Zaczęło się nieciekawie, deszczowo, ale teraz jest słonecznie, cieplutko i bardzo, bardzo niebiesko. Kwiaty z parapetu korytarzowego wystawiłam na balkon, pięknie przechowały się przez zimę. Mam zamiar wreszcie zamówić osłonę balkonową, aby dostarczyli przed naszym wyjazdem. Po powrocie nic, tylko sadzić, urządzać i cieszyć się pięknym balkonem. A dziś w Gdyni półmaraton, na ulicach grupy kolorowych kibiców dopingujących. To uczniowie szkół gdyńskich, podzieleni na grupy, zaopatrzeni w piszczałki i inne przeszkadzajki, są i pomponiary , jest wesoło i głośno. Biegaczy sporo, ok. 10.000 startujących. I im pogoda sprzyja. Na bulwarze spotkaliśmy mojego kolegę z liceum, chwilka rozmowy, wymiana informacji na temat tras okolicznych pokonywanych. Okazuje się, że nie tylko my tak wędrujemy z zapałem. Może pogoda pozwoli wreszcie na przejście brzegiem morza od Rewy do Oksywia?  Ciekawa jestem rezerwatu Beka i ptasich gości przylatujących do Polski na  cieplejszą część roku.  W domu jakby mniej śmierdzi, może sąsiad coś wykonał? Nie wiem, oby.  Oglądałam wczoraj kolejny odcinek Polski z góry na Planet + i poczułam, że już naprawdę nie mogę wytrzymać w domu, ciągnie mnie jak wilka do lasu, do tych pół malowanych.... . Ja chcę wreszcie gdzieś wyjechać poza miasto, żeby było zielono, ciepło i przyjemnie.  A narazie już od jutra zmiana pogody na gorszą i tak co drugi dzień.  Dziś obiad właściwie gotowy, bo zupa krem z kalafiora i jabłka , cielęcina pieczona w sosie własnym , z dodatkiem koperku, mizeria . Dziś imieniny brata, wysłałam rano sms, bo brat nie jest entuzjastą takich uroczystości. Odezwie się, jak będzie miał ochotę. 

16 marca 2019 , Komentarze (6)

A chodzi o list tygodnia w Wysokich Obcasach. Autorka , matka samotna , nie ma prawa do 500+. do zasiłku , bo o alimentach nie ma co marzyć,pracowała do ostatnich dni porodu, zasiłek z ZUS także nie, bo ma/ miała za duży dochód. Ojciec dziecka, nieskalany żadną pracą przez całe swoje życie , nadużywający wody ognistej, dostał z MOPS 500+, bo to jego drugie dziecko, drugie nieślubne. Otrzymane pieniądze wydaje na siebie i swoje nałogi, jest zagorzałym zwolennikiem PiS i metod rozdawnictwa bezdurnego. Wstrząsnęło mną, jestem oburzona i zniesmaczona takimi przepisami  dla dobra partii.  Z rozpędu wzięłam udział w plebiscycie na kobietę roku 2018, głosując na panią Iwonę Hartwich. (slina)Wczorajszy wieczór bardzo miły, wspaniała muzyka Rossiniego, Roty, Bacha i  cudne tango "Wiosna w Argentynie" Piazzoliniego . Nie wiedziałam , że Nino Rota  komponował także muzykę klasyczną, kameralną. Wracaliśmy z uśmiechami na ustach i nasyceni muzyką. Dziś pogoda do bani, co chwilę pada, w nocy wiało okrutnie.  Upiekłam babkę cytrynową, dawno tego nie robiłam, wyszła pyszna, pulchna i w domu teraz pachnie ciastem, że hej! Szukałam w internecie fajnego przepisu na pieczeń cielęca, bo chcę upiec na jutro. Znalazłam , mięso maceruje się w lodówce, oczekuje jutro euforii smaku. Panicz już w Poznaniu, poinformowałam go o pysznym rosole i żalu z powodu braku możliwości spróbowania.  Gdyby można było przesyłać zapachy  jak sms-y.;)

15 marca 2019 , Komentarze (9)

Dziś ostatni dzień rehabilitacji, był tens na lędźwie i oczywiście masaż. Reszta już w sanatorium. Wracałam przez Kamienna Górę i przyglądałam się domom okolicznym. Jednak te starsze, przedwojenne, mają więcej wdzięku. Są urokliwe, przytulne, a te pełne szkła i stali jakoś mnie nie porywają. Zaszłam do pobliskiego centrum handlowego, kupiłam kilka niedużych wieszaków ( 5 za 4,90zł) , aby zabrać ze sobą , bo zawsze brakuje. Przy okazji jakieś kosmetyki, z tych absolutnie koniecznych. Weszłam do Centrum Filmowego po bilety  na film "Wszyscy wiedzą". Kupiłam na poniedziałek, aby  weekendowy tłok nas ominął. Mąż  rano pojechał na cmentarz, potem do rodziców z żarełkiem. Spotkaliśmy się w domu , ja znów wyszłam po spożywcze produkty pobliskie, mąż po te dalsze. I tak na obiad  znów zupa  z kalafiora i jabłka, oraz pieczony pstrąg + sałata. . Nastawiłam rosół , pachnie w domu cudownie. Będzie na jutro do pielmieni. O 17 wyjeżdżamy do Sopotu na Koncert Wiosenny w Filharmonii Sopockiej. Wrócimy prawdopodobnie ok. 21:30.  Wczoraj synek dzwonił z Kopenhagi, deszczowej cały dzień. Odbyte spotkania udały się, załatwił wszystko co trzeba, teraz już w drodze powrotnej do Poznania. I kolejny tydzień za nami kobitki. Wiosna coraz bliżej, ta prawdziwa. Dziś na podglądzie  stacji Zoom nadwiślańskie bulwary Krakowa zieleniły się pysznie, i to było bardzo optymistyczne. 

14 marca 2019 , Komentarze (8)

bo pogoda nie zachęca do wyjścia.  Pada co chwilę, wieje, i to zimnem wieje. Optymistyczne jest to, że coraz jaśniej jest i rano i wieczorem. I ptaki  budzą się i nas swoimi trelami.  Zrobiłam konieczne przelewy, uporządkowałam  finanse na kontach, piekę polędwiczkę , duszę pozostałość kapusty pekińskiej z jabłkiem i kminkiem. Będzie obiad  dla męża, który uwija się z odkurzaczem i szmatą do ścierania  z mebli. Wczoraj  zastosowałam na skórę głowy peeling, który wreszcie udało się kupić. Może to i sugestia, ale czuję się lepiej po takim zabiegu, a włosy jakby  zdrowsze. Po wczorajszym masażu siniaki  w okolicach lędźwi, tam faktycznie ból był ostry. Zauważyłam w sanatorium, do którego jedziemy, zabieg  dot. stabilizacji kręgosłupa szyjnego. Chyba zamówię , jeżeli nie zostanie mi zalecony.  Czekam już na jakieś informacje pogodowe od kwietnia, bo decyzja o pakowaniu od tego zależy. A poza tym  ? Nic  szokująco interesującego. Normalne , powolne życie, z dużą dozą  lektury, muzyki, spokoju.  I to mi odpowiada.

13 marca 2019 , Komentarze (4)

dobija mnie. Znów zimno, wietrznie, pochmurno. Patrzę za okno, szykuje się spory deszcz. Na szczęście dziś już tylko przyjemności, bo gotowanie zaliczam do tej grupy. W nocy znów bezsenność, przestawiałam meble w myślach, wymyślałam przepisy i potrawy. Przyśnił mi się bardzo smaczny sernik, a tak realistycznie, że czułam zapach. Poza tym śniłam o omlecie. Oba sny zrealizowałam, na śniadanie omlet z papryką i serem pleśniowym (!!!!! pycha). Sernik kupiłam w zaprzyjaźnionej  piekarni, zamawiając jednocześnie bajgle na jutro.  Ciasto zjada mąż, ja tylko ociupinką się uraczyłam.  Dziś dzień rehabilitacyjny, fango nie należy do moich ulubionych zabiegów, bo za ciepło. Jeszcze dziś miałam bardzo czerwone plecy po poniedziałkowym zabiegu.  Dziś było łagodniej, na piątek zamiana na sollux, bo nie chciałabym w Filharmonii  straszyć . A masaż? Masaż znów pokazał moje bolące miejsca , będą siniaki. Wracałam przez Kamienną Górę, nasyciłam oczy różnokolorowymi krokusami.  Mąż już wrócił od rodziców i mogliśmy chwilkę usiąść, porozmawiać, przedyskutować co nieco. Na obiad barszcz ukraiński - lubię bardzo - i schab pieczony z mixem sałat, z miechunką, jabłkiem i czerwoną cebulą.   Bardzo, bardzo smaczne. Dziś przygotuję kartki świąteczne, zabiorę je ze sobą do sanatorium i wyślę stamtąd.  Rwę się do urządzania balkonu, ale rozsądek odkłada to do powrotu z Ciechocinka. Narazie zostaje mi przeglądanie internetu, szukanie roslin na balkon południowy. To także przyjemne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.