Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248740
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Dziś kolejna wizyta w sklepach meblowych, totalne rozczarowanie. Tak, wiem, można kupić internetowo, ale ja chcę dotknąć, zobaczyć fakturę, materiał , z którego meble są wykonane. Zdjęcie nie pokazuje koloru  właściwie, a jestem wybredna, patrz detalistka.  Cóż, hasło nowe meble odkładam na jakiś czas.  Chłodniej się zrobiło, od razu lepiej. Wczoraj bulwar, lekko się oddychało , wiała lekka bryza, jak to nad morzem. Wczoraj zrobiłam na obiad absolutną tradycję, mielone + marchewka z groszkiem + ziemniaki + maślanka. Przesłałam zdjęcie synowi , dziś przesłał swoje, takie same danie, bo "pozazdrościłem" Tradycja trzyma się zatem mocno!  A na jutro zrobiłam przed chwilą zupę krem dyniową, jeszcze tylko wymyślę jakiś dodatek, tyle. Wczoraj wieczorem oglądaliśmy polski film "Teściowie" . Co za jazda! Ale domyślam się, że były takie sytuacje, że wiele z pokazanych w filmie jest z życia wzięte.  Czekam na drugą część, podobno 15 września premiera w Netflix. Boli mnie staw  palca wskazującego, palec  ma nieciekawy kształt, wygląda to na RZS. Szkoda, bo teraz nie mogę odkręcać słoików, pisać, co lubię bardzo, kroić twardych rzeczy, itd.  Nie lubię się wysługiwać mężem, bo jestem, patrz 3 linijka tekstu, a on nie zawsze pokroi jak chcę . Ciężko być taką upierdliwą osobą! Powoli  widać nadchodzącą jesień. Wieczory coraz krótsze, poranki chłodniejsze.  To także czas śliwek, grzybów, zbiorów   i przetworów. Nie będę w tym roku robić , mam jeszcze z zeszłego. Teraz tylko muszę poprać swetry, cieplejsze rzeczy odświeżyć. Och ta moja przypadłość planowania!

21 sierpnia 2023 , Komentarze (14)

My tu sobie o pierdołach gadu, gadu, a jedna z nas  przechodzi gehennę  ze zdrowiem. Kobieta jeszcze młoda, akurat dzieci zagnieździły się  prawie na swoim, wiele spraw się poukładało, a tu bęc! Oj losie, jaki jesteś okrutny! Dlatego często powtarzam, aby nie robić z drobiazgów wielkiej sprawy, aby być życzliwym dla innych, i z radością czekać na kolejny dzień. Dziś pojechaliśmy oglądać meble, naocznie chłam, szkoda gadać. Nie będę zamieć  dla kaprysu na coś gorszego.Cierpliwość nauczyła mnie, że takie decyzje podejmuje się długo i rozważnie.   Powoli jesień nadchodzi, dziś na Wybrzeżu wieje, co  pewnie  przyniesie zmianę pogody. Jeżeli na chłodniejszą, jestem za. Upały tegoroczne  spowodowały wzrost wagi, bo wprawdzie mniej jem, ale i mniej się ruszam.Trzeba wrócić na właściwe tory, jak tylko zrobi się chłodniej. Dziś na obiad ziemniaki, jajko sadzone i marchewka gotowana, ulubiona męża. Mocował nowe półki w kuchni, to w podziękowaniu zrobiłam mu taką przyjemność.  W sprawie rozwodu jednego z kuzynów, to sprawa przesądzona. Żona młoda, rzutka, inteligentna, nie chce wrócić do męża, który nie sprawdził się jako mąż i jako ojciec. Fakt podjęcia przez niego terapii niewiele zmieni, bo facet nie ma właściwie kontaktu z dziećmi, nie potrafi się nimi zająć, jest skąpy bardziej niż Szkot, a ona  utrzymywała rodzinę. I jej decyzja  jest mi bliska mentalnie, alkoholizm jest chorobą na całe życie , ona dała mu szanse przez 12 lat. Chyba wystarczy?  Taak, obok nas dzieją się tragedie małe i duże , a ja wcale nie dziwię się mojemu synowi, że kocia łapa to dla niego dobra forma realizowania się w związku.

18 sierpnia 2023 , Komentarze (7)

Pod okularami pocę się jak  zapaśnik ewentualnie zawodnik sumo. Spać nie mogę, bo powietrze stoi. Nic nie schnie, wilgoć w domu i na zewnątrz. Ubrania zmieniam co chwila, piję wodę, unikam słońca, niewiele to daje. Musze iść wreszcie do kardiologa, bo meczę się okrutnie. Ochota na rybę była wczoraj, upiekłam, powodując jeszcze większy upał w domu. Smaczna była, nie powiem, pstrąg łososiowy w ziołach z balkonu, do tego  upieczone ziemniaki  dla męża, surówka zielona dla mnie. Zielona, bo sałata rzymska, zielona papryka, papryka jasna, szczypiorek, koperek i zielona pietruszka. Mniam! Zakończone  maślanką.  Dziś  bitki wołowe i kiszona kapusta, podane z kaszą pęczak. Mięso leżało jakiś czas , pora była zużyć. Zamarzyłam o nowych meblach do pokoju dziennego, teraz tylko przekonać mojego dąsa , w międzyczasie poszukać co trzeba i oby się udało.  Tak to jest, gdy mąż już nie chce zmian, a ja się wyrywam do tego. Dawno nie byłam na bulwarze, bo ostatnio chodzimy innymi drogami, aby unikać turystów. W ten sposób mam możliwość oglądania powstających nowych budynków, pięknie zaprojektowanych  w stylu Gdyni przedwojennej. Dziś otrzymałam rozliczenie ogrzewania za ubiegły sezon, na szczęście jest nadpłata, chociaż sezon grzewczy był długi , bo jeszcze w maju było ciepło w kaloryferach. Czytałam dziś o  'znikających seniorach", czyli osobach samotnych, które nie wychodzą już z domu z różnych powodów.  Padła w artykule propozycja  wyjścia z seniorem na dłuższy spacer albo do kina, kawiarni , itp przybytku., czyli do ludzi. Fajny pomysł, i chociaż sama jestem seniorka w myśl ustawodawcy , to realizacja może napotkać problemy. Starsi  ( starsi ode mnie) ludzie boją się nieznanego, boja się zaufać, dlatego to powinno być realizowane przez organizacje pozarządowe ewentualnie ops-y. Wolontariusze zawsze się znajdą.  Uporządkowałam szafki kuchenne, dziś zabiorę się za tę z lekarstwami.  I jeszcze muszę uruchomić niszczarkę, aby pozbyć się wielu niepotrzebnych  dokumentów.  Czyszczę dom z rzeczy zbędnych, aby potem było łatwiej. Co to jest to potem?  To czas, gdy człowiekowi już się nic nie chce, jest obojętny na przyrastające śmieci , a taki czas czeka chyba każdego. 

16 sierpnia 2023 , Komentarze (10)

Pamiętacie z pewnością czasy prezydentury p. Wałęsy?  Jak wyśmiewano jego mowę, brak wykształcenia , słownictwo używane. A dziś na RMF Classic słyszałam urzędującego  prezydenta, który  wypowiedział się o kontaktach  dyplomatycznych i politycznych z sąsiadami Polski  w czasie , cyt"... jaki mnie został ....."  Poraziło mnie, przecież to wykształcony człowiek, doktor nauk prawnych (?), stwarzający swoją postawą obraz osoby wysoce świadomej . A tu taka wpadka językowa. I co tu dużo mówić, uznałam, że bliższy był mi wyśmiewany Wałęsa, tak naturalny w swej postaci, a pan Duda wypadł po prostu fatalnie. I żona nauczycielką! 😌. Cóż, jaki koń jest , każdy widzi!  Już środa, upał nie odpuszcza, a ja nie ryzykuję.  Zostaję w domu, nadrabiam zaległości  pt. przegląd szafek kuchennych, lekarstw, korespondencja z rodziną, wybieram przedmioty do oddania innym. Dziś zakupy w pobliskim sklepie, jak zawsze stawiam na warzywa i owoce, którymi zajadam się pod różnymi postaciami. Na obiad zupa warzywna na ostro, z makaronem ryżowym  (aby wykorzystać resztkę ) , oraz racuchy z jabłkiem. Robię je rzadko, ale myśl o innym obiedzie jakoś mi nie masowała  . A może przykładem p. Dudy powinnam napisać, że mnie nie pasowała? Tak to jest a akcentowanymi i nieakcentowanymi formami, gdy nie stosuje się zasad.  Pozostanę więc w zwyczaju już utrwalonym w mojej wymowie.  Zaczyna wiać, co sygnalizuje zmianę pogody, podobno na ulewy i burze. Wybrzeże nie jest tego lata mocno atakowane przez te zjawiska , to chyba szczęście? Wczorajszy wieczór świadomie spędziliśmy przy tv, oglądając najpierw Tańczącego z Wilkami ( uwielbiam nadal) oraz Dumę i Uprzedzenie  z 1995r.  Pierwszy film nie zestarzał się na jotę ( moje zdanie), nadal zachwyca bogactwem szczegółów, pięknymi zdjęciami, wspaniałą historia o przyjaźni, braterstwie, odwadze i  brutalności  białego zdobywcy.  Piórem i humorem Jane Austen zachwycam się od dawna, bo wspaniale opisuje epokę Jej współczesną, to zakochiwanie się w 3 sekundy, te rozterki  dziś śmieszące nas. No i zawsze jest miłość, ta prawdziwa i namiętna. A ponieważ dawno nie oglądałam nic ciekawego w tv, wieczór był b. przyjemny.

13 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Kolejny pobyt w Krakowie i kolejne niespodzianki na plus. Kamienica Szołayskich i b. ciekawa wystawa designu czasowego. Sama kamienica ma przepiękny dziedziniec, wspaniałą klatkę schodową, a architektura zachwyca  mnie jak zawsze. Pałac Krzysztofory, to kolejne muzeum, tym razem z wystawą Tetmajera, dla mnie nudną, powtarzalną twórczością ludyczną. Budynek imponujący, wart zwiedzenia, ze wspaniałym dziedzińcem. Collegium Maius, wreszcie dostępne  " od ręki", cuda dawnych czasów, niezapomniane eksponaty. Klasztorek, czyli dopiero co otwarta część Muzeum Czartoryskich, absolutny zachwyt zbiorami sprzed naszej ery.  Potrafiłam zaciekawić  panią Muzealniczkę, bo na widok rzeźby Izabeli Czartoryskiej/ Działyńskiej  z psem, powiedziałam, że widziałam taki obraz w Gołuchowie lub w Kurniku. Pani ta nie wiedziała o tym przypadku.  Kolejne muzeum to Inżynierii i Mechaniki na Kazimierzu i przegląd historii wynalazków. Coś cudnego dla każdego. Poza tym Wawel i jego ogrody, rejs po Wiśle, no i codzienne dreptanie uliczkami Starego Miasta. Była odpowiednia pogoda, bo ok. 22 stopni, więc zmęczenie nas ominęło. Mąż dawał radę ze swoimi kolanami. Hotel pięknie urządzony w odrestaurowanej kamienicy, z secesyjnymi elementami, z duchem art deco  w pomieszczeniach, z niesamowicie smakowitymi śniadaniami. Wszystko było ok., nawet PKP sprawdziły się tym razem absolutnie punktualnie. To był miły i niezapomniany tydzień, wśród turystów  obcojęzycznych, z obcowaniem z historią , a zakończony pierogami z jagodami , i wcale nie z Małego Rynku, gdzie akurat był Festiwal Pierogów.  Powrót do domu, rozpakowywanie, układanie, pierwsze pranie, itp. Do łóżka poszłam po 22, przeczytałam jedno zdanie w książce i odpłynęłam. Adrenalina ustąpiła. Rano rzuciłam się w wir spraw domowych, kupiłam na hali grzyby, pierwsze danie to makaron orzo z podgrzybkami i boczkiem, drugie to polędwiczki w sosie kurkowym.  Obejrzałam sobie wysyp grzybów na hali, może jutro udamy się do lasu?  Kolejna podróż? Chyba za jakiś czas, tymczsem trzeba ogarnąć sprawy domowe, co też jest przyjemne po powrocie. 

27 lipca 2023 , Komentarze (2)

Chłodniej, deszczowo, ale oddycha się lżej. Moje zatoki uspokoiły się , jeszcze jakieś resztki po nocy, ale to już ulga w porównaniu z tym, co było. Nie ma rady, katar musi trwać 10 dni.  Dziś oba cmentarze, kwiaty ładnie się trzymają w taką aurę. Potem drobne zakupy spożywcze, nowa narzuta  na łóżko, jakieś poszewki pasujące, itp duperele. Na obiad byłam przygotowana od wczoraj, była pomidorowa, pulpety w sosie koperkowym , buraczki ( ja), marchewka ( mąż). No i owoce w postaci moreli i arbuza, w ilościach wielkości garści.  Zrezygnowałam z wycieczki do Hiszpanii, z powodu złego samopoczucia męża, który niestety coraz bardziej cierpi  z powodu kolana.  Aktualnie załatwiam sprawę zwrotu poniesionych kosztów, bo przezornie ubezpieczyłam wyjazd.  Potem jeszcze bujanie się z ubezpieczycielem, dostarczenie odpowiedniej dokumentacji medycznej, itp.  Cóż, widać opatrzność wyraźnie daje mi do zrozumienia, że nie mamy jechać. Przecież najpierw był Rodos, gdzie szaleją pożary. Cóż z tego , że wrześniowy termin, skoro tam same zgliszcza. Nie dziwię się , że Morze Śródziemne ma 38 stopni ciepła, że rekiny szukają pokarmu, że wybuchają pożary , ogarniając coraz większe przestrzenie.  My już zagranicy w tym roku mówimy pas.  Panicz będzie w poniedziałek, posłuchamy więc jak to jest w Australii, co tam zobaczył, jak jadał, jak ludzie i zwyczaje. No i zobaczymy się, przytulimy, coś smacznego zjemy. We wtorek byliśmy w kinie na  filmie "Pierwszy dzień mojego życia".  Arcydzieło to nie jest, oglądało się z zaciekawieniem, ale bez zachwytu. Z pewnością nie pójdę na Barbie, bo cukierkową tandetę oglądam  w tv, na szczęście rzadko, widzę na ulicach, niestety często. Mojemu rocznikowi udało się przeżyć bez Barbie, na szczęście. A poza tym w kinie nic ciekawego, repertuar wakacyjny.  Postawiłam więc na to, co znam, czyli na bibliotekę, gdzie udało się wypożyczyć  dwie pozycje w 3 tomach. Bardzo nie lubię czekać na kolejny tom powieści, gdy muszę sobie odtworzyć  historie z poprzednich. Kryminały porzucam na jakiś czas, mam ich przesyt. Postawiłam na literaturę łatwą, przyjemną i z reguły z happy endem.Właśnie dostałam maila od biura podróży, czyli zabawa w rezygnacje się zaczęła. 

24 lipca 2023 , Komentarze (9)

Wyjazd się sprawdził, było przyjemnie, pogoda wspaniała. Przeszkadzało mi tylko palenie ludzi na balkonach oraz zbyt mała intymność przy zabiegach. Widoki z balkonu na wał p-powodziowy, na pola , na łąki. Jeszcze kukułka kukała co rano. Przeczytałam dwie książki, zaczęłam trzecią. Był spacer nad Wisłę, do centrum Ciechocinka, do tężni, itp. Oboje jesteśmy zadowoleni.  Kwiaty na balkonie uchowały się na szczęście. Wczoraj zajęta byłam rozpakowywaniem, praniem, itp. zajęciami. Ale obiad zrobiłam i to były polędwiczki indycze na kołderce z warzyw duszonych z ziołami, zapiekane w serze scamorza. Pyszne! Do tego tylko mix sałat i już. Dziś zrobiłam wątróbkę  smażoną indyczą, z surówką z papryk różnych, ogórka kiszonego, pomidora i ziół.  Mąż ugotował gar ziemniaków, no to wyszły i kopytka. Będą na jutro ,  z pieczarkami.  W drodze tam i w Ciechocinku mocno nastawiona była klimatyzacja, i wyszedł z tego kłopot. Zatoki oszalały, katar, kaszel, potem wyksztuszałam  coś wstrętnego.  Po powrocie do domu zrobiłam inhalację z Azulanu, kupiłam Stodal, Islę , i tak bujam się, ale poprawa jest. Natomiast informacje  od rodziny nieciekawe. Dwa rozwody się szykują. Oba u mężczyzn, w jednym przypadku kobieta zauroczyła sie ukraińskim stróżem nocnym w firmie , w której pracuje , i poszła w ciemno. W drugim przypadku facet został porzucony  przez żonę , bo po prostu jest alkoholikiem, a o leczeniu  nie chciał słyszeć. W tym drugim przypadku kibicuję kobiecie, bo jest rzutka, inteligentka, zaradna i pracowita, mąż natomiast to rozpacz, zupełnie odwrotnie. Aktualnie korzysta z porad psychiatry i psychologa. To jest choroba, wiem, ale trwało to bardzo długo, dzieci  małe , już nie chciały być z ojcem. Szkoda. Ten pierwszy przypadek to dramat, bo historia znajomości jest długa, od lat nastoletnich. Przeszli tragedię straty pierwszego dziecka, urodził się tęczowy syn, zachwyt. I teraz takie coś.  A my z mężem w tym roku będziemy obchodzić 48 rok znajomości i 47 rocznicę ślubu. Kompromis, przyjaźń, szczerość i wspólne zainteresowania, to chyba sukces na dobry związek. Ostatnio czytałam wywiad z moja koleżanką z grupy na studiach, p. Jolantą Kwaśniewską, oraz z jej mężem. Jak ładnie o sobie mówią, jak ufają sobie i są pewni swoich zachowań. 

Taaak, małżeństwo wymaga pracy i wysiłku, wysiłku uprzejmości i tolerancji. Chociaż, tam gdzie jest uczucie, to żaden wysiłek.

15 lipca 2023 , Komentarze (5)

Znów wyjazd. Znalazłam fajny hotel z zabiegami, nad Wisłą. Jedziemy na tydzień, rozpieścić ciało, posnuć się w pięknych okolicznościach przyrody. Wczoraj  na obiad zrobiłam chłodnik z ogórka, rzodkiewki, szczypioru, kopru i jogurtu naturalnego. Pycha!!! Oprócz tego było spaghetti, a właściwie makaron bucatini z sosem pomidorowo paprykowym według mojego przepisu. Brzuchy zadowolone . Dziś , skoro zapowiadany jest taki upał, wyszliśmy na spacer o 7:30.Jak rześko było, bryza taka przyjemna, ludzie dopiero budzili się do życia. Tylko uprawiający sporty amatorskie już szusowali na bulwarze. Przygotowałam na wyjazd sukienki, ach, jak sporo ich mam, co cieszy. Mam zamiar sporo czytać, zrelaksować się porządnie, bo najdrobniejszy stres powoduje, że już noc zarwana. Taką mam konstrukcję organizmu.  Syn zadowolony z wyjazdu do Australii, przyjedzie opowiedzieć pod koniec lipca, bo teraz wciągnęły go obowiązki. Ma obronę licencjatu jako promotor, resztki rekrutacji, która w tym roku wyjątkowo dobrze wypadła. Praca wciągnęła panicza momentalnie. Wczoraj biblioteka, aby zabezpieczyć lekturę na wyjazd. Na ulicy starsza pani pyta mnie, na jakiej jest ulicy, bo chciałaby do banku. Nie wiem, czy to mieszkanka Gdyni, czy przyjezdna, ale miałam już kilka takich sytuacji, gdy starsze osoby wyraźnie zagubione , nie wiedzą gdzie się znajdują. Zawsze pytam wówczas, czy mogę pomóc. Mam nadzieję, że i ja kiedyś uzyskam taka pomoc, gdy pamięć już zaszwankuje.Kuzynka męża zapraszała na swoją 70 , odmówiliśmy, bo to w trakcie naszego wyjazdu. Swoją drogą, gdyby zaprosiła wcześniej, to nie byłoby odmowy, a jej decyzja była taka spontaniczna, to jej słowa. Dziś zastanawiam się przede wszystkim , jak uratować moje kwiaty balkonowe przed upałami. Coś tam wymyśliliśmy, ale czy to zda egzamin? Trudno, najwyżej zwiędną.

12 lipca 2023 , Komentarze (4)

Wakacje, upał, brak ochoty do czegokolwiek fizycznego. Ale jak trzeba, trudno. W domu zawsze jest coś do wykonania, a gdy człowiek, patrz emeryt, ma dużo czasu, zajęcie można znaleźć. Dziś trochę popadało, chwilami mocno, ale jest 25/27 stopni, to wszystko schnie błyskawicznie. Wilgoć w powietrzu jak w Nowym Orleanie. Wprawdzie nie byłam, ale powieści tak określają.Niedziela pod znakiem kultury ze smakiem, bo Opera Leśna i koncert Yoyce  DiDonato. Ach jaki to był wspaniały wieczór!  Głos DiDonato w pieśniach Mahlera to niebywałość nad niebywałościami, a i reszta repertuaru cudnie  wykonana. Posmakować takiej kultury na jakiś czas to po prostu rozkosz. Prowadził Conrado Moreno, orkiestra Polskiej Filharmonii Sopockiej  w pełnym składzie grała przecudnie. Zresztą, recenzje pokazały , że moje zachwyty nie są na wyrost. Wracaliśmy do domu tuż przed północą, w tłumie ludzi rozgadanych , z entuzjazmem rozmawiających o koncercie. Kolejny za rok, to już 14 będzie .  Panicz już w Poznaniu, dał znać, że wrócił, a wracał 28,5 godziny, oczywiście z przesiadką w Doha i z czekaniem , ale taka podróż jest bardzo męcząca. Co przyznał i młody człowiek.  Ogarnia się jeszcze po powrocie, zadzwoni na dłuższą rozmowę, czekamy. W poniedziałek wizyta u lekarza kontaktowego, zmiana Euthyroxu na  mniejszy, bo badanie  hormonów tarczycy wykazało za wysokie FT4. Tarczyca raczej mi nie  urosła , nie mam więc nadczynności, tylko niewłaściwie dobrany lek. Polecił go kardiolog jakiś czas temu, zupełnie nie rozumiem dlaczego bez konsultacji z endokrynologiem. Dziś zupa krem z cukinii, którą musiałam zagospodarować po zakupach męża. Prosiłam o dwie średnie cukinie, kupił daw zielone ogórki! Cóż, to zielone i to zielone.  Poszedł raz jeszcze, przyniósł dwa olbrzymy. Wykorzystałam jedna do faszerowania , to w poniedziałek, druga poszła do zupy.  Poza ty,m filet z drobiu + salsa z pomidora ,papryki, ogórka małosolnego, sałaty rzymskiej , koperku i przypraw . Dla męża były jeszcze  ziemniaki , ja zjadłam jednego małego jako jarzynkę.  Jutro fryzjer , autko idzie do warsztatu na dokończenie  przeglądu. Po  powrocie z warsztatu chyba gdzieś wyjedziemy na tydzień. Cel właściwie obrany, ale decyzji nie ma do ostatniej chwili.  Tak będzie najlepiej.  W Gdyni widoczny brak turystów. Przyzwyczajeni do nocnych eskapad pod oknami, w tym roku nie słychać , zero hałasu, tylko na weekendy tłumy. Inflacja daje o sobie znać , a na Jasnej Górze tańce, hulańce i swawole , nawet przy ambonie.  Dziś drobne zakupy na hali targowej, od sprzedawczyni usłyszałam, że kontakt z prezesem można zlapać przez jego kota. No fakt, chyba ma więcej empatii. 

4 lipca 2023 , Komentarze (3)

Mój zachwyt nad Olsztynem, tym fragmentem zielonym miasta, nie znalazł uznania w waszych komentarzach. A my z mężem uwielbiamy wioski i średnie miasta ( ".... gdzie żaden dom nad inny nie wyrasta" - Jeremi Przybora w wykonaniu Turnaua), gdzie odkrywamy cudeńka niewidoczne dla turysty pragnącego  szumu i gwaru. Gąsawa, mała wioska na Kujawach, z odkrytymi polichromiami na ścianach. Lubostroń, cudny pałac, z pięknymi przyległościami do oglądania. Sanok, Międzyrzecz, Stary Sącz, Jawor, Reszel, Kalisz, itd. , mogłabym długo wymieniać. Nie sztuką jest zachwycać się nad Krakowem, Gdańskiem, Wrocławiem. ja to mam na co dzień , a i tak widzę coraz to coś "nowego". W każdym mieście i miasteczku idziemy do muzeum, aby zobaczyć, jak to miasto funkcjonowało,  jak dziś daje sobie radę.  Nie zapomnę ubiegłorocznego Płocka, gdzie odwiedziliśmy 4 muzea, jedno ciekawsze od drugiego.  A Olsztyn ma swoje ciekawostki i przede  wszystkim tę zieleń, tak urokliwie  roztaczającą się między jeziorami i Łyną. Gdy słyszę rozmowy turystów o Gdańsku, a w Dworze Artura nie byli, nie widzieli przepięknego pieca, unikatowego na skalę światową, to smutek mnie ogarnia. Tyle.  Na dziś nadal szukam miejsca na kolejny wyjazd. Bo musi być ciekawie, samo leżenie i ciągły odpoczynek to nie ta bajka. 😉. Dziś byłam na pobraniu krwi w celu zbadania hormonów tarczycy oraz   cholesterolu.  Śniadanie zjadłam dopiero przed 10, czyli prawie 4 godziny od wstania. Wracając z przychodni weszłam na halę targową, kurki były, jak na lekarstwo, cena niebotyczna.  Kupiłam u rzeźnika schabowe z kością, smalec , aby przyrządzić małżonkowi typowy polski obiad, czyli kotlet schabowy z kapustą i ziemniakami.  Zjadłam , a jakże, ale serca mi ten kotlet nie skradł. Mięso rozbite, wymoczone w maślance, przyprawione, wszystko ze sztuką. Niestety , to nie mój smak.  Mężowi smakowało.  Powtórki długo nie będzie. Jutro obiad dla mnie, czyli tagliatelle z pieczarkami. To tygryski lubią najbardziej. Pogoda bz. czyli polski lipiec. Uciachałam sobie  trochę paluszka przy pracach z sekatorem.  Na szczęście nic poważnego. A to po leśnym robalu zeszło, ale opuchlizna trzymała się długo. zakaz wstępu do lasu, czy co?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.