Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248652
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 21 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 stycznia 2020 , Komentarze (9)

 w mżawce i przy  byle jakiej pogodzie. Ostatnio z  mężem długo śpimy , i to jest fajne, gdy mam przerwę nocną. Przynajmniej wypoczywam i mam mniej stresu. Byłam dziś na filmie Judy, chociaż Renee Zellweger nie jest moją ulubienicą absolutnie. Głupawa historia  Bridget Jones to spowodowała, przy Wzgórzu Nadziei było już inaczej. Dzisiejszy film smutny, bo Judy Garland była tragiczną postacią. Karmiona od dziecka prochami. mamiona sławą, wykorzystywana na maksa, stała się rozchwianą emocjonalnie i bardzo samotną kobietą, uzależnioną od wielu używek A Zellweger śpiewa samodzielnie,  i robi to doskonale. Film wart obejrzenia a rola na miarę Oskara. Wczoraj kilka godzin u Mamy, ale kontaktu właściwie nie było. Mama nie spała w nocy, dostała tabletkę i przespała prawie cały dzień. Schudła okrutnie, mięśni nie ma wcale, jeść nie chce ode mnie, a opiekunka daje  i zajada. Bo chyba ja za bardzo się przejmuję  każdym grymasem, każdym stęknięciem. A wczoraj podawałam taką dobrą zupę, na rosole z kurczaka , krem z kalarepy i marchewki, z mięsem. Pachniała, oj mocno, a Mama kręciła nosem, 4 razy podchodziłam z próbami. To za gorąca, to później, to nie teraz, a opiekunka dała z surowym przykazaniem, że ma jeść i proszę! Widać taka moja rola w życiu rodzicielki. Moja waga spadła do takiej wartości, jakiej nie widziałam od 5 lat! I teraz przede mną zadanie utrzymać to!  Kilka lat temu kupiłam sobie biustonosz z serii luksus. Już przy zakupie był tak  w sam raz , a ja miałam nadzieję. Teraz pasuje doskonale . Coraz więcej takich rzeczy wyciągam z mojej szafy i ciesze się jak dziecko. Nie muszę kupować nowych, bo mam. A ponieważ zawsze stawiałam na jakość i klasykę, teraz jak znalazł. Jutro wizyta u neurologa, w środę latino solo, przyda się na rozruch.   Nadal czytam o odpadach i śmieciach. Dziś  ustaliłam, że żarówki starego typu mogą być wrzucane do odpadków pozostałych po segregacji. Zawiły temat, mam nadzieję, że moja wspólnota się dostosuje.

3 stycznia 2020 , Komentarze (10)

Oby było dobre, tak sobie pomyślałam wczoraj. Do czasu, gdy mąż pokazał mi swoją opuchniętą , czerwona nogę, tę ze złamaniem . Natychmiast zareagowałam wizytą u sąsiadki , na szczęście lekarka,prosząc o receptę na Clexane . Pędem do apteki, recepta wprawdzie na 4 ampułki, udało się kupić 10 szt.  Cena zwala z nóg - 200zł. Dziś mąż udaje się do ortopedy i bardzo prosiłam, aby zapytał o przyczynę niezapisania leku p- zakrzepowego od samego początku. A taką miałam nadzieję, że złe odeszło!  Chyba muszę jeszcze poczekać. U Mamy wszystko ok. jest zaopiekowana, zadbana, dużo śpi, ale zaczęła jeść i to jest dobre. W najbliższą niedzielę będę z Mamą cały dzień, opiekunka ma wolne do wieczora.  Moja waga ładnie  spada. bo ruchu mam aż nadmiar, a i stresów nadal sporo. Dziś na obiad reszta ogórkowej i makaron ze szpinakiem. Na śniadania zjadam mało, potem wyruszam w miasto, aby " zapewnić rodzinie chleb powszedni". Tacham te wszystkie produkty po kilka razy, bo ciężko. Dobrze, że mieszkamy w centrum miasta! A w Nowy Rok zajęłam się porządkami, segregowaniem  różności zbędnych, no i tak teraz  mam codziennie ;). W Poniedziałek mam zamiar udać sie do kina, bo tęsknię za takimi atrakcjami, TV nie oglądam , zostały książki i na uspokojenie - mandale. Ostatnio kilka razy otrzymałam komplementy od kobiet, że ładnie wyglądam, że nie na swoje lata. To potwierdził wczoraj o. Redemptorysta, będący u nas na kolędzie. Widać taki kołowrót służy mi i mojemu organizmowi. Gorzej z kolanami, lekko wysiadają, ale maści pomagają. Przede mną i przed Wami kolejne ponad 300 dni nieprzewidywalnego. Oby świat istniał i pokonał idiotów wątpiących w  niszczące działanie człowieka. Ja zaczęłam od takiej prawdziwej, rzetelnej segregacji śmieci. Nadal jednak nie wiem , co ze zużytymi  strzykawkami. Chyba zaniosę do apteki, a może któras z Was wie jak z nimi postępować? Czekam na podpowiedź. 

29 grudnia 2019 , Komentarze (18)

Może będzie lepszy. Z postanowień noworocznych nastawiam się jedynie na NIENARZEKANIE, bo ono nic nie zmienia . Dziś wyszłam z kuzynką męża na spacer nad morze. Ona zrezygnowała po jakimś czasie ( dziś ma kolędę), ja dzielnie parłam dalej, przeszłam 6 km, prawie 9.000 kroków w tempie szybkim i raczej marszowym. Wróciłam zmęczona, ale szczęśliwa i naładowana pozytywną energią.Jutro po raz kolejny będę niosła komputer do serwisu. Panowie coś namieszali przy wgrywaniu antywirusa, jutro mają zamontować nowy produkt, za darmo oczywiście. Cóż, fuszerka nie popłaca! W domu spokojnie, już minęły 2 tygodnie z męża unieruchomieniem, można powoli odcinać kupony . Od 2 stycznia będzie rehabilitacja w postaci lasera i pola magnetycznego, może jeszcze masaż zdrowej nogi, aby ją wzmocnić. Faszeruję małżonka sokiem pomidorowym ( na osteo), kefirami, mięsem drobiowym, zieleniną i cytrusami. Jutro zrobię galaretkę owocową, ale dodam prawdziwe owoce. Moja waga spadła cudnie i narazie się trzyma, bo mam naprawdę dużo ruchu. Zjadam 3 małe kromki bułki grahamki na śniadanie, na II jakiś owoc, nieduży obiad , coś skubnę na podwieczorek i skromna kolacja. Żołądek się skurczył , nie mam czasu na jedzenie ani apetytu na coś konkretnego. Święta przyniosły mi bardzo dużo kosmetyków, co cieszy , bo lubię je mieć. Te wszystkie balsamy do ciała, żele do kąpieli, kremy  przeróżne, olejki, itp. sprawiają mi ogromną radość. To poza książkami , które narazie leżą na sofie i czekają na swoje miejsce w domu. Jutro zaplanowałam wypad z przyjaciółką po zakupy, takie większe, abym miała zapas w garażu na jakiś czas. Poza tym biblioteka i oddanie książek przeczytanych, pożyczenie nowych. We wtorek odwiedziny u Mamy, która jest pod całodobową opieką. Dziękuję Ojcu, który zadbał o finanse na taką opiekę. A ja zadbam, aby tak było jak najdłużej , niech Mama przebywa do końca w swoim domu.  Pozdrawiam Was serdecznie w starym roku i życzę   w  nowym zdrowia, miłości,szczęścia, radości i dobrobytu .

25 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Chwilka czasu między obowiązkami, siadłam więc do laptopa, aby sczyścić powiadomienia, oferty, itp bzdety, ale przede wszystkim dać Wam znać, że żyję. Ciężko mi, zabiegana jestem jak pies gończy, cóż jednak robić?  Widocznie tam na górze ktoś coś zaplanowała wobec mnie. Dziś po raz pierwszy od 10 dni wstałam po 7 , spałam niespokojnie, z głupimi snami.  Wczoraj u Mamy byłam tylko z synem, mąż siedzi  uwiązany z walkerem na stopie. Mama nieświadoma Wigilii, zjadła kilka łyżek barszczu, podziubała pasztetu, liznęła owoca. Musze koniecznie ustalić z lekarzem żywienie dojelitowe. Inaczej staruszka zejdzie z głodu. Dziś dyżuruje brat i już się boję, co opiekunka zastanie po jego wizycie. A może to syn ma racje, że przejmuję się za dużo? Tylko jak sie tego pozbyć?  :? Gwiazdor był bogaty w to, co lubię . Ilość otrzymanych książek możemy liczyć w metrach na stojąco.  Mariusz Szczygieł, Jacek Cygan, 3 pozycje o Portugalii ( to wakacyjne plany), winnice Europy, Stramer Łozińskiego. To niektóre pozycje. Teraz tylko czas potrzebny na ich obeznanie. Wigilia w gronie najbliższych, ciężko było, bo sama wszystko zrobiłam. Gdyby nie dobra organizacja , poległa bym i tyle. Teraz ciesze się , że wszyscy zadowoleni, najedzeni, apetyty dopisały, pochwały były. W piątek wizyta u Mamy, w niedziele mój dyżur kilkugodzinny . Musze przygotować męża na samotność w posiłkach. I tylko spacerów mi brak, chociaż na ilość ruchu narzekać nie mogę. W Gdyni pogoda wiosenna, raczej marcowa niż grudniowa. Tęsknię za kilkoma stopniami mrozu i takim lżejszym oddechem . Może styczeń, może luty to przyniesie? Narazie grzeję się rodzinnym ciepełkiem, czego i Wam życzę. 

19 grudnia 2019 , Komentarze (8)

Nie dla mnie. Z Mamą wprawdzie lepiej, chociaż ponad tydzień leżenia spowodował, że raczej już nie wstanie. Jutro wypisana zostanie do domu, co dalej , czas pokaże.  Natomiast mąż złamał śródstopie, a zatem jestem absolutnie osamotniona  w przygotowaniach do Bożego Narodzenia. Z choinki zrezygnowaliśmy, bo po Świętach musiałabym sama ją zlikwidować . Będą  więc jedynie gałązki. Wczoraj w NFZ załatwiałam refundację na pieluchy dla Mamy, dziś ponowna tam wizyta, refundacja dla męża na ortezę. Odwiedziłam dwa cmentarze, każdy w innym końcu miasta. Jeżdżę autobusami, bo nie mam prawa jazdy ( chciałam być eko). Ściągam do domu zakupy między odwiedzinami w szpitalu. Dziś upiekłam piernik,  mam zamrożone uszka, reszta przede mną. Syn będzie dopiero w poniedziałek, znajomi i przyjaciele oferują pomoc, ale same wiecie, że to nie czas  na korzystanie. Schudłam już 4 kg, to stres i tyle. Dziś między 2 a 3: 30 robiłam przelewy bankowe. Skoro sen poszedł się bujać?  Zatrudniłam do mamy opiekunkę na 24 godziny, brat ma mi za złe . Chore sytuacje i tyle. Na Wigilię pojadę do Mamy z synem na 2-3 godziny, a potem będę odpoczywać . Naprawdę tego potrzebuję. Wybaczcie, że nie jestem aktywna na forum, ale czasu brak zupełnie. Mój charakter perfekcjonistki cierpi jak cholera, jednak zdrowie ważniejsze, odpuszczam więc.   Życzę Wam spokojnych i rodzinnych  Świat, pozdrawiam.

14 grudnia 2019 , Komentarze (13)

Wczoraj było lepiej, dziś stan beznadziejny. Jak lekarze powiedzieli, trzeba się przygotować na najgorsze. Jutro minie 3 miesiące od śmierci Ojca, oby i Mama nie poszła za nim. Nie wiem co robić, dziś byłam 2 razy w szpitalu, zero kontaktu, brak łaknienia, dostaje tylko kroplówkę , aby nawodnić. Organizm zainfekowany, drogi moczowe także , myślę, że to akurat od pampersów . Próba podania czegokolwiek do jedzenia  nie powidła się. Właściwie czekam teraz na jakąkolwiek informację, dobrą, albo złą. Wczoraj namoczyłam grzyby na uszka, dziś odechciało mi się lepienia. A pani, która była na SOR w stanie beznadziejnym, ma się lepiej. Taki to los.Nie potrafię skupić myśli na czymkolwiek, sięgam po mandale, aby zająć ręce. Waga cudnie spadła, ale w takich okolicznościach to żadna przyjemność. Pozdrawiam.

12 grudnia 2019 , Komentarze (11)

Mama znów w szpitalu. Od wczoraj Jej stan pogorszył się, powód nie jest znany. Znów godziny na SOR, co to za oddział, niech to cholera weźmie! Najgorsi lekarze tam lądują, bezwolni, niedecyzyjni, a pielęgniarki są kompletnie pozbawione empatii. Jedna z osób czekała tam od 8 rano do 22:30 , dziś jest w stanie agonalnym. Wiem, bo leży na tym samym oddziale , co Mama . Bez jedzenia , bez kroplówki, przy cukrzycy i migotaniu przedsionków, z biegunką. Tak wczoraj wyglądał stan mojej Mamy. Dziś siekło mnie raz jeszcze, gdy okazało się, że lekarzem prowadzącym jest pani, która pozwoliła sobie na stwierdzenie, że przywieźliśmy rodziców do szpitala, bo chcemy sobie  odpocząć. Poszłam do p. Ordynator i poprosiłam o zmianę lekarza. Wprawdzie z pewnym dąsem, ale jednak uzyskałam zmianę, o czym poinformowała mnie owa "empatyczna" lekarka. A ja   , pewna swojej decyzji, przypomniałam je zachowanie sprzed 3 miesięcy. Pamiętała. Wisi mi to, niech sobie mówią , co chcą. Dla mnie ważna jest Mama, która leży przestraszona, powoli zaczyna kojarzyć nas, ale z trudem. Postanowiłam , że w okresie pobytu Mamy w szpitalu, opiekunka będzie  przychodzić do mieszkania Mamy i oporządzać je na powrót rodzicielki. Sama zaproponowała, że pójdzie do szpitala  wykonać dodatkowe czynności higieniczne, jeżeli będzie taka potrzeba. No i musiałam spotkać się z bratem, ale chemii nie było z żadnej ze stron. To także nic dla mnie nie znaczy. W szpitalu pokazałam pełnomocnictwo notarialne  z zakresem pełnym, a mimo tego wykonano cewnikowanie Mamy bez moje zgody. To naprawdę świat oderwany od realiów życia, rządzący się własnymi regułami i absolutnie za nic mający dobro pacjenta.  Moja waga spada, dziś na obiad zupa warzywna krem, bo chcę zanieść Mamie do szpitala, aby coś zjadła. Tyle, uciekam.

10 grudnia 2019 , Komentarze (9)

gdy oglądam odbieranie nagród noblowskich. Czytałam p. Tokarczuk  już jakiś czas temu, Bieguni to moja ulubiona książka noblistki, do Ksiąg Jakubowych muszę się przygotować z uwagi na jej ciężar. Z niecierpliwością i ogromną ciekawością czekam na wykład p. Olgi. :). Dzień po takiej sobie nocy też niezbyt. U Mamy byliśmy rano, potrzeba kąpieli była i zmiany pościeli. Cóż, taka to choroba, a Matula słaba ogromnie. Leki wykupione, i znów mnie złapał wku.... , bo powracamy do lekarstw, które za radą tegoż samego lekarza oddaliśmy do hospicjum.  Jedna zapisana fiolka to 149zł , i na szczęście  stać Mamę na takie zakupy. Nie wyobrażam sobie ludzi z marniutką emeryturą. pozbawionych możliwości nabycia leków.  Z nerwów zjadłam kilka ciasteczek maślanych, i teraz mam  wyrzuty sumienia. A moja rodzicielka  przestraszona leżała w łóżku, bo pielucha nie wytrzymała. Jak dziecko, które spsociło.  Nie chcę takiej starości, to upokarzające . ;(. Jutro mąż ma gimnastykę, ja mam wolne, chyba  zajmę się organizowaniem jadła świątecznego, czyli lepienie uszek. Pogoda dziś była wstrętna , deszcz ze śniegiem zacinał, bo i wiało pokaźnie.  Na obiad resztka pomidorowej i leniwe z cynamonem. Nawet mój mąż zjadł ze smakiem, a przecież nie lubi klusek na słodko. Na piątek upiekę babeczki wytrawne dla nas , dla Mamy i dla opiekunki. Takie z tartej cukinii, z serem feta i z orzechami.  Fajnie smakują do zup typu krem.  Waga lekko w górę, to te słodycze pozaprogramowe. Cóż, mam trochę zmartwień, a cukier jakos przy tym pasuje, prawda?

9 grudnia 2019 , Komentarze (5)

Coraz bliżej Boże Narodzenie, co już się czuje w tempie panującym na ulicach. W nocy padało , lalo na przemian, a dziś piękne słońce, bo wiatr rozpędził zwały szarości na niebie. Rano, ale po posiłku, poszłam na pedicure, do prawdziwej podolożki, wypowiadając się poprawnie i według płci.  Zrobiła mi dobrze, oj jak dobrze!  Mam fajnie, bo gabinet znajduje się pod moim mieszkaniem, mogę więc schodzić w kapciach. Godzinka relaksu, a potem mogłam biegać i pokonywać  odległości niebotyczne!  Rozmawiałyśmy m. in. o  kręgach szyjnych i sposobie na ich skuteczna rehabilitację. No i okazało się to, co  stosuję, czyli pływanie na plecach. A poza tym zero patrzenia w smartfony z opuszczona głową, bo to skutkuje większymi zwyrodnieniami. Aktualna młodzież będzie miała z tym kłopot. Po zabiegu do US, aby złożyć zeznanie o darowiźnie , co by nie płacić podatku. Następnie spacer nad Bałtyk, dziś wyrazisty w swoim kolorze ulubionego koloru Doroty Szelągowskiej.  Szybki marsz, zeszło nam 6 km, rześko  było i przyjemnie.  Na obiad  pomidorowa z makaronem ( bo wczoraj był rosół) i powtórka z mięsa, ale wyłącznie z sałatą. Zrobiłam natomiast pierogi leniwe dla Mamy na jutro, używając do tego Ricotty. Wyszły wspaniałe, będą i dla nas. Usiadłam do laptopa z zamiarem  oporządzenia spraw finansowych Mamy, a tu (chory). W moim banku jakiś problem , logowałam się poprawnie 5 razy , a i tak zostałam zablokowana. Infolinia poinformowała mnie głosem sympatycznego człowieka zza Buga, że problem tkwi " u nich" . To określenie pamiętam z lat dziecięcych, gdy odbiór programu TV był zakłócony czymś, co  było " u nich". Korzystając więc z istniejącego połączenia ze światem, uprzejmie donoszę jw. 

8 grudnia 2019 , Komentarze (6)

bo wczoraj i dziś ( trochę) , przerwałam moje postanowienie. Były urodziny męża  (serdeczne dzięki za życzenie w Jego imieniu oczywiście), zaprosił do restauracji na obiad  z winem, potem jeszcze w domu kawa i ciasto, dziś była mała powtórka. W restauracji zjadłam wprawdzie zdrowo, bo Labraksa z kaszą gryczaną, ale były 2 kieliszki białego wina. Wprawdzie zawsze rozcieńczam wodą, ale zawsze. Ciasta też było niewiele, a i tak wieczorem byłam nadal pełna. Jednak wolę jedzenie "moje" , czyli ryba tylko z salatą, albo zupa krem z grzanką.  Ruch natomiast objawił się w prawie 11.000 kroków i  w ponad 6 km. To niby niewiele, ale przy dość silnym wietrze nad morzem wysiłek był. Dziś na obiad rosół z makaronem , pieczona polędwiczka, macerowana w occie balsamicznym + sałata. Na szczęście waga dziś tylko  o 200g większa, szybko to zrzucę. Mamy wolna niedzielę, brat dziś dyżuruje. Po takim dniu  zawsze boję się , co zastanę u Mamy, ale trudno, tak niech będzie. Sama wszystkiemu nie podołam.  I tak dziś  wypełniam   zgłoszenie o przyjęciu darowizny, a następnie o przekazaniu darowizny . Pierwsze od Ojca, drugie dla Mamy. Na spacerze dziś potkałam kolegę z liceum. Jest po podobnych przejściach , widać na nasz rocznik tak ma.  Wieczorem wybierzemy się obejrzeć otwarty jarmark , po raz pierwszy w Gdyni na Placu Grunwaldzkim.  Miasto już ozdobione świątecznie, po zmierzchu będzie pięknie !  A morze dziś stalowe, zimne, nieprzyjazne, jednak i tak przyciągnęło wiele osób.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.