Ogród Dobrych Marzeń okazał się tym, jak brzmi jego nazwa. Piękne miejsce, klimatyczne, w stylu rustykalnym. Bez TV, nie było człowieka poza nami, cicho , spokojnie, wspaniała pogoda i aura miejsca. Do snu klekotały bociany, a kukułka w tym roku okukała nas po uszy. Pokoje urządzone ze smakiem, ciepłe, przytulne, jedzenie smakowite, w ilościach przekraczających możliwości nasze. Poza tym gospodarze serdeczni, z klasą, ale bez zadęcia wielkopańskiego. Dopisała pogoda, zieleń aż biła po oczach. Wieczory w głębokim fotelu, z książka, kieliszkiem wina, w salonie tylko dla nas. A w dzień wycieczki po przepięknej Warmii. Krosno koło Ornety, podobne do Św. Lipki, tylko mniej kiczowate i niestety zaniedbane. Zamek w Lidzbarku Warmińskim odnowiony, wspaniałe zabytki świadczące o potędze biskupów. Cudowna Oranżeria Kultury, gdzie malowidła ścienne zlecone przez biskupa Krasickiego to cudo europejskie. Pastelowe, delikatne, sycące oczy swym pięknem. Odnowiona cerkiew W Godkowie, cała w gontach, malutka, pyszniąca się na wzgórku przy drodze. W drodze powrotnej odwiedziliśmy Wyspę Sobieszewską i rezerwat tamtejszy ptaków. Wędrówka nad morzem dała prawie 8km i ponad 12.000 kroków, z atakami komarów , że hej! Przeprawa promem także była atrakcją. To była udana wyprawa, z ciekawostkami w stylu letni pałac biskupów w Smolajnach, która to ciekawostka kompletnie rozczarowała, bo miejsce zaniedbane i opuszczone. A szkoda. Trudno o zachowanie diety w takich warunkach, wróciłam zatem lekko cieższa. Teraz czeka mnie praca mozolna.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.