Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251817
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2019 , Komentarze (8)

Wczorajszy sztorm w Gdyni można obejrzeć na zdjęciach w Onet.pl. Dziś już nie jest tak ekstremalnie, ale nadal niesamowicie. Spotkaliśmy znajomą z psem, wczorajszy spacer wymusiła , bo wiatr inaczej nie pozwalał jej iść. A my dziś 6,5 km i prawie 10.000 kroków. Porobiłam zdjęcia dla syna, ręce marzły przy tym. A horyzont cały był w grzywach fal, które potem malowniczo rozbijały się o falochron. Wizyta w bibliotece, aby wypożyczyć przed zamknięciem na czas przenosin.Uzbierałam 8 książek , czyli całkiem spory zapasik.  Zachwycam się  czytając "Rzeczy których nie wyrzuciłem" Marcina Wichy.  Tak bliskie mi są jego przemyślenia, te sformułowania trafiają do mnie wprost. Ponownie przeżywam czas miniony, czas dzieciństwa i młodości. Jestem wprawdzie starsza od autora, ale on opisuje to, co zachwycało jego matkę, jak reagowała na zjawiska sobie współczesne. Dla mnie także duży pokój to nie salon, bo jak nazwać salonem pomieszczenie mające 25 m?  Opisy wyczekiwania na książki w księgarni, zdobywanie ich, znam to z autopsji.  Polecam książkę z całego serca , a nagroda Nike została przyznana absolutnie właściwie.  Na Planet + film o obleganych miastach Europy, mowa o Wenecji, Barcelonie i Dubrowniku.  Grozą wieje, gdy do laguny weneckiej wpływa kolos wycieczkowy , wysoki na 8 pieter, albo i więcej. Gdy na ulicach pełno nagich, pijanych Anglików, gdy   Dubrownik zadeptywany jest przez turystów  z promów, którzy weszli tylko zjeść lody. Byłam w każdym z miast indywidualnie, płacąc za pobyt wraz z podatkiem, segregując śmieci według wskazań lokalnych, dbając o zwyczaje mieszkańców. Rozumiem absolutnie obawy i nawoływania, aby turyści wrócili do domu, albo zachowywali się poprawnie. Odnośnie poprawności, nadal nie jadam słodyczy kupnych. Dziś upiekłam ciasteczka owsiane, na bazie banana, dodałam kakao, płatki owsiane, cynamon, orzechy, starte jabłko i syrop klonowy ( łyżkę ).  Poza tym jestem grzeczna, nie podjadam między posiłkami, piję sporo,  mam sporo ruchu. Na rezultaty czekam , rozkładając je na tygodniowe odcinki. Będzie mi łatwiej. 

2 stycznia 2019 , Komentarze (9)

To już nie ma żartów, czas zacząć ten taniec z wagą. Dziś na śniadanie płatki owsiane na  zalane wrzątkiem, do tego orzechy włoskie, miechunka, jabłko, łyżka syropu klonowego i jogurt. Do Picia herbata biała. Wczoraj czytałam, że najlepsza pora do picia kawy to rano  między 10 a 12, po południu między 15 a 17. Czy to prawda? Przekonam się za jakiś czas . Pogoda  w Gdyni  straszna, huraganowe porywy z północy, wali śniegiem od czasu do czasu, mroźny ten wiatr, ale wyszliśmy zobaczyć, czy da się  iść nad morze. W życiu nie!  Stamtąd  nawet mewy zawracają!:p. Wypada zatem  spędzić dzień w pieleszach, bo moje zajęcia jednak dziś nie odbędą się. Start od jutra.  Po drobnych zakupach, takich codziennych, wróciliśmy do domu, na II śniadanie dwie grzanki z awokado i łososiem wędzonym + kawa z mlekiem. Ach, jak to smakowało!  Za oknem szaro, chociaż to  ledwo południe, świece poszły w ruch, aby umilić ten dzionek. Dzwonił brat, jutro wybiera się do rodziców, potem wyjeżdża na dłużej, to ja będę miała więcej obowiązków. Ale  z kolei w czasie naszego sanatorium zastąpi mnie.  Musimy radzić sobie jakoś.  Na obiad pomidorowa z lanymi kluskami i omlet z serem pleśniowym . Do tego sałata i sok pomidorowy .  Gdy wieja wiatry  u nas smród stęchlizny czuć więcej. To stropy dają znac o sobie. Muszę wreszcie coś z tym zrobić;(.

1 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Tak moje drogie, jesteśmy o rok starsze, ale podobno rok nieparzysty jest lepszy od parzystego. Witam po Sylwestrze, w nowej rzeczywistości, a przecież starej.  Zabawa udała się  , byliśmy w domu 2:30, dziś nogi bolą od tupania. Gipsy Kings porywali do tańca, a płyta z piosenkami i melodiami z filmu Ida robiła furorę.  Rozmowy polityczne, ale zgodne na szczęście, chociaż z wizją pesymistyczną dla Polski. Śmiech i dowcipy, bo znamy się od 40 lat w tym towarzystwie. Widzimy jak się starzejemy, jak przybywa nas  rozmiarowo . Kobiety jak zawsze dzieliły się poradami  różnego rodzaju. Jedno nas łączy, to pasja poznawania  kraju , świata i ludzi. Opowieści gdzie byliśmy, gdzie oni byli, dokąd mamy zamiar się wybrać, co oni chcę zobaczyć. I ta wola i chęć powolnego  smakowania  i przekonanie, że chcę a nie , że muszę. Moje lakierki od Gabora sprawdziły się znakomicie, bo tylko ja zostałam w obuwiu do końca. Dziś jesteśmy już po wędrówce  nadmorskiej. Wieje jak cholera , na dodatek pada i zacina ostro. 5 km i 7.000 kroków wykonane,  nawietrzeni wróciliśmy  i z apetytem. Dziś słodycze omijam z daleka  i będę dodawać kolejne dni do takich jak ten.  Wszystkie sms-y odebrane, pozdrowienia przekazane, teraz tylko cisza, spokój. Mąż pochrapuje obok cichutko, zmogło go powietrze i drzemie w fotelu.  Pozdrawiam Was:).

31 grudnia 2018 , Komentarze (3)

Pogoda znów piękna, spacer  w kierunku morza, podziwianie kształtów chmur  nad Bałtykiem. Przeszliśmy ponad 5 km, ponad 7.500 kroków. W domu trochę przygotowań na wieczór, ale większość już mam za sobą. Dopiero po obiedzie zrobię maseczkę, jakaś mała drzemka , relaks i tyle.  Rozmowa telefoniczna z bratem, wspominanie czasów dzieciństwa, rozmawiamy coraz dłużej . Biedak,  także nie może dodzwonić się do rodziców.  Byliśmy w naszej bibliotece złożyć życzenia, a przy okazji zobaczyć, od kiedy jest zamknięta z powodu zmiany siedziby. W sklepach okolicznych także życzyliśmy najlepszego, dochodząc do wniosku, że kupowanie w tych samych miejscach , w sklepach okolicznych, to takie fajne małomiasteczkowe uczucie. Mogę np.  już wejść do piekarni i powiedzieć, że chcę to, co zawsze. Dziś na obiad rosół z pierożkami, bitki wołowe w sosie grzybowym i surówka z buraczków  oraz kiszona kapusta. A jutro, jutro będzie normalny dzień, tylko symbolicznie nazwany Nowym Rokiem. Wybierzemy kierunek marszu i z pewnością Bałtyk będzie po drodze. Dziś natomiast chcę się bawić, weselić i tańczyć do bólu stóp. Pozdrawiam:D.

30 grudnia 2018 , Komentarze (7)

Czytam książkę Bogny Ziembickiej pt"Pamiętasz tamto lato" , jestem znów w klimatach II wojny światowej i znów nie potrafię wyobrazić sobie ogromu krzywdy, brutalności ludzi wobec ludzi. Jak małostkowe  było zachowanie generała Sikorskiego, który w obozie , prawie koncentracyjnym, uwięził polskich oficerów, żołnierzy, sprzyjających Piłsudskiemu. Przebywała tam nawet żona Marszałka.A obóz funkcjonował w Szkocji na wyspie Bute. Klimat książki to beletrystyka, obozy zaś były faktem, jeden z nich funkcjonowała także we Francji po 1939r., przetrzymywano w nich oficerów "winnych klęsce wrześniowej". Sędzią był wyłącznie Sikorski. Dziś byliśmy na filmie "Kursk". Pamiętam to zdarzenie z 2000r. ( to już 18 lat temu), gdy oczekiwaliśmy wszyscy ludzkiej reakcji władz Rosji i nie doczekaliśmy się. Film pokazuje niesamowite więzi członków załogi, biedę nie tylko dalekiej północy, bylejakość życia i stawianie na pierwszym miejscu polityki. Sala kinowa była pełna, cicha i skupiona. To nie jest film rozrywkowy, on pokazuje , co jest ważne w życiu. Dlatego moje drogie panie ( i panowie, jeżeli czytają), nie zasypiajcie w gniewie na swoich mężczyzn, nie rozstawajcie się  bez dobrego słowa. Jutro ostatni dzień roku, może warto zrobić podsumowanie , coś wyrzucić, coś zaplanować. Ja już postanowiłam: mniej słodyczy, więcej optymizmu, będę miła dla męża nawet jeżeli mnie wkurza. A ruch fizyczny, zdrowe odżywianie i  trening umysłowy stawiam na  ważnym miejscu. Bo na pierwszym - chcę być szczęśliwa, czego i Wam życzę . Osiągajcie  szczęście własne  w wybrany przez Was sposób i pielęgnujcie takie chwile. Pozdrawiam i do pisemnego  zobaczenia w 2019r.(alkohol)(zegar)(bomba).

29 grudnia 2018 , Komentarze (10)

w poszukiwaniu inspiracji na wizytę sylwestrową.  Nie jest źle, jest w czym wybierać. Moje niegdysiejsze kupowanie rzeczy  gatunkowo dobrych, klasycznych, pozwala nawet na ewentualności w wyborze. Jednej rzeczy żałuję, w ubiegłym roku nie przymierzyłam sukni długiej, czarnej, lejącej , pięknie podkreślającej kształty. Wydawało mi się niemożliwe, że wejdę w nią tak, jak 10 lat temu. A jednak, dziś tego dokonałam, i ...zachwyt. I żal, bo to domówka, długa kreacja nie wchodzi w grę.  Obstaję na teraz przy małej czarnej, do tego śliwkowy żakiet z  tafty, fajnie marszczony przy kołnierzu, z dużymi guzikami ze starego "srebra", lakierki przydymiona śliwka ,  delikatna srebrna biżuteria i gotowe.  Ważne będzie samopoczucie, towarzystwo i zabawa. Zastanawiam się nad alkoholem, który ostatnio coraz mniej mi smakuje. Będzie białe wino, to jedno rozwiązanie, bo piję je z dużą ilością wody. Może jakaś czysta wódka z wodą ? Ach, zobaczę, to najmniej ważne.  Dziś pogoda spacerowa, morze jak tafla lodowa, gładkie, z dostojnie pływającymi łabędziami. Widok hen, daleko, daleko. Wychodziliśmy dziś  prawie 9.000 kroków. Szukałam dziś w Rossmannie dobrej pianki do mycia twarzy i olejku do demakijażu. Chyba zamówię internetowo, bo nic nie było, a ja przyzwyczaiłam się do  mycia twarzy na sposób koreański. Obiad dziś z pozostałości świątecznych, na balkonie wreszcie pusto , bo gary poznikały. W nocy długa przerwa , bo jak zawsze po wizycie u rodziców spać nie mogę. Na szczęście to przechodzi. Fajnie wybraliśmy z mężem termin pobytu w Inowrocławiu, akurat będą ferie zimowe  w naszym województwie, nie stracę więc nic z zajęć. Sąsiedzi spotkani na podwórku  wyznali, że uważają nas z mężem za idealne małżeństwo ! No cóż, nasze włoskie temperamenty chyba nie pozwalają na to, ale na pozór, czemu nie:D.

28 grudnia 2018 , Komentarze (2)

u rodziców, którzy znów nie odbierają telefonu. Daliśmy im spokój przez kilka dni, ale chyba było za mało. Wyraźnie nie cieszą się z naszych wizyt, a zatem "zawieszam" je narazie . Po Nowym Roku udam się natomiast do dzielnicowego MOPS, aby porozmawiać na temat sytuacji rodziców. Dzisiejsza rozmowa o pomocy była znów porażką, może ktoś obcy  lepiej przemówi. Udało się natomiast  wyczyścić lodówkę z nieświeżego jedzenia, przywiezionego na Wigilię. Wszystko , no prawie wszystko  nieruszone, do wyrzucenia. Szkoda było tej pracy.  Pogoda dziś typowo wiosenna, spacer nad morze był , bo jak inaczej. Dojadamy resztki ze świąt, przeglądam lodówkę , porządkuję, prania nazbierało się sporo. Może  kino jutro się uda? Dzwoniłam do brata, rozmowa pesymistyczna, bo jak inaczej w  obliczu tego, co zastajemy u rodziców.  Na Nowy Rok mam na szczęście zamrożoną wołowinę, zrobie zrazy w sosie grzybowym. Dawno nie było, to zjemy ze smakiem. Sylwestra spędzimy u kuzynki męża,  w gronie osób znanych od lat prawie 40.  Nie szukam kiecki na to spotkanie, mam kilka  standardowych małych czarnych. Mam zamiar bawić się dobrze i tyle:).

27 grudnia 2018 , Komentarze (4)

bo jak inaczej nazwać to, że ok. 1 kg więcej? Chyba te wszystkie próbowania, dosmaczania, itd. A może alkohol, trochę go piłam, bo i wino i nalewka i aperol. Każdy chce się pochwalić swoimi trunkami, swoimi smakołykami. Jak odmówić?  Dziś syn wyjechał do Poznania, w domu zrobiło się pusto. Przegląd lodówki konieczny, aby pozbyć się niepotrzebnego. Bigosu mam na kilka imprez, na szczęście zamrożony. Mąż zje ciasto, ja ryby , jakoś  damy radę. Jakby co, to oddam część do sióstr miłosierdzia, one przyjmują żarełko dal bezdomnych.  Wczoraj długo graliśmy w karty, emocje były. Dzwonił brat, przeziębił się, nie pojedzie do rodziców. Ja do nich dzwoniłam, jest ok., ale ojciec znów w humorach. Jutro pojedziemy zobaczyć, narazie nie chcą nas widzieć. Pogoda do dupy, a wczoraj tak ładnie było. Dziś pada, wieje i jest ponuro. W domu cieplutko, gra orkiestra Glenna Millera , ukochanego mam obok siebie, nie wymagam więcej. :p

26 grudnia 2018 , Komentarze (6)

Dziś spędzamy czas we własnym gronie, przynajmniej od obiadu. Po śniadaniu wizyta w kościele i chrzciny synka chrześniaka męża. Wczoraj  spędzaliśmy czas m. in. z tym maluszkiem, cudownie spokojny, uśmiechnięty 4 miesięczny chłopczyk. Po kościele   spacer nad morze. Pogoda wspaniała, 7 stopni , słonecznie, widoczność aż po Hel. Na bulwarze  tłumy, dosłownie. Widać trafiliśmy na przerwę między śniadaniem a obiadem. Naprawdę trzeba było nie raz przepuszczać  idących z naprzeciwka.  O wadze mówić nie będę, to temat tabu w czasie świąt.  Natomiast odczuwam bóle brzucha , gdy zjem coś ciężkostrawnego, tłustego, albo za słodkiego. Toteż pilnuje się, popijam herbatę zieloną, ziółka, wodę.  Moje prezenty książkowe , to oprócz " Rzeczy, których nie wyrzuciłem" Marcina Wichy książka "Powoli, jak żyć we własnym rytmie" Brookie Mcalary, "i Ameryka, drugi atlas  z przepisami" autorstwa  Moniki Mądry - Pawlak i Jana Pawlaka, prowadzących w Poznaniu knajpkę  na Śródce, i coś z włoszczyzny "Polowanie na skarb"  Andrei Camillieri, czyli komisarz Montalbano. Po obiedzie usiądę z którąś z książek i zagłębię się w treść, sięgając od czasu do czasu po orzecha, po herbatę, po ciasteczka maślane. W domach  naszym i krewnych szaleństwo kaczek, wczoraj jedliśmy, ja dziś także mam kaczkę, ale i gęś. Jutro syn wraca do Poznania, a u nas będzie segregowanie jedzenia, mrożenie, porcjowanie. Na Nowy Rok mam z głowy gotowanie. Zawsze jest za dużo. Dziś wieczorem planujemy zagrać w coś, będzie trochę śmiechu, trochę adrenaliny. A narazie słucham Elli Fitzgerald , to także prezent. ;)

25 grudnia 2018 , Komentarze (4)

Kolacja wigilijna wypadła doskonale. Szczególnie ryby były w tym roku w naszych zachwytach. My spokojni, serdeczni, bez dąsów. Posiedzieliśmy do 23, syn na Pasterke, ja do łóżka, bo czułam już każdy mięsień. Prezenty fajne, dużo książek, biżuteria, odzież, płyty. Przejadłam się , chociaż spożywałam po kawałeczku. Ale taka mieszanina w żołądku potrafi każdego dobić. Dziś spacer, chociaż pogoda paskudna. Jest chłodno, ponuro i pada. Organizm domagał się jednak wyjścia. Za chwilkę pojedziemy do kuzynki męża na obiad , a potem juz tylko fotel, rozmowy, czytanie i słuchanie.  Miłego świetowania!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.