Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249186
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 listopada 2018 , Komentarze (2)

bo potem znów czasu nie będzie. Na szczęście wczoraj przygotowałam obiad dla rodziców, mam to z głowy. Mąż pojechał zmienić opony, a ja za chwilkę idę na gimnastykę. Porozciągam się, co będzie z pewnością dobre dla zdrowia. Wyjście w taką pogodę to wyzwanie, bo ochota na zakopanie się w ciepły kocyk, z herbatą obok i ciekawą książką  , jest ogromna. Podglądam morze na wizji przesyłanej przez jedna z kablówek- lekki sztorm, fale zalewają plażę,  a morze ma  modny, szary kolor. Na śniadanie pół bajgla , część z serem i papryka czerwoną, część z borówkami własnymi, zrobionymi 2 lata temu. Do tego zielona herbata, bo ostatnio  po kawie boli mnie żołądek. Potwierdziło się to co wyżej, przed wyjazdem męża wypiłam małą czarną , i poczułam się niekomfortowo. Może odstawić na jakiś czas? A na obiad mam krupnik, uwielbiam różne kasze :). Zbliża się Adwent , naprawdę  poważnie chcę podejść do bezsłodyczowego okresu do Bożego Narodzenia.  Poproszę męża, aby podtrzymywał mnie w tym postanowieniu. A w  ostatni weekend  przed chcę zaspokoić swoje upodobania smakowe, a co!

19 listopada 2018 , Komentarze (5)

Poszliśmy na film pt"Dżentelmen  z rewolwerem". No cóż, w recenzjach miał 5 *, nie wiem jakim cudem. Film z niewłaściwym tytułem, bo oryginał mówi  "Old men...." , to chyba ukłon ze strony polskiej w stron  Redforda. Ukłon  zbyt głęboki, bo film o niczym, nieciekawy, a nawet nudny. Gra głównego aktora bez  entuzjazmu, widać, że to już stary człowiek i nawet ruchy ma starcze. Ludzie wychodzili milcząc, a tak jest zawsze, gdy projekcja zawiodła.  Nie polecam absolutnie, Na szczęście bilety fundowane były z Karty Mieszkańca, która daje możliwość  raz w roku skorzystania z darmowego kina i teatru. Wolę Redforda z 3 filmów: Żądło, 3 dni Kondora i Pożegnanie z Afryką.  Tam faktycznie grał:). Dziś natomiast poddałam się zabiegowi , na podstawie zaproszenia, które dostałam od nieznajomej mi kobiety na masażu balijskim. Zabieg polegał na liftingu bez skalpela, a  za pomocą lasera. Urządzenie rozgrzewało się do temp. 40 stopniu stopniowo, pobudzając kolagen  w mojej skórze. Optycznie mam lekko podniesione "chomiczki", które na szczęście były minimalne.  Nie będę korzystać więcej z takiej zabawy, nie starzeję się  drastycznie, a wręcz przeciwnie. Geny dały mi możliwość młodego wyglądu, to wielka wygrana.  A waga dziś świetna, cukier niziutki, cisnienie takoż. Bajka:D.

18 listopada 2018 , Komentarze (9)

Czytam o Waszych nastrojach na emeryturze. Sama jestem na niej ponad 2 lata i nie mogę się z tego stanu nacieszyć. Ta wolność wyboru miejsca i czasu , to naprawdę coś. Dziś nawet rozmawialiśmy z mężem, że jesteśmy związani z Fundacją, do której uczęszczamy na zajęcia, że to taki rodzaj wspólnoty łączący ludzi o podobnych zainteresowaniach i potrzebach. Poznaliśmy wiele wspaniałych osób , ostatni wyjazd na próbę generalną Cyrulika to także pokłosie  takich znajomości. A poprzednio byliśmy razem w teatrze, i zamiarów mamy jeszcze sporo.  Ograniczanie się do spotkań przy kawie w domu, to nie ten rodzaj aktywności. To ma być wyjście do ludzi, do czegoś nowego, o czym myślałam, marzyłam kiedyś, gdy nie było tyle czasu. Dlatego chcę uczestniczyć w latino solo, chociaż są też wykłady z prawa, ale te zagadnienia miałam przez całe życie zawodowe.  Dlatego uczę się angielskiego, bo moja znajomość tego języka zatrzymała się na etapie studiów. Dlatego prenumeruję gazetę w języku włoskim, bo jego piękno i śpiewność zawsze mnie pociągało, a czytać i rozumieć umiem po kilku latach nauki. Każda z nas może wybrać swój rodzaj aktywności, a czekanie na wizytę koleżanki nie jest atrakcją. Robię to wszystko może slow, ale właśnie tak chcę teraz żyć, zadumać się nad pięknem pejzażu, podziwiać ostatnią różę kwitnącą na miejskiej rabacie, oglądać kolory bukowych drzew  tak piękne o tej porze roku.  A może za jakiś czas poczuję w sobie odwagę, by to namalować? Kto wie?

17 listopada 2018 , Komentarze (2)

Kupiłam czasopismo Slow, wydawane przez Newsweeka. Ciekawe, fajne artykuły, sporo interesujących mnie informacji. Przed chwilą oglądałam Karola Okrasę w akcji i ... zgłodniałam. Pasuje mi jego kuchnia, w odróżnieniu od tego, co pokazuje Sowa  po 20 w TVN.  Proste, nie przeładowane dodatkami posiłki, bardziej do mnie trafiają.  Pogoda dziś fantastyczna, przynajmniej tak było do południa. Poszliśmy oczywiście nad morze, które dziś wyglądało na szykujące się do przymrozków, bo spokojne, leniwe nawet, prawie nieruchome. Słońce mocno grzało , ale w cieniu chłód i zimno nawet. Zrobiliśmy prawie 5 km i prawie 8.000 kroków. Na obiad zupa krem z brokuła, pieczony kurczak i buraczki. Waga nieźle, pozostałe wyniki także. Mąż dziś wyjął , wreszcie, zimowa kurtkę. W domu cieplutko i coraz mniej cuchnie , co cieszy mnie niezmiernie.

16 listopada 2018 , Skomentuj

Trochę wędliny, mięso  na weekend i dla rodziców, warzywa, jajka, leki skończone, owoce, itp rzeczy niezbędne. Przy okazji kupiłam dodatkowe świece, majtki bawełniane szt 2, byłam w bibliotece. Zimno dziś u nas, bo o 7 tylko 3 stopnie były.Lubię pić kawę śniadaniową oglądając na stacji Zoom obrazki z różnych miast Polski , na żywo. Gdynia też jest, widać kawałek plaży, Teatr Muzyczny , Yacht Klub, no i pogodę w pokazywanych miejscach. Dzisiejszy widok Rumunii w śniegi zmroził mnie, nałożyłam czapkę i rękawiczki, i słusznie, bo już wypadało. Poranna waga baardzo łaskawa , co mnie cieszy. Na obiad łosoś na szpinaku + mix sałat, poza tym reszta rosołu z makaronem. Pomysłu na jutrzejszy obiad nie mam narazie. Wczoraj jechaliśmy do Gdańska bardzo długo,i  chociaż wyjechaliśmy z dużym zapasem, wpadliśmy na salę Opery , gdy była już uwertura . samo przedstawienie takie sobie, głosy raczej z tych marniejszych. No, ale tak się odbiera, gdy na płytach CD słucha się najlepszych na świecie. W sumie całość zajęła prawie 5 godzin, po powrocie byłam głodna niesamowicie. bo od obiadu o 15 nic nie jadłam. W Operze spotkaliśmy  córkę kuzyna, kobietę  lekko po 40, była ze swoją prawie teściową.  Nasze towarzystwo  miłe, rozmowy toczą się wartko, bez przymusowych wyszukiwań tematów. Narzekać nie mogę, załatwili bilety, zawieźli, odwieźli, cóż więcej prawda?  Syn wrócił szczęśliwie ze swoich służbowych podróży, mam nadzieję, że ten weekend poświęci na odpoczynek.

15 listopada 2018 , Komentarze (4)

Dziś aktywność sklepowa. Kupiliśmy 2 garnki dla rodziców, takie bez ebonitowych rączek i nie  z wyginającej się blachy . Poza tym jakieś kosmetyki do łazienki, bo ojciec nie umie wybierać , nie nauczony klupowania dla kobiet.  Przy okazji była propozycja kupna odzieży dla męża, wykazał zainteresowanie, ale na tym się skończyło. Już wielokrotnie  pisałam, że marudny bardziej niż kobieta, wybrzydza, smędzi.  Dałam propozycję: dostaniesz określona kasę i kup sobie co chcesz, tylko nie byle co. Ma być porządne , nie z sieciówki dla małolatów.  Zgodził się, uff(szloch). Dziś jedziemy do Opery Bałtyckiej na próbę generalną Cyrulika Sewilskiego , czyli  dzień kulturalny. Po bezsennej nocy , ostatnia spałam doskonale, z przerwą na euthyrox, który biorę minimum 2 godziny przed posiłkiem. Podobno tak się lepiej wchłania. Dziś u mnie pogoda łaskawa, nawet pranie schnie na balkonie. Jeszcze jutro tak ma być, a potem zimno  niestety. Po wczorajszych tańcach nogi bolą nadal, dziś wychodziłam w sklepach prawie 8.000 kroków, nie jest zatem źle.  Na obiad rosół  z wkładką mięsną, lubię takie jedzenie. A rosół pachniał, o mamo! 

14 listopada 2018 , Komentarze (2)

Dziś aktywność solidna. Najpierw spacer szybkim tempem, bo wcale nie ciepło. Potem latino solo, ależ był czad! Wszyscy ( 1 facet) byliśmy spoceni jak myszy .Teraz nogi mnie bolą, ale cieszę się, że takie to było energetyczne.  Angielskiego nie było, odwołany, a wczoraj siedziałam nad tekstem o dietach i indeksie glikemicznym. Nic to , będzie na raz następny.  Dziś na obiad zrobiłam zapiekankę podobną do pasterskiej. Po prostu z resztek mięsa, z ziemniakami,  z kiszoną kapustą, z serem kozim. Wyszła smaczna, a ja mam luzy  w lodówce. Niedługo Boże Narodzenie , pomyślałam o takim cudzie:  zebrać przy stole wszystkich, także tych, którzy odeszli, Ależ by się działo! Niestety, to niemożliwe, żałuję, bo np.  mój syn poznałby dziadka od strony swego ojca. ;) Siedzę w fotelu, przede mną dwie zapalone świece, z płyty słychać utwory Nino Roty.  Mistrzowskie utwory.  Noc znów bezsenna , to myśli różne tak mnie rozstrajają. Na śniadanie mąż podał parówki, odmówiłam zjedzenia , bo i wygląd i smak był po prostu wstrętny. Rzadko bywa u nas coś takiego, okazuje się, że słusznie. Moja waga stoi, natomiast poziom cukru jest rewelacyjnie niski, to samo z ciśnieniem. Dziś zjadłam na II śniadanie gruszkę, przypomniał mi się smak tego owocu,  dawno nie jadłam. Była pyszna, a jest przecież bardzo zdrowa. 

13 listopada 2018 , Komentarze (5)

pokazał dziś swoje oblicze. Pada, ciemno, chłodniej. W domu zapalam coraz więcej świec, taka przytulność jest wskazana na te ciemne dni roku. Dziś gimnastyka, mimo wstrętnej aury kobitki uczestniczki dopisały, sala była pełna.  Wreszcie rozciągnęłam sobie lewą łydkę, która bolała mnie od soboty. To chyba po tych schodach w Jastrzębiej Górze. A po gimnastyce wizyta u rodziców, taka niespodziewana, z tortem dla ojca ( jutro kończy 89 lat), z obiadem, który zjedliśmy razem. Życzyłam ojcu , abym zapamiętała go jako człowieka ciepłego, bez narzekania, interesującego się rodziną, abym mogła właśnie takie wspomnienia  pielęgnować. Chyba zrozumiał.  Poza tym nic się nie dzieje w państwie duńskim , przywołując Hamleta. Przede mną zadanie domowe z angielskiego, korespondencja z ubezpieczycielem dot. mieszkania i zalania, opłaty internetowe, itp. duperele domowe. Rozmyślam nad prezentami na Święta, takimi drobnymi , a ciekawymi. Bo duże już zrobiłam i trafiły do adresatów awansem. Nie mogę oprzeć się ozdobom choinkowym, muszę coś drobnego chociaż kupić i schować przed mężem. Co roku wymownie spogląda na kilka pudeł cudeniek i zastanawia się, po co tyle. Ale umówmy się, to faceci tak mają, my , kobiety stroimy dom, choinkę , także według jakiejś mody , prawda?  A zatem i tak coś kupię!. Jak co roku:D.

12 listopada 2018 , Komentarze (6)

niepodległość Polski. Rozumiem potrzebę jednoczenia się na marszach, ale mnie to nie ciągnie. W Gdyni było spokojnie i uroczyście, blisko przemarszu mieszkam, słyszałam wszystko w kuchni, gdy szykowałam obiad.  A dla mojego kraju będę dbać o przyrodę i namawiać innych do takich zachowań, będę proekologiczna w sprawie zaśmiecania i korzystania z plastiku. Będę szanować to, co polskie , zarówno w kwestii zwyczajów , jak i zabytków , będę propagować polskość. Wolę tak niż jednorazowy marsz , a potem wszystko wraca do normy. ;) Obiad wypadł smacznie, i choć został również przeze mnie nazwany  obiadem szkolnym, to nikt nie miał  żalu, bo smakowo był strzałem w 10.  Potem były gry i zabawy towarzyskie, degustacja nalewek - z czarnej  porzeczki i  z pigwy,  objadanie się rogalami. Pielęgnowanie spotkań rodzinnych to także nasza tradycja, nie opieram się jej.  Czytając dziś felietony M. Kalicińskiej,  postanowiłam na Boże Narodzenie zrobić pischingera. To przecież tylko kwestia ukręcenia kremu.  Dziś już jesteśmy po spacerze, bardzo spokojne morze, wręcz leniwe. Ludzi sporo, ale w mieście różnie jest, bo i pracownicy tynkujący budynek pracowali, do sąsiada przywieziono meble, słychać wiercenie za ścianą.  Pomysł z wolnym 12 listopada chyba nie wszystkim dał zadowolenie. 

10 listopada 2018 , Komentarze (4)

chociaż mgliście było. Pojechaliśmy do Jastrzębiej Góry, przeszliśmy plażą do Rozewia, daleko za latarnię morską, i z powrotem , już górą. Kto był, ten wie, o czym piszę. Wyszło razem ponad 8 km i ponad 12.000 kroków. Zaczęliśmy od kawy w Papayu, którą popijaliśmy rogala marcińskiego. Zjedliśmy go na pół, był przepyszny. Nie miałam wyrzutów sumienia, bo przed nami był długi spacer. Wracając weszliśmy schodami  prowadzącymi do hotelu Resovia, a tam furtka na górze, otwierana na kartę. Schodzimy zatem, prawie na samym dole spotkaliśmy  ludzi korzystających z hotelu, obiecali otworzyć, znów wspinaczka do góry, czyli spalanie dodatkowo.  Wracamy mijając Lisi Jar, miejsce , w którym w 1594 roku wylądował król Zygmunt III Waza  wracając ze Szwecji. W Jastrzębiej sporo ludzi, przyjechali odpocząć przez kilka dni, dadzą miastu zarobić . W drodze powrotne już w Gdyni, j mąż niespodziewanie skręcił do włoskiej restauracji( jego mina z niespodzianki niezapomniana), tam oczywiście moje ulubione aglio oilo , poprzedzone kawałkiem focacci , kieliszek białego domowego wina i tyle. Tym samym kotlety ziemniaczane będą jutro do obiadu. A teraz? Teraz  przebieram pośród książek z biblioteki, popijam zieloną herbatę, spoglądam na palące się świece i zadowolona jestem, że kolejny raz udał się dzień. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.