Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248718
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2022 , Komentarze (2)

Jutro Dzień Matki, mojej mamy już nie ma z nami, a sama będę oczekiwać na życzenia od panicza. Mama była kobietą rozchwianą, często humorzastą , zakochaną w moim bracie. Mam do dziś żal, że wybaczała bratu wiele, a drań z niego niemały. Według mamy ja miałam sobie dawać radę, pomoc szła w kierunku brata, starszego o 3 lata. Z czasem, gdy starość  i niemoc spowodowana chorobami ogarnęły organizm, zdała sobie sprawę, że jestem jej życzliwa, pomocna i wspierająca.  Dziś często wspominam różne chwile spędzone razem, jej bezradność i strach, że może zostać wyśmiana. Choroba atakowała także umysł, co objawiało się złośliwością, często wyzwiskami. To wszystko minęło, a ja mam nadzieję, że zostanę pozbawiona takich doświadczeń.  Pogoda znów taka, jaką lubię. W miarę ciepło, bez upału, a spacerowanie jest przyjemnością. Dziś na obiad reszta ogórkowej (wreszcie !), leczo z ryżem, sałatka z różnokolorowych rzodkiewek, liści tychże, tymianku cytrynowego, szczypiorku i ananasa świeżego.  Do tego dresing , smaczne. Na deser truskawki polskie z ananasem.  Wiosna daje takie możliwości. Wczoraj obejrzeliśmy hiszpańską komedię pt" La familia perfecta".  Całkiem przyjemna, taka odpoczynkowa. Jutro koncert muzyki klasycznej w naszej bibliotece. W ramach prac domowych sprzątałam dziś balkon, a męża namówiłam do pomalowania parapetu  zewnętrznego.   Noc lekko zarwana, bo między 1;00 a 2 ; 15 czytałam. Sen poszedł się bujać gdzie indziej.  Panicz ostatnio mocno zajęty, bo to absolutorium, wykłady gościnne, przyjmowanie gości z zagranicy, organizowanie spotkań . Lubi synek swoja pracę , oj lubi.  A sąsiad rok starszy od panicza nadal pracuje zdalnie, co wcale nie jest dobre. Całe zawodowe życie pracowała w banku, teraz coś się tam pozmieniało.  Odwiedziłam dziś salon jednej z firm kosmetycznych, gdzie czekały na mnie dwa prezenty, za lojalność. Przyjemne. 

24 maja 2022 , Komentarze (4)

jak w Szkocji. Ale i tak dobrze, bo deszcz przyda się roślinom. Dziś  rano jeszcze pięknie, ciepło, nawet duszno, pojechaliśmy na oba cmentarze. To już w ramach Dnia Matki, aby już coś tam było od samego rana w dzień świąteczny. Na grobie rodziców  brata nie było od lat. Nie spodziewałam się niczego innego, scheda rozliczona, po co  tam jeździć? Wkurza mnie to ogromnie. 😠. W drodze powrotnej zajechaliśmy do pobliskiej galerii, kupiłam lawendę wąskolistną i tymianek cytrynowy. Tymianek dodałam dziś do gotujących się ziemniaków i do sałaty, którą podałam także z truskawkami. A w domu pachniało pięknie.  Poza tym zupa ogórkowa i pieczone uda kurczaka. Jutro będzie reszta leczo.  Czytam teraz Mirosława Gorzkę pozycję pt "Iluzja"  To druga część trylogii, pierwszy tytuł to "Martwy sad". Dobre to.  A dzisiejsze zakupy to także pościel, biała bawełna , doskonała jest w Jysku, taka , jaką w dobrych hotelach używają. Była dziś w promocji, co lubię. Polecam także ich ręczniki, są doskonałej jakości.  Nadal nie trafiam w Netfliksie na ciekawe pozycje. Wczoraj obejrzeliśmy jakiś filmik o australijskiej wsi z winnicami.  Mocno takie sobie.  Moja waga spada, to zasługa dużej ilości pitej wody, ale także ograniczeniu słodyczy. Sypiam doskonale na poduszce korekcyjnej, już nawet kręgosłup przestał boleć w nocy. Nie mam dzis specjalnie czasu na zajrzenie do waszych pamiętników, jutro nadrobię.  to tymczasem!

21 maja 2022 , Komentarze (2)

Pada dziś, mocno pada. To dobrze, bo susza , rośliny więdną, kurz wszędzie i brud. Przynajmniej ulice zostaną zmyte po turystach nocnych. A ich obecność tej nocy dała się we znaki. Jeszcze o 4: 40 śpiewano sto lat, a wędrówki w te i we wte bez końca. Wczoraj zaniosłam do naszej biblioteki wawelską zakładkę do książek, dla pani najczęściej widywanej. Ucieszyła się , a to przecież drobiazg. Na spacerze wspominaliśmy pobyt w Krakowie, ten był 9  z kolei.  "Chwytaj dzień" Wodeckiego, do słów Cygana, towarzyszył nam bez przerwy. Jak mądrość z tej piosenki wynika! Trochę Netflixa było, obejrzeliśmy nudny film pt."Toskania", o kucharzu duńskim, który zmienia styl życia po wizycie  w Italii. Szkoda, że taki temat można tak zepsuć.  Wieczorem dwa odcinki serialu "Prawnik z Lincolna". Szału nie ma, też szkoda. A ponieważ oboje z mężem nie jesteśmy fascynatami s.f i fantazy, większość pozycji niestety nas nie interesuje.  Ale próby polubienia będą podejmowane. Za oknem bz., nadal pada, dało mi to możliwość do uporządkowania przypraw kuchennych. Z Poznani sygnał, że wczoraj późnym wieczorem potężna burza szalała. Kiedyś przeżyliśmy straszną burzę nad jeziorem, gdy błyskawice i grzmoty waliły co chwila, a ich blask właściwie nie gasł. Nie spadła wówczas kropla deszczu, a pobliskie drzewo niestety ucierpiało. To wówczas " najstarsi Kaszubi" orzekli, że takiej burzy jeszcze nie było. Cóż, czasy się zmieniły, klimat i warunki także, burze coraz straszniejsze.  O, mąż nastawił Franka Sinatrę, lubię.  Dziś posiłek właściwie gotowy, bo muszę wykorzystać sznycle indycze, będzie zupa jarzynowa, surówka z młodej kapusty i szparagi , zielone oczywiście. Nie pisze o śniadaniach i kolacjach, bo one są dla mnie oczywiste. Rano dwie kromki chleba , raczej z nabiałem, z pomidorem, ze szczypiorem, do tego kawa z mlekiem, którą zawsze wypijam po posiłku. Kolacja zaś to coś zielonego, np. mix sałat, jeżeli nie było jej do obiadu, albo resztka surówki, jakiś jogurt naturalny i herbata ziołowa. Czasem kromka chleba chrupkiego.  Jak to dobrze, że takiej pogody nie było w Krakowie podczas naszego pobytu!  W piątek zaopatrzyłam się kolejne książki biblioteczne, dzisiejszy deszcz mam więc w nosie!

19 maja 2022 , Komentarze (4)

Czy tylko kaprys? Wolałabym kaprys, bo dzisiejszy upał to nie dla mnie. Wprawdzie balkoning lubię, szczególnie z książką, ze szprycerem, z mężem obok, ale jednak ten upał....  Dziś biblioteka, jak zawsze ostatnio same kryminały. Przeczytałam trylogię Piotra Górskiego o Kruku, czekam na czwartą część, podobno wyszła.  Spacer na bulwar, gdzie nie byliśmy od tygodnia, i znów zachwycił mnie widok kwitnących jabłoni rajskich, białych i różowych, wyglądających z daleka jak mgła . Ciepło, krótki rękaw i tak był za długi. Otrzymuję sprawozdania od szwagierki z ich podróży w rejony Nieborowa, w których będziemy gościć w połowie lipca. Taka konfrontacja przyda się, może jeszcze coś zmienię w rezerwacjach? Wczoraj ugotowałam rosół, pierwszy raz w tym roku z młodą włoszczyzną. Jak to smakuje, pachnie! W Krakowie jadaliśmy raczej po włosku, teraz zatęskniłam za mięsem, dziś gotowany indyk  z rosołu, genialne! Na jutro mam leczo, podam z ryżem, a w sobotę chcę dzień szparagowy zrobić , przecież to sezon. Niedługo przyjdzie czas na chłodniki, już teraz opijam się maślanką, kefirem, jogurtami. Proste jedzenie jak młode ziemniaki ze skwarkami, jajko sadzone i maślanka , to wspomnienie męża z autostopu w latach wczesnych 70  ubiegłego wieku. Jedli to z kolegą w sadzie, gdzie zostali zaproszeni przez starszych państwa w pewnej wiosce na południu Polski. Opowieści o morzu zachwyciły gospodarzy, tak spragnionych świata . Dziś takie zaproszenie raczej niemożliwe. Nasz następny wyjazd pod koniec czerwca, muszę do tego czasu zmienić coś w mojej diecie, zrzucić jakieś kilogramy z siebie, poczuć się motylem? No chociaż gołębicą!

18 maja 2022 , Komentarze (6)

Kraków za nami, pogoda była fantastyczna, nie chłodniej niż w zeszłym roku latem. Z tego powodu, i z zaskoczenia, stałam się posiadaczka dwóch bluzek lnianych, bo wzięłam więcej  tych ciepłych. Udało się dojechać i wrócić bez przeszkód, chwała PKP!  "Błękitne krewetki", taki tytuł nosi przedstawienie w Teatrze STU. To piosenki  z tekstami Jacka Cygana, brawurowo zaśpiewane i zagrane przez Beatę Rybotycką i jej młodszą koleżankę  Alicję Wojnowską.  Reżyserował Krzysztof Jasiński, obecny na widowni  w dniu naszej bytności, w towarzystwie Jacka Cygana i sponsorów  przedstawienia.  Rybotycka jest niepowtarzalna, rewelacyjna, z ogromnym talentem i poczuciem humoru.  Widzowie są posłuszni jej prośbom, jej namowom. Jednemu z panów pomalowała rzęsy tuszem, nie miał nic przeciwko. Wieczór był udany, wesoły i zdobyczny , dwa autografy się udało pozyskać. Drugi spektakl , w Teatrze Starym , pod tytułem "Kochana Wisełko , drogi Zbyszku" , na podstawie korespondencji Szymborskiej i Herberta. Ostrzyliśmy sobie zęby, ale przestawienie było źle zagrane, haotycznie, szczególnie rola Herberta była rwana, jakby tekst zapominany, szkoda. A samo miasto? Cóż, nie rozczarowało mnie absolutnie, bo kocham Kraków. Godziny spędziliśmy w Muzeum Narodowym przy Błoniach, podziwiając  prace Jacka Malczewskiego na wystawie głównej, innych malarzy i twórców, a także rzemiosło  artystyczne przeróżne, w ogromnej ilości eksponatów.  Odwiedziliśmy także Muzeum Wyspiańskiego, gdzie geniusz artysty został pokazany w pełnej krasie, a przecież  gdy zmarł miał zaledwie 38 lat. Nie na darmo nazywano go "czwartym wieszczem."  Kraków tętni życiem, pachniał bzami i kwitnącymi kasztanami, pozwalał smacznie jadać, delektować się lodami sycylijskimi, chłonąć wielkość Polski na Wawelu, jej prowincjonalność na Kazimierzu. Było jak zawsze wspaniale. Nogi codziennie bolały, bo pokonywaliśmy spore dystanse. Dla oddechu raczyliśmy się białym winem z woda gazowana. To trunek na upał najlepszy!  Gdynia zaskoczyła nas zimnem, chociaż jest słonecznie. Już w pierwszy dzień po powrocie wpadłam w wir zajęć domowych, szczególnie kuchennych, bo  lodówka pusta.  Pranie zrobione, wszystko na swoim miejscu, a spanie we własnym łóżku to prawdziwa przyjemność, chociaż podróżowanie kocham!

7 maja 2022 , Komentarze (2)

na Brackiej  była kiedyś restauracja CK.Dezerterzy. Jedliśmy tam  2 razy.Co to były za    smaki!!.  Kolejna wizyta niestety nie była udana, a teraz tego miejsca już nie ma. Cóż , czas weryfikuje wszystko.  A nasza tegoroczna wizyta, zaczynająca się 12  maja, będzie   w czasie Nocy Muzeów, co mnie ogromnie cieszy, bo oprócz wystawy Jacka Malczewskiego i wizyty w Muzeum Wyspiańskiego, będzie można  pohulać i gdzie indziej. Cieszę się także na piosenki Jacka Cygana Teatrze Stu. Pogoda zapowiadana odpowiednia. 😀 Dziś w Gdyni pochmurno, ale ciepło. Dwa prania wiszą na balkonie, a moje kulinarne harce  zakończone. Dziś popełniłam: gołąbki w sosie pomidorowym, botwinkę,  młodą kapustę duszoną, marchewkę gotowaną, kurczaka pieczonego. Na obiad mam  krupnik i naleśniki z mięsem, a jutro laba, bo obiad gotowy. Powędrujemy sobie gdzieś przed siebie. Czas mija szybko, chociaż emeryt ma go podobno dużo. Ale to inny rytm dnia. Wstaję i tak wcześnie, bo o 7, wychodzimy z domu po 9 , wracamy do domu po 11, a raczej przed 12. II śniadanie, potem jakieś ogarnianie domu, zakupy, sprawy pilne, i pora na obiad. Potem pół godziny dla słoniny, jakaś druga kawa, no i czytanie. Właściwie do wieczora, z przerwą na program "Ucieczka na wieś" , o poszukiwaniu domów w Wielkiej Brytanii, takich bardziej wiejskich. Podobają mi się tamtejsze krajobrazy, sposób  życia prowadzony przez Anglików, ich zakochanie w naturze, ogrodach i prostocie. Prezentowane domy mają często kilkaset lat, maja duszę i absolutnie nie przypominają dzisiejszych budowli typu  szare pudło.  Po programie jakaś drobna kolacyjka, trochę polityki w tv, jakiś film. Wczoraj oglądaliśmy na Kulturze film pt:" Wdowy".  Nawet akcent polski w nim był. Do łóżka idę ok. 22,30, czytam ok. pól godziny, dobranoc. Czy takie życie może kogoś porywać? Pewnie nie, ale kto młodszy, odczuje za kilka lat upływ czasu, mniejszą sprawność fizyczną, szybsze zmęczenie. Każdy materiał się zużywa, ludzki także. Dlatego wypracowanie własnego tempa poruszania się i poznawania świata, to sztuka . Pozwala bowiem żyć w zgodzie z własnym organizmem, mam czas na wsłuchanie się w moje potrzeby, powalczyć z ograniczeniami. I tak prawdę mówiąc, nie spotkałam jeszcze człowieka, który byłby niezadowolony z przejścia na emeryturę. Bo emerytura to po prostu kolejny etap życia, nie jego koniec. I od nas zależy , jak  i  czym ten etap wypełnimy.  Boże, co ja napisałam, jakiś poradnik mędrka? 

28 kwietnia 2022 , Komentarze (1)

Andrzej Dąbrowski kiedyś, dawno temu , tak śpiewał. Mój brat miał kolegę tego imienia i nazwiska, ale ten nie umiał śpiewać. A zielono mi, bo coraz  przyjemniej na zewnątrz, listki takie duże, kwiecia coraz więcej, ptaki śpiewają obłędnie. Uwielbiam wiosnę , te lekko późniejszą, gdy ciepełko pozwala na siedzenie nawet w cieniu. Na razie za zimno, ale codzienne spacery jak najbardziej wykonywane. Przecież ruch to zdrowie.  Wczoraj z samego rana, bo tuz przed 8 jechaliśmy do Łeby. Zawieźliśmy szwagrowi nasz poprzedni telewizor, dokupi tylko dekoder i dla wczasowiczów będzie. Poza tym grzejnik łazienkowy elektryczny, bo nam niepotrzebny, a on młody , tylko 3 lata ma.  Poszliśmy na chwile nad morze otwarte, nie dało się spacerować, taki wiatr. Wróciliśmy do ich ogródka, tam na słońcu jakoś było, ale do czasu.  Reszta pobytu wewnątrz, podziwialiśmy nową łazienkę i nową kuchnię. Zeszło na rozmowach, jeszcze obiad, ciasto  i do domu. Droga powrotna w pięknym świetle słonecznym, bardzo przyjemna. A dziś  jesteśmy już po codziennej dawce spacerowej, już zrobiłam przelewy bankowe, już zjedliśmy kapuśniak, który ugotowałam ot tak, bo coś do tej zupy trzeba było wykorzystać.  Dziś zaplanowałam sobie jadełko na kolejne dni i mam zamiar wykonać: faszerowane mięsem cukinie okrągłe, pieczoną polędwiczkę wieprzową, pieczone pstrągi, filety z indyka faszerowane tapenadą. Z zup będzie rosół na skrzydle indyczym, z warzyw mix sałat, szpinak baby, surówka z marchewki i selera. To powinno zaspokoić mojego lubego . Odliczam już dni do wyjazdu do Krakowa. Oby była pogoda.

25 kwietnia 2022 , Komentarze (6)

taką ciepłą.  Dziś tylko 8 stopni i padało. Ponuro , że wstać nie miałam ochoty. Wczoraj skończyłam czytać "Piętno" Przemysława Piotrowskiego, to kolejny kryminał , dosyć mocny. Cóż , wolę to niż bzdety damskie. 8 maja będzie w Gdyni kolejny pchli targ, tym razem tematem będzie odzież. Chyba zaniosę trochę moich  ubrań, wystawię za kilkanaście złotych, niech idą w lud. Może się uda, a ja będę miała wolne szuflady i wieszaki. Poza tym, ktoś będzie korzystał. Wypiłam dziś nieopatrznie kawę Mocha w Starbaksie, cierpiała moja wątroba po tym ekscesie, oj cierpiała. Wielkanoc prawosławna,mąż dzwonił do siostry do Macedonii z życzeniami. A ja myślami byłam na Ukrainie  i te myśli bolały moją duszę. W weekend najechało sporo turystów, pod oknami przewalały się nocne  grupy. Najgorsze są te z wynajmowanych apartamentów, gdy urządzają imprezkę na balkonach i wyją po nocy ( faceci) lub śmieją się "perliście" ( kobitki).  Taki apartamentowiec jest na mojej ulicy, niestety, a nocami niosą się głosy, oj niosą. Wybrałam  kwiaty na balkon, będzie szałwia omszała, lawenda wąskolistna, goździki  i starzec. Oby  to pasowało owadom.  Po majówce pojedziemy do sklepu ogrodniczego i nabędziemy rośliny. Jakaś ta wiosna w tym roku niesympatyczna, a ja lubię słońce i ciepło. Wczoraj podejrzałam Jakubiaka w Toskanii, jak zapiekał pomidory z chili , czosnkiem i  ziołami. Podawał z grzankami, chyba skopiuję pomysł. Ten rodzaj kuchni odpowiada mi najbardziej.  W środę wybieramy się na kilka godzin do Łeby, zawieziemy tam kilka rzeczy pozostałych po naszym remoncie. Szwagier ma dom, przyda się im. A dziś zaczęłam czytać kolejna Hannę Greń, tym razem "Sam w dolinie". Być może potem będzie  płodozmian, chociaż jeszcze nie wybrałam  na co.

22 kwietnia 2022 , Komentarze (1)

Ostatnio dotarły do nas smutne wiadomości  o śmierci kilku znanych osób. Zmarł nasz kolega, w moim wieku, chorujący na Parkinsona. Lata temu byliśmy pasjonatami gry w brydża, jechaliśmy do  niego i jego żony i oddawaliśmy się tej czynności przez całe noce. Pracował z moim mężem przez kilka lat, często gościliśmy się nawzajem. Spotkaliśmy go w zeszłym roku, w trakcie spaceru po parku w Kolibkach. Już widać bylo, że choroba wzięła się za kolegę nie na żarty.   Zmarła kolejna sąsiadka, z jej córka nasz syn chodził do podstawówki, jeszcze niedawno widziałam kobietę z zakupami. Brygadzista mojego męża został wdowcem, a ja te parę szkoliłam na rodzinę zastępczą dla ich wnuczki. Dlatego  właśnie ruszajcie sie kobitki jak najwięcej, jadajcie  zdrowo i nie do wypęku, dużo pijcie wody, bo to wszystko składa się na tzw. zdrowy styl życia, którego kupić nie można, a który musimy sobie przyswoić i już. 😐 Dziś pogoda wspaniała, tuz po 9 wyszliśmy , aby oddać książki w 3 bibliotekach.Jedna z nich lezy tuż za dworcem Gdynia Główna, i tam roztacza się zupełnie inny świat. Prowincjonalne sklepy, z informacją, że płatność tylko gotówką, większość usług dawno nie spotykanych, domy mniej zadbane, a w okolicy kręci się sporo osób autoramentu podejrzanego.  A tak to blisko centrum, ale dworce na całym świecie przyciągają indywidua.  Udało mi się wczoraj wyprać ręcznie dwa swetry. Pisze udało się, bo wyschły na balkonie, na słońcu wreszcie. Wczorajsza wizyta w bibliotece skutkowała dziś oddanie 2 pożyczonych dopiero co książek. Okazało się, że jedną już czytałam, druga zaś nie dała się czytać i po kilkunastu stronach zrezygnowałam. Szkoda mi czasu na byle co. Wczoraj zrobiłam na obiad zielone ristotto, ze szparagami, groszkiem cukrowym, koperkiem i oczywiście Grana Padano. Pychotka. Dziś polędwica z dorsza + kiszona kapusta, po którą specjalnie poszłam na Halę Targową. Przy okazji obejrzałam sobie ceny warzyw i doznałam szoku. Raczej nie będę odwiedzać tego miejsca, tak jest drogo.  Naszą wizytę w Krakowie przedłużyłam o jeden dzień, bo powrót w niedzielę wymaga kupienia biletu o 100 zł droższego niż w dzień powszedni.  Wielkanoc w Poznaniu przechodzi w zapomnienie. Było przyjemnie, rodzinnie i smacznie. Postanowiliśmy jednak, że wszystkie święta będą w Gdyni, a oni z Poznania będą do nas przyjeżdżać. My natomiast do Poznania pojedziemy pociągiem, bez tony bagaży, tylko z małymi walizkami.  Bo zabraliśmy z powrotem  sporo żarełka, a zatem takie rozwiązanie będzie lepsze.  Koło mojego hotelu dla owadów kręci się jakiś bąk. Mam nadzieję, że wynajmie!

14 kwietnia 2022 , Komentarze (4)

Ileż nagromadzilo sie spraw , jakoś udało się uporać. Jutro jedziemy do Poznania, dziś praca w kuchni.  Ale i tak przerwę zrobiłam krótką, bo jeszcze muszę się spakować. Na szczęście  żarełko gotowe, rano tylko do jednego pojemnika te wszystkie pakunki. Jest pieczona kaczka, jest ogórkowa, sa pulpety w sosie  ostrym, jest biała kiełbasa, jest modra kapusta  na słodko - kwaśno. A ja pozdrawiam serdecznie i zycze smacznego jaja, spokoju i radości z Wielkanocy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.