Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248718
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2023 , Skomentuj

Plany ustalone wczoraj,  zrealizowane. Na cmentarzu byliśmy przed 9, trochę porządkowania, wyrywania chwastów, zmiana wystroju, znicze , kwiaty, krótka modlitwa, tyle. Potem na drugi cmentarz, powtórka z czynności, krótki spacer nad klif roztaczający widok na Zatokę Gdańską, powrót.  Po drodze wstąpiliśmy do Lidla na drobne zakupy.Wizyta w bibliotece, wypożyczyłam 6 książek, wystarczy na 2 tygodnie.  W domu zawsze znajdzie się jakaś praca, ale najpierw przygotowania do obiadu. Dziś dzwonka łososia, szparagi z patelni, mix sałat z sosem . Smakowało bosko! Po smażeniu ryby zawsze czuję  konieczność wyszorowania kuchni. No to zabrałam się za te czynność, traktując płytę kuchenną  różnymi środkami, potem kafle nad płytą, podłoga, blaty, itd. Zeszło trochę. Po obiedzie zawsze odpoczynek, aby się uleżało to zjedzone. Czytam więc, robię przelewy, odpowiadam na maile. Mąż prasował, bo uważa, że to jego obowiązek. Nie wyprowadzam go z błędu, bo nienawidzę prasowania. Traktuję to jako absolutnie niezbędna konieczność, nie prasuję za zapas. A mój luby uwielbia, chociaż nie chce się przyznać.  Oboje w nocy mieliśmy niespokojne sny, jakieś majaki. Już myślę o wymianie kołder na lżejsze, a tamte zaniosę do prania.  Trochę się chmurzyło, ale nadal jest ciepło, a nawet gorąco. Powoli odkładam na kupkę rzeczy, które mam zamiar zabrać nad jezioro. Po obejrzeniu prognozy pogody na tydzień , ustalę dokładnie co i jak. Na grobie moich rodziców brata nie było od lat, nie ma więc co liczyć, że i jutro przyjedzie.  Cóż, dostał to, co było jego częścią, i to koniec obowiązków. Tak bywa.

24 maja 2023 , Komentarze (5)

Oderwałam się na chwilę od prac domowych. Dziś porządki i gotowanie.  Już mam gołąbki z młodej kapusty, reszta kapusty dusi się , będzie do mięsa. Poza tym paszteciki z mięsem zrobiłam, a na obiad będzie także deser z serka ricotta, truskawek i borówek . Odkurzyłam chatę, nastawiłam pranie, wyprałam ręcznie, co trzeba, przejrzałam jeszcze inne ubrania letnie. Na szczęście mąż zrobił zakupy, a poza tym odświeżył nasze fotele, w których codziennie oddajemy się lekturze. A, jeszcze przelewy zrobiłam. Pogoda lekko inna od wczorajszej, ale jest przyjemnie ciepło i oddech od razu lżejszy. Dziś zostaję w domu, bo czekają mnie pozostałe obowiązki do wykonania.Wczorajsze wiadomości na temat wakacyjnych wyjazdów pozwoliły na stwierdzenie, że wszystkie klocki trafiły na właściwe miejsce. Teraz tylko używać pozostaje. Jutro mamy zamiar jechać na oba cmentarze, aby postawić kwiaty na Dzień Matki.  Matką zostałam w wieku 26 lat, w kiepskim okresie do rodzenia dzieci, bo to 1981 r.. Brak prawie wszystkiego, mąż za granicą, wiadomości polityczne słabe. Ale nie to było najważniejsze. Od początku swojego istnienia , ten mały człowieczek fascynował mnie ogromnie. Jego małe paluszki i stopy wzruszały, a poznawanie świata odbijające się na twarzy to było coś wspaniałego. Patrzeć na rozwijające się dziecko to przywilej, niestety nie każdemu dany. Dziś mój mały wówczas synek kończy niedługo 42 lata, jest absolutnie samodzielny, niestety, jak to bliźniak, bywa egoistyczny, ale dał nam ogromną porcję radości i dumy. Dlatego, gdy słyszę o maltretowaniu dzieci przez ich opiekunów, to budzi się we mnie coś złego. Jako zodiakalny byk miałabym od razu ochotę przywalić, ukarać najmocniej, jak tylko można. Lektura aktualna to polecona w bibliotece książka , która okazała się czytadłem dla pensjonarek. Skończę ją, bo jest lekka i miło mnie usypia, ale to nie mój gust. Jutro pójdę pożyczyć coś nowego na czas wyjazdu.  Podobno pogodę będziemy mieć znakomita . Cieszy mnie to.

22 maja 2023 , Komentarze (3)

Do trzech razy sztuka w tym przypadku  było jak ulał.  Najpierw wybraliśmy Majorkę, potem Rodos, a w końcu stanęło na Costa Dorada.  Dziś zapłaciłam, termin to początek września, tak jak chcieliśmy 2 posiłki dziennie, bez tego all, co psuje atmosferę. Wylot z Gdańska o godziwej porze, bez zbędnego czekania  . Kierunek popularny, więc problemów nie było.  Będziemy 8 dni, ale ubezpieczyłam pobyt na wypadek choroby męża, gdyby jego kolano nie dawało rady.  Chcemy się wygrzać, wyluzować, popływać w ciepłym morzu. W Bałtyku już wczoraj widoczne były sinice, co niestety źle wróży na wakacje. Wczorajsza pogoda przypomniała, że lato zbliża się wielkimi krokami. Było ciepło, jest jeszcze bardzo zielono, na bulwarze stadami szli ludzie, także z powodu wczorajszych komunii. Kierunek- pobliskie restauracje. Pamiętam  przyjęcie komunijne syna, gdy została wyzwana od czci i wiary przez moich rodziców, bo odważyłam się zaprosić gości na obiad do restauracji. Ach, czasy się zmieniają, nie ma co. W drodze powrotnej zaszliśmy do restauracji Malika , na obiad. Prowadząca lokal brała udział w Masterchef, doszła do finału. Jedzenie w Malice bardzo smaczne, polecam jak ktoś będzie w Gdyni. Po powrocie balkoning, z książką, z lampka szprycera, pod parasolem. Nawet oko złapałam przez chwilę. Przyjemne chwile.  Za tydzień będziemy w Gowidlinie, oby pogoda dopisała. Takie wyjazdy to mój ukłon w stronę męża, bo ja wolę zwiedzać, oglądać, odkrywać. Cóż, może po operacji będzie inaczej. Moje biodro nie dokucza aż tak mocno, p-bólowe tabletki zażywam może 1 raz na 2 tygodnie.  Ciepło lata tez powinno pomóc. Dziś na obiad perliczka, rosół z makaronem i  pieczarki  zapiekane z serem pleśniowym, z pietruszką i resztkami ogonków.  Jutro może zrobię tartę jakąś? Kupiłam dziś szparagi, to kolejny obiad już zaplanowany.  Zajadam się truskawkami. Nie są to ilości ogromne, bo 0,5 kg mamy dla dwojga na dwa dni. Jednak codzienna porcja witamin i innych dóbr jest dostarczana organizmowi.  Na balkonie dosycha pranie, mąż za chwilę będzie odcedzał ziemniaki, a potem relaks. Miło będzie. 

18 maja 2023 , Komentarze (2)

Pięknie dziś, chociaż to jeszcze nie upał. Aby zdążyć przed sezonem, pojechaliśmy do Mechelinek. A tam niespodzianka, bo Światowe Mistrzostwa Skuterów Wodnych, etap I. Następne będą w USA , Francji i Tajlandii. W Mechelinkach ruch, gwar, wspaniała atmosfera, pogoda dopisała, a zawodnicy pokazali klasę. Przyjemnie było posiedzieć na molo, popatrzeć na wyścigi, wypiliśmy kawę, przeszliśmy się promenadą , tyle. W Eurosporcie w niedzielę będą finały tej części. W drodze powrotnej zajechaliśmy do pobliskiego Lidla, gdzie  ceny i asortyment inny od tych ze Śródmieścia Gdyni. Kupiłam perliczkę, moje ulubione mięso poza kaczką, udało się kupić kawę w cenie bardzo promocyjnej, niewielu ludzi, bez tłoku, bez hałasu. Na obiad dziś usmażyłam mintaja, do tego mix sałat, truskawki z jogurtem na deser.  Po powrocie  z wycieczki zajęcia w kuchni, mąż odkurzył, a po obiedzie oboje usiedliśmy na balkonie. To bardzo przyjemne miejsce, wprawdzie jeszcze bez kwiatów, ale i tak lubię. Balkon mamy osłonięty matą, z daleka widać tylko czubki naszych głów. Musimy wyglądać jak bocianice w gniazdach, one także są widoczne częściowo!Pogoda zaczyna przypominać tę letnią, cieszy mnie to, bo przecież od 28 będziemy na tygodniowych wczasach  w Gowidlinie.  Oby jeszcze kukułka nas okukała póki maj, bo podobno to wróży dobrze na cały rok. W zeszłym roku kukała tam niepowstrzymanie, od samego świtu do zachodu słońca. Jutro już piątek muszę odnieść książki do biblioteki głównej, wpadniemy do biura podróży, jakiś spacer, chwila łazęgi nad morzem, sama przyjemność. 

17 maja 2023 , Komentarze (2)

Naszło mnie, i dziś przemeblowanie było w najmniejszym pokoju. Najpierw myślałam sobie o kupnie nowej, rozkładanej kanapy, po przejrzeniu stron internetowych doszłam do wniosku, że nie da rady, bo nie znalazłam takiej odpowiedniej, z pojemnikiem na pościel, zgrabnej, niewielkiej i ładnej. To zostałam przy tym, co mam, ale inaczej ustawionym. Wymyśliłam to w nocy, gdy obudziłam się na chwilę, pomysł został zaakceptowany, a realizacja przebiegła szybko i sprawnie. Ponieważ przedpołudniowy spacer nie wypalił specjalnie, bo tylko 45 minut z powodu deszczu, to zajęliśmy się czym innym. Poza tym odzież letnia wyprana, wyprasowana, wisi w szafie, a ta z innej pory roku schowana. Mąż uznał , że mam bardzo ładne rzeczy i zgodził się ze mną, że kupno kolejnej sukienki byłoby rozrzutnością. Wczoraj wzięłam z Itaki dwa katalogi wakacyjne, mamy zamiar wykupić. tygodniowy pobyt we wrześniu. Rejon do ustalenia, mąż woli Grecję, ja Hiszpanię, bo lepsze hotele. Ale z kolei w Hiszpanii morze nie daje satysfakcji , bo tuż przy brzegu jest głęboko. Od rana szukałam przychodni  realizującej na NFZ badanie Dopplera. Gdynia nie ma miejsc , nawet w odległych dzielnicach, znalazłam w szpitalu w Wejherowie. Termin to październik, ale według p. chirurg  naczyniowej nic się nie dzieje złego czy groźnego, więc może być i październik.  Filet grilowany z piersi kurczaka, reszta kapusty, ziemniaki. To dzisiejszy obiad.  Jutro chcę zjeść rybę, do tego szparagi i sałata, bez ziemniaków. Pogoda niby lepsza po południu, ale wieje silny wiatr i to chłodny. Jest tylko 14 stopni, a ten wiatr pewnie przyniesie zmianę pogody. Mój szczypiorek z cebuli ładnie rośnie, dziś zjem go do jajka na twardo i do awokado. Taka będzie kolacja. 

16 maja 2023 , Komentarze (6)

Kiedyś ukochana Trójka ( teraz już propisowska niestety), świętowała z początkiem maja swoje kolejne lecia, szczególny akcent kładąc na piosenkę Kolega Maj.  Było to urocze, maje przed latami bywały z reguły ciepłe, człowiek wiedział, że wiosna jest z nami na poważnie. A dziś? Za oknem przez cały dzień 12 stopni, ponuro, pochmurno, pada, mży i tak na zmianę. Dziś uczyniłam kolejne podejście do Dopplera, niestety otrzymałam wiadomość , że w tym roku już nie ma miejsc. Ha, to ci dopiero państwo dbające o swoich rodaków. Nie zamierzam płacić kolejnych pieniędzy za prywatna usługę. Już opędzam stomatologa, endokrynologa, ortopedę , kardiologa. Ile jeszcze można?  Mocno wq....... się po tej wiadomości, teraz będę szukać innej przychodni  z miejscami w tym roku. Paranoja krajowa w państwie dobrobytu , mlekiem i miodem płynącym, bez oznak inflacji. 🥵. Recepcjonistka informacyjnie przekazała mi , że jej koleżanka ostatnio płaciła 400zł za obie kończyny.  Ciekawe, co p. Glapiński na to, czy to już płaskowyż, czy już spadamy?!  Przejrzałam swoje zasoby ubrań letnich, mam wystarczającą ilość, sporo sukienek, są fajne bluzki lniane, ma więc z głowy zakupy w tym temacie.  To  właśnie dziś  było moim zajęciem, poza czytaniem, gotowaniem, zakupami, itp codziennością. Na obiad powtórka z wczoraj w zakresie kapusty i ziemniaków oraz jarzynowej.  Na jutro  planuję jakieś mięso, pewnie drobiowe z grillowej patelni, bo białko jest organizmowi potrzebne. Pojawiły się polskie truskawki, drogie, ale się skusiłam. Co moja waga na to? A licho wie, dziś jest za zimno, abym martwiła się wagą!🤪

15 maja 2023 , Komentarze (2)

Ekstremalnie odmienna od wczorajszej  ta dzisiejsza pogoda. Jeszcze rano  szłam załatwiać swoje sprawy  w jednym rękawie, teraz jest 14 stopni, pada deszcz i czuje się idący chłód. Poszłam zarejestrować się na badanie Dopplera,odstałam swoje i po dojściu do okienka dowiedziałam się, że :"koleżanka zajmująca się taką rejestracją jest na szkoleniu". Jej powrót nieznany, najlepiej przyjść w inny dzień. jak zwykle "Paweł ani pisnął..." Od lat wiem, że organizacja w NFZ to hipoteza niepoparta żadnymi dowodami. Poszłam zatem poszaleć w zieleniaku. Młoda kapusta, koperek, zielona pietruszka, młoda włoszczyzna, pomidory. morele, młode ziemniaki, szparagi. Naszła mnie ochota kapusty krótko gotowanej, zupy jarzynowej z młodej włoszczyzny. Szparagi na obiad, do młodych ziemniaków z koperkiem, szparagi usmażone, dodatkowo polane sosem wykonanym z końcówek . Obiad pyszny, pachnący, jeszcze myślę o gołąbkach, ale to po spożyciu gara kapusty. Sezonowość odpowiada mi jak najbardziej, oczekiwanie na zielone dary wiosenne to sama rozkosz. W domu przyszedł wreszcie czas na porządkowanie odzieży letniej. Według synoptyków  lato będzie upalne  przez wszystkie miesiące. Obym mogła wychodzić wreszcie moje letnie ubrania, bo nie zawsze to się udaje. Ten tydzień poświęcę  na przygotowanie do lata.  Deszcz za oknem, to dobrze, bo susza okropna.  Buchająca zieleń aż  wyprostowała się po porcji mokrego. Czytam nową książkę Joanny Janiszewskiej  "Ludzie z mgły" , dostałam ją od męża na urodziny, lubię narracje tej pisarki.  A, jeszcze deser był po obiedzie - truskawki w czekoladzie ciemnej, która rozpuściłam w kąpieli wodnej. Pycha.  I co, tak ma wyglądać moja dieta ograniczająca kalorie?  Pocieszam się tylko, że absolutnie nie podjadam między posiłkami.

14 maja 2023 , Komentarze (10)

oczy  zielenią Warmii. Wracaliśmy drogą inną , przepiękną, pełną zieleni, pachnącego upojnie rzepaku, ciągnącego się po horyzont. Uwielbiam te klimaty wiosennej bujności, ożywienia w przyrodzie. We wsi Wilczki moc bocianich gniazd, na każdym słupie "mieszkanko", widać tylko siedzące samice,  samce pewnie zajęci zdobywaniem pokarmu! Mijaliśmy miejsca tak przepiękne, że moja dusza romantyczki krzyczała z rozkoszy! Podlasie znów nam nie wyszło, mąż zaniemógł kolanowo, a i pogoda idzie ekstremalna. Jednak Drohiczyn nas nie chce. Trudno, może kiedyś. Olsztyn jest zielony, urokliwy, Łyna to rzeka wijąca się przez miasto, my zaliczyliśmy jej odcinki przepływające przez Stare Miasto. Jak tam pięknie, jak chciało się przysiąść przy Browarze, patrzeć na rodziny szykujące się do spływu kajakowego, wdychać zapachy drzew kwitnących na potęgę. A wszystko to w otoczeniu historii. Zwiedziliśmy Zamek i jego sale muzealne, Katedrę, Muzeum Gazety Olsztyńskiej. Poszliśmy do Muzeum Techniki i Nowoczesności _ Tartak, zaszliśmy też do Zajezdni.  Obejrzeliśmy witraże w Domu Kultury, zjedliśmy kilka dobrych posiłków, tyle.  Pobyt miły, pogoda dopisała, kolejne ciekawe miejsce na mapie Polski.  W drodze powrotnej mijała nas kawalkada "Husarii" na motorach, zmierzając do Krosna koło Ornety, bo tam mają swoje miejsce błogosławieństwa  na kolejny rok.  Byliśmy  w Sanktuarium Nawiedzenia NMP  podczas pobytu w Plajnach, to agroturystyka w domu podcieniowym . Sanktuarium jest przepiękne, niestety mocno zaniedbane.Odpoczęłam psychicznie przy tej zieleni olsztyńskiej. Takie włóczenie się po starych miastach, zaglądanie w ich zakamarki, wyszukiwanie ciekawostek, to coś co kocham. Dziś moje urodziny, aż nie chce się wierzyć, że to już 68.  Świętowanie urodzin wyjazdowo zaczęłam 20 lat temu, jestem wierna tej formie spędzania czasu. Za dwa tygodnie znów mnie czeka przygoda, tym razem stacjonarna, nad Jeziorem Gowidlińskim.  A dziś  będę już celebrować czas w domu. Od jutra mam zamiar dietować, może coś z tego wyjdzie? 

8 maja 2023 , Komentarze (4)

Usłyszałam  w RMF Classic, że dziś świętują bibliotekarze, w drodze powrotnej ze spaceru kupiliśmy  duże pudło Ptasiego Mleczka, takiego w opakowaniach każde. Mąż zaniósł  z życzeniami, akurat miał książki do oddania. Moja przygoda z bibliotekami zaczęła się tak 54 lata temu.  Szkolna biblioteka była nieciekawa,  wolałam pożyczać od koleżanek. Dopiero w liceum zaczęło się na poważnie i trwa do dziś. Moja ulubiona była na Skwerku Kościuszki, dziś tam restauracje. Panie bibliotekarki wpuszczały mnie w regały, wybierałam  do woli. To wówczas poznałam wiele pozycji literatury światowej, które są czytanie do dziś. Zafascynowana byłam Dostojewskim i jego Idiotą, Braćmi Karamazow. Był czas prozy iberoamerykańskiej, Gra w Klasy Cortazara, Rozmowa w Katedrze Mario Vargas Llosy, Sto Lat Samotności Gabriela Garcii Marqueza to były sztandarowe pozycje, które musiało się znać, bo to o nich była rozmowa w towarzystwie. Halina Poświatowska przeprowadzała mnie przez swój świat poezji, zaczytywałam się w jej biografii. A Szekspir wydany w dwóch wersjach językowych, czytany po angielsku, nie tylko po polsku.  Byłam wówczas zakochana, a sonet  75 pamiętam do dziś :" Tym jesteś dla mych myśli, czym pokarm dla ciała, lub deszcze słodkie dla spragnionej ziemi. Taka się między nimi walka rozpętała, jak między skąpcem a skarby wszystkiemi..." To był czas prawdziwego rozwoju umysłowego, chłonęłam jak gąbka, i tak zostało do dziś. Usłyszeliśmy ostatnio w bibliotece, że zawyżamy frekwencję, co było bardzo miłe. A ludzie z mojego pokolenia, ci, z którymi upłynęła moja młodość, czytają nadal, nadal chcą  poznawać literaturę , a rozmowa o niej to czysta przyjemność. Jestem z epoki XX wieku, gdy  zapach nowej książki był rozkoszą, dlatego nie lubię czytników, nie czuję tej więzi z lekturą.  Rozstawanie się z książkami jest trudne, dlatego nie kupuję , dostaję z różnych okazji, a zwykle wypożyczam.  🙂 Dziś pogoda dopisała, przeszliśmy bulwar, morze jak zawsze zachwyciło, zieleń rozwija się powoli, ale buchnie niedługo, jestem pewna.  Wyjazd w czwartek, dziś robiłam zakupy  związane z wyjazdem, byłam u podologa, jutro fryzjer, w środę chirurg naczyniowy.  Załatwię wszystko przed wyjazdem , a potem - witaj przygodo!!!!

7 maja 2023 , Komentarze (4)

Na daszku pod moim oknem od sypialni mam gniazdko ptaszka, który co rano karmi młode. Jaki tam rejwach słychać! Na drzewie na przeciwko kuchni gołębica siedzi na jajach, oby się udało w tym roku. Podwórkowe drzewa  są zajęte przez srokę i jakieś inne ptaszysko, nie mogę rozpoznać jego "nazwiska".  To nie jest ważne, oby tylko śpiewały upojnie, dawały sygnały, że są.  Pogoda dziś przepiękna, pojechaliśmy do Sopotu, dokładnie do  stacji Sopot - Wyścigi. Te wyścigi to biegi koni na hipodromie, akurat dziś się odbywały, co było słychać z daleka. Poszliśmy w stronę morza, znów mijając architekturę przedwojenną, przepiękną, z pomysłem. W czasie II w.ś. Sopot był  atrakcją także dla Niemców, bo było kasyno. Nadmorskie domy , jak pałace z pewnością były miejscem zamieszkania wielu notabli hitlerowskich. Najważniejsze, że nie zburzyli.  Posiedzieliśmy chwilkę z książką przy sopockiej solance, potem kawa i lody, powrót do domu. Wyszło 6 km, nieźle.  Po obiedzie ( botwinka, kasza bulgur, pieczeń wieprzowa w sosie pieczarkowym, buraczki) był balkoning, z książką, z owocami, które coraz lepiej smakują.  Pogodo trwaj! Niedługo kolejny wyjazd, tym razem kierunek wschód. Oby pogoda dopisała, obym nie musiała nosić na sobie ciepłych ubrań. Przymiarka  do spodni lżejszych  spowodowała wyeliminowanie  całkiem pokaźnej partii. Niestety,  moja waga niby bez zmian, ale niektóre miejsca są bardziej. Cóż, trzeba będzie coś z tym zrobić. Moja znajoma okropnie przejmuje się sytuacją polityczną w Polsce, aż tak bardzo, że każda z nią rozmowa kończy się prawie rozpaczą. Boli mnie to, co się dzieje, ale mój wpływ ,niestety, ograniczy się do  głosowania w czasie wyborów. Co innego mam robić? Napisać do Morawieckiego, że kłamie i oszukuje ludzi, do Kaczyńskiego, że jest destruktorem państwa i niszczy wspólnotę?  Do Ziobry, że rację miał Leszek Miller, określając go jedną z cyfr ? Do Przyłębskiej, że zachowuje się jak przekupka, a jej wiedza prawnicza została już dawno negatywnie oceniona?  Wole liczyć na mądrość ludzi, których rozgoryczenie winno odzwierciedlać się w  wynikach wyborów.  A tymczasem wolę żyć chwilą , bo patrząc na niszczenie planety chociażby przez wojnę w Ukrainie, to tylko to zostaje. Pełna optymizmu na majową pogodę , pozdrawiam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.