Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248760
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

Lubię, a nawet bardzo lubię. Te białe, bardziej te zielone, bo nie trzeba obierać. Kupiłam znów i aktualnie gotuje się zupa na jutro, z końcówek, a reszta będzie na II danie. Do czego jeszcze zobaczymy. Prawdopodobnie do pstrąga potokowego, druga ewentualność, do makaronu. Przed chwilą skończyłam zagospodarowywanie różnych resztek żywnościowych.  Jeszcze zostało mi ciasto francuskie i szpinak, to zrobię  roladę szpinakowa, tylko dokupię ricotty.Wiosna przecież, to musi być zielono😛. Pogoda dziś ładna, aby nie zapeszyć, że piękna. W Gdyni słonecznie,  względnie ciepło. Spacer udał się, bo morze przyciąga jak magnez. Spotkaliśmy na bulwarze mojego kolegę z podstawówki. Chwilka rozmowy o stanie zawodowym ( on jeszcze pracuje), o stanie zdrowia ( przeszedł Covid) , o zdrowiu żony ( także koleżanki z tej samej podstawówki). Był czas, gdy wokół nie znałam ludzi chorujących, a ostatnio wysyp straszny. Kuzyn, jego syn, syna dziewczyna, córka kuzynki, sąsiadka ( niestety zmarła), teraz kolega. A dziś w mięsnym młody bezmyślny miał , że tak powiem  , w poważaniu prośbę ekspedientek o nałożenie maseczki. Moją początkowo też miał, ale  siła perswazji przekonała gościa, że nie ma się co opierać.  Bardziej wierzę mojej sąsiadce lekarce niż niedowiarkom covidowym, która codziennie dzielnie udaje się na swoje stanowisko pracy w szpitalu, zostawiając dwójkę nastoletnich dzieci w domu. Ona wie, jak to wygląda z bliska, wie, co grozi, i swoim dzieciom nie pozwala chodzić bez maski.Posiadanie świadomości zagrożenia pozwala na prawidłową ocenę działań wirusa. Co poza tym? Ano nic, bo nasze życie, jak większości Polaków ograniczyło się do jedynej atrakcji w postaci gotowania, wymyślania potraw, zaspokajania swoich kubków smakowych. Nie wspominam tu o czytaniu, bo to dla mnie jak tlen, bez czytania nie zasnę, nie mogę funkcjonować prawidłowo. Dziś wpadłam na pomysł przygotowania spisu niezbędnych przedmiotów i materiałów do zbliżającego się remontu łazienki. Ponieważ nie będzie nas w tym czasie w domu, taka lista  ułatwi zakup  nam lub majstrowi.  Logistyka to przecież połowa sukcesu, a zatem ułatwiać sobie trzeba. 

 

12 kwietnia 2021 , Komentarze (3)

No i koniec pięknej wiosny!. Za oknem znów deszcz szaruga i beznadzieja.  Wyszliśmy na spacer, ale opady przygnały nas po chwili. Cóż, kwiecień plecień.  Dla zabicia czasu trzeba zająć się sprawami przyziemnymi.  Raniutko mąż , który wstaje o 6, poszedł po zakupy. Zrobiłam na obiad botwinkę, zmieniając tradycje, że rosół na drugi dzień staje  się w pomidorową. Postanowiłam korzystać w tym roku mocno z dobrodziejstw nowalijek, nowych warzyw i owoców. Wprawdzie moja kuchnia jest tradycyjna, ale zawsze przemycę coś  coś nietypowego. Dziś tradycja tradycyjna!😉 Wczoraj nie udało się poszukać czegoś na majówkę, zajmę się tym dziś, w ramach urozmaicenia brzydoty pogodowej.  Patrzę na balkon sąsiedni,  a tam bratki biedne mokną w deszczu, za chwile będą się kulić z zimna.  W tym roku wyjątkowo olałam balkon. Okazało się, że słusznie, bo za zimno na ukwiecanie. Wspomniana wczoraj zmarła sąsiadka jest niestety ofiarą Covida.  Mąż jej kilka lat temu , tuz przed emerytura, dostał wylewu. Nadal jest nie w pełni sprawny, bo ma kłopoty z mową.  Teraz ona  odeszła, ech życie! Cieszmy się chwilą, jakby była ostatnią w naszym istnieniu.  Moja waga stabilna, właściwie nie zmienia się od kilku lat, bo wahania 300- 500g to żadna zmiana. Pije dużo wody, bo wiem, że to dla mnie zbawienne i z powodu nadciśnienia i wagi , i wieku.  Skóra staje się inna po nawodnieniu prawidłowym.  Zamarzyłam o prawdziwych truskawkach, takich z pola! Wczoraj  podczas spaceru w lesie mijaliśmy  miejsce, w którym przez kilka lat raczyliśmy się truskawkami  pozostałymi po opuszczonym gospodarstwie. Były małe, coraz mniejsze co roku, ale słodkie jak poziomki. Zbierałam je do słoika i jedliśmy potem z jogurtem na deser. Teraz teren jest ogrodzony, prawdopodobnie ma  nowego właściciela.  Przed laty poszliśmy tam z moimi rodzicami, ach jakie buszowanie było😛. Wszyscy mieliśmy palce czerwone i lepkie, a na twarzach uśmiechy . To se ne vrati.

11 kwietnia 2021 , Komentarze (2)

Nie obejrzałam się, a już niedziela. Po powrocie z Poznania było trochę spraw do załatwienia, trochę do zrobienia w domu, to zeszło. Odwiedziłam kolejny raz stomatologa, następna wizyta 15 kwietnia. Syn przekazał smutną wiadomość o śmierci kolegi z pracy. Miał 56 lat, zmarł na raka , przerzuty od nerki.  A tuż przed Wielkanocą poszedł do szpitala. Błyskawicznie  zmogło. Smutna wiadomość.  Byliśmy na cmentarzu  w rocznicę śmierci mamy, śladu  pobytu brata nie widać od  października.  Kuzynka z rakiem żołądka czuje się źle, pocieszam ją jak mogę . Takie to historie u mnie. A poza tym jestem pełna optymizmu, bo dziś na przykład pojechalismy do lasu na spacer. Tylko tam swobodnie można chodzić bez maski i bez tłumu ludzi.  Mam w tv podgląd na bulwar, ludzi tam gromada, po co mam złapać nieciekawego gościa?  W lesie widać wiosnę, bo po drodze pola zawilców  widziałam. Klangor żurawi, pola zielone, jezioro błekitne i sporo zmian na lądzie. Nowe domy, teren naszej niedawnej bytności zmienia się z rekreacyjnego na podmiejski. Coraz więcej tam betonu, wycinanie drzew, każdy chciałby mieć u siebie kostkę betonową , ohyda. Nie tęsknie, żal mi tych zmian. Aktualnie rozważam majowy wyjazd, szukam czegoś ciekawego na wypadek, gdyby jakoś poluzowano. Nie interesują mnie hotele z basenami i z widokami balkonowymi jako jedyną atrakcją. Ja chcę wędrować, poznawać, oglądać, dotykać.  Muszę  ustalić kilka możliwości, tak będzie najlepiej. W piątek  kupiłam dzwonka łososia, upiekłam je z koperkiem i masłem, do tego pieczone ziemniaki i surówka. Śladem smakowitych ziemniaków , powtórzyłam je w sobotę, podając z zielonymi szparagami i jajkiem sadzonym. Ach, wreszcie nadszedł czas szparagów! Jutro z końcówek będzie zupa . No i młoda kapusta u mnie często, bo jej smak , ten wczesny, jest krótko. Za oknem coraz więcej zieleni, a podobno znów ma zawitać zima. Szkoda byłoby duża, gdyby pomarzło .  

6 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

Kolejne święta za nami. Wszystkim Wam kochane dziękuję za życzenia, dotarły do mnie  dziś, bo przez cały pobyt w Poznaniu nie zaglądałam do internetu. Zrobiłam absolutny reset i tak było dobrze. Mam nadzieję, że wszystkie panie w zdrowiu?  Mimo okropnej pogody w poniedziałek? To dobrze, tak trzymajcie.  Po szczepieniu w czwartek nic się u mnie nie działo.  AstraZeneca nie działa na mnie negatywnie, syn powiedział, że dostałam wybrakowaną szczepionkę 😛.  Z samego rana w piątek wyjazd do Poznania, po drodze mąż złapał gumę, nowa opona rozerwana całkowicie, kupił kolejną nową. Tak bywa, to tylko kasa, zdrowie ważniejsze.  U syna pięknie, podoba mi się. Jest czysto, gustownie , widać przemyślany projekt. Jestem dumna z mojego potomka. A ponieważ higienista z niego, nie martwię się o stan sanitarny. Z ochotą przyjął prezenty od nas, akurat przydały się. Wszystkie potrawy wypadły doskonale, smakowało wszystkim, a panicz dodatkowo uraczył nas risotto zrobionym swymi ręcami.  Graliśmy w planszówki, w karty, oglądaliśmy filmy na Netfliksie, dużo rozmawialiśmy.  Syn pokazał nam film , jaki powstał po zrealizowaniu projektu RurAction, realizowanego w Portugalii, Grecji i Irlandii. To rezultat pracy syna, jestem dumna.  Mogłam zobaczyć na własne oczy , jaki wysiłek włożył  w realizacje projektu.  Sporo wędrowaliśmy po Poznaniu w sobotę i w niedzielę. Była jeszcze pogoda, bo poniedziałek koszmarny, spędziliśmy go w domu przy książkach. Dziś wyjechaliśmy z Poznania tuż po 9, droga dobra, tylko ten śnieg na polach i bociany w gniazdach!  To kolejna Wielkanoc w pandemii, w Poznaniu co rusz jechały karetki z załogą w osłonach, Covid Nie pozwala o sobie zapomnieć.  W domu bz. wreszcie moja Poisencja dała za wygrana i padła. Chyba uznała, że to nie te święta i ona jest nie na miejscu.  Szybko uporaliśmy się z rozpakowaniem, na obiad rosół domowy z makaronem i duszona kapusta młoda z pomidorami. A potem chwila z ciastem świątecznym, z kawą , wreszcie odpoczynek. To jest to, wróciłam!!!

1 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

tuż, tuż. Życzę Wam wszystkim spokojnych , ciepłych, serdecznych świat. Aby potrawy smakowały, aby przy stole był klimat rodzinny, bez narzekań i swarów. I obyśmy wszyscy przetrwali tę trzecią i kolejną falę, a nasi bliscy razem z nami. Tego życzę  także sobie . POzdrawiam🙂

31 marca 2021 , Komentarze (5)

Zabieg mam ustalony na 19 kwietnia. Zabieg jednodniowy, ale ze znieczuleniem dożylnym, mam się zatem stawić z kapciami, koszulą i szlafrokiem. Po rozmowie z p. doktorem uspokoiłam się, on nie widzi żadnego zagrożenia. To co ja mam rozpaczać?  Wizyta dwa razy, raz , bo pani w informacji niewłaściwie wskazała godzinę konsultacji z lekarzem, dwa, na właściwe spotkanie. A ludzi w szpitalu, strach po prostu!!!!  Nad morzem byliśmy dziś przed 9, słońce jarało  ostro, sporo osób na ławkach wystawiało kończyny  dla koloru. Zdjęłam kurtkę, za ciepło mi było, termometr przy UM, wprawdzie w słońcu, ale pokazywał 21.3 stopni ciepła. Ostatniego dnia marca!!!  Zrobiliśmy ponad 6 km, po drodze naprawdę drobne zakupy, tyle. Mam ostatnio niesamowitą ochotę na pomidory, smakują mi wyjątkowo. Kaczka upieczona, wszystko zapakowane i zamrożone. Opłaty porobione, jutro obudzę się z czystym  sumieniem  wykonania wszystkich obowiązków.  Jutro jeszcze spotkanie z Covidem przy szczepieniu, drugi raz 17 kwietnia, przed wizytą w szpitalu. Będę więc przebadana  i  określona pod kątem  pandemii na maksa. Dziś na obiad kopytka , bo wczoraj zostało pure ziemniaczane, to szybko je zagospodarowałam.  Do tego zestaw surówek , i obiad gotowy. Dla uzupełnienia  zrobiłam deser w postaci jogurtu z owocami miękkimi, czyli truskawkami i borówkami.  Czyszczę lodówkę przed wyjazdem, aby nie zostawić jedzenia , które miałoby się zepsuć.  Dzis na kolację zjem kanapkę z pomidorem, posypanym ostro rzeżuchą.  Pójdę do łóżka wcześniej, bo dzisiejsza wizyta nie pozwoliła mi spać spokojnie.  Nadal czytam "Gorzko, gorzko" Joanny Bator,  bardzo odpowiada mi jej styl pisania, słownictwo, używane określenia.    Dziś kilka kobiet wraz ze mną czekało na przyjęcie, przypadkowo podsłuchałam  jaka mają wagę . Kobiety m. więcej w moim wieku. Waga  także podobna, czyli  tak już mamy . Jak to określił kolega z liceum po spotkaniu klasowym , że niektóre dziewczyny są większe. Czasy liceum, gdy ważyłam 49 kg minęły dawno, każda z nas jest starsza o dzieci, o przeżycia takie czy siakie, o stresy, traumy i inne przypadłości. Godne starzenie się jest w cenie, podlotka i tak nie da się z nas zrobić. Teraz mamy klasę!

30 marca 2021 , Komentarze (3)

Aby nie myśleć za dużo o zdrowiu, dziś prace w kuchni. Już wczoraj ugotowałam część mięsa na pasztet, dziś tylko wątróbkę dodałam  i do maszynki na zmielenie. Dobrze, że kupiłam słoninę , bo dosyć chude te mięsa były, a słoninką wyłożyłam spód blachy, dodałam drobno pokrojoną do mięsa i na wierzch cienkie paski.  Sporo ziół i przypraw, aby nie było to mdłe. Pasztet wyszedł super, smak  dobry, i taki jak zawsze. Zrobiłam też rolady mięsne, ale ze schabu, tak jak zrazy. Do środka dałam kawałeczek boczku wędzonego, ogórka konserwowego też kawałeczek i odrobinkę razowego chleba. Rolady są w sosie grzybowym, a grzyby to boczniaki, pieczarki i suszone, dla aromatu i dla koloru sosu.  Tyle dziś , potem sprzątanie w kuchni, bo wiadomo, jak to jest po smażeniu wątróbki. A jutro upiekę kaczkę i tyle . Wszystko muszę zamrozić, bo to dopiero na Wielkanoc. Poza tym mycie szkieł domowych typu obrazy, szyby w drzwiach, lustro w przedpokoju, mycie szafek kuchennych, sprzątanie łazienki. Nie będzie nas na święta w domu, ale tak jakoś wypada to zrobić na wiosnę. Bo Wielkanoc kojarzy mi sie wyłącznie z wiosna. Zresztą dziś za oknem ptaki śpiewają oszałamiająco, tez zadowolone z pogody. Słyszałam nawet jakieś trele nieznane mi na tym terenie. Po tych dwóch dniach ciepła zieleń wybuchnie z pewnością. Z nowości, na podwórku pojawiły się dzieci, zwabione ciepłą pogodą i zbliżającymi się wolnymi dniami. I tak ich mało, szkoda, bo takie świergoty tez lubię.  Nie wychodziłam , mąż dba o moje zdrowie przed szczepieniem. A to już we czwartek. Szybko czas mija, zaraz kwiecień, oby ciepły i wolny od zarazy. Gdy słucham o powikłaniach pocovidowych, także tych psychicznych, ciężko się robi na sercu, strach mnie ogarnia i zwątpienia.  Najważniejsze teraz , aby szczęśliwie dojechać do Poznania, zobaczyć się z synem, a potem cierpliwie czekać na rozwój wypadków, tych zależnych ode mnie i tych pozostałych. 

29 marca 2021 , Komentarze (6)

Mam skierowanie do szpitala od p. ginekolog. Polip na macicy .😨 Będzie usuwany. Jadę w środę , aby się zarejestrować, zapisać na zabieg. Dostanę skierowanie na badanie Covid , a zabieg będzie za około 2-3 tygodnie. Kolor różowy życia zbladł, niestety.  😪 Oby cytologia dała dobry wynik, bo też za 2 tygodnie będę wiedziała. Nie mam czarnych, nawet  szarych myśli, bo negatywne nastawienie nie jest dobre dla organizmu. Takie to ustrojstwo, że żywi się stresem. Cóż, organizm się starzeje, jakieś zmiany się pojawiają, trzeba reagować na nie natychmiast.  Ta anonimowość na Vitalii pozwala mi powiedzieć o polipie. Syna narazie nie będę informować, bo jeżeli skończy się wszystko ok. po co stresować jeszcze kogoś.? Dla zmiany tematu: zaczęłam robić pasztet, mięsa niektóre już ugotowane, aktualnie podroby się gotują.  Kapusta czerwona, zwana w Wielkopolsce modrą, już zapakowana po ugotowaniu, stoi w zamrażalniku. Mąż smakował, wyszła b. smaczna. Dziś kupiłam większość mięs i wędlin, poprosiłam o zapakowanie próżniowe, jestem spokojna, że przetrwają. Pogoda  pod psem, cały czas pada, jest ok. 10 stopni, ponuro i nieprzyjemnie. Ta zapowiadana ciepła aura będzie chyba tylko na południowym zachodzie Polski. U nas jak będzie 15, będziemy zadowoleni. Nadal bardzo dużo zachorowań w kraju, oby nie zamknęli  Polski na święta, to byłaby dla mnie rozpacz.  Wczoraj oglądałam MasterChefa Juniora, decyzja o eliminacji dwóch dziewczynek była słuszna. Faworyzowanie jednej byłoby nieładne. Mój faworyt Kazik jest niesamowity, pełen empatii, bez zadęcia, zainteresowany tym, co robi, a robi więcej, bo nie chce się nudzić. Dla mnie bomba!

28 marca 2021 , Komentarze (3)

Swoim zwyczajem wszystko mam zapisane, rozpisane na dni, co i jak którego.  Wczoraj dzwonił panicz, rozmowa organizacyjna, to po niej musiałam sobie poukładać . A ponieważ we czwartek mam szczepienie, wolę zrobić co trzeba przed , aby , w razie powikłań, mieć z głowy np. gotowanie. Nie będzie tego dużo, bo panicz chce zakupy  robić w Poznaniu. Takie typowo męskie podejście, czyli na ostatnią chwilę. Podchodzę do tego ze spokojem, swoje robię , zabiorę gotowe  i mogę iść na te zakupy, jeżeli będzie konieczność.  Wczoraj pisałam do naszych znajomych z Pojezierza Drawskiego, w sprawie ewentualnego pobytu we wrześniu.  To wprawdzie jeszcze pół roku, ale znów kłania się planowanie.  Tam czujemy się dobrze, jesteśmy traktowani jak domownicy, tak więc pobyt wydaje się oczywisty. Na wiosnę ma być remont łazienki, więc w maju będziemy zajęci, czerwiec to pewnie ogarnianie po remoncie, w lipcu / sierpniu panicz  w domu lub my u niego, to wrzesień wychodzi jak nic. Powoli szykuję się do wyjazdu. Pakuję  rzeczy, które wezmę na 100%, a których nie będę potrzebować do piątku.  Przygotuję sobie zestawy ubraniowe  w szafie, potem tylko je zapakować. Dziś dzień domowy, pogoda  szkocka, co chwilę pada. Zajęłam się więc sprawami  przyziemnymi, a niezbędnymi.  Na obiad zaplanowałam perliczkę, ostatnio mam ją często, ale to doskonałe mięso  i smakuje nam . Przeglądam korespondencje mailową, załatwiam sprawy bankowe , szykuję się na jutrzejszą wizytę u ginekologa.  W południe koktajl zielony, dla zdrowia i dla urody, od poniedziałku chcę wprowadzić ograniczenia jedzenia, tak do piątku włącznie.  Niedziela spokojna i odpoczynkowa, bez nerwów, bez zadęcia. Mąż wrócił ze sklepu, opowiadał o spotkaniu z właścicielem pobliskiej pralni samoobsługowej.  To w nawiązaniu do "ofiar Corony", bo opowieść o naszym znajomym od podlewania kwiatów, który nachodzi okoliczne lokale użytkowe, straszy, krzyczy, pomstuje. Już ma podobno kilka spraw na Policji za nękanie uporczywe. Wyraźnie facet nie radzi sobie z czasem wolnym, z samym soba i swoimi natręctwami. Oj, chyba będzie takich osób coraz więcej. 

27 marca 2021 , Komentarze (7)

Dzwoniłam do kuzynki, jej głos pełen optymizmu, i faktycznie jest dobrze. Chemia działa, ona zaczyna jeść, czuje apetyt, siły do czynów. Włosy jej wychodzą garściami, ale chrzani włosy, będzie peruka i ZDROWIE! Jak tu się nie cieszyć, prawda? Przygotowałam dla niej kilka książek , takich lekkich, dla poprawy nastroju, zawiozę przed naszym wyjazdem. Może juz będę miała pasztet, to dołączę do czytadeł.  Od rana słońce wołało do siebie, a zatem wyszliśmy nad morze. Jak to w sobotę. sporo ludzi uprawiających różne dziedziny aktywności fizycznej. Szybki marsz, powrót  takoż, aż się spociłam. Ciepło mi było w płaszczu, nawet za ciepło. Kolejne pranie na balkonie, kaloryferów już nie odkręcamy, tak jest zdrowiej. Na obiad łosoś atlantycki i surówka z kapusty. Na deser jogurt z chia i mango.  Dzis tyle, pa!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.