Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248678
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2021 , Komentarze (8)

No i jest, przyszła. Prawdziwa zima, potrzebna bardzo dla przyrody, dla odnowy . Słychać dzieciaki szalejące na śniegu. Wczoraj była i burza śnieżna i intensywne opady śniegu. Oglądałam zdjęcia z bulwaru, tłumy ludzi, dlatego my zostaliśmy w domu.  Zrobiłam barszcz ukraiński z fasolą, zapiekankę z resztek, jak zwykle ulubione danie męża. A barszcz super, smak zapamiętany z dzieciństwa. Waga  w porządku, nie waha się, czego żałuje, bo wolałabym spadek. Ale przy stagnacji o to raczej trudno. Dziś c.d. barszczu oraz filety z indyka pieczone  z warzywami, ryżem jaśminowym, zalane cydrem. Do tego brukselka i już. Gdy pilnuję posiłków pod kątem tłuszczu, smażenia, cukru, czuję się ok. Niestety, mój pociąg do słodyczy, szczególnie czekoladowych, jest trudny do ogarnięcia. Dla zdrowia staram się jednak. Czytam 3 tomową powieść Agnieszki Wojdowicz : Eliza, Klara, Judyta. Wciagneła ,mnie, bo rzecz dzieje się  głównie w Krakowie XIX wieku, gdy bohaterki poruszają się znanymi mi ulicami, gdy odwiedzają miejsca , które widziałam. To bardzo przyjemne uczucie. Książki są darowane pod choinkę, czeka mnie jeszcze Kasia Nosowska i Joanna Bator. Brukselkę zrobię na parze, bo tak lubię najbardziej. Wówczas jej prawdziwy smak się pojawia. Wczoraj mąż dał mi na chwilkę na uszy słuchawki , Marka Knopflera i Philadelfię . Słuchamy jej zawsze podczas podróży, Boże jak zatęskniłam za jakimś wyjazdem, za wypadem gdzies w Polskę! Aż mi się łzy pojawiły z tęsknoty! A tymczasem czekamy na szczepienie, które, jak to w Polsce, będzie kiedyś, albo trochę później . To takie wkurzające, gdy oglądam "namaszczonych " funkcjonariuszy, poruszających sie po kraju bez barier ustalonych przez nich dla maluczkich. Lubię wiedzieć, co się dzieje w Polsce, na świecie, ale ruszaja mnie teksty o tym, że Kaczyński znów pojawił się na ambonie i stamtąd głosił coś na kształt homilii.  To jakaś paranoja! Pożegnałam się z kościołem jako instytucją, bliżej mi do Boga w domu.

13 stycznia 2021 , Komentarze (9)

bo dziś sporo chłodniej. Pogoda wyżowa, słońce rozkosznie  świeciło na  spacerze. Co za radość iść tak wzdłuż morza, podziwiać jego bezkres i na dodatek  w słońcu!  To była chyba nagroda dla mnie za boleści poranne u stomatologa. Odwiedzam go/ją co 3-4 miesiące od kilkunastu lat.  Po zastrzyku znieczulającym  miałam znów usta karpia, na szczęście maseczka zakrywa te niedogodność. Na fotelu dentystycznym siedzę spięta jak struna, ściskam bezwiednie ręce, i czekam na ból. A potem jestem tak zmęczona tym naprężeniem, że hej!  No  ale spokój na jakiś czas. Dla zaspokojenia potrzeby snu, niestety wczoraj połknęłam chemię, spałam dobrze , wreszcie wypoczęłam, ale to żadne rozwiązanie. Musze jakoś znów zastanowić się, co jest przyczyną stanu  bezsenności. Waga ok, ale dolegliwości wątrobowo/żołądkowe. Dziś ich mniej, na obiad zjadłam ziemniaki z gotowaną marchewką, uspokoiło się. No cóż, z wiekiem każda materia się zużywa, psuje i działa gorzej! Oddałam wszystkie ( przeczytane już) książki do biblioteki, nie pożyczyłam nic, teraz zajmę się gwiazdkowymi prezentami. Wieczory coraz późniejsze, coraz jaśniej jest. Zapowiadana zmiana pogody chyba nadchodzi, temperatura spadła do 1 stopnia. Zapowiedzi obostrzeń covidowych do marca/kwietnia lekko przerażają. Z czego mają żyć  restauratorzy, sklepy w galeriach, kluby fitness?  W Gdyni widać coraz więcej zamkniętych lokali, czekajacych na kolejny wynajem. A branże nastawione na turystów ?  Wpływu na to nie mam, ale denerwuje mnie nonszalancja  ludzi chodzących bez maski w sklepach, w pomieszczeniach zamkniętych. Spokojnie kobieto, powtarzam sobie, ale musiałabym przestać myśleć, aby tego spokoju zaznać. A tego na szczęście nikt mi nie zabroni🤪  

10 stycznia 2021 , Komentarze (6)

Po choince śladu nie ma, wszystkie ozdoby zapakowane, czekają na  kolejne Boże Narodzenie. Czas nieubłaganie mija, a za oknem nadal ciemno , ponuro, o śniegu nie ma co marzyć. Dziś morze było spokojne, ale na horyzoncie wisiała dziwna chmura, ogromna jak góra. Statki na redzie wyglądaly jak stojące na tle jakiś szczytów. I muszę powiedzieć, że ten widok nie był przyjemny, od razu wyobraziłam sobie ogromną falę kierująca się  do lądu. Zero ucieczki i ratunku.  Wiele osób stawało spoglądając w jej kierunku, nie byłam więc osamotniona w tym zdziwieniu.  A sama wędrówka dzisiejsza miła, chociaż wyjątkowo ciężko było oddychać, na szczęście nad morze, w parach i na skwerach można funkcjonować bez. Taki porządny haust powietrza, to coś cudownego. Szukam śladów najmniejszych zmieniającej się pory roku, słychać dziś było świergot ptaka, nie znam gościa, ale to ten z tych wczesnowiosennych. Żarełko spoko, waga w ryzach, mąż z uśmiechem na ustach, bo było dziś mięso w sosie. Prozaiczny schab pieczony , acz dobrze doprawiony spowodował ten stan oblicza. Jak łatwo zrobić przyjemność mężczyźnie!😛  Ćwiczenia wykonywane przez męża  według wskazań  fizoterapeuty skutkują większym zgięciem nogi w stawie kolanowym. Huraa!, niedawno był to kąt prosty, teraz jest  prawie cała zgięta!  Potęga organizmu, umysłu i silnej woli.  Zapisaliśmy się na szczepienia, o terminie zostaniemy powiadomieni. Dzwoniłam na 989, tam także mało wiedzą, taka to Polska właśnie.  Czytam Katarzyny Puzyńskiej Łaskuna, zobaczymy, czy przypadkiem  nie zwróci się w trend Bondy, czyli czary, mary, czego nie lubię.  Nadal poświęcam sporo czasu ma moje podróże wirtualne, czyli szukanie, śledzenie na mapie, oglądanie zdjęć, filmików z miejsc, do których mam zamiar się udać w tym roku.  Oby jak najszybciej te szczepienia, to moja cicha nadzieja, chociaż rozsądek mówi, że nie mam co liczyć na cud.

7 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Bardzo , bardzo nieśmiało padał śnieg. Ale był, nie widziany od dawna. Może jednak uda się w tym roku nałożyć śniegowce, pójść na spacer w kopnym śniegu, rzucić kulką w męża?  Spałam dziś bardzo długo, aż mój luby przyszedł zaniepokojony, co się dzieje. A ja wyspałam się za wszystkie czasy Pod chłodnym prysznicem wspominałam pobyty nad jeziorem, bo chłodna woda przypomniała mi kąpiele w jeziorze.  I najbardziej lubiłam te lata, gdy wkoło było mało ludzi, mało domków, bylismy tam jakby sami, tylko na weekendy pojawiali się ludzie.Mało płotów i ogrodzeń, nawet sarna przeszła przez działkę, zdziwiona naszą obecnością, żurawie  stały blisko na polu, a wioskowe psy przychodziły do nas na wyżerkę. Po latach okolica znów przeżywała boom, pojawili się ludzie z radiami, samochodami, grillami. Zaczęły się budowy, grodzenia, wyznaczanie , co moje, nasze, wasze. Ciche jezioro zaczęło rozbrzmiewać krzykami, nawoływaniami i muzyką. Teraz jesteśmy zadowoleni, że sprzedaż poszła tak szybko. Dziś morze spokojne, mimo niskiej temperatury było ciepło, bo bez wiatru. Znów energetyczny marsz, po którym czuję się  doskonale. Owsianka dziś na śniadanie, z 1/2 jabłka , łyżka syropu klonowego i jogurtem. Na obiad zupa krem z pieczonej papryki ( pycha!) oraz wczorajsze mięso w sosie kurkowym z makaronem i do tego buraczki.  Na jutro znów planuje grzyby, bo będzie kasza  z pieczarkami, zapiekana w piekarniku, kasza gryczana oczywiście, bo taka jest w tej potrawie najlepsza.  Chciałam kupić wędzoną rybę,  zamarzyłam o paście  z makreli , ale nic z tego, może jutro?  Wczorajsza sytuacja w USA potwierdziła tylko, że Tramp jest człowiekiem niezrównoważonym, ale strach był, że coś się stanie. A pan Duda, wbrew wszystkim na świecie uznał, że to wewnetrzne sprawy USA, oj, szkoda gadać.  

6 stycznia 2021 , Komentarze (11)

zawsze kojarzy mi się z synem, który nawet latem potrafił  ni z pietruszki zaśpiewać kolędę o 3 królach! Za oknem ponuractwo na maksa, niestety. Na dodatek pada. Wczorajszy wieczór i noc lało okrutnie. Na szczęście morze odwiedziliśmy wcześniej. Był sztorm, powietrze balsamiczne, fale przewalały sie nawet przez falochron. Czas pomyśleć o rozebraniu choinki, niestety.  Wczorajsze informacje na temat szczepień wskazują, że męża obejmie grupa do lutego, a ja będę czekać  niestety w najliczniejszej grupie. Trudno, czasami tak bywa. I kto by pomyślał, że znów wiek jest w cenie?!😛. Dziś postanowiliśmy  z mężem zrobić sobie dzień literacko- muzyczny. Dinah Washington śpiewa cichutko, już przygotowałam sobie kilka pozycji książkowych do wyboru. Wczorajsze warsztaty kulinarne pozwolą dziś tylko  jeść, bo wszystko gotowe. Faktycznie wykorzystałam zamrożone kurki, już pora na nie była. Za oknem cisza, miasto śpi chyba, ludzi nie widać . Mąż przygotował kawę w kawiarce włoskiej, zapach rozchodzi się po całym mieszkaniu! Wczoraj rozmawiałam ze szwagierką ( żoną szwagra) z Łeby. W małych miejscowościach szczepienia pewnie będa szybciej, bo mniej ludzi. Jesteśmy pokoleniem ludzi odpornych, szczepionych w dzieciństwie na różne choroby, to daje nam odporność , mam nadzieję. Nostalgiczna piosenka Dinah  znów spowodowała tęsknotę za wyjazdem , chociażby do Malborka!  Ostatnio bylismy tam, gdy trwał remont, wart byłoby zobaczyć po. Wspominam nasz pobyt we Fromborku. To był tylko weekend, ale zauroczyła nas katedra, gdzie wysluchalismy koncertu, zobaczylismy miejsce pochowania Kopernika, potem muzeum jedno, drugie, planetarium. To miejsce odwiedzane chyba tylko latem, a tak ciekawe. Teraz tylko zewnętrzne atrakcje zostały, ale narazie aura nie sprzyja dalszym wyjazdom. Chyba znów usiądę nad atlasem  i będę szukać lokalnych ciekawostek. A wieczorem chyba skusze się na ćwiczenia, bo brak dzisiejszego spaceru musze czyms zastapić. 

4 stycznia 2021 , Komentarze (2)

W środę kolejne święto, takie trochę na siłę wprowadzone niedawno, a ja mam dosyć świętowania. Wolę normalną codzienność, z obowiązkami, koniecznością wyjścia , chociażby po zieloną pietruszkę, gdy czas biegnie zupełnie inaczej i ciemność wieczoru przychodzi nagle i niespodziewanie. Przygotowałam się dziś zakupowo na wizytę kuzynki z mężem, ale właśnie zadzwoniła, że nie przyjdą w środę, bo coś tam, coś tam. Nie nalegałam, spotkanie nie zając, do marca daleko. Za to mam już obcykane menu świąteczne w postaci:  zupy z pieczonej papryki i marchewki, podanej z grzankami czosnkowymi, polędwiczki wieprzowej w sosie kurkowym, ciasta biszkoptowego z brzoskwiniami. Co z tego zrobię, czas pokaże oraz moja wola realizacji. Jakby co, to jestem przygotowana na inny najazd.  A propos jazdy, pojechaliśmy do Jyska zobaczyć szafki na obuwie, bo internet internetem, ale pomacane wygląda inaczej. Zobaczyłam, zniechęciłam się, szukam dalej. A szukam  wobec pomysłu przearanżowania przedpokoju, aby stał się wygodniejszy w użytkowaniu i kolorystycznie milszy. Zdaje się jednak, że skończy się na stolarzu i zamówieniu, przy okazji wykona szafę nietypową na okrycia wierzchnie, według mojego projektu. Za to synek szaleje w internecie i kupuje, kupuje. Cieszę się, bo pamiętam jeszcze zdobywanie  wszystkiego do umeblowania naszego mieszkania, teraz jest łatwiej.  Wymyśliłam natomiast zadanie na dziś, które już zrealizowałam, w postaci uporządkowania szuflady z rajstopami. Mam ich od licha i ciut, ciut, leżą teraz w przegródkach, ułożone kolorami, grubością oraz fasonami( we wzorki), część poszła się bujać. Wczoraj zabrałam się za rysowanie, zgodnie z prezentem darowanym na Gwiazdkę. Narysowałam pierwszego w moim życiu siedzącego kota, kota tyłem, zająca czy królika, ulice w perspektywie. Tzw. widoczki nie sprawiają mi trudności, bo zawsze je lubiłam rysować. Chyba latem zabiorę się za malowanie w plenerze. Kiedyś było to frajdą. Wagi pilnuję i to widać . 

1 stycznia 2021 , Komentarze (3)

W numerologii nowy rok ma piątkę. Oby  był takim rokiem. Kiedyś mój kolega powiedział,że te nieparzyste lata są lepsze. U mnie nie do końca tak , bo w 2019 zmarł ojciec, mama chorowała już, brat napadł na mnie o kasę mamy. Prześledzenie ostatnich lat pokazuje, że każdy rok jest w 1/2 dobry, w 1/2 taki sobie, albo gorszy.  Dziś Nowy Rok, tradycyjnie zwlekłam dupsko z łóżka, aby nie zostać w nim na 12 miesięcy.  Spacer energetyczny nad morze, nie taki noga za nogą jak emeryt Dulski na Kopiec Kościuszki, ale szybki marsz. Po drodze omawialiśmy nasze plany wyjazdowe , podsumowaliśmy dotychczasowe pobyty  w Polsce i za granicą. I doszliśmy do wniosku, że najlepiej podróżuje się nam we dwoje, albo z naszą fundacją.  Lubimy wejść
nawet do malutkiego, lokalnego muzeum, nie mamy zahamowań przed nawiązaniem kontaktu z lokalsami, odkrywanie perełek zapomnianych albo nieodkrytych to nasza fascynacja.  Gdy mam ochotę pobyć w wielkim mieście, to w Polsce Kraków lub Poznań, za granicą Barcelona lub  Rzym. Chociaż Berlin także jest ciekawy i przyjazny. Wczorajszy Sylwester był specyficzny, bo dwuosobowy.  Przed 18 zjedliśmy kolację ( sałatka jarzynowa tradycyjna, bo jarzyny z rosołu, bigos, bo został od świat, wędliny, warzywa, sery), potem wypiłam 2 Aperole, od 22 do 23 : 30 tańczyłam  sambę, cza-czę, obok mąż pląsał, ale nie chciał załapać kroków.Wypiłam całą karafkę Brita wody, o 24 złożyliśmy sobie życzenia, porozmawialiśmy z synem i jego dziewczyną ( kobieta ma 42 lata), życząc im zdrowia i szczęścia, poszliśmy spać.  Było cicho i spokojnie , bo wszystkie fajerwerki się skończyły. Nowy Rok przyszedł niezauważalnie. Na obiad perliczka , która smakowała naprawdę doskonale, bo udało mi się nie wysuszyć mięsa. Nad morzem było bardzo dużo ludzi, co jest pozytywne. Moi znajomi po Covid nadal nie wychodzą,chociaż mają wskazania do tego. Szkoda!🤫

30 grudnia 2020 , Komentarze (12)

Dziś przedostatni dzień roku, dla mnie był to rok różnorodny. Pełen strat , ale były i dobre strony.  Weszłam w 2020r. z chorą , leżącą mamą i z unieruchomionym mężem.  Nieciekawe historie z bratem  spowodowały, że częściej nocami nie spałam , stres  i bezsilność na chamstwo mnie zżerały. Mama zmarła 9 kwietnia , nie życzę nikomu pogrzebu w dobie obostrzeń pandemii. Potem zaczęły się rozliczenia z bratem,  sprawy spadkowe, podejrzenia, zarzuty ,skończyły się we wrześniu, gdy sprzedaliśmy mieszkanie po rodzicach. Od tego czasu nie mam z nim kontaktu, nie tęsknię za tym , uspokoiłam się. Dobre rzeczy?  Świadomość, że zrobiłam dla mamy wszystko, co można było, kilka fajnych wyjazdów, kupno mieszkania przez syna, obdarowanego przeze mnie kasą. Zdrowie męża, które polepszyło się po zmianie lekarza i po rehabilitacji. Fajne kontakty z nowo poznanymi ludźmi, dobry stan mojego zdrowia, z pominięciem spraw kardiologicznych. Udało się dotychczas utrzymać Covida z daleka od nas. Awans syna i jego zadowolenie z pracy, w której jest doceniany i szanowany.  Kolejna rzecz to niestety waga, która poszybowała, gdy uspokoiłam się. To jednak jest do naprawienia i postaram się to zrobić. Cieplutkie, bo rodzinne święta i mimo wszystko optymizm na przyszły rok. Mimo wszystko życzę sobie , aby nowy rok był lepszy. Dziś miałam rano lenia, bo z powodu braku snu ( pełnia?), czytałam do 3 . Wstałam jednak posłusznie i poszliśmy nad morze, zobaczyć urok Gdyni, Bałtyku, przyrody. Zadowolona byłam z siebie, że udało się zwalczyć tego drania lenia, że zadbałam o to, aby moje mięśnie się nie kurczyły. Dziś na śniadanie owsianka z jabłkiem, cynamonem i słonecznikiem, na obiad polędwiczki z indyka z patelni grillowej + mix sałat. Czyli źle nie było.

29 grudnia 2020 , Komentarze (7)

Nie, nie związane z wagą, bo to mój obowiązek wobec ciała i zdrowia. Musze zrzucić 2 kg , które dostałam  w "prezencie" na Gwiazdkę . Plany dotyczą remontu, bo bez zmian w chałupie jakoś źle się żyje. Pojechaliśmy z rana do Castoramy, obejrzeliśmy gres, płytki, panel, umywalki, miski sedesowe, baterie i lampy. Ustaliliśmy z panią w projektach, jak skorzystać z jej usług, kupiliśmy lampę do sypialni, która wcale nie była w planie. Ale ponieważ mąż był dziś nieoporny, kułam żelazo i udało się. Lampa wisi, a ja pozbyłam się paskudztwa sprzed 30 lat. W tzw. międzyczasie zadzwoniłam do naszego pana remontowego, obgadałam co , jak, i kiedy, umówiliśmy sie na obmiar  niedługo, a prace same będą w okolicach Wielkanocy. Jeszcze tylko muszę męża namówić na kabinę walk- in, bo jest najwygodniejsza, najmniej wymagająca pod kątem mycia , najmniej uciążliwa w użytkowaniu.  A wracając do spraw vitaliowych, na obiad zupa krem z wczoraj, czyli ziemniaczano- porowa, po małej porcji, spagheti ciemne  w sosie pomidorowym, i tyle.  I ustalenia ze śniadania- koniec z kawa o poranku, bo zamula mi żołądek i powoduje za dużo kwasów. Będę się raczyć delikatną herbatą ziołową. Skończyłam czytać "Szmaragdowa tablicę", treść jak z Kodu Leonadra da Vinci, można się pobawić. Najbardziej podobała mi się postać Teo, geja z Madrytu, wyrazista i jednoznaczna. Pyszny jest! Dziś ponuro, deszcz pada, ciemno już o 15. Na mojej ulicy trwają remonty w licznie 4 , od dłuższego czasu na dodatek, ludzie w tych remontowanych domach mają zasłonięte okna od 3 miesięcy, permanentny hałas i brud. Nie zazdroszczę. A mój pan remontowy pozwoli nam wyjechać na czas najgorszego syfu, i to jest w tym zamiarze najlepsze. 

28 grudnia 2020 , Komentarze (2)

to  fakt, że dziś normalny dzień, taki bez  kokard, bombek, itp.  Sztorm na Bałtyku , wprawdzie niewielki, ale porywy są znaczne. Nawdychaliśmy się jodu, ludzi mało, bo to wczesna pora, o której tylko seniorzy, matki/ojcowie z wózkami i psiarze. Dzielnie stoją bike caffe, czekając na chętnych.  Szara pogoda , w śmietniku walają się kartony i inne opakowania po prezentach. Niedługo i choinki smętne, bez igieł,  trafią obok. Rzeczywistość pokazuje, że życie toczy się bez względu na sympatie, potrzeby czy nostalgie. Weszłam do Lidla po kaszę gryczaną, wyszłam bez kaszy , ale z perliczką. Będzie na Nowy Rok jak znalazł. Mąż miał kontakt z naszym lekarzem, pytał o szczepionki p-ko grypie, usłyszał od lekarza, że zero możliwości. Zadzwonił z pytaniem do znanej sieci aptek, nie ma szans, usłyszał, już w październiku apteki słyszały od dostawców, że to ostatnia dostawa.  A dziś,  w dniu NARODOWEGO (!🤪) szczepienia, gdy premier osobiście liczył na lotnisku dostarczone szczepionki na Covid-19, niefrasobliwy pan Dworczyk  powiedział, że szczepionek na grypę jest nadmiar , że nie ma mowy o braku. Ładnie dworuje sobie pan Dworczyk z narodu, nie ma co.  W lodówce zrobiło mi się pustawo, bo część produktów poszła w ludzi.A co! Zapragnęłam zupy, brak świadomości, że warzyw mało spowodował, że będzie ziemniaczano-porowa. Za oknem tylko 4 stopnie, rozgrzewka się przyda. Załatwiam przelewy, aby Nowy Rok powitać z czystym kontem. Tak lubię . Mąż otworzył płytę prezentową Gipsy King, oj będą tańce na Sylwestra. A do nich Cava od synka, z Balcerony. Namiastka szaleństwa seniorów.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.