Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 252713
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2018 , Komentarze (3)

W południe pojechaliśmy do rodziców, udało się odkurzyć, wywietrzyć pościel mamy. Więcej nie dało rady, a moje plecy  znów przyjęły na siebie kolejną dawkę stresu. Do Poznania muszę zabrać termofor,oby się nie przydał.Przed chwila dzwoniłam do brata, zaproponowałam mu  wspólne celebrowanie urodzin mamy, przyjął  propozycję. Pogoda dziś nieszczególna, zachmurzenie i coś z nieba leci. Mam nieumyte okna i wisi mi, czy będą czyste . Przywitam wiosnę, gdy już będzie naprawdę ciepło.  ;). Dziś były kolejne zakupy i w ten sposób mam zapewnione już to, co najważniejsze. Sobotę poświęcę  dla siebie, niedziela będzie na jakąś wyprawę. We wtorek upiekę biszkopt, a krem zrobię  waniliowy i czekoladowy, oprócz tego zrobię żelkę jabłkową . Tym razem wybiorę kształt prostokąta. Pasztety wyszły b. smaczne, wyjątkowo niewielkie zrobiłam, tak tylko na Wielkanoc. Gdy coś jadamy niezbyt często, bardziej smakuje. Tak już wyczekuję tej cieplejszej pory roku, to obsesja moja ostatnio. Gromadzę coraz więcej przedmiotów  na przywitanie wiosny. Dziś to 3 różne doniczki , podwieszana lampka ledowa pod szafkę  w kuchni nadjeziornej. Szafka jest jeszcze w piwnicy, ale już wieczorami rozmyślam o kolorze  farby na jej fronty. Programy w HGTV pomagają mi w pomysłach niesamowicie.

21 marca 2018 , Komentarze (2)

Wprawdzie Wielkanoc spędzimy w Poznaniu, ale dziś nastał dzień porządkowy.  O myciu okien nie ma co marzyć, bo jest ok. 2 stopni, za zimno na takie czynności. Ale reszta ? Jak najbardziej. Mąż zabrał się za odsuwanie, odkurzanie, ścieranie, ja wymyślałam zmianę wizerunku naszego mieszkania, na bardziej wiosenny. Faktycznie zrobiło się tak jakoś jaśniej, uroczyście.Dużo czasu spędziłam w kuchni, obrałam sporo warzyw, ugotowałam zupę jarzynową dla rodziców, upiekłam 2 pasztety, a przy nich pracy jest sporo. Na obiad sznycle indycze i pieczone warzywa oraz sałatka z mango i rukoli. Jakie to szczęście, że mąż nie jest wyłącznie mięsożerny. Nie poszłam dziś na zajęcia, nadreptałam się w kuchni wystarczająco. Na angielskim  ma być  omawiany tekst o zamiarze przejścia na emeryturę. Tak się składa, że dziś właśnie mijają 2 lata, odkąd jestem emerytką. Jak minęły?  Znakomicie, nadal gratuluję sobie takiej decyzji, bo przecież nikt mnie nie zmuszał  do takiej decyzji. Żyjemy powoli, we własnym rytmie, ciesząc się możliwościami , które wybieramy z rozmysłem. Nie oczekuję spektakularnych wrażeń i niespodziewanych wydarzeń,jest dobrze jak jest.  Dziś  waga pozytywna, ale i tak pilnuję się. Wyjdzie mi to na dobre. Czytam "Złodziejkę książek" ,  fantastyczna książka.

20 marca 2018 , Komentarze (5)

Śnieg prószy, co nie jest optymistyczne, a wczoraj była wiosna, nawet bez czapki chodziłam. Wczorajszy masaż był mniej bolesny, ale to trzeba by powtórzyć z 10 razy. Koszt? 1400zł, za dużo, skorzystam zatem z termofora, który łagodzi napięcia. Bo to wszystko ze stresów , tak rzekł pan od klepania. ;( Dziś z rana poszłam po zakupy mięsne , już na święta.Kupiłam sporo białej kiełbasy, bo przed wyjazdem chcę zawieźć  rodzicom żurek. Nawet jeżeli wyleją potem , zawiozę i tyle. Dla moich chłopców kupiłam piesi kacze, dla siebie sznycle indycze, zrobię z nich roladki.  Poza tym podroby na pasztet, będę piekła  może jutro. Zaplanowałam też zupę jarzynową dla mamy, zawiozę w sobotę. Na urodziny w przyszłą środę zawiozę jej tort, żurek, czekoladki i jakieś wiosenne kwiaty. Będzie miała czym podjąć gości, jeżeli ktoś przyjdzie. W sobotę mam zamówionego fryzjera, w poniedziałek pedicure. Szykuje się zatem  pracowicie i logistyka  jest jak najbardziej potrzebna.  Najgorsze wiadomości, to pogoda na Wielkanoc. Podobno  będzie zimno i śnieżnie. Mam nadzieję, żę to jednak zmieni się na lepsze. 

19 marca 2018 , Komentarze (3)

Koszmar, koszmar i raz jeszcze. jeżeli ktoś miał rtg kręgosłupa i do badania czyścił jelita, to wie co mam na myśli. Noc spędziłam na klopie. Mam to już za sobą na szczęście. Był moment grozy, gdy oddawałam krew, a z powodu odwodnienia pobór był trzykrotnie dokonywany, bo krew nie leciała. Udało się, i nie muszę pojawiać się tam przez jakiś czas. Dziś masażysta określi moje  nieprawidłowości  w kręgosłupie, ale i tak na 4 kwietnia umówiona jestem do ortopedy.  Po tych przygodach nocnych moja waga  spadła o 1 kg!. Zdaję sobie sprawę, że to rezultat jednorazowy, ale nadal chcę zostać na diecie. Ona mi służy,  czuję się lżejsza, smuklejsza i tym samym jestem zadowolona. Dzis kolejny dzień ze słońcem, udaję się nad morze, bo tam sporo jodu, a potrzebuję go. 

18 marca 2018 , Komentarze (2)

Pogoda  cudo, palce lizać i absolutne piękno. Niebo błękit totalny, bez jednej chmurki. Zimno nadal, ale to nie powód , aby w pieleszach zostać. Dziś w Gdyni półmaraton, a ponieważ mieszkamy w centrum, to i nasze wyjście byłoby  inaczej ukierunkowane. Dlatego poszliśmy do Muzeum Emigracji, czyli w stronę portu, bo tam wczoraj otwarta została wystawa "Marzec 68".  Byliśmy tuz po otwarciu, dołączyliśmy do grupy z przewodnikiem . Zacytuje tylko fragment wypowiedzi z tamtych lat:" Współczesność jest zakłamana, historia fałszowana. Chyba najwyższy czas, aby ludzie, którzy rządzą  Polską zrozumieli, że głos krytyki, nawet najostrzejszej, protesty, demonstracje, w szczególności demonstracje młodzieży , nie są produktem wrogości, a ich jedyną racją jest troska o los kraju i losy ludzi, którzy na tej ziemi żyją,  pracują i tworzą."  To słowa z 1968r., niestety aktualne dziś. ;(. Waga nadal spada,  powolutku, ale spada. Nic dziwnego, skoro jadam bardzo lekko i dietetycznie.  Dziś na śniadanie (!) zupa warzywna , herbata zielona, galaretka owocowa. Potem kawa z mlekiem. Dziś mam dzień diety płynnej, bez owoców i warzyw świeżych, bez mięsa, kasz, płatków, itp. W drodze powrotnej z muzeum wstąpiliśmy do kawiarni literackiej, mąż kawa i ciastko, ja koktajl owocowy i galaretka. Na obiad zjem rosół z makaronem ryżowym , albo barszcz z ziemniakami. O kolacji pomyślę później, oby do jutra.

17 marca 2018 , Komentarze (2)

Oglądam i słucham w TVN 24 "Drugie śniadanie mistrzów". Padają mądre słowa, m. in. o tym, że Polak uważa, iż nie ma za co dziękować komukolwiek, bo jemu się należy.  Jaka to prawda, jakie to smutne. Wczoraj w WP czytałam o sondażu na temat Dudy, nie mam pojęcia kto i dlaczego  jeszcze uznaje , że ten człowiek dba o  rację stanu Polski, pilnuje Konstytucji RP. I w tym oglądanym aktualnie programie zdanie na temat tego pana  jest negatywne , i to nie chodzi o stację nadającą. Bo Polacy chcą być w UE , dlaczego zatem ktoś nam wmawia bzdury?(szloch).  Dziś waga znów łaskawa, lekko, bo lekko, ale jednak spadek. Decyzja o odstawieniu słodyczy była słuszna. Wczorajszy spacer przy porywającym wietrze był wyzwaniem, dziś byliśmy także dzielni i  wykonaliśmy swoją trasę. Mroźny wiatr był bardzo uciążliwy, smagał twarz bardzo nieprzyjemnie. Na śniadanie 3 deszczółki  lekkiego, jajko na miękko, serek kozi, trochę papryki czerwonej, łyżeczka powideł, herbata zielona.  Na II ś. koktajl zielony - jarmuż, jogurt, mandarynka, ogórek, pietruszka, miód. Na obiad zjem rosół z indyka i ziemniaka. Pijam ostatnio 1 kawę dziennie, do niej dziś zjadłam 1 kosteczkę czekolady gorzkiej 80%, kilka płatków waflowych  owsianych ( bez cukru).  Mąż przeczytał złodziejkę książek, co chwila odkładał ją, bo dosłownie bał się o bohaterów. Teraz moja kolej, wiem już, że będzie to smutna , ale piękna pozycja. ;)

16 marca 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj byliśmy w Blues Clubie na koncercie Magdy Piskorczyk. To bluesmenka o głosie armaty, świetna wokalnie i instrumentalnie.  Wiek widowni - starsza młodzież ok. 50-60.  Ale niestety po przerwie poszliśmy do domu, bo była już 22, a ja po tych cudach masażysty była tak zmęczona, że w domu głowa do poduszki i odjazd.  Rano niespodzianka! Spadek wagi o 1kg. Wreszcie. Co prawda wczoraj byłam ze słodyczami i pieczywem na bakier, bardzo pilnowałam godzin posiłków , które były lekkostrawne.  Dziś na śniadanie koktajl z jogurtu, jarmuż, banana, miodu , ogórka , pietruszki i miodu. Wypiłam 1.5 szklanki, smakowało i syciło. Potem pilates, ale oszczędzałam się, bo czułam kręgosłup. W rozmowach po zajęciach okazało się, że inne kobitki uznały dzisiejszy trening za dosyć ciężki, tak więc nie było ze mną aż tak źle. Po powrocie zjadłam 3 deszczółki pieczywa lekkiego, i postanowiłam zostać w domu. Jest dziś chłodniej, a ja mam trochę do zrobienia w chałupce.  Na obiad pieczony w papierze łosoś, pieczony bakłażan, zupa  warzywna z przewagą pasternaku i jarmużu, do tego koperek. Całkiem smaczna była, to w ramach przygotowań do rtg  kręgosłupa.  Mam jeść lekko, bez owoców i warzyw świeżych, dużo pić, unikać błonnika.  Tak do poniedziałku, ale na serio zaczynam od jutra. Rozmawiałam z koleżanką, której mama traci wzrok, pomoc jest niezbędna, ale tu znów charakterek rodzicielki  stanowi bariere. Koleżanka znalazła opiekunkę do mamy, zadowolona jest, bo mieszka o 20 km. od  niej, a chora wymaga stałej opieki. Też się skarżyła na brak ciepłego słowa, codzienną krytykę i brak porozumienia. 

15 marca 2018 , Komentarze (2)

Trafiłam do fizykoterapeuty manualnego. Wystarczyło, aby  włożył palec w miejsce bolące i szybowałam pod sufit. Potem jeszcze używał gwoździ, haków, rolował mięśnie, i tak przez godzinę. Wracam tam w poniedziałek, potem w środę i mam ogromna nadzieje, że te zabiegi pomogą, bo stan nie jest dobry. Jestem jednak pełna optymizmu. ;) Zmieniam dietę, dziś na obiad warzywa pieczone i pieczone w papierze polędwiczki indycze.  Wywar z włoszczyzny gotuje się, na wieczór chcę zrobić duszoną kapustę pekińską  O słodyczach zapominam zupełnie, pieczywo sporadycznie i to lekkie, aby i wątroba odpoczęła. Po świętach zrobię ponownie badanie cholesterolu, ale w Wielkanoc muszę się pilnować.  Dziś 6km i prawie 9.000 kroków.  Widoczność wspaniała, bo wiatr przegonił mgłę i chmury, ale odczuwa się lekki chłodek.  Dziś w Lidlu udało mi się kupić pasternak, jutro zrobię z niego zupę , dodając jeszcze gruszkę, doprawię gałką muszkatołową. Do tego pieczona  ryba, z rozmarynem świeżym i cytryną , do tego sałata jakaś i już. A dziś na podwieczorek zrobię koktajl zielony, mam jarmuż , dodam jabłko i  coś jeszcze, np. ogórek, zielona pietruszkę. Musze zbic ten cholesterol bez leków. 

14 marca 2018 , Komentarze (6)

Streszczam: podwyższony cholesterol, niedoczynność tarczycy, skierowanie na kolejne badania, na RTG kręgosłupa. Tyle dziś wyniosłam z wizyty u lekarza. Już na jutro jestem umówiona do fizykoterapeuty , na 11 kwietnia mam usg tarczycy, potem powinien być endokrynolog, a w przyszłym tygodniu RTG. No cóż, dobrze nie jest, moje ciało zewnętrzne nie współgra widokiem z wnętrzem. Pan doktor  zaproponował dietę Dąbrowskiej na zbicie cholesterolu, taką na 10 dni. Z pewnością byłoby to lepsze niż statyny, chyba poddam się próbie. Jutro  kupię potrzebne produkty, aby zajadać tylko warzywa i owoce. Może się uda? Poza tym  wczorajsza wizyta u rodziców znów przebiegała burzliwie. Nie rozumiem , dlaczego ojciec wyrzuca przywiezione przez nas jedzenie ( kotlety mielone, zupa kalafiorowa, kisiel wiśniowy), twierdząc, że to niesmaczne. Nie zrobił , nie kupił, mógł zadzwonić, aby to zabrać, po co wyrzucać?  Pozostałe tematy wracają  za każdym razem jak bumerang. Naprawdę mam tego dosyć. Nie będę im gotować, szkoda  mojego czasu i pieniędzy. Wkładam w to serce, a mam w zamian to , co wyżej. Chciałabym przed wyjazdem porobić możliwe badania, czyli zająć się swoim zdrowiem, nie sprawami , na które nie mam wpływu. Dziś  tańce latino i angielski. O tych badaniach i  stanie zdrowia rodzicom nic mówić nie będe , po co im zabierać główny temat rozmów?  Deszcz ze śniegiem, czyli przewidywania pogodowe spełniają sie. Niech to licho!

12 marca 2018 , Komentarze (4)

 W wolnej chwili  weszłam na bloga "Dom z kamienia", pisanego przez  Polkę mieszkająca w Italii.  Ostatnie zapisy  potwierdzają, że w Italii już kwitną fiolki, drzewa owocowe, pierwiosnki.  U nas dziś zapowiedziano powrót zimy. Od razu mi się nic nie chce, mam tak dosyć tej ponurej pory roku, która przytłacza, powoduje depresje i jest po prostu wstrętna. Jak powiedział mój sąsiad fotograf, lubi zimę, ale na zdjęciach. Też tak mam i to mi wystarczy. Dlaczego zatem będzie nas znów atakować zimno, śnieg i  mroźny wiatr? Kto zgrzeszył, że tak jest, przyznać się , już!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.