Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249853
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2018 , Komentarze (2)

Jednak zabrałam laptopa, bo w ten sposób kontaktuję się z  gospodynią wynajętego apartamentu. Podróż do Poznania minęła szczęśliwie, co mnie cieszy, bo po drodze faktycznie była zawieruch biała. W okolicach Kościerzyny widziałam smętne dwa żurawie stojące w śniegu na polu. Biedaki, tak mi ich żal!. Widok nie do zapomnienia, to powalone połacie lasów, które kiedyś istniały. Kikuty drzew, stosy drewna przygotowanego do wywózki, kolejne leżące i jeszcze nie obrobione. Rozpacz moja, nie wyobrażam sobie rozpaczy ludzi żyjących z lasu. Taka myśl przyszła mi do głowy, że  formacja OTK powinna pomagać przy sprzątaniu i usuwaniu szkód.I to winno być realizowane jako ich obowiązek, koniec, kropka. Zamiast bawić się w wojsko, niech zrobią coś pożytecznego za publiczne pieniądze.  (smiech). A poza tym na niebie szał wiosenny, przelatujące klucze ptasie, gęsi  Gęgawy, żurawie, ruch jak nad Barceloną . Podobno jutro w Poznaniu ma byc cieplej. Oby!

28 marca 2018 , Komentarze (4)

Ciasto wyszło , mąż określił je jako domowy , pyszny tort, bez sztucznych udziwniaczy. (tort)Żurek takoż bardzo smakowity(zupa). Zapakowałam to, co wyżej, kawałek pasztetu, 4 jajka na twardo ( do żurku) i jestem gotowa . jechać do rodziców. Jeszcze mam trochę czasu, bo ojciec wczoraj stwierdził:" jak chcecie przyjechać do mamy na urodziny, to najwcześniej o 14". Nie ma co, umie zapraszać! (slina)   Dziś jeszcze zrobiłam obiad na jutro- kotlety mielone usmażyłam, a potem włożyłam do sosu  pomidorowego. Podam to z makaronem, do tego mix sałat. Ogarniam aktualnie życzenia świąteczne, wysyłając, odbierając, itd. Zabieram się za chwilę do upiększania swej urody, łącznie z paznokciami, które po sylwestrowym malowaniu z lampami nie mogą dojść do siebie. Życzę Wam zatem spokojnych , radosnych i bezstresowych Świąt Wielkanocnych. Laptopa ze sobą nie zabieram, odezwę się dopiero po powrocie z Poznania. A jutro... " znów pójdziemy na całość..." 

27 marca 2018 , Skomentuj

Waga dziś bardzo łaskawa, to , mam nadzieje, rezultat odstawczy słodyczy. Pogoda zmienia się, bóle reumatyczne dają o sobie znać. Nie darowałam spaceru, poszliśmy jak zwykle szybkim krokiem, pokonując znaną trasę bez znudzenia. Bałtyk jest codziennie inny.  Mąż pojechał zawieźć rodziców do przychodni, ja zajmę się żurkiem, tortem, obiadem.  Żurek dla rodziców, tort dla mamy, obiad dziś to zupa- powtórka z wczoraj, kapusta pekińska duszona z pomidorami i koperkiem + kluski śląskie.  W mieście ruch, widać nerwowość przed świętami. Nie dostałam ozdobnych owoców do tortu w żadnym sklepie, a posypek nie lubię. Uprażę migdały i zrobię z nich ładny brzeg. Zdaję sobie sprawę, że Wielkanoc jest ważniejszym świętem od Bożego Narodzenia, ale jakoś wczesna Wielkanoc nie pasuje mi wcale. Cieszę się , że zobaczę syna, porozmawiamy o jego planach, o naszych zamierzeniach. Może trochę się wyżalę? Nie obarczam go moimi kłopotami z rodzicami, nie chce go nastawiać źle do dziadków. Bystre dziecko samo jednak widzi i czuje. Oby pogoda dopisała, chciałabym zrobić debiut mojego płaszcza nowego. To wprawdzie wełna, ale bez ocieplenia, może być jeszcze za wcześnie na takie ubranko. 

26 marca 2018 , Komentarze (1)

Załatwiam sprawy, wykreślam je z kartki "przypominajki." Dziś  byłam u nowej pani od pedicure. Dokładnie to podolog, zajęła się moimi stopami ze sztuką. Przyjemnie potem iść na spacer bez bólu. Odwiedziłam aptekę, kupując  to, co "wyszlo", zrobiłam  w domu żelkę do tortu, smak  czarnej porzeczki. Łykam maxi krzem, na włosy i paznokcie, ze składem bogatym, a kosztuje kilkanaście zł. Na obiad zupa krem z cukinii, paszteciki z pieczarkami, kotlety ziemniaczane i reszta pieczonej polędwiczki wieprzowej. W nocy miałam znów oglądanie sufitu, przewracanie się z boku na bok , i tak do 4. Kupiłam melatoninę, trudno, jakoś trzeba się ratować. Była także wizyta w bibliotece, wieczorem chcę upiec biszkopt na tort, aktualnie wiruje pralka. Dzisiejsze dreptanie dało  5 km. i prawie 8.000 kroków. Waga ładnie spada, bo słodycze odstawione. Jeszcze kilak dni i będe mogła trochę poszaleć.

25 marca 2018 , Komentarze (4)

Ponieważ kuchnię ogarnęłam wczoraj, dziś pojechaliśmy w plener. Zaczęło się przebijać słońce przez poranna mgłę, już od Redy jechaliśmy w pełnym słońcu, przy błękitnym niebie. Dojechaliśmy do Jastrzębiej Góry, najpierw poszliśmy do Papaja, na kawę i do wc. A potem schodami na plażę, gdzie mnóstwo ludzi spacerowało. Doznałam autentycznego  wzruszenia, gdy zobaczyłam nad morzem lecący klucz dzikich gęsi! Za chwilkę następny, troszkę dalej! Nie tylko mnie to ucieszyło, ludzie pokazywali sobie ptaki, wołali do siebie:"patrz, patrz, wiosna przyszła". A zatem mogę odtrąbić, że wiosna jest w Polsce, bo widziałam ją na własne oczy. Spacer plażą był wspaniały, morze spokojne, piasek czysty, mąż puszczał kaczki. Przeszliśmy 7 km, potem usiedliśmy na ławce , w słońcu, zjedliśmy po kabanosie, po kawałku chleba i po kilka koktajlowych pomidorków. Od razu przypomniały mi się wycieczki szkolne, gdy właśnie takie jedzenie życzyłam sobie zabrać. A jak to smakowało ! I wtedy i dziś. Cieszę się niezmiernie z tak spędzonego przedpołudnia. Moja koleżanka pojechała do domku nad jezioro, szukać wiosny, ale ten kierunek nie okazał się trafiony.;)

24 marca 2018 , Komentarze (3)

Poszłam wczoraj do łóżka przed 21, chwilkę poczytałam, spałam doskonale, długo, bez przerw, wstałam wypoczęta jak dawno nie było. Pyszne śniadanko w towarzystwie ukochanego, a potem do fryzjera. Dziewczyna jak zawsze nie zawiodła, i przywitam Wielkanoc w pięknej postaci. W drodze powrotnej drobne zakupy, a potem wariacje na temat kuchni. Doprawione uda kurze macerują się w lodówce,  w piekarniku  pieką się zawijaski z indyczych filetów, nadziewane  warzywami, serem, zieloną pietruszką, zawinięte w plastry boczku.  W drugim pojemniku piecze się polędwiczka wieprzowa, chwilkę podsmażona  uprzednio. Podam ją z kluseczkami i surówką z pekinki, ogórka kiszonego, papryki czerwonej i pietruszki zielonej. Potem sprzątanie kuchni, mycie szafek, blatów, kafli. Mąż w tym czasie zajął się łazienką. Lata temu przestałam walczyć o dostęp do jej mycia, niedociągnięcia usuwam po cichu, bez nagłaśniania. W ten sposób wszyscy są zadowoleni.  Waga dzisiejsza fajna, będę tak dalej trzymać. Spaceru nie będzie, chcę w domu jeszcze coś przygotować na wyjazd, aby jutro korzystać z wolnych chwil.  Pogoda mocno pochmurna, a mgła  niestety powoduje chłód. Już naprawdę mam dość zimy.  W polityce zamieszanie, odwrót od  "słusznych decyzji , aby Europa nie pluła nam w twarz". Jakie to zakłamanie, jakie łamanie kręgosłupów moralnych młodych posłów. Nie ja jedna boję sie o przyszłość Polski.

23 marca 2018 , Komentarze (3)

Dziś wstałam bardzo późno, bo nie spałam do 4 rano.  Ostatnia wizyta u rodziców, kłębiące się myśli i znów stres. Zasnęłam późno, późno wstałam, ale ruszyłam aktywnie do dzieła. Mąż poszedł na zajęcia, a ja po zakupy.  Potem II śniadanie , już razem, i wyjście nad morze.  Mieszkanie w samym centrum daje możliwość załatwienia wielu spraw po drodze. Dziś to były drobne prezenty dla syna w ramach "zająca wielkanocnego", odbiór rezerwowanych biletów do kina.  Spacer nad morze, gdzie wyraźnie poczułam wiosnę. Po prostu inaczej pachniało powietrze, jakby cieplej, z lekkim aromatem ziemi. Przyjemny spacer, bez chowania się przed wiatrem, zgrzałam się.  Dziś na obiad tylko zupa, tym razem jarzynowa, a potem kino. Film "Madame"  podobał mi się, był lekki, dobrze zagrany, z fajną fabułą. Teraz czeka mnie wieczór w domu, świeczka już się pali, wypiłam kawę , chwilkę poświecę na planowanie soboty, a potem książka, może jakiś film, a jak zachce mi się spać, to po prostu zrealizuję to.

22 marca 2018 , Komentarze (3)

W południe pojechaliśmy do rodziców, udało się odkurzyć, wywietrzyć pościel mamy. Więcej nie dało rady, a moje plecy  znów przyjęły na siebie kolejną dawkę stresu. Do Poznania muszę zabrać termofor,oby się nie przydał.Przed chwila dzwoniłam do brata, zaproponowałam mu  wspólne celebrowanie urodzin mamy, przyjął  propozycję. Pogoda dziś nieszczególna, zachmurzenie i coś z nieba leci. Mam nieumyte okna i wisi mi, czy będą czyste . Przywitam wiosnę, gdy już będzie naprawdę ciepło.  ;). Dziś były kolejne zakupy i w ten sposób mam zapewnione już to, co najważniejsze. Sobotę poświęcę  dla siebie, niedziela będzie na jakąś wyprawę. We wtorek upiekę biszkopt, a krem zrobię  waniliowy i czekoladowy, oprócz tego zrobię żelkę jabłkową . Tym razem wybiorę kształt prostokąta. Pasztety wyszły b. smaczne, wyjątkowo niewielkie zrobiłam, tak tylko na Wielkanoc. Gdy coś jadamy niezbyt często, bardziej smakuje. Tak już wyczekuję tej cieplejszej pory roku, to obsesja moja ostatnio. Gromadzę coraz więcej przedmiotów  na przywitanie wiosny. Dziś to 3 różne doniczki , podwieszana lampka ledowa pod szafkę  w kuchni nadjeziornej. Szafka jest jeszcze w piwnicy, ale już wieczorami rozmyślam o kolorze  farby na jej fronty. Programy w HGTV pomagają mi w pomysłach niesamowicie.

21 marca 2018 , Komentarze (2)

Wprawdzie Wielkanoc spędzimy w Poznaniu, ale dziś nastał dzień porządkowy.  O myciu okien nie ma co marzyć, bo jest ok. 2 stopni, za zimno na takie czynności. Ale reszta ? Jak najbardziej. Mąż zabrał się za odsuwanie, odkurzanie, ścieranie, ja wymyślałam zmianę wizerunku naszego mieszkania, na bardziej wiosenny. Faktycznie zrobiło się tak jakoś jaśniej, uroczyście.Dużo czasu spędziłam w kuchni, obrałam sporo warzyw, ugotowałam zupę jarzynową dla rodziców, upiekłam 2 pasztety, a przy nich pracy jest sporo. Na obiad sznycle indycze i pieczone warzywa oraz sałatka z mango i rukoli. Jakie to szczęście, że mąż nie jest wyłącznie mięsożerny. Nie poszłam dziś na zajęcia, nadreptałam się w kuchni wystarczająco. Na angielskim  ma być  omawiany tekst o zamiarze przejścia na emeryturę. Tak się składa, że dziś właśnie mijają 2 lata, odkąd jestem emerytką. Jak minęły?  Znakomicie, nadal gratuluję sobie takiej decyzji, bo przecież nikt mnie nie zmuszał  do takiej decyzji. Żyjemy powoli, we własnym rytmie, ciesząc się możliwościami , które wybieramy z rozmysłem. Nie oczekuję spektakularnych wrażeń i niespodziewanych wydarzeń,jest dobrze jak jest.  Dziś  waga pozytywna, ale i tak pilnuję się. Wyjdzie mi to na dobre. Czytam "Złodziejkę książek" ,  fantastyczna książka.

20 marca 2018 , Komentarze (5)

Śnieg prószy, co nie jest optymistyczne, a wczoraj była wiosna, nawet bez czapki chodziłam. Wczorajszy masaż był mniej bolesny, ale to trzeba by powtórzyć z 10 razy. Koszt? 1400zł, za dużo, skorzystam zatem z termofora, który łagodzi napięcia. Bo to wszystko ze stresów , tak rzekł pan od klepania. ;( Dziś z rana poszłam po zakupy mięsne , już na święta.Kupiłam sporo białej kiełbasy, bo przed wyjazdem chcę zawieźć  rodzicom żurek. Nawet jeżeli wyleją potem , zawiozę i tyle. Dla moich chłopców kupiłam piesi kacze, dla siebie sznycle indycze, zrobię z nich roladki.  Poza tym podroby na pasztet, będę piekła  może jutro. Zaplanowałam też zupę jarzynową dla mamy, zawiozę w sobotę. Na urodziny w przyszłą środę zawiozę jej tort, żurek, czekoladki i jakieś wiosenne kwiaty. Będzie miała czym podjąć gości, jeżeli ktoś przyjdzie. W sobotę mam zamówionego fryzjera, w poniedziałek pedicure. Szykuje się zatem  pracowicie i logistyka  jest jak najbardziej potrzebna.  Najgorsze wiadomości, to pogoda na Wielkanoc. Podobno  będzie zimno i śnieżnie. Mam nadzieję, żę to jednak zmieni się na lepsze. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.