Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249197
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 lutego 2018 , Komentarze (2)

Rano weszło do nas  dwóch panów, nie, nie o 6 rano, ale kole 9. Sprawdzali "zdatność" instalacji gazowej. Jak co roku wyszło ok, a zatem pojechaliśmy po planowane zakupy . Zawsze zapasowo biorę wodę niegazowaną , mleko, papier "kosmetyczny" , kawę, itp. drobiazgi , aby nie tachać co i rusz. Przy okazji było i mięso indycze, i krewetki, i sery cuchnące skarpetami jak cholera, owoce, warzywa, jakaś chemia dodatkowa. Wyjechaliśmy pełnym wózkiem i na jakiś czas spokój. Jedyne sklepy jakie mnie napawają dobrym humorem to księgarnie, markety budowlane i kosmetyczne. Dlatego też , w Castoramie udało się dziś kupić do mojego projektu na stolik industrialny, deskę nieheblowaną, przyciętą na wymiar. Nie dałam się namówić mężowi na deskę gładką jak pupcia niemowlaka, bo chcę nad nią trochę popracować. Znalazłam także fajne doniczki nakładane na poręcz balkonową, za jedyne 9,90zł ,  z możliwością posadzenia dwóch kwiatów. Widziałam  taką  gdzie indziej, ale prawie 3x droższą. Powrót do domu, wyjście do biblioteki. Po powrocie obiad , a potem czytanie, czytanie, i oczywiście czytanie. I takie dni lubię. Udało się zjeść posiłki bez podjadania między, słodycze  w ilościach śladowych ( 1 pastylka miętowa i 2 szt. cantucci), czyli przyzwyczajam organizm do rozsądku. 

14 lutego 2018 , Komentarze (4)

jeżeli można się denerwować troszkę. To co się dzieje w Polsce jest dla mnie dramatem, a nie mam charakteru strusia chowającego głowę w piasek. Zaczynam myśleć źle o przyszłości swojej, dziecka, znajomych. Nie chcę wrócić do czasów  braku cytryn, baby z jajami i z mięsem, kupowania po znajomości i strachu na widok policjanta. To już było, to były złe czasy, a ja ich nie chcę.;(.  Rano wyjście nad morze, traktuję to już prawie w kategoriach "wyprowadzania psa na spacer", bo regularność wzorcowa, trasa stała, spotykani ludzie ci sami. Rano skończyłam książkę Manziniego, czekam na następną. Dziś pracowity dzień, na szczęście obiad przygotowałam wczoraj. Będzie to kasza gryczana z warzywami, zapiekana z mozzarellą.  Odpowiednia na post.  Nie mam nastroju na pogaduchy, może tańce troche mnie rozluźnią.

13 lutego 2018 , Komentarze (4)

Zjadłam już chyba z 1000 kalorii! Do obiadu było grzecznie, a potem wielki popas. Tak planowałam, tak wyszło. Miseczka krupniku, stek wołowy, frytki z batata, mix sałat, dwa kawałki ciasta ( kostka hiszpańska i sernik) + kawa z mlekiem.  Wcale się nie wstydzę i nie żałuję. Dziś ostatki, jutro kasza gryczana z warzywami, dużo ruchu i  żegnam słodycze do Wielkanocy. A potem zobaczę co wyszło. ;)Oboje z mężem nie mogliśmy spać, ok. 0;30 piliśmy czekoladę gorącą, czytaliśmy książki i potem poszło jak z płatka. Może to wpływ księżyca? Był taki film , podobał mi się. Aktualnie czytam kolejną włoszczyznę , tym razem autorem jest Antonio Manzini, książka pt. Żebro Adama.  Ironiczne teksty, skrzą się jak perełki , lubię takie inteligentne książki. W ramach ukochania wszystkiego co włoskie , czytam pierwszy numer Gazzetta Italia, który nadszedł pocztą . Zaglądam także na blog "Dom z kamienia", gdzie Polka mieszkająca w Italii opisuje swoją codzienność. Miała dziewczyna  odwagę na przeprowadzkę, podziwiam i zazdroszczę. Nie idealizuję Włoch, ale śpiewność tego języka, prostota kuchni i umiłowanie rzemiosła, rękodzielnictwa i tym samym kultury wytwarzania, to dla mnie poezja. Dziś zwyczajowe 5km. wykonane, wyszło ponad 7.000 kroków. Jutro rano basen, potem tańce latino, a na koniec język angielski. Fajnie, prawda?

12 lutego 2018 , Komentarze (2)

Miałam dziś w planie basen, ale wieczorem zadzwonił ojciec. Poprosił o przygotowanie polędwiczek wieprzowych, które ma zamrożone. Poinformowałam, że już ugotowałam zupę i może to wystarczy, a polędwiczki na kiedy indziej, ale się uparł. Cóż było robić, Paweł ani pisnął , i w ten sposób basen odpłynął do środy.  Udało mi się tylko ustalić, że obiad jemy u siebie . Po 9 do Biedronki, potem  po wędlinę, jakiś drobiazg w tajemnicy przed mężem na 14, II śniadanie  i pora jechać. Zabrałam ze sobą zieloną pietruszkę, szalotkę, śmietankę 30%, gorgonzolę, chrzan. No i słój zupy. Pieczarki usmażyłam, doprawiłam polędwiczki po ich oczyszczeniu, zrobiłam sos  śmietanowy z gorgonzolą i zielona pietruszka, ziemniaki tłuczone z chrzanem. Polędwiczki usmażyłam z szalotką. Najpierw była zupa, po której oboje rodzice stwierdzili, że już są najedzeni. Podałam im II danie, ale większość została na dni następne. Taka to głupiego robota. Zrobiłam dziś prawie 12.000 kroków, jestem zaganiana jak pies, bo wszystko na tempo.  Ale i tak byliśmy nad morzem, bo słońce jeszcze oświetlało horyzont i było bajkowo. Jutro ma lekki luzik, obiad zaplanowany, może jakiś mały wypadzik w okolice? 

11 lutego 2018 , Komentarze (2)

Nie lubię zimy , nie lubię zimy, nie lubię zimy!!!!!!! Wczoraj marzłam przy -3 a niektórym chce się wspinać przy -60! A świat jest taki cudowny , gdy zieleń, kolory, słońce i ciepło. Ludzie są dla siebie milsi i mniej  wymagający. Dlatego poproszę już o wiosnę, o świergot poranny ptaków, o wschody słońca codziennie sygnalizujące cud , o  wieczory ciepłe i pachnące. Tu nie ma co myśleć, że Eskimosi, Norwegowie i Islandczycy mają gorzej. Wole tę wersje, że Włosi, Hiszpanie , Cypryjczycy mają moje marzenia na zawsze i na codzień. Dziś chciałam zobaczyć jakieś doniczki, coś kolorowego, wybrać farbę , może jakieś deski? I co? Nic z tego, wszystko jeszcze w głębokim śnie zimowym, a mnie ręce świerzbią do pracy.  Zajęłam się zatem domowymi czynnościami, gotuje zupę dla rodziców, zrobię opłaty już wymagane, przygotuje sobie coś do czytania na potem. 

10 lutego 2018 , Komentarze (2)

Mąż przywiózł wyniki badania mojej krwi i moczu.  No cóż, nie jest tak różowo, za dużo LDL, za wysokie OB, muszę skonsultować to z lekarzem, może z dietetykiem. Dziś zatem płatki owsiane z jogurtem, pierś kurza pieczona  , ryż brązowy i  mix młodych listków- taką paczkę znalazłam dziś w Biedronce. Zrobiłam z tego sałatkę z papają, prażonym słonecznikiem i z sosem vinegret. Listki botwinki, szpinaku, było to pyszne.  Do Biedry poszłam b. wcześnie, bo po 9 byłam po zakupach. Tak lubię, mało było ludzi, bez tłoku i nerwówki przy kasach.  Zrobiłam też zupę  rybna , tzw. soliankę. Zrobiłam ją na ostro i była naprawdę smaczna i rozgrzewająca. Dziś jest mi zimno, chociaż tylko -1, ale nie ma słońca.  Po zakupach poszłam do fryzjera. Od jakiegoś czasu chodzę do tej samej dziewczyny, jest spokojna, pracowita, porządnie wykonuje swoją pracę i nie wymaga rozmowy. O 12 wypiliśmy w mieście porcję czekolady za zdrowie Gdyni, były jakieś uroczystości  przy dawnym pomniku marynarza, ale przeszliśmy bokiem. Macierewicz  chyba na stałe zohydził nam wojsko. Spacer nie był długi, bo zimno, a obiad dopiero miałam w planach. Metalowy stelaż, który zabrałam spod śmietnika ma wymiary 74(w)x40(sz)x60 (dł). Wczoraj długo szukałam inspiracji , oglądając katalogi pt: Lofty i Apartamenty. Gdybym znalazła skrzynkę drewnianą 40x60 , to być może zamiast stolika zrobiłabym kwietnik stojący na balkon, albo na działkę. Najpierw wykonam malowanie i potem zdecyduję, gdy dodatkowo obejrzę materiały dostępne.I czeka na mnie jeszcze witryna , która chce przerobić na ławę. A gdyby tak niewielki mieć pokoik, z półkami pełnymi fajnych różnych narzędzi, farb, i tam realizować się ? Fajnie byłoby. Tylko gdzie ja te pomysły miałabym potem umieścić? Rozdać? Sprzedać? 

9 lutego 2018 , Komentarze (3)

Basenik dziś i znów zaangażowanie.Oczywiście same kobiety, mężczyźni  tylko pływają, my oprócz tego jeszcze ćwiczymy w wodzie. Nadal jest chłodno, zmarzłam wracając, bo taka lekko  mokrawa wyszłam. W domu czekało na mnie II śniadanie, po nim poszliśmy na spacer. Koło okrętu Błyskawica była jakaś uroczystość z udziałem Marynarki, ale nie znalazłam w internecie informacji , z jakiej to okazji.  Pogoda nadal doskonała do wędrówek, bo słonecznie. Dziś ostatni weekend  karnawału, oj będzie hałas pod oknami! Jutro urodziny Gdyni, o 12 będziemy pić toast za nasze miasto, czekoladą , na placyku w centrum.  O 14 wstęp wolny do Centrum Filmowego na pokaz filmu o Gdyni, może uda się wejść, bo chętnych pewnie będzie wielu.  Wczoraj oglądałam zdjęcia stolików industrialnych, bo chcę przygotować się do mojego nowego projektu. Dziś postanowiłam, że metalowy stelaż pomaluję na bardzo ciemny granat , a blat zrobię z drewna. Chciałabym surowe, aby je zaolejować , muszę wybrać się do Castoramy, także po wkręty dwustronne , takie do drewna i metalu jednocześnie. Poza tym obmyślam wystrój balkonu. Po remoncie elewacji dom jest biały, chcę kupić różnokolorowe osłonki na doniczki, będą ładnie wyglądały przy bieli. Oj, nosi mnie już, nosi!;) Ręce aż swędzą z chęci do prac zaplanowanych. Dziś po raz kolejny rozmawialiśmy na temat przeprowadzki np. na Podlasie. Oczywiście wolałabym Portugalię , bo cieplej, ale tam nasze emerytury byłyby zbyt "niedoskonałe" na takie marzenia. No, co ? Tak tylko sobie marzę.

8 lutego 2018 , Skomentuj

Zjadłam, był taki sobie, jakby wczorajszy, ale to akurat dla mnie dobre. Potem jeszcze spotkaliśmy na spacerze dziewczyny rozdające pączki, też wzięłam, na popołudnie tym razem.  W nocy było naprawdę mroźnie, spaliśmy przy zamkniętym oknie i nie dusiłam się. A wyż niesamowity, słońce rekompensuje wszystkie pochmurne dni dotychczasowe. Na spacerze spotkaliśmy męża mojej kuzynki. Przekazał wiadomość, że moja chrześnica spodziewa się kolejnych dzieci, bo bliźniąt tym razem.  Pokręcone życie ma ta dziewczyna, bo pierwsze dziecko in vitro, ale z pierwszym mężem już nie jest od dawna. Syn nawet go nie zna. Niedawno zaczęła pracę po długim okresie poszukiwań , a teraz ciążą ,i to bliźniacza. Jej aktualny mąż niespecjalnie garnie się do zarobkowania . Kuzynka martwi się o córkę, a sama poważnie choruje. No cóż, dokonywanie wyboru to przywilej dorosłego człowieka, a zatem zostawmy to tej młodej osobie. Bo kto nie przeżyje, ten nie uwierzy. Dzwoniłam do rodziców, ale nie chcą narazie pomocy. Jak powiedział ojciec, kupują jedzenie a potem je wyrzucają . W poniedziałek ugotuje jakąś zupę i zawiozę, chociaż to mama zje.  Na siłę nie będę ich karmić.

7 lutego 2018 , Komentarze (2)

Zaczęłam czytać Zygmunta Miłoszewskiego  "jak zawsze". Początek świetny, czekam dalszego ciągu równie porywającego. Poza tym kino i film " Trzy bilbordy za Edding...". Świetny film, doskonała Francis McDormand , teksty doskonałe. Pozostali aktorzy także bez zarzutu. To się ogląda! Polecam . Pogoda dziś wspaniała, mrozik, słońce, śnieg skrzy się  i tak czysto jest.  Tylko te psie kupy, ludzie, sprzątajcie po swoich zwierzakach! To jest ohydne, gdy napotka sie tak "niespodziankę". Fuj!;(. Dieta jako tako, staram się i to jest ważne. Niedługo post, mam zamiar faktycznie  go dochować.  A w kinie byliśmy innym, niż zawsze, takim z kukurydzą prażoną. No cóż, dla mnie to smród, kukurydza rozsypana , deptana i wbijana w wykładzinę. Fotele na sali także "czują" ten wątpliwy zapach, dlatego właśnie  moim kinem jest Centrum Filmowe .

6 lutego 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj na basenie dawałam z siebie dużo, może nie wszystko, ale naprawdę dużo.  Przedramiona wysiadały, staw biodrowy także, dlatego nie było maksa. Już wczoraj czułam mięśnie siądźki ( Wańkowicz się kłania), dziś doszły zakwasy w nogach. Przynajmniej wiem, że się ruszałam. Kupiłam karnet na miesiąc, na 6 wejść, w tym tygodniu zaliczyć muszę  3 wejścia, aby od poniedziałku  uczestniczyć tylko raz w tygodniu, bo środy mam tańce, a w piątek pilates.  Po basenie był jeszcze spacer , bo tak ładnie , biało było. A dziś jeszcze ładniej nad morzem. Prześwituje słońce, Hel widoczny na horyzoncie wygląda jak zawieszony w powietrzu. Jest lekki mrozik śnieg się lepi, można robić kule śniegowe i się rzucać. Skończyłam wczoraj czytać kolejną książkę Carofiglio, pt:"Z zamkniętymi oczami"  Lubię tę prozę i już. Tyle w niej  spostrzeżeń i przemyśleń trafiających do mnie.  Wieczorem zrobiłam krupnik, bo rozmroziłam niechcący kawałek szyj gęsiej. W Lidlu dziś kupiłam steki wołowe, zrobię prawdziwą ucztę, a co tam ! Będzie krupnik,  stek pół krwisty, bataty, mix sałat i kieliszek wina rioja. Tak niewiele jadam mięsa innego niż drób, trochę odstępstwa się przyda. Wczoraj przypomnieliśmy sobie z mężem dawne piosenki studenckie, m. in. Ragazzo da Napoli, Maleńka moja. Śpiewaliśmy oboje z zaangażowaniem szczególnie te włoskie frazy. Kiedyś teksty były  istotne, odchodzą w niepamięć coraz bardziej, ale i mistrzów  jak Przybora, Osiecka, Młynarski , nikt nie zastąpi.  Jeden Jacek Cygan to za mało.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.