Pojechaliśmy na grzyby. W lesie pusto, jesiennie, tak smutnawo się zrobiło.Ptaków prawie nie słychać. Ludzi także nie widać, tylko drzewostan coraz mniejszy. Ludzie budują się na potęgę , wycinając aż miło. Przykład Lasów Państwowych zadziałał. Spacer rześki, przyjemny, grzybów niewiele. Jeszcze pojedziemy, może trafią się czarne podgrzybki, może usłyszę klangor żurawi? Garnek 2 l w połowie wypełniony już ugotowanymi grzybami w śmietanie. Przewaga kurek, kilka maślaków, kozaków, podgrzybków. Cóż , likwidacja terenów zielonych nie sprzyja grzybom. Jutro będzie makaron rigatoni w sosie grzybowym. Dziś na szczęście pogoda pozwoliła wyschnąć praniu, bo następne dni będą niestety deszczowe. Chłodno jest, w domu także, siedzę z książką pod kocem, już kupiłam wędzone kości na zupę z soczewicy, taką absolutnie jesienną. Syn dziś w Warszawie na "zlocie" socjologów,coś tam będzie przedstawiał. W polityce znów zamieszanie i zawirowania. Nie chce się wierzyć, że ludzie u władzy mogą być tak butni, aroganccy. Dostaliśmy rachunek za prąd, nawet mniejszy niż poprzedni, ale to za okres letni. Mało zużywamy, nie spodziewam się więc oszałamiających podwyżek. Tegoroczne wyjazdy dłuższe raczej skończone. Jeszcze tylko wizyta w Łebie u szwagra, może jakiś weekend w spa? Wszystko zależy od samopoczucia męża i jego ewentualnej operacji wymiany stawu kolanowego. A natenczas szykuję się mentalnie do zmiany pory roku. Bo w szafach to prawie skończone.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.