Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 272034
Komentarzy: 6752
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2023 , Komentarze (3)

Otwarcie centrum handlowego KLIF w Gdyni było przed laty niemałym wydarzeniem.  Tam posadowiły  się ekskluzywne marki, centrum działało z rozmachem , zawsze pełne ludzi. Po latach wybudowano drugi przybytek handlu , zabrał klientelę z Klifa. Dziś pojechaliśmy tam reklamować żelazko. Pusto, cicho, większość lokali zamknięta, brak chętnych do zakupów. Szkoda, bo to centrum z pewną klasą, tam ciucholand z pewnością nie zostanie otwarty Takie są skutki nietrafionych decyzji administracyjnych ( pozwolenie na budowę drugiego centrum) , oraz inflacji, która pustoszy ulice , strasząc dziś lokalami do wynajęcia. Kto będzie miał odwagę  zaryzykować z nowym przedsięwzięciem? To sygnał czasów , ubożenia społeczeństwa, złej polityki pieniężnej. 🙁 Dziś pogoda sprzyja spacerom, trzeba korzystać. Gdy świeci słońce, to nawet wstawanie nie jest przykrością. Dziś nastawiłam pranie, schnie przy otwartym oknie . Na śniadanie była owsianka, na obiad faszerowana cukinia, miała być zupa, ale zrezygnowałam.Jutro wyciągnę męża na dalszy spacer, na taki z zasapaniem się. Oboje mamy problemy z nogami, ale ruszać się trzeba i już, chociaż coraz więcej czasu zajmują codzienne czynności. Dużo czytam, po kryminałach teraz  zagłębiłam się w literaturę damską. Rosół na jutro pachnie niesamowicie, będzie jak znalazł po powrocie  ze spaceru. Kupię bilety na film z Juliette Binoche, a potem zagłębię się w informacje o imprezach kulturalnych Trójmiasta, bo już pora na takie wyjścia. Rozmyślania pesymistyczne staram się zostawiać poza sypialnia, ale nie zawsze się to udaje. Sama się nakręcam, niestety, ale filozofia niewidzącej małpy lub gołębia sra.......go na wszystko to nie moja natura.

25 lutego 2023 , Komentarze (2)

Taki kapryśny miesiąc, raz słońce, to znów zima wraca. Tęsknię do słońca, do siedzenia na balkonie, do wędrówek wśród zieleni. Dziś przegonił nas z parku deszcz, który po chwili zmienił się w mokry śnieg.  Na szczęście udało się odwiedzić bibliotekę, spojrzeć na mroczne, stalowe morze, pożałować turystów odwiedzających Gdynię.  Mąż wczoraj był na konsultacji ortopedycznej, zabieg wyznaczono na 5 listopada, będzie to nowoczesna endoproteza , założona przy użyciu robotyki.,Ortopeda przyjmujący męża to młody człowiek, już doktor nauk medycznych, już z-ca Ordynatora. Szczegółowy, drobiazgowy i widać, że jeszcze nie zmanierowany. Wczoraj była kasza bulgur z warzywami, dziś zrobiłam maleńkie pulpeciki w sosie pomidorowym, podałam z makaronem. Talerze były wylizywane! A w sosie znalazły się : papryka czerwona, seler naciowy, kapary, suszone pomidory, cebula, cukinia, czosnek, pomidory  z kartonu, ocet balsamiczny, sól, pieprz, oregano, liść laurowy i ziele. Danie jeszcze lepsze po odgrzaniu na drugi dzień. Poza tym wykorzystałam wołowinę, są bitki z grzybami, mam więc przyszły tydzień z głowy. Tylko jakąś zupę zaplanuję ( cukiniową, bo kupiłam ładne, młode), i będzie ok. Wplotę jeszcze kilka dań bezmięsnych, coś z tych mięsnych zamrożę  na później. Wczoraj skończyliśmy oglądać serial OZARK, gdzie trup  się ściele gęsto. Czy będę oglądać kolejne sezony, nie wiem. Nie jestem aż taką fanką TV. Rozpoczął się kolejny rok wojny w Ukrainie. Moja bujna wyobraźnia nie ogarnia tego, co tam się dzieje. Nie potrafię pogodzić się  z faktem, że ludzie są tak  okrutni dla siebie nawzajem, i to w imię czyichś mrzonek, marzeń ohydnych. Wolę słuchać prezydenta Zełeńskiego lub Bidena , a nie Dudy, który przemawia do swojego narodu krzycząc, z miną podobną do przemawiającego Mussoliniego. Świat polityki jest czymś najgorszym na świecie, a moim marzeniem jest życie  wśród zadowolonych ludzi, lubiących siebie nawzajem, szczęśliwych mimo różnic poglądowych, wieku czy orientacji, którym rząd wybrany przez naród pozwala zaspokajać ich potrzeby, dążenia, rozwój. Może to tylko w UTOPII możliwe?

19 lutego 2023 , Komentarze (2)

Po gwałtownej wichurze chmury zostały rozwiane i dziś było piękne słońce. Już na krzewach bzów widać pierwsze listki, kwiaciarnie wystawiają kosze z bratkami ( 3zł za szt. , w zeszłym roku 1,5!), ja także myślę o  zagospodarowaniu balkonu. Poczekam jednak  jakiś czas, bo jutro znów ma u nas hulać.  Spacer był dziś wyjątkowo przyjemny, może dlatego, że wyspałam się  do woli. Pierwsze budzenie miałam o 4:30, a dotychczas raz było ok. północy, potem około 2, no i nad ranem  na łyknięcie tabletek.  Szliśmy dziś z mężem trasą parkową przy torach SKM, tam zawsze jest pusto, cicho. Potem bulwar i widok  na morze, dziś przepiękne, widoczność doskonała, słońce i przedsmak coraz cieplejszych dni.  W weekendy jadam śniadanie z mężem, była jajecznica ze szczypiorem, twaróg z czosnkiem niedźwiedzim z Lidla, a dokładnie z Lubelszczyzny, kawa z ekspresu, trochę powideł śliwkowych do grzanki. Od jutra wracam do mojej michy zdrowia, bo jak inaczej nazwać miskę pełną samych zdrowych rzeczy: płatki owsiane górskie uprzednio namoczone wieczorem, garść suszonego berberysu, dwa orzechy brazylijskie jako posypka, kawałek startego jabłka, cynamon i jogurt naturalny. Wchodzi doskonale.  Na obiad dziś złoty rosół, bo ze skrzydła indyczego, skrzydełek perliczki , prawdopodobnie karmionej kukurydzą, stąd kolor. Reszta ptaka została upieczona, ja zjadłam z kaszą bulgur posypaną zieloną pietruszką , mąż z  ziemniakami. Lubię tę kaszę, jest taka pasująca do wszystkiego. Waga jest ok. w weekendy pozwalam sobie na małe co nieco , ale od środy basta,  tak będzie lepiej dla zdrowia.  Syn dzwonił, że miał traumatyczną sytuację podczas egzaminu, gdy jeden ze studentów dostał jakiegoś napadu, drgawek, dusił się. Akcja podkładania czegoś pod głowę, wołania pogotowia, dostępu do powietrza, zamieszanie itd. Ratownicy medyczni nie potwierdzili padaczki, koleś wyszedł o własnych siłach, egzamin odwołano. Obawa pozostanie już na zawsze, a syn będzie przed każdym egzaminem pytał studentów o samopoczucie. Mam nadzieję, że to nie była wina jakichś psychotropów, albo udawane. 

16 lutego 2023 , Komentarze (3)

Dziś dzień szaleństwa pączkowego. Zjeść ,czy nie zjeść, oto jest pytanie?  Kto bez obaw odpowie na nie?  Szekspir przewraca się w grobie, gdy słyszy , jak parafrazuję jego Hamleta. Usłyszałam, że w tłusty czwartek  pączki nie tuczą, a zjedzenie chociaż jednego gwarantuje powodzenie w dalszych dniach roku. Cóż było robić? Człowiek ani pisną, zjadł pączka i czapkę nacisną, aby wychodzić te słodycz.Oby hrabia Fredro nie miał za złe. Przed niektórymi przybytkami słodkości lub piekarnictwa pieczywowego stoją spragnieni. Stoją i sapią, stoją i dyszą , niewiele wokół siebie słyszą ,  wpatrzeni w lady  z wypiekami, tak im ta słodycz  bliska . Tradycja, jak mawiał Tewje mleczarz.  Dziś słoneczko przyświeca, skorzystałam z jego promieni, wpuściłam do organizmu trochę D3. Podobno, według meteorologów, od jutra ma przyjść okrutna pogoda. Korzystam więc, póki można. Na tę okoliczność kupiłam sansewierę, była wyjątkowo tania w Lidlu, bo  kwiaty podrożały niestety jak wszystko.  Krupnik  z pęczakiem zjadła ze smakiem, niestety w oczach męża ta zupa nie znalazła uznania. I cóż mam zrobić z garem zupy? Nic to Baśka, trzeba zawekować i tyle. Ale to jutro. Poza tym będzie gulasz, bo gotuję zawsze na parę dni. A wczoraj byliśmy na walentynkowym obiedzie, dzień po.  Zjadłam sandacza na pure z selera, z fioletowym brokułem i kiełkami jakimiś. Mąż wybrał żeberka  BBQ, to nie moja bajka. Jedliśmy w restauracji Malika, kobiety, która brała udział w Mastechefie. Smaczne żarełko.  A w sprawie koncertu wtorkowego to tyle, że muzyka była genialna, jej wykonanie genialne, natomiast pani śpiewająca  absolutna porażka.  Między piosenkami opowiadała dowcipy żydowskie i śląskie , po cholerę? Poza tym piosenki się śpiewa, nie wykrzykuje bezmyślnie. Cóż, może jestem za bardzo wymagająca? A z drugiej strony ( znów Tewje), dlaczego ma mi się podobać bylejakość? Zaglądałam dziś do szafy z myślą o  wiośnie. Trochę fajnych rzeczy znalazłam!

14 lutego 2023 , Komentarze (3)

Niestety z planowanego obiadu w mieście nici, bo kurier zapowiedział się z zamówionymi plakatami. Cóż , pojawił się ok. 16, to już byliśmy po obiedzie domowym ( gulasz z makaronem, warzywami, buraczkami). Co się odwlecze.... zaplanowaliśmy na jutro.  Niestety, jedna z opraw plakatu jest porysowana, całość odsyłam, odstępuję od umowy, zamówię nowe. Tak to jest z zakupami internetowymi. A w sprawie zakupów, nabyłam dziś dla siebie  świetny płaszcz sportowy koloru khaki, nieprzemakalny, z wewnętrzną kamizelką pikowaną, z pikowanym kapturem odpinanym. Kamizelka zresztą też zdejmowana.Chodzenie wyłącznie w kurtkach sportowych już mi zbrzydło, a płaszcze eleganckie nakładam wyłącznie do teatru, filharmonii, na przyjęcia.  Cieszę się niezmiernie. Walentynkowe plany ograniczyły się do koncertu, ale to wieczorem.  Wiosna dziś absolutna, dwa prania wykonała pralka, ja chodziła po mieście bez czapki, bez rękawiczek i było mi dobrze. Wczoraj była ostatnia rehabilitacja, powtórzę ją przed wyjazdem na Podlasie, planowanym w maju. Nie chcę brać leków p- bólowych, bo to nie zdrowe a nawet niebezpieczne dla organizmu. Podobno idzie znów jakaś bestia ze wschodu w postaci zimna. Szkoda, bo już niektóre krzewy mają spore pąki. 

12 lutego 2023 , Komentarze (3)

Przebiśniegi na klombie pod oknem już w blokach startowych, lada dzień  ruszą na całego. Ptaki szaleją  wśród gałęzi, sroka rezydentka na drzewie niedaleko kręci się jak szalona , zbiera patyki, odnawia swoje gniazdo. Natura jest gotowa, tylko potrzebuje hasła : start!  Dziś na bulwarze pojawiło się stado dzików, pasły się spokojnie, nie zwracając uwagi na gapiów. Były trzy samice i trzy młode, ale już nie w piżamach. No i jak tu się nie cieszyć, że wiosna  nieśmiało, ale jednak puka  do nas. A ja czekam na ten wybuch ciepła, poświaty zieleni, ruchu ptaszego i pojawiających się owadów. Nowa osłona balkonowa czeka, na karteczkach mam zapisane nazwy roślin na balkon południowy,rozmyślam,  co jeszcze mogę zrobić. Dziś pogoda lepsza, bo wczoraj była tragedia, deszcz zacinał z każdej strony, wiatr hulał, wyszłam tylko po drobne zakupy. Dziś był spacer tradycyjny, po drodze lody i espresso machiato. To będzie na dziś dosyć odstępstw od diety. Cały tydzień byłam grzeczna i sumienna, waga ładnie pikuje, a ja uciszam moje nieciekawe pomysły , aby coś tam podjeść, skubnąć, przegryźć. Na obiad był barszcz ukraiński z fasolą, ryż ze szpinakiem, selerem  naciowym, czarnymi oliwkami, serem pleśniowym do smaku, czosnkiem.  To dla mnie, bo mąż zjadł pieczonego kurczaka, ja ochoty nie miałam. Był jeszcze koktajl zielony, z samych zdrowych rzeczy. Jutro ostatni seans rehabilitacyjny, dziś tabletkę połknęłam, bo niestety w nocy bolało. Ale to jedyna tabletka od tygodnia. We wtorek , czyli 14.02. jesteśmy umówienia na obiad w mieście, wieczorem pójdziemy na koncert  do Konsulatu Kultury, w dawnym Domu Marynarza Szwedzkiego. Budynek aż kapie modernizmem lat 30 ubiegłego wieku.  Wczoraj Oglądaliśmy film Rain Men,  w ramach wspomnień sprzed lat. Niestety, Tom Cruise , jak i dawniej, nie zachwycał, jest sztuczny i nie umie po prostu grać, co widać wyraźniej teraz. Trzeba mieć klasę i kunszt aktorski, aby taką rolę udźwignąć. Jemu się nie udało, moim zdanie tylko w Firmie był dobry, bo tam dużo biegał, uciekał , itp. To mu zostało do dziś, na nic się przydała przyjaźń z scjentologami. 

7 lutego 2023 , Komentarze (1)

Nie jest źle, i wczoraj i dziś zaliczyliśmy spacer w słońcu. Cieplutko było, nawet czapkę zdjęłam, i rękawiczki. Niebo takie niebieściuchne się zrobiło, oczy cieszy.  Już dwa dni nie jadam pieczywa, mocno ograniczyłam słodycze, do kostki czekolady 70%. Na śniadanie owsianka z jogurtem, przygotowane płatki wieczorem, mocno napęczniałe. Lekko je podgrzewam w wodzie, dodaję suszony berberys, starte jabłko, łyżeczkę miodu i tenże jogurt. Pycha! Dziś na obiad będzie zupa jarzynowa , polędwica z dorsza smażona na papierze i mix sałat + sok pomidorowy. Na podwieczorek koktajl zielony, a na kolację kawałek wędliny , kiełki z rzodkiewki, kawałek papryki czerwonej. Łykam probiotyk, dobrze trawię  i chyba moje jelita są zadowolone. Dziś zrobiłam sobie płukanie zatok, bo i one dokuczały. Wczoraj była rehabilitacja, rozkłada mnie po niej, spać , spać się chce. Dlatego wczoraj byłam w łóżku o 21, z książką oczywiście. Tym razem to kolejna część kryminału Marka Stelara, pt. "Głębia". Mimo kryminalnych opisów usypia .  Przeszliśmy dziś ponad 5 km, na mijanym skwerze już widać wychodzące hiacynty, ptaki śpiewają oszałamiająco , i słychać już te jednoznacznie wiosenne. Przeglądam strony internetowe, aby zainspirować się czymś na ścianę nad sofą.  Poza tym chce zamówić nową osłonę balkonową, jakieś sadzonki, ewentualnie cebule na balkon. Ta odrobina słońca swoje zrobiła, czuję sie pełna zapału. 

4 lutego 2023 , Komentarze (4)

Przeczytałam książkę Ireny Małysy pt" Więcej niż jedno życie" To kryminał , taki sobie, ale ja nie o tym. Rzecz się dzieje w szpitalu pediatrycznym, m.in. na onkologii. Opisane są matki pielęgnujące swoje dzieci w stanach beznadziejnych. To poświęcenie, troska, bezwzględna walka o każdy dzień dziecka, to jest niewyobrażalne.  Znamienny brak ojców, bo większość porzuca kobietę, gdy dziecko wymaga tak ogromnych poświęceń. Wiem,  że są wyjątki i chwała im, niestety w tej sprawie świat jest okrutny. Zresztą, oglądając zgromadzenia rodziców niepełnosprawnych dzieci , występujących o skromne żądania polepszenia ich losu, widać większość kobiet. Nie wiem, jak rządzący mogą patrzeć na krzywdę tych osób i nie mieć wyrzutów sumienia, że nie pomagają. To jakiś nowy styl życia pt.: Liczę się tylko ja i moi najbliżsi? W opisywanym szpitalu nie ma dla tych matek nawet osobnej łazienki, pomieszczenia socjalnego czy  pokoju odpoczynku. A przecież to właśnie one wyręczają personel medyczny w wielu czynnościach. 

Dziś wyszliśmy na spacer  lekko po 10 , było przepiękne słońce, śnieg jeszcze leżał biały, puszysty. Po pół godzinie nagła zmiana pogody, waliło ostro krupą śnieżną, zacinał mocny wiatr, od razu przemoczone spodnie, okulary  mokre . Ale i tak poszliśmy zobaczyć mistrzostwa w pływaniu zimowym, odbywające się w Yacht Clubie. Szacun startującym za determinację.  Podobno są starania, aby igrzyska zimowe miały taką dyscyplinę. My po chwili oglądania poszliśmy dalej, aby schować się chociaż na chwilkę przed nawałnicą. Niestety, dziś cały czas pada, sypie nawet mocno, to nie jest ot, takie tam padanie . W domu po  powrocie herbata na rozgrzewkę, na szczęście obiad zrobiony. Dziś i jutro będą gołąbki z mięsem w kapuście włoskiej , w sosie pomidorowym.  Kolejne pewnie zrobię w okolicach lata, z młodej kapusty. Coraz dłuższy dzień, co widać wyraźnie, bo nawet teraz o 16:30 jest jasno. To cieszy i napawa optymizmem, że wiosna w tym roku nie pójdzie gdzie indziej.  Po rehabilitacji czuję się lepiej, w poniedziałek kolejna, trzecia już wizyta. W kinie nic szczególnego nie ma, przeglądam kalendarz imprez i nie trafiam na inspiracje. Cóż, poczekam, może za jakiś czas. Tymczasem  pora na kolejna książkę.

2 lutego 2023 , Skomentuj

To tylko o kilka dni krótszy miesiąc, a zawsze się wydaje, że mija szybciej. Nadal pogoda domowa. Dziś w Gdyni co chwilę pada deszcz, deszcz ze śniegiem, ciemno się robi, za chwilę na chwilę słońce. I wieje. Niby przy takim wietrze to powietrze czyste, ale absolutnie nie chce się sprawdzać. Byłam na rehabilitacji, to drugi zabieg, bolało. Przy okazji dowiedziałam się, że pacjentów podzielili na kategorie: ziemniaczek, to ktoś , kto nie czuje absolutnie swojego ciała. Nie potrafi powiedzieć gdzie i co boli, jaka  i czy nastąpiła poprawa. Wodniaczek ( to ja), któremu zatrzymuje się w organizmie zbyt dużo płynów niepotrzebnych, co hamuje prawidłowe działanie. Wodniaczki dają znać, że i gdzie boli delikatnym popiskiwaniem, wzdychaniem lub cicho mówią ała, ała. Zgadza się, obraz mojej osoby.  Energetyczni to  sportowcy, tancerze, absolutnie świadomi ciała i jego potrzeb. Energetyczni to ludzie z korporacji , na stanowiskach. W przypadku doznania bólu podczas zabiegu, mają ochotę przywalić , bo ktoś naruszył ich strukturę. Dziś też bolało solidnie, ale starałam się wytrzymać. Bo potem jest bosko!. Kolejna wizyta w poniedziałek. We wtorek była u nas koleżanka przypadkiem spotkana na ulicy. Zabraliśmy do domu, nakarmiliśmy, pogadaliśmy, ploty też były. Smakowała jej moja nalewka z owoców miękkich, zachwycała się obiadem ( kasza bulgur z warzywami), a ja puchłam z dumy.  Wczoraj przeglądałam album od szwagra i jego żony, o zamkach i pałacach Polski. Wybrałam kilka do odwiedzenia w najbliższym możliwym czasie. A dziś na obiad reszta zupy tajskiej oraz makaron bucattini w sosie pomidorowym  z czarnymi oliwkami. Do tego sałata rzymska z dipem jogurtowym. Za chwile usiądę do herbaty Earl Grey ze skórką pomarańczową ( Rainbow), zjem kawalątek bezy z kremem kawowym, wezmę książkę do ręki , tak spędzę popołudnie i wieczór. Przed spaniem zapakuję pod kołdrę termofor, bo lepiej sypiam w jego towarzystwie. Dom wysprzątany ( wczoraj), zakupy zrobione( we wtorek) , pachnie gotującym się rosołem Dolce far niente!

27 stycznia 2023 , Komentarze (4)

Mąż ma wyznaczony termin kolejnej konsultacji szpitalnej. Tym razem w Wejherowie, gdzie zabiegi "kolanowe" są realizowane  według nowoczesnej metody, z użyciem innowacyjnego sprzętu i absolutnie nowoczesnej protezy.  Dopiero po tym zabiegu ja będę myślała o swoim . A do tej pory rehabilitacja, na którą będę chodzić od poniedziałku. Są lepsze , są gorsze dni, jak do tej pory nie kolebię się i nie chodzę krzywo. Wiem jedno, czas o kulach będzie dla mnie koszmarem, bo przeżyłam to już przy złamaniu V palca śródstopia. Wtarganie się nawet na I piętro jest dla nie trudne. A tymczasem  spaceruję, choćby dziś, gdy jeszcze było słońce i  w miarę ciepło. Nad morzem wiało i widać już symptomy zapowiadanego sztormu. Ludzi mniej , chociaż nadal ferie. Może to przez zmianę turnusu?  Dziś piątek, tradycyjnie dzień bezmięsny. Był pstrąg łososiowy pieczony w papierze  do wypieków, pieczone ziemniaki, pieczarki z patelni bez tłuszczu usmażone.  A na pierwsze danie zupa ogórkowa, chyba jedna z ulubionych przez Polaków.  Za oknem robi się ciemno i nie wiem, czy to zachmurzenie czy już wieczór? Taka to pora roku, niestety. Przeczytałam na próbę jedną z książek Pauliny Świst i z pewnością nie będę już po te książki sięgać. To taki miałki kryminał  z dużą dozą sytuacji jak z Greya, zupełnie nie na miejscu i bez sensu. Adwokaci, a traktujący swój zawód jak przygodę, grę komputerową. Prawo traktowałam zawsze serio,stąd i Chyłka i teraz ta książka nie trafia do mnie. Nie znam adwokata, który stawia się na posiedzenie sądu pod wpływem alkoholu, narkotyków, a wszyscy udają, że tego nie widzą. Nie znam adwokatów, którzy w swojej kancelarii bywają sporadycznie, a resztę czasu spędzają na erotycznych zabawach.  To jakaś moda na taka literaturę? Nie dziwię się, że potem padają słowa, iż twórczość Olgi Tokarczuk jest trudna. Tradycja piątkowego sprzątania i u mnie panuje. To siła nawyków wyniesionych z młodości, z domu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.