Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 272253
Komentarzy: 6752
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 listopada 2018 , Komentarze (1)

I nadeszła prawdziwa zima i duży chłód. Na morzu sztorm, fale rozbijają się o falochron. Z północnego wschodu idzie fala mrozu, a wiatr już jest dosyć silny. Po spacerze ( 10.212 kroków)  mieliśmy twarze czerwone  jak pomidory. A po powrocie kawa z kawiarki + grzanka z pastą paprykową smakowały bosko ! Dziś waga stabilna, czyli nie przybyło. Nadal bez słodyczy, to już 4 dzień, co nie oznacza, że zupełnie zrezygnowałam z cukru. To byłaby przesada, bo przecież cukier jest nawet w pieczywie. Na obiad zupa pomidorowa z lanymi kluskami i  spaghetti z cukinii  z pesto bazyliowym. Jakie to było pyszne! Dodałam jeszcze czosnek i papryczkę ostrą.  Na deser pieczone kasztany, ale nie będę ich amatorką. Znów wizyta w bibliotece, drobne zakupy, bo chcę zrobić gołąbki, a   wieczorem udamy się do kina na Kamerdynera. Niby takie zwyczajne życie emeryta, ale właśnie ono daje mi tyle radości. Po latach pracy w stresie,  z ogromną odpowiedzialnością, koniecznością bezustannej mobilizacji, mam wreszcie  wymarzony spokój, tempo wybrane przez siebie i możliwość wyboru rytmu dnia. Wprawdzie i ja mam swoje problemy , chociażby rodzinne, ale negowanie aktualnego stanu byłoby grzechem. Aha, mąż dziś odebrał wyniki badań, jest zdrowy jak źrebak, może stąd ta euforia u mnie?!:D

28 listopada 2018 , Komentarze (4)

w nocy śnieg prószył i to tak dosłownie, bo tylko lekki puch na ziemi. A za to słońce świeci, jest pięknie. Na spacer wyszliśmy już po 9, aby złapać słońce na bulwarze. Spotkaliśmy znajomą z pięknym labradorem, przywitał się z nami uroczo. Od  północnego wschodu zimno wiało, ale szliśmy równym krokiem i tempem. Wyszło  prawie 6 km i ponad 8.000 kroków. Po drodze zakupy w Lidlu , kupiłam rybę  o nazwie wilk morski, czyli zębacza. Będzie na piątek. Dziś 3 dzień bez obżerania się słodyczami, a waga daje znać o nowej formie odżywiania. bo ładny spadek. Kusi mnie słodkie nadal, ale dziś zaspokoiłam ten głód  polową marakui i polową cherimoyi . Na obiad zupa   z soczewicy + filet z kurczaka , mix sałat  . Dla męża dodatkowo ziemniaki. Na śniadanie rozkoszowałam się grzankami z nowego tostera, były z grahama, jedna do jajka na miękko, druga z szynką  , kawałeczek z powidłami. Do tego kawa z mlekiem , mandarynka i pół jabłka. Nie wiem czy pójdę na zajęcia, bo bardzo bolą mnie biodra po wczorajszej gimnastyce. Faktycznie, wczorajsze ćwiczenia polegały na wyginaniu nóg w biodrach, może to? Narazie skończyłam robić przelewy, popijam herbatę, za chwilkę zrobie sobie drugą, była smaczna. 

27 listopada 2018 , Komentarze (5)

że trzymam się postanowień. łatwo nie jest, bo co nawyk, to nawyk. Te słodkości po obiedzie, małe co nieco po śniadaniu, jakiś kąsek  wieczorem. Dziś zjadłam  jabłko pieczone i dodałam trochę syropu klonowego. Wczoraj wieczorem zaspokoiłam taką potrzebę migdałami i orzechami. Narazie nie czuję zmian w organiźmie,  w tym w wadze. Ale to dopiero początek. Dziś u rodziców dzielnie odmówiłam  słodyczy, chociaż przez cały czas miałam przed sobą talerz z ciastkami. Na szczęście ciastka należały do tych niezjadliwych, było zatem łatwiej. Dziś byłam na zajęciach rozciągających, ćwiczenia były z hantlami, słyszałam co chwilkę chrupot moich kości. Sprawność coraz lepsza, bo nie męczę się tak, jak na początku. Z powodu wizyty u rodziców spaceru nie było, ale żalu też nie. Pogoda bowiem mocno taka sobie. Natomiast udało się kupić kolejny zapas świec, fajny bieżnik   i toster. Bardzo lubię grzanki do kawy, wystarczy, że są podpieczone, nie muszą być z czymś. Graham z tostera, pycha!

26 listopada 2018 , Komentarze (3)

Wprawdzie aktualnie jest dopiero  po 13, ale do tej chwili nie zjadłam nic słodkiego. Na śniadanie kasza jaglana z paprochami i jogurtem + herbata zielona i całe jabłko. Na II  kanapka z awokado i anchois + miseczka zupy pomidorowej z makaronem. Na obiad powtórka z wczoraj, czyli zrazy, tym razem z ziemniakami + buraczki.  Co dalej, zobaczymy. Dziś przepiękna pogoda, słonecznie, bezchmurne niebo, ale chłodno. Już jesteśmy po rozruchu, wyszły 4 km i 8.000 kroków.  Gotuję zupę z czerwonej soczewicy dla rodziców, poza tym będą naleśniki. Część z twarogiem, część z jabłkiem.  A poza tym dziś mam ochotę na lenia.

25 listopada 2018 , Komentarze (4)

Dziś ostatni dzień ze słodkim. Narazie jestem optymistycznie nastawiona. Będę unikać kupowania, spoglądania w stronę tych cudeniek, które przed świętami tak kuszą. Muszę wydobyć z siebie motywację podobną do tej, którą miałam podczas rzucania papierosów. Wówczas będzie mi łatwiej.  Niestety dziś już jestem po porządnej porcji ciasta bezowego z kremem . Zasłodziłam się okrutnie i oby mi to wystarczyło do końca dnia. :p. Ładnie dziś, ok 6 stopni, bez wiatru, morze gładkie jak lustro.  Trasa jak co dnia, i wcale mi się nie nudzi. Zrobiliśmy ponad 5 km. i prawie 8.000 kroków.  Systematyczność jest matką sukcesu.  Dziś wypiłam już 5 szklanek wody, będzie jeszcze kilka. To z rozsądku.  Na śniadanie owsianka z jabłkiem, orzechami , miodem i jogurtem. Dodałam siemie lniane i inulinę, po pół łyżeczki.  Książki pożyczone w bibliotece jakoś nie porywają, znów zaczęłam czytać" Przesilenie zimowe"  Rosamunde Pilcher. Nastraja świątecznie i jest taka optymistyczna.  A przy czytaniu moja wyobraźnia naprawdę potrafi wyczyniać cuda! Chciałam dziś być uczestnikiem jakiejś atrakcji typu kino, koncert, itp. Niestety, nic ciekawego, co by mnie porwało lub zachęciło . Trudno.

24 listopada 2018 , Komentarze (5)

u mnie dziś. Właśnie wyjęłam z piekarnika pieczone jabłka, będą na deser, po obiedzie. Od rana siedzę w  kuchni. Zrobiłam już  zrazy wołowe, podam je jutro na obiad. Do tego będą kluski śląskie, biała rzodkiew i buraczki.  A dziś  mix kasz ( pęczak, bulgur, zielona soczewica) z resztą gulaszu + rosół z makaronem.  Pogoda dobra na spacer, wykonaliśmy  więc tradycyjny dystans. Przy okazji nabyłam trochę fajnych kosmetyków za mniejszą kasę. Ale tylko takie niezbędne.   Mąż z sąsiadem robią coś przy samochodzie, takie męskie zabawy.  Wczoraj dostałam zaproszenie na spotkanie wigilijne  z mojego byłego zakładu pracy. Nie wiem, czy pójdę, bo większość moich znajomych już nie pracuje, a takie "odgrzewane" spotkania nie bawią mnie.  Bezpośrednio przed świętami mam poza tym bardzo dużo zajęć, ale jeszcze zobaczę. Jestem zdecydowana wyłączyć od poniedziałku słodycze . Zostawię tylko orzechy, migdały, może troche owoców suszonych.  Będę informować o postępach , lub porażkach, bo i takich się spodziewam. ;)

23 listopada 2018 , Skomentuj

Piątek, wczesne popołudnie. Jestem po obiedzie ( zupa krem z grzanka, śledź w śmietanie + ziemniaki), wcześniej odwiedziłam lekarza po recepty, zrobiłam zakupy na jutro i niedzielę , wywietrzyłam pościel, poddając ją działaniu lekkiego mrozu. Powoli zapada zmierzch. Przede mną palą się świece, leżą dzisiejsze przeczytane gazety, kilka książek, abym jedną wybrała do czytania. Przygotowałam  pled blisko mnie, abym mogła okryć się , gdy przyjdzie mi ochota na krótka drzemkę. Herbata zielona parzy się w szklance, mieszkanie wysprzątane, ciepło jest i przytulnie.I co, mam narzekać? W życiu! Przecież sama przyjemność mnie czeka.  Za oknem zimno dziś, bo w Gdyni było -1,5 stopnia, wiał mroźny wiatr. Nie mam zamiaru więcej wychodzić , żaden czarny, czy inny piątek mnie nie interesuje. Były czasy, gdy na Boże Narodzenie musiałam przygotować ok. 20 prezentów, i to wcale nie byle jakich. Teraz prezenty dostają dzieci, szczególnie te małe. Lubię je obdarowywać pięknymi książkami, zabawkami edukacyjnymi, malowankami różnego rodzaju. Jakie to rozkoszne, gdy dziecko cieszy się z prezentu  w postaci książki, a nie stwierdza: ' po co mi książka, ja nie lubię czytać". Tak więc mam prezenty z głowy, bo marna resztka do obdarowania, to sama przyjemność w zakupach. Sama dziś wolę piękną Poisencję od nietrafionego kosmetyku.  Waga dziś stabilna, czyli bz.  Od poniedziałku adwent, u mnie zamiar  zero słodyczy do Wigilii. Oby się udało, obym wytrwała.

22 listopada 2018 , Komentarze (2)

Słodycze na święta kupione i zabukowane w garażu, aby nie kusiły. Zostawiłam tylko gorzką czekoladę na przyszły tydzień. Bo to bez słodyczy się zacznie adwent.  Kupiłam też kosmetyki natwarzowe, serum i krem ze śluzem ślimaka. Brzmi niespecjalnie, ale chyba będzie ok. Poza tym fajne spodnie w Zara-  w pepitkę czerwono- czarną.  Mąż standardowo, nie widział nic dla siebie, a przymiarki były wybłagane. Może dojrzeje za jakiś czas? Zimno dziś, po obiedzie wyszliśmy jednak na spacer, wyszło ponad 15.000 kroków.  Teraz popijam rumianek, obłożyłam sie książkami , zapaliłam świece, laba.

21 listopada 2018 , Komentarze (2)

Tak, tak, bo z rana fryzjer, co lubię, a szczególnie rewelacyjny masaż głowy. Dziś pani fryzjerka dłużej masowała na moja prośbę. Uwielbiam!  Za chwilkę udaje się na latino i w rytmach południowych będę pląsać przez godzinkę ( rym przypadkowy). Potem obiad  i tu zupa krem z brokuła oraz wątróbka drobiowa pieczona + kiszona kapusta. Po obiedzie język angielski i powrót do domu. Po takim dniu jestem zadowolona , ale zmęczona tymi atrakcjami.  Dziś zimno , takie naprawdę zimno. Czuje się , że to już nie przelewki, muszę pomyśleć o ciepłych rajstopach. Mam tych kolorowych  w p.... , będę jak znalazł.  Zużycie świeczek w moim domu ostatnio wzrosło , to naprawdę przyjemne, gdy obok jest   ciepły płomień  , można się zapatrzeć jak w ognisko.  W piątek brat zastąpi mnie u rodziców , mam zatem wolne  do wtorku. Wczoraj rozmawiałam z synek o dacie jego przyjazdu na święta, dziś umówiłam się na kolejna wizytę u fryzjera, aby pióra odświeżyć na święta. Tak moje drogie, czas płynie nieubłaganie , pora zacząć planować!.  Waga dziś znów ok, samopoczucie także , czyli jest ok. Gdybym narzekała i marudziła, że to, że sio, byłby to grzech najnormalniej. Cieszę się tym, co mam , każdym dniem kolejnym i tak jest  dobrze. ;)

20 listopada 2018 , Komentarze (2)

bo potem znów czasu nie będzie. Na szczęście wczoraj przygotowałam obiad dla rodziców, mam to z głowy. Mąż pojechał zmienić opony, a ja za chwilkę idę na gimnastykę. Porozciągam się, co będzie z pewnością dobre dla zdrowia. Wyjście w taką pogodę to wyzwanie, bo ochota na zakopanie się w ciepły kocyk, z herbatą obok i ciekawą książką  , jest ogromna. Podglądam morze na wizji przesyłanej przez jedna z kablówek- lekki sztorm, fale zalewają plażę,  a morze ma  modny, szary kolor. Na śniadanie pół bajgla , część z serem i papryka czerwoną, część z borówkami własnymi, zrobionymi 2 lata temu. Do tego zielona herbata, bo ostatnio  po kawie boli mnie żołądek. Potwierdziło się to co wyżej, przed wyjazdem męża wypiłam małą czarną , i poczułam się niekomfortowo. Może odstawić na jakiś czas? A na obiad mam krupnik, uwielbiam różne kasze :). Zbliża się Adwent , naprawdę  poważnie chcę podejść do bezsłodyczowego okresu do Bożego Narodzenia.  Poproszę męża, aby podtrzymywał mnie w tym postanowieniu. A w  ostatni weekend  przed chcę zaspokoić swoje upodobania smakowe, a co!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.