... żeby nie było zbyt różowo...
... wczoraj Malutki marudził całe popołudnie i wieczór... znów wisiał bez przerwy na piersi... ssał minutę - dwie, zasypiał, odkładałam go do wózka... i po trzech minutach musiałam go brać i wszystko zaczynało się od nowa... do tego wypluwał smoka i nie było na niego sposobu... ciężka sprawa... ale po kąpieli wszystko wróciło do normy... najadł się i o 20:30 już spał... później wstawał około 24:00, 3:00, i rano przed 6:00... no i przed chwilą... a teraz śpi jak aniołek :)
... wczorajszy spacerek nam się udał :) chodziliśmy po okolicy jakąś godzinkę :) wstawiam moje wczorajsze zdjęcia, bo są okropne... i nie chodzi o kilogramy... po prostu koszmarnie zaniedbana jestem... muszę bardziej zwracać uwagę na swój wygląd... nie wiem, jak mogłam się tak fatalnie "wystroić" ;) nic do niczego nie pasuje i wszystko razem daje efekt bezkształtnej masy... jeżeli będę miała czas, muszę przejrzeć swoją garderobę... na razie ciągle chodzę w ciążowych spodniach... może znajdę coś, w czym będę lepiej wyglądać :)
... a dzisiaj wybieramy się do przychodni, żeby zważyć Maluszka... od kilku dni jest tylko na piersi :) i po powrocie ze szpitala nie był jeszcze ani razu ważony...
... a wadze zmieniłam baterie... pokazuje 68,2 kg :)
... zapowiada się piękna niedziela :)
... słoneczko świeci od rana :) trzeba z tego korzystać :) myślę, że dzisiaj wybierzemy się już na prawdziwy spacerek :) Tomek zaraz wróci z pracy :) już się za nim stęskniłam... fajnie pobyć z Mamą, ale i tak mimo wszystko brakuje mi Męża, kiedy idzie na służbę...
... moja waga się chyba popsuła - dzisiaj pokazuje 69,9 kg... wzrost o dwa kilogramy w ciągu dnia... raczej mało prawdopodobne...
... śniadaniowy wpis :)
... Malutki zbudził mnie pół godzinki temu, possał, zasnął, a ja mam chwilę dla siebie - pozmywałam naczynia, zrobiłam herbatkę i kanapeczki i jestem... wczoraj próbowałam poodpisywać na wszystkie zaległe komentarze, ale średnio mi to wyszło... jeżeli o kimś zapomniałam, to proszę się nie obrażać :) chyba ze trzy godziny spędziłam przy komputerze... aż miałam z tego powodu wyrzuty sumienia... i poczucie, że zaniedbuję swojego Synka, chociaż albo spał, albo bawił się z Tatą...
... dzisiaj Tomek pierwszy raz od dnia porodu poszedł do pracy - czyli przed nami cały dzień i cała noc bez Tatusia... na razie jesteśmy sami we dwójkę, ale około południa ma przyjechać moja Mama... jeszcze nie czuję się na siłach, by opanować dom i dziecko samodzielnie przez całą dobę...
... Danielek wczoraj znów jadł tylko mleczko prosto z piersi :) mam nadzieję, że przez najbliższe miesiące już tak zostanie :) wczoraj był troszkę marudny... okazało się, że ma spłaszczoną główkę z jednej strony... a to stąd, że nie cierpi spać ani leżeć na lewym boku...w związku z tym wczoraj był do tego zmuszany... co zrobić... chodzi o jego zdrowie...
... dzisiejsza waga: 67,8 kg... zmierzyłam także obwody - talia - sporo ponad 80 cm, biodra - około 110 cm... ale na razie i tak się nie odchudzam, więc nie będę się tym zajmować :)
... nasz Maluszek dzisiaj skończył trzy tygodnie
:)
... wczoraj był taki grzeczniutki, że szok :) to był naprawdę przyjemny dzień... i odnieśliśmy sukces - pierwszy raz Danielek nie dostał ani razu sztucznego mleczka... ssał pierś, zasypiał, spał po dwie godziny w dzień i po cztery w nocy (!), troszkę się bawił :) odetchnęliśmy :) smoczek uspokajający to faktycznie świetny wynalazek - bardzo się przydaje :)
... byliśmy też na pierwszym "spacerku" - na razie na balkonie - pięć minut :)
... pozdrawiamy Vitalijki i życzymy im miłego dzionka :)
... aha... dzisiejsza waga: 68,5 kg :)
... problemy i radości dnia codziennego...
... dzisiejsza waga: 68,4 kg :)
... tak jak jakiś tydzień temu był problem, żeby Maluch zaczął ssać pierś, tak teraz trudno go na chwilę odłożyć do wózka, bo ciągle mlaska i szuka... nie wiem, jak się z tym uporać... praktycznie całe dwa ostatnie dni karmię, próbuję go odłożyć, znów karmię... tak w kółko od rana do wieczora... najgorsze jest to, że kiedy przystawiam go do piersi, najpóźniej po minucie on już zasypia... tylko po swojej porcji sztucznego mleka wieczorem Danielek przestaje przejawiać oznaki głodu :(
... poza tym jest z dnia na dzień coraz lepiej... udało mi się nawet któregoś dnia troszkę poprasować - co prawda na raty, ale jednak :) a tak w ogóle to nasze Dzieciątko każdego dnia nas czymś zaskakuje... wczoraj na przykład ni z tego ni z owego nasikało do wanienki podczas kąpieli ;)
... nieustająca "sesja" zdjęciowa :)
PS - Tomek stwierdził, że czuje się dotknięty (bo mu przeczytałam komentarze) ;) mówi, że Danielek wcale nie jest wykapany ;) taki nieprzyzwoity żart mojego dowcipnego Męża...
... w końcu poranny wpis :)
... powolutku chyba nasze życie wraca do normy... z ogólnego chaosu zaczyna się wyłaniać jakiś porządek dnia... ja zaczynam się coraz lepiej organizować (może dlatego, że wszelkie dolegliwości poporodowe znacznie się zmniejszyły)
... teraz poniedziałek będzie moim dniem zaznaczania wagi na pasku... tu też trzeba wprowadzić troszkę porządku ;) dzisiaj jest to 68,6 kg :)
PS - Wam też vitalia chodzi w ślimaczym tempie?
...
... dzięki :) już jestem o wiele spokojniejsza :) po prostu wszędzie piszą, że krwawienie po przerwie jest niepokojące... może to dla doświadczonych mam śmieszne, ale dla mnie wszystko jest nowe i nieznane...
... wczoraj odnieśliśmy sukces :) butla była tylko raz - przed spankiem :) dzisiaj będą dwa razy, bo w dzień też trzeba było Malutkiego "dobić" mleczkiem...
... zaniepokojona...
... nigdzie jakoś nie mogę znaleźć jasnych informacji na temat krwawienia poporodowego... będzie o fizjologii w najczystszej postaci, więc jeżeli ktoś nie chce czytać o bardzo "przyziemnych" rzeczach, niech nie czyta tego wpisu...
... dwa dni temu wydzielina z brązowej stała się jasna - żółtawa... a przed chwilą znów pojawiła się krew... o wiele jaśniejsza niż wcześniej... nie jest jej dużo... nie ma brzydkiego zapachu... nic mnie nie boli... to normalne? wczoraj zresztą też się jej troszkę pojawiło... panikara ze mnie, więc od razu pytam... żeby się ewentualnie nie zadręczać... mam nadzieję, że nie ma powodu... tylko błagam... nie straszcie mnie, bo i tak jestem cała w strachu :/ nie wiem, czy alarmować moją Panią Doktor lub szpital, w którym rodziłam, czy nie...
... waga wzrosła - 69,1 kg - od trzech dni mam problemy kibelkowe...
...
... mały Danielek z wielkim smokiem (on chyba wisiał mi ciągle przy piersi, bo ma taką wielką potrzebę ssania... na razie w taki sposób będziemy ją zaspokajać, żeby brodawki mogły się troszkę zagoić... jak bez przerwy przez pół dnia ssie pierś, nie ma na to szansy... kiedy jest głodny, wypluwa smoka, także mam nadzieję, że nie będzie problemu)... wczoraj nas zszokowało to, jak on się podnosi, leżąc na brzuszku...
... dzisiejsza waga: 68,1 kg...