Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1819675
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 października 2012 , Komentarze (10)

ale on chyba nie był tak uparty !

Baja i Renia mi tłumaczą, żebym pokochała 57, że ono może mnie kocha, że może będzie nam dobrze razem i że stworzymy odpowiednią parę
a ja NIE CHCĘ !!!
w głowie, w sercu i w duszy mam swój obraz, do którego pragnę wrócić,
moje upragnione 55, a jeszcze lepiej pomiędzy 53 a 55
za cholerę nie pasuje mi 57 !!
wiem, że to głupie i wydumane, ale przy 57 czuję się słonicowato i mam obawy, że znowu mi będą ustępować miejsca dla ciężarnej w zbiorkomie, bo wszędzie jestem szczupła poza wydętym brzuchem

więc jak Syzyf zaciskam zęby i odrabiam straty - tak łatwo przybrać na wadze, i tak mozolnie traci się kolejne deka
dziś "tylko" 57,1
ważone w dodatku w przedświcie, całkiem czarno za oknem było - tuszę, iż o mojej normalnej porze ważenia było trochę mniej
wchłanianie pod kontrolą
roweru chwilowo nie używam z racji tego co za oknem, zerkamy na siebie z obręczami hula, granatową i fiołkową, chyba czas odnowić znajomość


również z racji tego co za oknem - wróciłam do kawy po grecku, sweet, parzonej z moimi osobistymi dodatkami . ..  piję ją teraz z półlitrowego kubaska po moim osobistym dziadku, ogrzewam ręce i wygrzewam się mentalnie w poczuciu ciągłości
ps.
jedna kawa dziennie albo jedna na kilka dni, choćby najbardziej sweet, choćby z najtłustszym mlekiem i słodkimi dodatkami - kilograma w brzuchu nie dodadzą

28 października 2012 , Komentarze (11)

2 dni zaszalałam kulinarnie, popuściłam cugli mentalnych, pobłażałam trochę nałogom i skutek jest natychmiastowy
waga bezwzględnie mi wytyka - drugi dzień z rzędu niskie stany ponad 57
szlak by to !!



piątkowa Warszawska Krytyczna Masa Rowerowa super, hiper i wspaniale, uchetałam się jak dziki osioł, nawrzeszczałam, ani jednego postoju bo mało uczestników, tylko koło pół tysiąca, uda pieką od wysiłku, zimno, energicznie, sucho, mam cudnie utrzymany rower, paluszki zadnie i przednie przemarznięte, przemoczone od potu gacie i cała jestem rozedrganą adrenaliną
(cała sobotę się regenerowałam po tym piątkowym wariactwie)

fotka na zakończenie imprezy, ta osoba w czerwonym to ja


innych fotek na razie brak, trudno się robi dobre zdjęcia w ciemnościach i w ruchu


a w jakieś 5 godzin po moim powrocie przestało być sucho i zrobiło się tak:

och, jak to dobrze, że Masa zdążyła się odbyć po suchości



26 października 2012 , Komentarze (14)

56,4 kg
HA !!
ha !



a Pan i Władca po raz pierwszy od ponad 3 lat na wadze zobaczył poniżej 82
... nie, żeby się odchudzał, ale dał się namówić na bardziej racjonalne jedzenie

25 października 2012 , Komentarze (8)

nosz, stoi  - zołza jedna, szklana waga
tak tylko mini-podskakuje, szklanka w dół, szklanka w górę
a opaść tak z kilogram to nie łaska?
przecież nie szaleję z jedzeniem !?
dziś 56,9 kg


dziecko leci - właśnie dzwoniła z samolotu z Modlina, że za 20 minut lecą i że ma już obstalowanego busa z lotniska Malmo do centrum Kopenhagi
i że się wyłącza
dopiero na święta będzie w domu


kasa cyka a ja obserwuję u siebie durnowate zjawisko
jeżeli kasa cyka regularnie, to nagle mi się zaczyna wydawać, że oprócz regularności to cykanie powinno każdorazowo być większe
chyba zaczynam być chciwa


mocno boli ten lewy półdupek, do którego znowu ból wlazł
jeszcze nigdy nie miałam tak szybko jednego bólu po drugim, bywały odstępy wielomiesięczne, kilkuletnie także, a tu kilka tylko tygodni raptem i nawrót
jak to dobrze, że w czasie jazdy rowerem nie boli !
na liczniku 4691,3 km
jutro wieczorem Masa Krytyczna, na pewno przekroczę następna setkę

23 października 2012 , Komentarze (32)

będę cholerować, bo okoliczności przyrody są cholerotwórcze

po pierwsze primo - znowu coś mi włazi w lewą półdupkę, wstac dziś normalnie nie mogłam, tylko sie z łóżka staczałam . . . kłuło mnie coś wczoraj, ale zlekceważyłam, a dzis rano masssakra . . .eh, może przesadzam - pół masakry

po "drugie primo" - dostałam wczoraj okresu, ale tak bolesnego, że mi sie przypomniały bóle z czasów nastoletnich, brrrr . . . pół dnia w pozycji horyzontalnej i z zamętem w działaniu mózgowia

po "trzecie primo" - roweru oczywiście w związku z tym wczoraj nie było, nawet marnych 20 km, nic, null, psiakostka

po "czwarte primo" - jak ból podbrzusza odpuścił, to wieczorem jadłam

po "piąte primo" - o poranku na wadze dzisiaj, we wtorek - choleryczne 57,3 kg

po "szóste primo" ząb mi sie ułamał, popołudniem mam dentystę i wiem, że cholernie mi wydrenuje kieszeń

reszta cholerycznego nastroju składa sie z cholerycznie wkurzających drobiazgów, właśnie odechciało mi się pisać, wrrrrrrrrrrrrr



i proszę się nie czepiać drugiego primo i następnych, że to błędne użycie
oczywiście wiem, że błędne, ale bardzo pasuje mi do dzisiejszej cholery
uczyłam sie długo łaciny, znam łacińskie liczebniki porządkowe

22 października 2012 , Komentarze (9)

naprawdę, OKROPNIE tęsknię - do dni, gdy waga znowu zacznie pokazywać 55 kilo, może być z ogonkami
póki co, to uparła się i średnie stany 56 wciąż widzę

kalorycznie grzeczna jestem i zasadniczo spadać powinno, a tu nie chce
nic to! przetrzymam durnowatą wagę

waga poranna 56,4 kg
na rowerowym liczniku 4639 km



ps hihi
zaskoczona byłam okropnie, że mój wpis sprzed kilku dni wylądował na głównej i wisiał tam chyba ze 3 dni - a ja tylko tłumaczyłam, że dziecko było wygłodzone, a nie w ciąży
a tu się zrobiła dyskusja o celowości/bezsensie odkładania rozrodczości na czas po ukończeniu nauki
najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że moja córka ma dopiero 21 lat i jeszcze wiele w jej zapatrywaniach może się zmienić
najstraszliwsze w tym było życzenie jej, aby miał wpadkę, to trzeba mieć porąbany umysł, żeby komukolwiek tego życzyć


... czasem się wrzuci maleńki kamyczek, okruszek, do stawu - a kręgi wielkie niczym tsunami powstają

20 października 2012 , Komentarze (14)

Dzisiaj mi szczeliło! Na rowerze!

A zanim dojechałam do domu, na liczniku się pokazało 4609,6. Kilometrów, przejechanych w tym sezonie.

Coraz realniejsze staje się zaliczenie w tym sezonie 5 tysięcy. Bardzo bym chciała. Tylko żeby pogoda....

 

Rankiem sobotnim na wadze zobaczyłam 56,5 kg.

Wchłanianie stałe i płynne pod kontrolą.

Dobra dla duszy i ciała passa wciąż trwa.

 


ps.

Szelki, jak się okazało mają zastosowanie wielostronne. Sexualne też.

Się przebierałam porowerowo, byłam boso, w dżinsach na szelkach i na górze tylko w białej bieliźnie. Szelki przechodziły przez biustonosz.

Tylko spojrzał i aż skry z oczu poszły!....

19 października 2012 , Komentarze (54)

pierwszy raz muszę niegrzecznie zapytać moje vitaliowe przyjaciółki i znajome
- odbiło Wam? całkiem Wam odbiło? jaka ciąża????
UROJONA chyba!!!


moje młodsze dziecko w ogóle nie chce się rozmnażać, ani teraz ani, jak mówi, kiedyś tam, pilnuje swojej płodności z wyjątkowo rzadką stanowczością i konsekwencją
poza tym to jest szalenie poukładana osóbka, na razie ma jako faceta Fina poznanego w Hiszpanii, ale zdaje sobie sprawę, że to nie jest człowiek na całe życie, i doskonale wie, że żaden facet nie jest aż tyle wart, żeby go łapać na męża przez ciążę
na razie ma w głowie dokończenie studiów, potem może jakiś doktorat, może załapanie sie w którejś ze światowych korporacji, dla których robi małe zlecenia, sami jej szukają

gdyby - powtarzam gdyby sie na dziecko kiedyś zdecydowała, to poinformowałaby UPRZEDNIO, że chce

a poza tym, gdyby była w ciąży przypadkowej, to bym wiedziała o tej możliwości jeszcze zanimby zrobiła testy, jeśli jest w niebezpieczeństwie zdrowotnym, to zawsze jestem jej pierwszym ICE, nieważne, czy zapalenie pęcherza, czy możliwość chlamydii, czy zakwasy po rowerze czy pryszcz na plecach


ONA PO PROSTU BYŁA GŁODNA

w tym roku trochę krucho u nas z kasą, dziecko do Danii dostaje ciut mniejsze przelewy, a koszty utrzymania jedzeniowego są tam znacznie wyższe - więc dziecko odżywia sie głównie "po studencku", a że pilnuje wagi, to z obawy przed kaloriami w makaronach z sosem je za mało objętościowo

po 4 dniach się nasyciła, i ilościowo i domowo-smakowo




rowerowo
pogoda wróciła
roweruję, och, mniej niż latem, ale te 20 km staram się każdorazowo przejechać
za pomysłem Baji poszłam, jeżdżę w starych za dużych dżinsach, nogi mi nie marzną, bosssko
a że spodnie z tyłka spadały i na udach zwisały i na każdym postoju musiałam podciągać, to sobie nabyłam na allegro szelki
takie, o!

wczoraj byłam w nich na przedmasówce (to spotkanie wolontariuszy przez Masą Krytyczną) i jeden chłopak i jedna dziewczyna pytali, gdzie dostałam taki wzór

dzisiaj rowerem jadę na grób mamy na Bródno, umyję płytę, umocuję klepsydrę
a wracać pewnie będę mocno naokoło, trzeba wykorzystać to bezchmurne niebo i oślepiające słońce



vitaliowo
waga paskowa, IDEALNIE paskowa
56,8 kg
od 10 dni tylko 2 razy mignęły mi okolice niskiego 57
jem, piję, liczę, zapisuję
wszystko pod kontrolą
uwielbiam ten stan !

18 października 2012 , Komentarze (18)

córczę przyleciało na jesienną przerwę, przedprzedwczoraj
prosto od wejścia się do kuchni skierowało
już trzeci dzień odżywia się dziwacznie (ciemny chleb, kartofelki w postaciach różnych, z wody, odsmażane w plasterkach, tłuczone z cebulą i margaryną (brrrr!), odgrzewane w mikrofali te tłuczone albo odsmażane na patelni, mięso prosto z ognia, domaga się tłustych serów i tłustego mleka, miód wyjada łyżkami) ..  . . .
hmmmm ?.... zgłodniała?

nie widać, by zeszczuplała albo się odchudzała, zresztą nie ma z czego


waga dzisiejsza 56,5 kg
zjadane i wypijane kalorie wciąż skrzętnie liczę, tylko łikendy trochę odpuszczam
roweruję czasami, tempo pokonywania kilometrów spadło

17 października 2012 , Komentarze (17)

tej wczorajszej ulewy, tej co to mecz z Anglia odwołała, zostałam zmuszona do nabycia nowych butków
bo wyszłam z domu w najwygodniejszych pantoflach, ale właśnie zaczynało padać
gdy dotarłam do Skarbowego, prawą nogę miałam mokrą do kostki
na krzesełku w Skarbowym stopę pooglądałam - się okazało, że super wygodne pantofle, z wierzchu wciąż błyszczące i niezdeformowane, z racji wieku mają pękniętą podeszwę i przy każdym kroku zasysaja wodę z deptanych kałuż
tak to już jest, gdy się ma jedne takie ukochane  i najwygodniejsze butki, nadmierna exploatacja uśmierca to co lubimy najbardziej

blisko był CH Wileński, wyszłam z dwoma nowymi parami, znaczy z jedną nową parą wyszłam, bo drugą miałam już na nogach, ach, i skarpety nowe (suche) nabyłam
a na pocieszenie zjadłam karmelowego kitekata


w ogóle cały wczorajszy dzień na nogach, moje ostrogi intensywnie protestują, a dzisiaj od południa znowu dreptanko mnie czeka kilkugodzinne

niestety, rower na razie w odstawce
real czasopożerający mnie dopadł
synowa-in-spe bez pracy i coraz bardziej chora, Stasiek częściej pod moją opieką
uczę go, czym sie różni konstrukcja mostu od wiaduktu, uczę go ostro hamować na rowerze i uczę go robić fikołki na trzepaku, razem robimy, w parku też

nocą Pan i Władca utopił volvo na trasie AK, dziś pojechało na lawecie do mechanika, a on wczoraj dotarł do domu w spodniach mokrych do połowy uda - różnie już bywało, granatowe volvo okręciło się wokół drzewa, bordowemu volvowi ciężarówka odcięła cały przód, truckMan pchał przed sobą srebrne volvo, a czerwonym volvem osobiście latałam pod Balicami - ale jeszcze żaden z naszych samochodów nie próbował udawać amfibii


dokonałam wagowego odkrycia
jeżeli zważę się w przedświcie, potem nic nie jem, potem biegam do południa i potem zważę sie koło 13, przed pierwszym posiłkiem - to różnica na wadze przekracza kilogram

waga dzisiejsza, o porze normalnej 56,2 kg


ps.
ze wszystkich memów, które się pokazały w sieci po wczorajszym odwołanym z powodu mokrości meczu - ten podoba mi się najbardziej, udostępniony na fibi przez paczaizm oraz jestem_kotę

i przypomina mi się jakiś mokry mecz na Wembley, Angolom deszcz nie przeszkadzał

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.