Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 272358
Komentarzy: 6752
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 października 2017 , Komentarze (4)

W odróżnieniu od filmu Młodość ( nie podobał mi się ), dziś mieliśmy do czynienia ze starością, bo byliśmy u rodziców. Mama już nie wychodzi, tata robi zakupy, wymyśliłam zatem posiłek, który nie wymaga dźwigania. Dziś pogoda wstrętna, bo pada, ochłodziło się , wieje, ugotowałam zatem zupę z czerwonej soczewicy na boczku wędzonym. Smakowała im bardzo, porcje słuszne zjedli, nasycili się solidnie. Na jutro upiekłam kurczaka, przygotowałam surówkę, tylko obiorą ziemniaki. Zabrałam także kawałki mięsa wołowego z rosołu, które ojciec zamroził i nie wiedział, co z tym zrobić.  Usmażę naleśniki z mięsem i podrzucę przed 1 listopada.  Wydaje mi się, że kwestia posiłków była najbardziej bolącym tematem, bo mama nie umie już gotować, tata nie daje sobie rady i kłócili się na ten temat.  Będę wpadać i przygotowywać na parę dni i mam nadzieję, spokój zapanuje.  Dziś oboje byli odprężeni, jakby ktoś im ciężar zdjął z ramion. Wreszcie dojrzeli do tej decyzji, uff!:). W przyszłym tygodniu może uda się, tak przy okazji, trochę posprzątać u rodziców. A narazie  będę myśleć o moich gościach, ale jeszcze nie dziś. Bo dziś Filharmonia Sopocka i Paganini!!!! 

27 października 2017 , Komentarze (4)

Mariusz Lubomski to naprawdę artysta pełną  gębą. Głos niepowtarzalny, teksty świetne, aktualne, na czasie, wykonanie rewelacyjne. Fajne miejsce w starej Oliwie, na przeciwko parku oliwskiego . W starej kamienicy odnowiono parter, teraz jest tam nieduża sala koncertowa, obok restauracja Tu Można Marzyć za chwilkę otworzy swoje podwoje. Przywitała nas p. Krystyna Stańko, która ostatnio widzieliśmy jako jurorkę w Lady's Jazz Festiwal. A potem już tylko On . Ciary mnie przechodziły nie raz.  Owacje były a jakże, a potem chwila relaksu przy wyśmienitym poczęstunku. Wino białe i czerwone  stało, ale my wybraliśmy barszcz  na domowym zakwasie , potem tatar z bawetty wołowej, pate z wędzonego pstrąga, pieczone warzywa na bagietce, sałatkę z ziemniaków pieczonych w ognisku i kiszonego ogórka. porcyjki na hapsa, ładnie podane, smakowite  a nawet wykwintne. Bardzo miło tak spędzić wieczór. :D. Dziś zaliczyłam już pilates i świetne ćwiczenia na rozciąganie powięzi z użyciem piłeczki tenisowej. Pocę sie tam nie tylko ja, ale wszystkie wracamy z endorfinami. Jak powiedziła moja koleżanka z przedszkola, to nasze zabezpieczenie przed starością, nietrzymaniem moczu, faszerowaniem się pigułami.  Zgorszych wiadomości, to syn przyjedzie, ale już 1 listopada musi wyjechać, bo w czwartek prowadzi zajęcia, a godziny rektorskie sa tylko do 13.  Szkoda, musze go zatem porozpieszczać przez ten krótki pobyt. 

26 października 2017 , Komentarze (2)

Cukier wrócił na miejsce, czyli jest ok.  To jakiś wybryk natury był i tyle. Ale wzięłam to sobie do serca i jestem ostrożna. Słodycze odstawiłam, pieczywo tylko ciemne i w ilościach minimalnych. Dużo piję, z owoców wolę najbardziej gruszki , sporo warzyw, powtarzam ryby w tygodniu, itp. Dziś na obiad kasza gryczana z pieczarkami, zupa krem  dyniowa i babeczka z cukinią. Po obiedzie koniecznie herbata zielona . Ruchu mam wystarczającą ilość , bo codziennie pokonuje ok. 7-8 km, a dodatkowo jakieś zajęcia na UTW, wyjście kulturalne, domowe zawirowania.  Wczoraj rozmowa z ojcem, ustaliliśmy, że raz w tygodniu będę im gotować, a przy okazji cos tam innego zrobię. Zobaczymy jak to wypali. (tajemnica). Dziś wieczorem  koncert Mariusza Lubomskiego, ciesze się , bo lubię go słuchać. Pogoda wspaniała na  wędrówki, chociaż wieje nieźle. Dzięki wiatrowi nie ma chmur i nawet słońce lekko przyświeca. Mąż rano pojechał na cmentarz czyścić nagrobki. POwtórka będzie pewnie we wtorek, ale cóż zrobic, taki klimat!

25 października 2017 , Komentarze (2)

Cytując klasyków, film był , najprościej określając, prawdziwy. To nie amerykańska bajeczka o tym, jak przyjemnie jest mieć winnicę, bawić się w plantatora, winiarza, jakie to zabawne, lekkie i tylko przyjemne. A lato trwa cały rok. Film pt "Nasz najlepszy rok" to opowieść o wyborach, o podejmowaniu decyzji, o odwadze i o miłości... do ziemi.  Warto go zobaczyć, bo to nie cieplutkie ciasteczko z Hollywood.  ;). Dziś pogoda poranna byłą wstrętna, nie chciało sie wychodzić, ale pokonaliśmy "niechcieja" Ciekawy wykład o historii Pomorza  z uwzględnieniem roli Gdyni  w tej historii. Potem latino solo, gdzie znów dałam z siebie moc energii i poty leciały.   PO powrocie zmierzyłam cukier i niestety niezbyt to wyszło. Po wysiłku powinien spadać, a tu odwrotnie.  Zażyłam tabletki, ale wizyta u lekarza nieunikniona. Nowy problem, albo starość. 

24 października 2017 , Komentarze (2)

Warsztaty odbyły się w innym miejscu niż wskazano , co ścięło mnie na początku, bo niepotrzebnie drałowałam na czas. Trwają 2 godziny, czego również nie powiedziano przy zapisie, na szczęście nie umówiłam się na jakieś inne czynności. A odbyło się to budynku mojej Szkoły Podstawowej. Wróciłam zatem w tereny dzieciństwa. I tam , gdzie jadałam obiady szkolne, tam dziś gotowałam.  Było nas 14 osób, w tym jeden pan. Daniem dzisiejszym była zupa rybna, podawana pracownikom budującym port w Gdyni. Nie do końca zgodna z przepisem pierwotnym, bo przed wojną dodawano do zupy kieliszek nalewki bursztynowej . Takich wymagań dziś nie było. Zupa z łososiem, dorszem, mlekiem kokosowym i kolendrą.  Wyszła smaczna, smakowałam i inne, każda była jakaś, czyli jak osoba, która ją gotowała. Następnym razem będzie to kuchnia żydowska, bo i taka była w przedwojennej Gdyni. Warsztaty prowadzą młode osoby z Muzeum Miasta, jedna z osób ma korzenie żydowskie, może będzie ciekawa potrawa. Kupiłam dziś w Tchibo młynek ręczny do kawy, postanowiłam przejść na taka formę przygotowywania napoju. Robię się coraz bardziej slow.;). Chłodny dzień, od morza wieje, ale to koniec października przecież . Wieczorem idziemy do kina na film pt" Nasz najlepszy rok"  Pora późna, bo 20:20, ale nie chcę , aby film mi uciekł , bo podobno jest dobry.  

23 października 2017 , Komentarze (1)

Będą goście na 1 listopada i panicz przyjedzie, a zatem żarełka trochę trzeba zaplanować. Dziś byliśmy w Lidlu, zaczęłam zatem gromadzenie od win, bo to może poleżeć. Menu układam w głowie, aby było jak najmniej pracy i aby smakowało. A przy okazji dzisiejszych zakupów rozpoczęłam lekkie odzwyczajanie się od dotychczasowego jedzenia. Rano owsianka, na obiad będzie zupa dyniowa, kupiłam polędwiczki z indyka, zrobię je na patelni do sałaty . Na wieczór przygotowałam sałatkę z soczewicy , z tuńczykiem , ogórkiem kiszonym i szczypiorem oraz jajkiem na twardo. Mąż dodaje sobie jeszcze majonez, ja zjadam bez , za to z waflem ryżowym. Pogoda dziś całkiem ładna. Trochę chłodniej, ale za to bez wiatru i bez deszczu.  Przeszliśmy  codzienna trasę , fajnie tak rozgrzać się przed południem.  Po południu mam taniec hiszpański, ruchu będzie więc dosyć. Wczoraj wieczorem zrobiłam porządki w szafkach kuchennych. Mam 4 szklane dzbanki do herbaty, różnej wielkości , oraz dwa porcelitowe, jeden ogromny , drugi dla dwóch osób.  A w sklepach z fajnymi rzeczami i tak szukam kolejnych. Oj, trzeba  zastopować.

22 października 2017 , Komentarze (1)

Wczoraj zastrajkowała nam zmywarka. Blady strach padł na męża, bo on bardzo nie lubi takich sytuacji, denerwuje się okropnie. I teraz tak było, odkręcał, przetykał, podglądał, itd. A ja ze spokojem po doktora googla sięgnęłam, a co tam! Skoro komuś się udało, dlaczego nam ma nie wyjść. Wyjęliśmy wszystko, zagotowałam gar wody, wlaliśmy do komory, włączyliśmy i proszę bardzo, ruszyło!  Potęga internetu i ludzkiej pomocy! :D Wczorajsze przedstawienie cudne, zabawne i takie aktualne. Małżeństwo  w stanie znudzenia, rozczarowania. Widownia pełna, chętni czyhali na niezajęte miejsca, owacja na stojąco. Fajny wieczór, lekki, pozwalający odpocząć. W drodze powrotnej mijaliśmy wiele sklepów z alkoholem, gdzie młodzież nabywała  "rozweselacze"  w różnej postaci. Chyba nie potrafią bawić się bez wspomagania, szkoda. ;( Dziś kupiłam nowa kurtkę zimową , bo w Carry  w Rumi była przecena na wszystko 50% . Warto było nabyć coś za pół ceny. Na obiad pierś kurza przygotowana wczoraj , faszerowana suszonymi pomidorami, z oliwkami, tymiankiem i  czosnkiem. Do tego brukselka , pierwsza w tym roku, jeszcze smaczna.  A na śniadanie owsianka z jabłkiem ,miodem, żurawina i jogurtem naturalnym.  Wypiłam już 5 szklanek wody.  To chyba dobrze?

21 października 2017 , Komentarze (2)

Dziś wieczorem idziemy na przedstawienie  w reżyserii Tomasza Sapryka pt: Zacznijmy od nowa". Sapryk ostatnio sporo bywa w Gdyni, już widzieliśmy jedną sztukę z jego udziałem. Na tę bilety idą jak ciepłe bułeczki.  26 października koncert Mariusza Lubomskiego w Oliwie. Za piosenki Paolo Conte kocham faceta!.  W przyszłą sobotę koncert "Paganini inaczej"  w Filharmonii Sopockiej,  9 listopada  Teatr Miejski  w Gdyni i sztuka "Następnego dnia rano".  Jakoś tak się składa, że jesień u nas owocuje wydarzeniami kulturalnymi. Ofert jest więcej, ale już nie chcieliśmy kupować kolejnych biletów, bo to byłaby przesada. Poza tym mam w ciągu tygodnia 5 różnych zajęć na UTW, trzeba wpaść do rodziców i posiedzieć chwilkę, poczynić przygotowania na wizytę gości 1 listopada.  Wystarczy zatem tego co wyżej. :) Pogoda jesienna, oj jesienna. W nocy padało, na ulicach, w parkach pełno liści, mgła jest i nostalgia nastała.  Już jesteśmy po "wybiegu". Dzisiejsza wędrówka była bardzo przyjemna, bo jest chłodnie, a wówczas marsz jest łatwiejszy. Na bulwarze jak zawsze sporo ludzi, aktywnych w różny sposób. Wczoraj dałam się skusić na film  "Lucy in the sky...."  Toż to strata czasu i tyle. I jak tu kochać się w TV?

20 października 2017 , Komentarze (2)

Bolą mnie poślady, bo dziś był pilates i mocne rozciąganie tych miejsc. Bardzo lubię te ćwiczenia, chociaż dziś nadgarstki  mi wysiadły, a poza tym brak powietrza mnie dobija. Spotykam tam koleżankę z liceum, dziewczynę z przedszkola, znajome ze spacerów. Wszystkie  wyglądamy podobnie, twarze raczej niezmienione, jedynie sylwetki stały się bardziej "stabilne". U każdej w inny sposób, ale wiek po prostu zmienia  człowieka i tyle. Pogoda do bani, tylko bibliotekę zaliczyłam w celu wymiany książek. Męża wysłałam po rybę , a sama zabrałam się za porządki w kuchni. Przyszła pora na mycie szafek kuchennych na górze, okapu, lampy, ozdób , itp. Niestety, tam gdzie gaz , tam gromadzi się masa świństwa na szafkach.  Wykładam je ręcznikiem papierowym, ale i tak mycia nie uniknę. Wchodziłam na drabinę, mam od upadku na wiosnę fobię w tej sprawie, ale byłam bardzo ostrożna i wyszło ok. Dziś znów korzystałam z pralni samoobsługowej, gdzie zaniosłam gabarytowe rzeczy z działki. Wyprasowane , suchutkie i pachnące czekają w szafie na przyszły sezon. Taka pralnia to fajny pomysł, bo w domu suszenie ogromnych powierzchni jest bezsensowne.  Balkon zajęty przez tynkowanie, nie wszystko także mieści się w pralce.  Pytałam majstrów, mają skończyć do Bożego Narodzenia, uff!. Na obiad rosół  z makaronem i ryba pieczona + mix sałat. Ależ wchodzi mi ta sałata z sosem!  A teraz oddam się lekturze czasopism, książki, będę leniwa i nawet lodami sie poczęstuję, a co?

19 października 2017 , Komentarze (2)

Nowa szafa do sypialni kupiona. Jest ogromna, bo 226x56x212, ma biały kolor, jest 5 drzwiowa, z dużą ilością szuflad  i trzema lustrami. Wykończenia w kolorze jasnego jesionu.  Zamówienie będzie realizowane przez 5 tygodni, tak więc cieszyć się będę przed Bożym Narodzeniem. Zakup w salonie Agata Meble, szafa nazywa się Kolding. Troszkę trzeba będzie poprzestawiać w sypialni, ale koncepcja pierwotna nie ulegnie zmianie.  Dziś kupowanie to sama przyjemność ,a ja pamiętam  meble wystawane godzinami, nocami, potem  wszyscy mieli tak samo w domu. Upodlono nas do granic, a teraz ludzie tęsknią za tamtym szaleństwem. Dziś czytałam o centralnym przekazywaniu 1% na organizacje pozarządowe , tak zostały zmienione druki  rozliczenia PIT. Chromolę, będę kupować karmę i jak co roku zasilę schronisko, tylko trochę inaczej. Nie chcę, aby moje pieniądze szły na o. Dyrektora lub inną osobę bliską władzy. To ja sama będę decydować komu dać.(strach)  Pogoda dziś kiepska, skończyło się babci....... . Teraz już tylko  zmiana opon, cieplejsze wdzianko, mroczne poranki, więcej herbaty na rozgrzewkę. Wyprawy nad morze wyłącznie w okolicy południa, aby jak najwięcej światła złapać. I tylko zdrowia sobie życzyć. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.