Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249153
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 marca 2020 , Komentarze (7)

Wczoraj wieczorem syn zadzwonił, że UAM  zawiesza zajęcia, dziś   postanowiono zamknąć szkoły w woj. Pomorskim.  Do tego doszły kina i teatry. Moje bilety na tydzień kina hiszpańskiego będą na później, syn chyba nie przyjedzie,  w sklepach dziś tłok i zakupy ludzie robią , że hej!  Ja na szczęście mam to za sobą, przejrzałam swoje zapasy, jestem zadowolona. Gorzej będzie z warzywami i zieleniną, dobrze, że posadziłam dymkę,mam szczypior. No i mam ogromną ilość książek, sporo filmów na płytach, będzie co robić, nawet, gdy ta cholera zawita na Pomorze. W Gdyni wieje dziś okrutnie. Byłam u lekarza kontaktowego, pokazałam swoje wyniki, piał z zachwytu. Także dla siebie, bo przecież to on zalecił tabsy. Na obiad zupa tajska i naleśniki z kapustą i grzybami. Waga odpowiednia, nadal nie rośnie. Chyba organizm unormował przyswajanie. Ograniczam się do 1 kawy , wyjątkowo to 2 , ale do południa. Po południu jakoś mi nie smakuje. Na wieczór przygotowałam michę sałaty, zrobię z dodatkami i taki posiłek będzie najlepszy.  Moja Fundacja odwołała zajęcia UTW, a jeszcze wczoraj buńczucznie pisała, że to nasza decyzja, czy przychodzić. Zawieźliśmy do noclegowni 2 ogromne wody odzieży po Ojcu, jeszcze tam zawitamy, bo to nie koniec. Są potrzebujący, trzeba się dzielić. 

10 marca 2020 , Komentarze (5)

Dziś  o 8 byłam mammmografii, poszło szybko. Pan rtg był lekko przestraszony, bo zobaczył u mnie coś. To coś było i poprzednio, to tłuszczak. Nie rośnie, sobie siedzi i tyle.  Potem kolej męża na poznawanie się z medycyną rehabilitacyjną.  W tzw. międzyczasie  zrobiłam zupę tajską po mojemu, ale z sosem rybnym, z pastą tajską , itp dodatkami. Makaron ryżowy z ryżu ciemnego do tego. Wizyta u Mamy, zjadła z przyjemnością zupę krem marchwiowo- kalarepkową.  Zrobiłam trochę porządku w szafach, pozbywając się rzeczy Ojca. Oddaliśmy je do dps.  Mama słabiutka, cichutka, cos tam mówi do siebie niezrozumiale.  Po powrocie byłam u fryzjera, pusto tam i cicho, zaczytałam się w pismach kolorowych, to takie akurat na ten spektakl. Dzień dziś był piękny, słoneczny i naprawdę wiosenny. Coraz więcej zachorowań na koronawirusa, to staje się naprawdę poważne. Nie panikuję, ale nie chciałabym  być ograniczona w poruszaniu się, w odwiedzaniu Mamy i dbaniu o jej potrzeby. Cóż, tylko czekać trzeba, i mam nadzieję, że mnie i moich bliskich ominie.

9 marca 2020 , Komentarze (4)

Tak kiedyś zaczynała się satyra  w Trójce radiowej. A poważnie mówiąc, wczoraj, z okazji Dnia Kobiet , byłam z ,mężem w kinie na przedpremierowym pokazie filmu angielskiego " Pojedynek na głosy"  Wart obejrzenia, polecam, pojawi się dopiero w kwietniu. Przed filmem występ miał chór damski ( tylko), nowy, amatorski, fajnie śpiewały kobitki. To duża odwaga tak wyjść  na scenę, i ot, dać głos pod ocenę. Miły wieczór, a sala kino pełniutka.  Dziś zarejestrowałam się na mammografie, już jutro idę. Mąż zapisał się na kolejna serię zabiegów rehabilitacyjnych, byłam u endokrynologa. Tak wyglądal dziś dzień. Spacer na bulwar, a po drodze przystanęłam podziwiając kwitnące cebulice, w tym czasie leciał nade mną jakiś skrzydlaty, zostałam ordynarnie obesrana ptakiem!!!!! Na szczęście miałam czapkę na głowie, bo wizyta u endo dopiero przed mną była! Podobno to szczęście, gdy ptak nam narobi, nie widziałam w tym nic szczęśliwego, tylko smród i konieczność prania kurtki, plecaka, czapki.  Ktoś lub coś chciało mi coś powiedzieć. Przyjmuję, że  o tym, iż wiosna niedługo. Dziś w aptece nabyła strzykawki 100ml., dla Mamy, bo nie chce jeść, Będzie dostawać przez strzykawkę, to rada lekarzy.  Ostatni tydzień  życia Ojca tak wlasnie wyglądał.  Martwi mnie to. Na pierwsze dni kwietnia zapowiedziany jest w Gdyńskim Centrum Filmowym  festiwal kina hiszpańskiego. Kupiłam bilety na  to wydarzenie, uwielbiam kino. Dzisiejsza rozmowa z p. endokrynolog potwierdziła, że dieta stosowana przeze mnie aktualnie jest ok.  Są rezultaty, sa wyniki. 

5 marca 2020 , Komentarze (2)

nad morzem, bo słońca nie zabrakło. Mąż po raz pierwszy od dawna był nad morzem, przeszliśmy całą trasę, w nagrodę była kawa  w miłym miejscu. Spacer sprawił mi ogromna radość, bo razem, bo ciepło, bo nareszcie!  Byłam dziś w US, wzięłam druki na rozliczenie  Mamy/ rodziców . Szybko mi poszło, jutro złożę.  Na obiad dziś pieczony pstrąg i szparagi. Mocz po nich ma taki dziwny "zapach".  Na jutro przygotowałam szpinak, będzie do tagliatelle. Odstawiłam Artesan, miała wzdęcia i gazy nieciekawe po tym leku. A dziś  w nocy spałam doskonale, ze snami, których nie pamiętałam rano, ale zapamiętałam  przyjemność ich doznania.Znów myśle o jakiejś wyprawie, chociaż na kilka godzin. Może  kierunek Hel?  Albo Rewa? W środę przyjedzie panicz, przygotuję coś ciekawego do jedzenia. Jutro do Mamy z ogromną porcją środków higienicznych.Dziś opiekunka przysłała zdjęcie mojej chudziutkiej, kruchej Matulki po kapieli.  Kuzynka załatwiła mi leki, cieszę się , bo Euthyroxu znów nie ma.  Będę zabezpieczona na jakiś czas.  To jakieś fatum kobiet ta cholerna tarczyca!

4 marca 2020 , Komentarze (10)

Cały dzień bieganina.  Po zakupy środków higienicznych dla Mamy do apteki, dla nas do sklepu. Potem  po  mrożonki warzywne, aby być zaopatrzonym na wypadek.  Jeszcze do warzywniaka, do Biedronki, do biblioteki. Uff! Kurier przyniósł zamówione chusteczki nawilżane dla Mamy, jutro będzie kolejna paczka. Na obiad przygotowałam gulasz z piersi kurczaka z warzywami i z kaszą  bulgur.  Mój ukochany zajął się prasowaniem(cud mężczyzna!), ja odkażaniem domu. Usiedliśmy oboje po 15 . I co, życie emeryta to taki luzik?  Pozory moje drogie, pozory.  Mąż wrócił z przychodni, dr. zaproponował  artroskopię w czasie oczekiwania na zabieg endoprotezy. Chyba słuszna propozycja. Noc moja spokojna, natomiast mój małyżonek nie spał, bo przejmował się swoim stanem.  Musiałam rano  włożyć trochę wysiłku, aby przegnać  myśli nieciekawe. Cóż, jesteśmy coraz starsi. Dziś w Biedronce  spokojnie stałam i czekałam, aż starszy pan wybierze nabiał. Chyba czuł się niezręcznie, że tak długo to robi, bo zapewnił, że zaraz kończy. A ja na to: " powoli, spokojnie, ja też będę miała kiedyś tyle lat" usłyszałam: " moja kochana". Miłe, prawda? Chyba jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jak czują sie ludzie w obliczu własnej bezradności.  Jak źle im , gdy starość powoduje spowolnienie i ataki ze strony  bardziej niecierpliwych młodych lwów. Wzory  greckich miast, indiańskich plemion, gdzie poważano i czczono starszych i ich głos, umarły całkowicie. Jaka szkoda!

1 marca 2020 , Komentarze (9)

na prawdziwą wiosnę. Dziś wracaliśmy z Inowrocławia i syciłam oczy : lecące bociany, kilka sznurów ptaków, sarny na polach . Budzi się wszystko i to jest takie optymistyczne w  natłoku  informacji negatywnych o pandemonium. Nie chce o tym myśleć, bo nie mamy przecież  możliwości ochrony na 100% . Ale o tym nie będę pisać. Wypoczęłam, jestem wymasowana, skóra piękna po solankowych kąpielach, inhalacje w grocie solnej odbyte, basen zaliczony. Park Zdrojowy w Inowrocławiu zachwycał jak zawsze, a architektura kamienic przedwojennych to po prostu bajka.  W domu szczypiorek już spory z dymki zasadzonej przed wyjazdem. Jedno pranie zrobione, do drugiego się przymierzam. Po rozmowie z opiekunką jestem spokojna, bo Mama bez zmian, tylko nadal nie ma apetytu. To tyle, wracam do spraw bieżących, z którymi już musze się mierzyć, np. internetowy zakup środków higieny. Cóż, samo życie!

23 lutego 2020 , Komentarze (7)

Jutro wyjazd, a jeden migacz w samochodzie nie świeci. Albo urok, albo sr..... ! Za dużo tego. Już nawet mój chłopina wpadł w nerwy. Cóż, wyjazd zaczniemy od warsztatu naprawczego.  A dziś wizyta u Mamy. Słabiutka, odmawia jedzenia, można nawet o jadłowstręcie mówić. Tylko pije, na szczęście.  Wczoraj produkowałam zapasy na czas naszej nieobecności , pomidorowa, rosół, mielone w sosie, marchewka gotowana, nic nie znalazło akceptacji.  Ugotowałam budyń śmietankowy, też nie. Mama dużo śpi, ale to rezultat leków zapisanych. Popłaciłam co trzeba, czas zabrać się za pakowanie. Ustalenia już dokonane, teraz tylko wyjąc, włożyć, zamknąć , i już. Na noc  zażyję tabletkę, bo spać z pewnością nie będę mając obok kłębek nerwów. Cóż, taki nasz los, że zawsze jakaś przeszkoda.   Laptopa zabieram ze sobą, aby mieć kontakt z Wami. Oby czas pozwolił. Spodziewam się pogody różnej, bo to przecież przedwiośnie. Mam ogromna nadzieję wypocząć, zrelaksować się i wrócić uśmiechnięta. Tymczasem zatem!:D

21 lutego 2020 , Komentarze (4)

Odebrałam dziś moje wyniki cholesterelowych  i tarczycowych wskaźników.  Jest naprawdę dobrze, spadło wszystko o połowę, a miejscami i więcej. Ciesze się niezmiernie  i wierzę, że jest dobrze, bo czuję się świetnie.  Wprawdzie  nie mam tyle ruchu co dawniej na zewnątrz, to z powodu męża, ale i tak ruchliwa jestem " w domu i w obejściu" , jak brzmiał tytuł dawnego programu dla rolników.   Pogoda jaka jest,  każdy widzi, a ja czuję już ten wiosenny oddech przyrody. Wczoraj np. szliśmy  alejką  , wyznaczoną szpalerem krzaków. One naprawdę były w zielonej mgiełce , jakby ktoś sprayem przeleciał .Słońce co i rusz wychodzi zza chmur, ale i deszcz nie daje o sobie zapomnieć, nie wspominając o wietrze. W środę  p. lekarz domowy Mamy zapisał nowe leki, aby rodzicielka więcej spała . Opiekunka zadowolona, bo wysypia się , niestety Mama przymulona. Niedługo skończy 87 lat, ostatnie lata to życie w stresie, z chorobami, bez wizji poprawy. Nie chciałabym tak, boję się starości, bezradności i otępienia. ;(. Powoli pakuję się na wyjazd, bo to już w poniedziałek rano.  Jeszcze w niedzielę będę u Mamy, potem tydzień przerwy. Aktualnie brat chory, bratowa chora, mam nadzieję, że ich wizyta w poprzednią niedziele nie zostawiła jakiś zarazków u Mamy. Ale to chyba już by się wykluło?  Na wyjazd jestem zaopatrzona w książki biblioteczne, zaliczyłam fryzjera, pedicure, dentysta był przed 10 dniami. Gdy słyszę pochwały na temat  dbałości o stan uzębienia, to zapominam o koszcie takich wizyt. Dziś kolejne drobiazgi kupiłam: pidżamę , dres domowy, t-shirt. Wszystko  z przeceny, chyba to juz ostatnie jej dni. Planuję  w myślach remont w domu, przedpokój i łazienka. Wszystko jest ok. z tymi pomieszczeniami, ale chcę już inaczej.  Na obiad dziś grochowa, która ugotowałam dla nas i dla Mamy. A w tłusty czwartek faktycznie zjadłam 1/2 pączka . I nawet to wydalo mi się za dużo. 

16 lutego 2020 , Komentarze (11)

Jesteście czujne kobitki, oczywiście, że tłusty czwartek jest 20 lutego.  Ale zjadłam i tak. A w ten prawdziwy tłusty pewnie będzie zero, bo zaspokoiłam już swoją potrzebę. Z czwartku na piątek nocowałam u Mamy, dając noc wolną opiekunce. Och, koszmar! Te rozmowy przez sen, zwidy, co chwile wstawałam, bo Mama też próbowała to zrobić. Uspokajałam, ale to było na chwilkę. Ona zasnęła mocno ok. 4 , ja o 6: 30 wstałam, bo szkoda mi było przewracania się z boku na bok. No cóż, teraz wiem dokładnie , za co płacę.  Obiecałam takie noce raz w miesiącu, chociaż opiekunka ma wolne niedziele. Przyda się jej i inna forma odpoczynku.  A ja po takiej nocy zasnęłam jak dziecko i spałam 12 godzin!  I to ze snami kolorowymi!:D. A rano mąż zaproponował wyjazd od centrum handlowego, abym kupiła sobie coś  naprawdę fajnego, za tę troskę , która okazałam mu w czasie unieruchomienia.  Skorzystałam, schodziłam nogi, mąż siedział i czytał . Kupiłam fajny t- shirt , piękny biustonosz w kolorze granatowym, i buty sportowe, już na wiosnę. Buty w kolorze żółtym, firmy Rieker . Ostatnio tylko tam kupuję buty do chodzenia dłuższego. Są naprawdę wygodne i noga w nich odpoczywa. Nie są tanie, ale trafiłam na 20% zniżki. Syn określił jako "fajowe", co mnie rozczuliło, bo to słowo z dzieciństwa. Dziś wieje w Gdyni masakrycznie, ale jest 11 stopni. Jednak zostaliśmy w domu, i wbrew zwyczajom zrobiliśmy porządki.  Zmiana pościeli, łazienka , kurze wszędzie, porządkowanie w szafie, prasowanie, mycie podłóg.  Będzie spokój na jakiś czas. Na obiad dziś norma polska, rosół i pieczony kurczak, ale brokuł i ziemniaki na parze gotowane.  A przed chwila upajałam się kawą z kawiarki włoskiej. Aromat w całym domu, ach!!! Jutro pedicure na 9, potem dwa cmentarze. We wtorek wizyta u Mamy, potem fryzjer, w środę badanie krwi  na tarczyce i cholesterol, potem latino solo.  Czartek wolny, ale w piątek znów do Mamy. W tzw. międzyczasie muszę jeszcze zrobić opłaty za mieszkanie Mamy i media, niezbędne zakupy środków czystości, itp.  Następna niedziela to nasz dyżur przy Mamie, pakować się na wyjazd będziemy zatem w sobotę. Słucham  rozmów z p. Krystyną Jandą na RMF Classic. Bardzo ciekawa rozmowa, w pewnym momencie aż przerażająca. Okazało się bowiem, że gdy wystawiana była gdzieś na Śląsku sztuka Callas, to zarówno prowadzący jak i znaczna część publiczności nie wiedziała, kim była Maria Callas. P. Janda wskazała na grupę widzów  w wieku moim, swoim, mojego męża, których potrzeba kultury nie ogranicza się do teleturniejów TVP. To ludzie czytający książki, chodzący do teatru, do kina, do muzeum, posiadający wiedzę absolutnie nieznaną dzisiejszej młodzieży.  Smutne to.  Będąc w Wenecji podziwiałam w Teatro La Fenice hołd złożony Marii Callas, zasłużony w pełni. Takiego sopranu już dziś nie ma, a poza tym była piękną kobietą.   Pozdrawiam. Ps. waga ok. nie wzrasta, co dobre. A dzis po raz kolejny miałam dowód, że pieczywo żytnie nie dla mnie. Pa!

12 lutego 2020 , Komentarze (7)

I to jak! Głowy urywa, zimnem chlasta, błe! Nie lubię takiej pogody, jest nie do polubienia. A dzis podobno dzień niewychodzenia z łóżka i czytania książki. To oczywiście nie jest możliwe do realizacji, szkoda. Przydałby się taki jeden. Rano mąż pojechał do lekarza, dostał zastrzyk z kwasu hialuronowego w kolano , przed chwilą zamówiłam 3 kolejne zastrzyki, będą podawane co tydzień, podobno pomoże.  Już mam dosyć tej " zabawy" w stopę i jej pochodne. Za długo to trwa, co chwila jakaś "nowość". Dziś odebraliśmy zamówione środki higieniczne dla Mamy, ciężkie to jak cholera, ale na jakiś czas wystarczy. Byłam na latino solo, był mój ulubiony taniec ( poza cha cha), tango.  Szkoda tylko, że trenerka często spóźnia się, potem chce nadrobić zajęcia, a ja  (nie tylko) muszę już wychodzić. W nocy kolejny raz przerwa w spaniu. Jeżeli zmarznę porządnie, potem zasypiam natychmiast. Jutro wieczorem jadę na noc do mamy. To mój prezent dla opiekunki, aby spędziła noc we własnym łóżku. Na obiad ogórkowa i kasza bulgur z warzywami.  Jutro tłusty czwartek, nie będzie pączków, będzie baba drożdżowa, wyrośnięta , pachnąca skórką pomarańczową, puszysta i baaardzo smaczna. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.