Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249426
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 czerwca 2019 , Komentarze (10)

bo dziś mąż jest solenizantem. Rano pojechaliśmy na cmentarz, teść też imiennik męża, należało zatem. Spacer po pięknym Cmentarzu Witomińskim, zamiast wizytowania morza. "Odwiedziliśmy" rodzinę, bliższych i dalszych znajomych, sama przyjemność taka przechadzka  wśród drzew,  wśród ptasich treli i  w półcieniu . Po ;powrocie jeszcze jakieś zakupy, także kosmetyczne w Hebe, gdzie znów promocje. Na obiad resztka zupy pomidorowej  w kubeczku do popicia( robię czystą ), pierś kurza pieczona, 2 ziemniaki z koperkiem , fura salaty i mizeria.  najadłam się jak bąk, a wcale dużo nie było. Rozsadziłam kwiaty balkonowe, bo mięta bardzo agresywnie się rozrosła. Przybyła mi więc kolejna donica, duża i ciężka. Już ustalone, kto będzie nam podlewał kwiaty, na szczęście, bo szkoda byłoby zmarnować , tak pięknie kwitną. Mąż siedzi dziś z telefonem pod ręką, od rana przyjmuje życzenia. Już będzie czas pakowania, biblioteka, ostatnia rata za wycieczkę , a w środę rano państwo jadą. Ciesze się :D.

23 czerwca 2019 , Komentarze (6)

przed wyjazdem. Spokojna, ciepła, a nie za gorąca. Jak wiadomo, to wszystko mamy jeszcze przed sobą. Jedziemy na zachód, a tam ma  być ukrop. Nic to, będę funkcjonować rano i wieczorem. W środku dnia schowam sie w cieniu , w przewiewie, wytrzymam.  Ostatnia noc była bardzo przyjemna, bo dosyć chłodna. Rano mąż pojechał do myjni ( na myjnię, jak niektórzy twierdzą), a potem zawiózł do rodziców wyprane ubrania Mamy.  Wczoraj tam byliśmy pomóc także przy nowej lodówce, przy okazji  zabrałam odzież niezbyt świeżą , niezbyt wypraną.  Po powrocie męża wyjście nad morze, póki jeszcze nie taki upał. Spotkaliśmy znajomą, rozmowa dłuższą chwilę na temat planów wakacyjnych, zachwalała wycieczkę do Portugalii z naszej Fundacji. Planujemy  na przyszły rok, w tym,  z uwagi na sanatorium, braliśmy co było. Nazbierałam całą skrzynię pustych butelek po wodzie. Musimy przygotować stanowisko  dla kolegi, który zajmie się naszym balkonem.  Nadal wypijam przynajmniej 2 butelki wody 1,5 l dziennie. I wcale nie uważam, że to za dużo. Znajomej udało się dostać Euthyrox 200 i 2 opakowania 25. To akurat dobrze, mam jeszcze 4 blistry 50 mg, czyli wszystko można złożyć na  zalecaną dawkę. Jestem bardzo ciekawa przyczyny braku leku, a jakoś brak informacji na ten temat. Oj , to nasze państwo, ta służba ( jaka służba, komu?) zdrowia. Nawet  bez udziału NFZ nie ma możliwości leczenia się.  Dziś zaczęłam czyścić lodówkę przed wyjazdem. Wczoraj upiekłam kurczaka, będzie jeszcze na jutro, trochę zamroziłam, to samo z rosołem. Zostawianie jedzenia w lodówce na czas nieobecności  jest bezsensem. A lato sprzyja  lekkiemu żarełku, co uwielbiam.

21 czerwca 2019 , Komentarze (12)

w tym roku! Pachną upojnie, a ja uwielbiam ich zapach. Moglabym wzorem Nerona zamknąć w butelce ten aromat. Przywodzi mi na myśl wakacje spędzane u ciotki na wsi, gdy z kuzynami zbieraliśmy kwiat lipy, suszyliśmy na strychu, a potem to było oddawane do skupu Herbapolu.  Tak kiedyć radziła sobie dziatwa , aby zarobić na wakacje. Była przy tym i zabawa , a teraz wspomnienia. Dziś chłodniej deczko od popołudnia. Wywiesiłam przed chwila pranie, przez noc wiatr je wysuszy. Dziś trochę chodzenia było przed południem, ponownie po południu, bo lżej . Ludu w Gdyni!  A niedługo O'Pener  i młodzież zjedzie!   Podobno, tak czytałam, brakuje w hurtowniach Euthyroxu. Znajoma zadeklarowała, że załatwi mi bez recepty, a ja tę receptę dostarczę później. Oby, bo boję sie braku . Dziś na obiad pstrąg smażony, fasola zielona w ilościach sporych. Przed południem spora  porcja bobu, pierwszy w tym roku, uwielbiam.  W Biedronce kupiłam tackę kurek, z Bułgarii (?), jutro upiekę kuraka zagrodowego nadziewanego kurkami  duszonymi z zielona pietruszką.  Dzwonił panicz, zachwalał zrobioną przez siebie caponatę , potrawę sycylijską . Mój kucharz  kochany , uwielbia poznawać nowe smaki.  Jutro wizyta u rodziców, mąż będzie pomagał w  odstawianiu starej lodówki. Oj, spodziewam się konieczności sprzątania.

20 czerwca 2019 , Komentarze (7)

zmienna co drugi dzień. Dziś znów była ulewa i burza, siekało deszczem , znów kwiaty chowałam przed zalewem. Noc niespokojna, bo za parna. Wszystkie okna pootwierane i nic przeciągu.  Po śniadaniu, tuż po 9 , wyszliśmy w stronę morza. Dziś kierunek Yacht Club. Od samego rana uwijali się tam ludzie starsi i młodsi, szykując się na pływanie. Wypiliśmy kawę przy  marinie, zjedliśmy po gałce lodów  (takie sobie), potem kierunek Kamienna Góra, bo tam cienia dużo. Upał naprawdę powalał, powietrze parne, duszno. Wytrzymaliśmy godzinkę, powrót do domu. Tu na balkonie cień i przyjemny chłodek, godzinka zleciała.  Szykuję się powoli do wyjazdu, przeglądam ostatnie rzeczy z tych niezbędnych. Jutro jeszcze chcę wybrać się w stronę hali, aby ewentualnie kupić długą spódnicę kolorową. Nie  opalam specjalnie nóg ze względu na naczynka, są  innego koloru niż kończyny górne i stąd nieciekawy efekt, do zakrycia. Na obiad chłodnik z botwinki z jajkiem na twardo i dużą ilością kopru, pierś kacza  smażona i fura sałaty. Mąż nie zapomniał o ukochanych ziemniaczkach dla siebie, i tyle. Wczoraj wieczorem oglądałam po raz kolejny film  "Duma i uprzedzenie". Nadal mnie wzrusza ta łatwość i szybkość w zakochiwaniu się w tamtej epoce. Może dlatego, że żyło się krócej, to nie tracili czasu na zaloty?! Ale i tak "Rozważna i romantyczna" jest moim faworytem spośród sfilmowanych powieści Jane Austin.  Po burzy ochłodziło się, jest rześko i przyjemnie. Nie tęsknię za działka sprzedaną w zeszłym roku.  Tylko zaglądam często na strony dot. renowacji starych mebli i tęsknię do takich zajęć. Dziś widziałam wspaniałe komody, bieliźniarki, stoliki. Może odważę się i  coś z tym zrobię ?

19 czerwca 2019 , Komentarze (8)

bardzo lubię wstać o świcie, no prawie. Wstałam o 5:45, już 19 stopni było. Szybki prysznic, mycie głowy , ubranko lekkie , i na badania. Po drodze pieczywo świeżuchne, babka włoska , krótki spacer do diagnostyki. W drodze powrotnej zaszłam do warzywniaka, aby kupić truskawki. Zapytałam, czy są dobre, sprzedawczyni potwierdziła i wysypała z kobiałki na tacę. A tam spleśniałe, zgniecione, fuj!  Podziękowałam  za takie dobre. Po śniadaniu poszliśmy nad Bałtyk srebrzysty , mieniący się w słońcu.  Już aktywiści zasuwali na rolkach, na hulajnogach, rowerach i innych śladach.  Jak ostatnio robimy, chwilka z lekturą na ławce i powrót, bo coraz upalniej się robiło. Mąż poszedł do lekarza o skierowanie na rehabilitację, a ja jak dama, usiadłam na moim ukwieconym balkonie, z kawa, z brzoskwinia soczystą i z książką. Z tej perspektywy miałam wspaniały ogląd dzieci wybierających się po świadectwo. Dziewczynki jak księżniczki, coraz to bardziej strojna sukienka. Chłopcy na luzie, dżinsy, biała koszula, niekiedy krawat ( to u tych mniejszych). Zrobiłam porządek na balkonie, zwilżyłam kwiaty kolejny raz, i udałam się do fryzjera. Fryzura krótka, aby na lato wystarczyło jak najdłużej i bez problemów.  Odebrałam wyniki hormonów, niestety , mam zwiekszyć dawkę leku z 50 na 75. Mąż ma załatwiona rehabilitację po naszym powrocie z wyjazdu, czyli od 8 lipca. Nie, nie z NFZ, bo to byłoby tak około września. Czyli moja świadomość konieczności gromadzenia kapitału na "wszelki medyczny przypadek", okazała się słuszna. Nasze państwo pozwala nam łaskawie żyć, a rachunki za to płacimy w formie podatków, tyle (szloch).

18 czerwca 2019 , Komentarze (8)

Brat do rodziców dziś, ja w sobotę. Brat wyjeżdża na kilka dni, potem my jedziemy. Co zawieźli i co zostawili,  aby nie powtórzyć menu. Teraz takie informacje przekazujemy sobie. A ze strony ojca brak współpracy, jest bardzo oporny  przy ewentualnym poddaniu się komuś, zmianie przyzwyczajeń. A to jest niezbędne, bo czas pracuje na niekorzyść starego człowieka. Dziś ten człowiek, który wczoraj napędził nam stracha upadkiem,  znów wybrał się autobusem na wycieczkę.  Nieraz mam wrażenie, że to niegrzeczne, nieposłuszne dziecko , a nie dorosły człowiek.  Wizyta szwagra  z żoną, chwilka śmiechu, wspomnienia,wybrałam się do fryzjera, posiedziałam trochę na kanapie i nagle:" przecież to ma być 19 , a 19 jest jutro!".  Zakręcona jestem i tyle , czas tak szybko biegnie. Wróciłam do domu do gości, zjedliśmy razem obiad. Mąż poszedł do ortopedy, ma zwyrodnienie stopy, czeka go rehabilitacja. O tej z NFZ nie ma co myśleć,  muszę poszukać jakiegoś fajnego prywatnego miejsca.  Rano na szczęście byliśmy nad morzem, bo potem już tylko upał. Zasłaniam żaluzjami okna , aby nie nagrzewało się mieszkanie.  Czeka nas kilka dni gorących, na szczęście noc na Pomorzu całkiem chłodna. Na jutro zapowiadane są  burze i silne wiatry. Nie lubię burzy;(.

17 czerwca 2019 , Komentarze (9)

bo ojciec upadł na ulicy. Zabrała go karetka do szpitala, zrobiono prześwietlenia, badania , na szczęście  wszystko jest ok. To znaczy według nas i lekarzy jest ok, bo ojciec, znany hipochondryk będzie niezadowolony i będzie narzekał. Mąż odwiózł ojca do domu, przy okazji wziął trochę zupy z pierożkami, czyli to, co miałam.Jestem przekonana, że przyda się . Jutro brat jedzie, ja w sobotę.  Poza tym zakupy większe robiliśmy, a przy okazji  stałam się posiadaczką fajnej sukienki i dwóch bluzek. Mężowi nabyłam koszulkę z nadrukiem Metaliki. Przeprałam te zakupy i suszą się na słońcu, a ja raczę się liściastą  herbatą Darjeeling. To podobno księżniczka wśród herbat czarnych. Faktycznie smaczna, nie wszędzie do kupienia.  W niedzielę   wizyta u brata, bardzo sympatyczna, naśmialiśmy się, naopowiadaliśmy , powspominaliśmy. Jak się okazuje, w wieku tzw. "złotym"  (ciekawe dlaczego tak się nazywa), ludzie maja podobne spojrzenie na życie, na sprawy codzienne , uznając za ważne zdrowie, spokój i  szczęście rodziny. A wracając do ojca, mam nadzieję, że wreszcie dotrze do rodzica, że wiek  i brak sprawności nie pozwala na wiele i trzeba ostrożniej postępować. Może dzieci mają rację?

15 czerwca 2019 , Komentarze (2)

Uruchomiona została ponownie kamerka pokazująca w moim telewizorze plażę gdyńską. Zaczynam dzień od Zoom TV -  to pogodowe obrazy z Polski, oraz z plaży mojego miasta. Fajnie smakuje kawa, gdy widzę o poranku Kraków, Świnoujście, Chełmno, Katowice, itd., Dziś podobnie, ale tylko Gdynia, już ok. 7 ludzie na plaży, biegacze na bulwarze. Po owsiance nakarmiłam kwiaty, zraszając i podlewając, a potem zakupy w okolicznych sklepikach. Mało, bo i mało potrzebujemy. Upały hamują apetyt. Spacer nad morze, chwilka z książką na ławce, powrót do domu. Na obiad wykorzystałam szparagi na zupę, oraz bataty , które upiekłam  w piekarniku. Potem zmiksowałam miąższ z fasolą czerwoną, pomidorami suszonymi, czosnkiem i ziołami oraz przyprawami. Ponownie nałożyłam do łupinowych łódeczek i zapiekłam. Podałam z  sosem tzatziki. Smaczne, ale raczej nie powtórzę dania, bo jak dla mnie zbyt ciapowate. Dzwonił brat, umówiliśmy się na jutro u niego na kawę. Będzie po drodze, skoro wybieramy się do Gdańska.  Dziś w Gdyni był zjazd samochodów  Mini i Mini Cooper. Sporo ich jechało, nowe i stare modele, lubię tę markę. Zasłaniam okna żaluzjami w pokoju dziennym, bo słońce mocno nagrzewa. Śpimy  tylko pod kocykami obleczonymi w poszwy, a i tak jest za ciepło. Powoli zbliża sie termin wyjazdu na wakacje. Zaczynam gromadzić niezbędności:p.

14 czerwca 2019 , Komentarze (7)

Zajadam się arbuzem, odrzuciłam truskawki, bo którekolwiek kupię, są niesłodkie i na dodatek jakoś dziwnie "zalatują" nawozem. Może były mocno pryskane?  Arbuz wiem, że nie polski, ale smaczny, niskokaloryczny i nawadniający likopenem. Poza tym  jem borówki, tak z 15 dkg dziennie.  A na obiad dziś miałam zupę rybną. Ugotowałam  esencjonalny wywar z młodej włoszczyzny, z kapustą , gdy warzywa były miękkie, dodałam płat morszczuka. Chwilka i zupa gotowa. Posypana pietruszką, podana ze wszystkimi warzywami i z grzanką ciepłą, pycha!. Na II danie zielona fasolka gotowana na parze, polana oliwą z ziołami, posypana nasionami chia. Wszystko. Smacznie, zdrowo i lekko. Na jutro planuje batata pieczonego z różnościami  i zupę krem ze szparagów. W niedzielę mamy zamiar wybrać się do Gdańska , bo tam fajna impreza wegańska, z żarełkiem, kosmetykami, wykładami i pokazami. Wstęp wolny, czyli tylko chęci potrzebne i mobilizacja. Dziś rano fajnie wietrzykiem owiewało nas  nad morzem. Chwilkę posiedzieliśmy na ławce w cieniu, zawsze przydaje się książka. A widok mieliśmy iście filmowy i historyczny. Filmowy, bo siedzieliśmy przy tarasie nadmorskim, który "grał" w filmie Żona dla Australijczyka" z Wiesławem Gołasem i Elżbietą Czyżewską, a historyczny, bo film z poprzedniego wieku, a taras przedwojenny. Rozmawiałam dziś z bratem, mieszka w Gdańsku, ale uznaje Gdynię za najpiękniejsze miasto w Polsce. To taki lokalny patriotyzm, takich uczuć jest z pewnością wiele w Polsce. :D

13 czerwca 2019 , Komentarze (6)

Od rana dzis grzmi, burzowo jest i deszczowo. Jeszcze o 7 było 26 stopni, teraz 19 i wreszcie można oddychać.Wczoraj poza  zakupami na hali warzywnej wyszliśmy dopiero po 20. Nadal było upalnie, chociaż słońce kończyło już swoją pracę. Na bulwarze tłumy, na plaży pełno młodzieży, ludzie kąpali się, spacerowali, siedzieli w kafejkach, obrazek jak z kurortu np.  w Hiszpanii. Weszliśmy na Kamienną Górę, aby popatrzeć na morze z wysoka. Pięknie oświetlona kosa Półwyspu , jakieś statki na redzie, zielono, parno, wakacyjnie. Wróciliśmy  zmęczeni upałem, a nadchodząca zmiana ciśnienia zwaliła mnie z nóg. Jeszcze tylko zrobiłam okład z rumianku na powiekę, bo jakiś jęczmień się przyplątał.  Dziś poszłam do okulisty , aby coś poradził. Przyjęła mnie u optyka starsza pani , na jej poradą robię okład z ciepłego jajka na twardo, oczywiście w skorupce i nie bezpośrednio na powiekę, tylko przez chusteczkę higieniczną. Poza tym sól fizjologiczna, krople, maść , wit. B Complex.  Po pierwszym okładzie sporo zeszło opuchlizny, co cieszy i napawa nadzieją, że będzie ok. To oczywiście skutek upału, osłabienia organizmu, bo naprawdę źle znoszę taka temperaturę. Waga drgnęła w dół, dziś  ugotowałam zupę rybną na jutro, tzw. uchę. Jest to po prostu  wywar warzywny  z gotowaną rybą. Pyszne, zdrowe i lekkie. Piszę  właściwie tylko o obiadach, bo na śniadanie jadam zamiennie, kaszę jaglaną, owsiankę, grzanki. Kolację zostawiam wrogowi, zgodnie z przysłowiem, a II śniadanie uzależnione jest od nastroju, pogody i apetytu. Zajadam się arbuzem, truskawki tylko raz trafiłam dobre. Dużo piję wody. Wczoraj dzwoniła do mnie znajoma z pracy, została nagle odwołana z funkcji dyrektora, miała nadzieję, że jej pomogę pod względem prawnym, tak mi się wydaje. Zapytała, czy jeszcze gdzieś pracuję, a gdy usłyszała, że nie i od 3 lat nie  wykonuję niczego  zawodowo, zostawiła sprawę. Ale chociaż wyżaliła się. Na szczęście znajoma jest w wieku emerytalnym, więc bólu nie ma, raczej o ambicje chodzi i sposób potraktowania. Rozumiem ją, cóż takie teraz czasy. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.