Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249113
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Dziś kolejny bigos, barszcz , gotowanie buraków, pieczenie pasztetu. Bałam się, bo trochę za dużo soli sypnęłam, ale dodałam jeszcze jedną bułkę namoczoną i wyszedł smaczny. Czeka mnie jeszcze pieczenie mięs. Postanowiłam w tym roku ograniczyć sklepowe wędliny do kiełbasy suchej. Będzie pasztet, karkówka pieczona i ta kiełbasa. Mnogość innych pyszności ogranicza spożycie  wyrobów niedomowych.Umówieni jesteśmy z bratem co kto przynosi do rodziców. W tym roku  staruszkowie obchodzą 67 rocznicę ślubu, w ten sam dzień, co my 41. Nie wiem, czy to sprawi im przyjemność , mamie chyba jest już wszystko jedno. Syn będzie w sobotę wieczorem, jego przyjazd zawsze jest dla nas ogromna radością. To oczekiwanie z jego strony na pyszne jedzenie i to, że oczekiwania zostały spełnione, fajne chwile. Rozmowy, plany, prezentowe zaskoczenia. A szczególnie lubię drugi dzień Bożego Narodzenia, gdy jesteśmy po wizytach, w domowym zaciszu każdy gdzieś przycupnie w swoim kąciku, ale blisko siebie, z podręcznym talerzykiem pyszności "na wszelki wypadek", z dobrą książką , przy sączącej się muzyce  nie drażniącej uszu. To właśnie w takie chwile wiem, że warto jest poświęcić czas na przygotowania .  Dziś kurier przyniósł zamówioną sukienkę , jest w czerwono- czarna kratkę, z ozdobnymi suwakami, z kieszeniami, kosztowała  bardzo mało. Jej kolory świąteczne bardzo mi odpowiadają, mężowi też się podobam w niej. Waga fajna, znów  w dół, nie podjadam między posiłkami i  nie jadam slodyczy przemysłowych. Rezultat widoczny:p.

18 grudnia 2018 , Komentarze (4)

z przedświątecznymi czynnościami. Z pakietu polisowego przyszedł pan hydraulik i wymienił reduktor ciśnienia. Kapało z bojlera bardzo. Trochę zakupów  ,a potem wizyta u fryzjera. Tam cała załoga, bo chętnych mnóstwo. W pewnej chwili weszła klientka , znana właścicielce, z prośbą o  ścięcie bo :" jestem w takiej depresji, ha,ha, że tylko, ha, ha nowa fryzura mi pomoże":D.  Rozśmieszyło to wszystkich w zakładzie, podobno kobitka już ćwiczyła ten numer nie raz.  Dziś gotuję mięso na pasztet , jutro  przekręcę przez maszynkę . Mam taką ruską, metalową, jest doskonała przez lata całe. Nadałam nowy blask kredensowi po teściowej. To mebel , który ma ok. 120 lat, inkrustowane drzwiczki, nadstawkę bufetu z kryształowymi szybkami.  Położyłam warstwę wosku, wypolerowałam. wygląda dostojnie i pięknie! Po wczorajszym dniu czuję się jak potłuczona. Rozmawiałam z bratem, prosiłam, aby zadzwonił we czwartek, może do tego czasu ochłonę. Oboje mamy wisielcze humory po każdej wizycie u rodziców. I nieprawdą jest, że  nasze wizyty zakłócają im spokój. Oni wyczekują tych wizyt,  tylko po pół godzinie mają już dosyć. Ach życie, dlaczego nie możesz być prostsze? 

17 grudnia 2018 , Komentarze (9)

Ojciec nie w humorze, marudził, że przyszliśmy za wcześnie, że gałązki do ustrojenia nie takie, że wpadamy do nich i zaczynamy się rządzić. Mąż mył kibel i łazienkę, ja zajęłam się kuchnią, obiadem i myciem zastawy na Wigilię. Narazie nie mam ochoty pojechać tam , nie mam ochoty na kolejne spotkanie. Mieliśmy razem zjeść obiad, taki dobry rosół tam ugotowałam. Wyszliśmy bez jedzenia, zostawiając wszystko , czując się jak intruzi. ;(. Dziś pogoda taka sobie, bo bez słońca, ale deczko cieplej. Rano zakupy, takie już z myślą o konkretnych potrawach. Jutro fryzjer, we czwartek dentysta, umówiłam także wizytę u endokrynologa, ale to w nowym roku. Syn zaczyna wigilijny maraton , przesyła zdjęcia z kolejnych spotkań przedświątecznych. A ja juz z utęsknieniem wypatruje jego przyjazdu. 

16 grudnia 2018 , Komentarze (5)

Ta piosenka Starszych Panów dziś oddaje klimat pogodowy. Pada, prószy, lekko zawiewa, i tak na zmianę. Nad morzem  silny wiatr i sztorm, fale całkiem wysokie, a wiatr ze wschodu. Maszerowaliśmy dzielnie mimo wiatru trochę uciążliwego. Ale to jeszcze nie czas na śniegowce. Po powrocie do domu kawa smakowała rewelacyjnie. Do tego kostka gorzkiej czekolady, dla magnezu, kilka daktyli suszonych, orzech brazylijski i troszkę rodzynek. To musi wystarczyć łasuchowi takiemu jak ja , a dodatkowo zdrowe to produkty.  Wczoraj piekłam ciasteczka maślane, wyszło sporo, zamknęłam w puszce i nie ma  zamiaru ich ruszać do Świat. Waga ok, nie mam się czym martwić. Obiad dziś wzbogacę olejem z pestek dyni, którego orzechowy smak i zapach świetnie będzie pasować do zupy krem z brokuła. Na II danie  kilka ziemniaków i brokuł na parze, do tego schab w pieczarkach, kiszona kapusta dla chętnych. Zrobiłam jeszcze ostatnią listę rzeczy niezbędnych, trzeba je przytachać z pobliskich sklepów. To buraki i inne potrzebne korzenie. A jutro jedziemy do rodziców, sprzątać, przygotować co nieco do niedzieli, powalczyć z mamą w sprawie kąpieli, udekorować kupione gałązki jedliny. Oj smutne to, bo kiedyś mieszkanie rodziców pachniało ciastem, choinką i czystością. Dziś to  tylko wspomnienia, a widok odchodzących powoli rodziców jest niewyobrażalny;(.

15 grudnia 2018 , Skomentuj

Na szczęście już po, ale nie lubię tych dolegliwości. Nie wychodziłam wczoraj z domu z rozsądku i z obawy, sporo zrobiłam  koniecznych rzeczy. Przede wszystkim uporządkowałam moją dokumentację medyczną, tak przy okazji potrzeb na dziś na rezonans. Ugotowałam gar bigosu, już raz się mroził na balkonie , dziś drugi raz i potem  do zamrażalnika. Próbowałam, wyszedł pyszny! Zrobiłam ponad 50 uszek ( dla naszej trójki wystarczy), zupę brokułową i schab duszony z pieczarkami na dziś na obiad. Dziś pada śnieg, ten mokry, nieciekawy. Mąż rano pojechał na cmentarz, zabrał stroik, który wczoraj przygotowała( a właśnie, jeszcze i to!). A ja po zakupy drobne , potem do pasmanterii , poszukać jakiejś aplikacji do naszycia  na czarną sukienkę. Znalazłam fajny złoty, cienki łańcuszek, ozdobię nim dół i rękawy. Po drodze kupiłam jeszcze nową bluzkę , to ma być kolejny prezent od męża. To tyle. Czwartkowy koncert w Sopocie wypadł bardzo dobrze. To był koncert inauguracyjny z tytułu powstania Sopockiego Towarzystwa Muzycznego, takie nawiązanie do tradycji przedwojennych. Orkiestra Wojciecha Rajskiego jak zawsze znakomita, a solista zaproszony , trębacz niemiecki Hofs, dzielnie jej towarzyszył. A  w repertuarze  m.in.Corelli, Donizetti, czyli to , co lubię.  W pracach domowych towarzysza mi natomiast przeboje świąteczne , i wcale nie mam ich dosyć.:D

14 grudnia 2018 , Komentarze (4)

bo dopadła mnie grypa żołądkowa. Biegam co chwilę i niespecjalnie się czuję. Pa!

13 grudnia 2018 , Komentarze (4)

produkty na święta. Dziś  dzień zakupowy, z samego rana pojechaliśmy, aby uniknąć tłoku.  Już mam wołowinę na zrazy ( zamroziłam), susz na kompot x2 ( jeden dla rodziców)  wafle do Pischingera, małą buteleczkę rumu do tegoż, orzechy włoskie do łuskania, słodycze  pakowane( zostały w garażu) itd, itd.  Udało się kupić zabawki dla dzieciaków, dla 4 letniej dziewczynki puzzle bajkowe, dla półroczniaka przytulanka.  U mnie śnieg zaczął padać, a na Wybrzeżu 13 grudnia to dzień  bardzo ważny. Pamiętam moment wprowadzenia stanu wojennego, też śnieg padał, syn miał pół roku, groźnie to wyglądało. Czołgi na ulicach, armatki wodne, milicja w uzbrojeniu bojowym, koksowniki dla żołnierzy.  Godzina policyjna, pusto w sklepach, a nocne kolejki do mięsnego były łaskawie dozwolone.  Tłumy lgnęły do kościołów, szkoda, że ten trend został przez kościół zaprzepaszczony w sposób ohydny.  Wieczorem jedziemy do Filharmonii Sopockiej , na koncert inauguracyjny. Ta aura śnieżna będzie robić piękną atmosferę.  Po wczorajszych "wyczynach" fizycznych nogi bolą, ale gdy usłyszę fajną muzykę , rwę się do tańca, zachęcając męża do aktywności tego rodzaju. Lekko się opiera, niestety. A waga? Cudna,  i oby tak się działo:).

12 grudnia 2018 , Komentarze (4)

Po śniadaniu wpadł mi pomysł na wizytę na basenie. Mąż zadowolony, poszliśmy. Fajna godzina, mało ludzi, tylko 2 kobiety w szatni, luzik.  Pływało się dobrze, ale brak kondycji dał znać o sobie, pływałam zatem raz żabką krytą, raz na plecach, dla relaksu odcinka szyjnego.  Było fajnie, wyszliśmy zadowoleni, II śniadanie smakowało bosko po takim wysiłku. I dodatkowo spacer  wyszedł. Dziś środa, więc i tańce latino, ostatnie zajęcia w tym roku. Było energetycznie: mambo, sala, samba, cha- cha, bachiata, jive. Taka próba przed sylwestrem. Wróciłam do domu z myślą, że jeszcze czeka mnie język angielski. I tu poległam, nie dałam rady pójść, oczy same się zamykały, nogi bolą.  Trudno,dałam ciała , przesadziłam z wysiłkiem. Dziś odebrałam fajna wiadomość, przyspieszono mi  rezonans z nfz , mam badanie umówione na sobotę, zamiast marca przyszłego roku.  Waga wróciła na swoje miejsce, teraz będę "odrabiać" stracony czas . Syn przysyła zdjęcia z Berlina, gdzie znów przebywa służbowo, zamówiłam pierniczki z ichniejszych straganów świątecznych . Dziś na obiad jajko sadzone, fasolka szparagowa , maślanka i ziemniaki z koperkiem. Trochę lata tej ponurej jesieni.

11 grudnia 2018 , Komentarze (5)

Wizyta u rodziców nie była rozkoszą. Zmiana pościeli u mamy, próba kąpieli bez powodzenia, nieciekawa rozmowa z ojcem na temat braku świadomości z jego strony o potrzebie pomocy. To takie ciężkie sytuacje, trzeba mieć dużo cierpliwości i empatii. Wracaliśmy w szczycie, prawie godzinę. A co poza tym?  Waga jednak odpuściła na moją korzyść. Mogę zatem uznać, że na dziś jest pokonana.  Pogoda wstrętna, pada, chłodno, ciemno. Z pomocą przychodzą  sztuczne światła , ale przede wszystkim świece. Wcale nie są tanie, ale nie żałuję ich światła w domu.  Prace domowe, układanie, znów porządki drobne, jakieś zakupy. To taki czas, że "prace ręczne" są najważniejsze.  Kupiłam dziś ciasto francuskie, chcę we czwartek zrobić łososia w cieście na szpinaku, a co! Zupa rodzicom smakowała, była sycąca , akurat na taką pogodę. Miasto moje kochane całe  już udekorowane, ładnie to wygląda. Jutro ostatnie zajęcia w fundacji, oczekuję tańców do świątecznej muzyki, a na angielskim podobno będą śpiewy. Słowo Dzban słowem roku w gwarze młodzieżowej. Pełno takich dzbanów  wśród rządzących, niestety.

10 grudnia 2018 , Komentarze (3)

Pora zacząć piec i dlatego dziś zrobiłam ciasteczka owsiane z jabłkami.  Przydają się jako przegryzka do herbaty, gdy już nic  świątecznego nie "wchodzi". Są mało słodkie , z cynamonem i smakują obłędnie.   W tygodniu muszę zabrać się za uszka, bo to jest trochę roboty. Poza tym ciasteczka maślane, jako prezent odwiedzinowy, ładnie zapakowane . Wczorajsze zdobienie mieszkania "wyszło" także na klatkę schodową, gdzie zimują moje kwiaty balkonowe  ciemnozielone. Mąż wplótł w ich liście małe lampki  i teraz dzieciaki mają frajdę zapalając, gdy przechodzą. Na listkach zawsze ktoś coś powiesi od siebie świątecznego i taka to przyjemna zabawa. Pogoda różna, raczej chłodno, ale i na ładne słońce trafiliśmy. Przejrzystość powietrza niesamowita, hen na horyzoncie widać ciemne punkciki statków.  Przeszliśmy  prawie 6km i prawie 10.000 kroków. Po drodze weszliśmy na kawę , do specjalistycznego sklepu z kawa brazylijska, birmańska , ręcznie zbieraną. Nie mam fioła na punkcie kawy, ale zaczęło dosyć padać i tam przeczekaliśmy. Espresso to faktycznie kop niesamowity, nie powtórzę, wole kawę łagodniejszą.  Waga zastanawia się, ruszyć , czy stać w miejscu.Dam jej szansę wyboru!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.