wiem, wiem, kretyński tytuł, bo sugerujący, że będzie dużo zdjęć porównawczych i/lub zdjęć odchudzonego ciała
ALE NIE
bo rzeczywiście chudnę, jakiś chudnięciowy proppeler mi się włączył i każdego dnia widzę spadek
dzisiaj na wadze CUDOWNY widok
stabilne
57,9drugi raz od początku roku widzę na wadze stabilne poniżej 58 kilo !!!
oczywiście - roweruję, w poniedziałek 21, wczoraj 43, jeszcze nie wiem, co i czy dzisiaj, bo dopiero-co przestało padać
a teraz obiecane zdjęcia
z ostatnich 10 dni
nie - nie mnie !
wody, Staśka, ulic, mojego miasta
... a że miasto żyje Euro, no to...
... a że ja mieszkam 700 metrów od stadionu, no to...
acz fotki niekoniecznie piłkarskie są
ostatni łiekend przed Euro
Tańczące Fontanny na Podzamczu opowiadały historię miasta i biegały w nich olbrzymie laserowe sylwetki piłkarzy i jakby w tej fontannie biegały, piłkę kopały, skakały, wywracały sie do wody, laserowe rozbryzgi od kopniaków prawie spadały na ludzi
niestety, nie wyszły mi fotki z laserowymi srebrzystymi piłkarzami, więc tylko daję Zamek Królewski na wodnej kurtynie
przez Wisłę pływają 3 promy, 12 osób i 12 rowerów zabierają, za free
z tego 2 promy na dwa krańce Saskiej Kępy
tu widać prom na plażę Stadion, plaża dowieziona i rozsypana z miesiąc temu, już obrosła parasolami i małą gastronomią
dzień meczu Polska : Grecja
(psiakostka, cały czas miałam rozterkę, komu kibicować...)
zamknięte ulice, wyłączenia ruchu - więc co sobie miałam żałować?
wskoczyłam na rower, Aleja Waszyngtona pusta od horyzontu po horyzont
pohasałyśmy sobie, ja i moja Pomarańczowa Błyskawica, pobrykałyśmy !!
a to przedmeczowe chwile, pomiędzy deszczem a ulewą
Rondo Waszyngtona
przed głównym wejściem na stadion
sobota pomeczowa, wycieczka rowerowa ze Staśkiem
wokoło stadionu i błoniami koło ślicznie odnowionego dworca PKP Stadion
muszlowate przejście do stacji metra (w budowie)
... co by złego nie mówić o latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, to pozostawiły po sobie perełki architektoniczne, zwłaszcza w architekturze użytkowej, publicznej
kaskada w Parku SKaryszewskim
wcale nie trzeba jechać w góry, by się górską wodą zachwycić
poniedziałkowe popołudnie
Tańczące Fontanny za dnia
kamienne lwy przed pałacem prezydenckim przybrane w narodowe barwy szaliczkowe
i sam książę Pepi też już gotowy na jutrzejszy narodowy bój, wyciągniętym mieczem wskazuje kierunek natarcia
... swoją drogą - to kto tam wlazł i mu kotylion przyczepił i na dłoni biało-czerwony chwościk zawiesił??? służba pałacowa? prezydenccy komandosi?
wtorek, dzień meczu My : Oni, pełna mobilizacja służb porzadkowych
policyjne konie mają wypasione okulary i ciężkie (stalowe?) nagolenniki na przednich nogach . . . jak przykopią, to!
acha, żeby nie było! na brązowym koniu siedzi baba, blondynka, z głosem jak piec
swora psów, ten trzeci od lewej okropnie się denerwował na mój rower, szczekał na mnie i szczekał
na Sokolej zgrupowanie sprzętu ratowniczego
a w centrum czarne kordony w gotowości i wóz z wodną armatką
i bardzo dobrze, że byli! przydali się!
wracałam Poniatowskim
specjalnie!
mimo, że nie lubię jeździć w tłumie
ale chciałam coś sprawdzić - szli kibice Nasi i szli Oni, wśród jednych i drugich byli ryczący pełną piersią, były bojowe okrzyki, były pieśni bojowe wywrzaskiwane przez grupy
i NIE BYŁO ani grama agresji
Nasi uprzejmie przeczekiwali występy Onych, Oni w rewanżu również
nikt nikomu nie wygrażał, nikt nikomu do gardeł nie skakał, nikt nawet kurwami nie rzucał
po prostu - szli ludzie na mecz
ps.
a jak Błaszczykowski strzelił to oczywiście wrzeszczałam i biłam brawo do obrzęku dłoni