Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1819945
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2012 , Komentarze (14)

szybko, myk, napiszę i zaraz spadam, nie ma mnie
więc się tylko pochwalę
waga chwilowa, w sensie że dzisiejsza - 58,9
od czterech dni poniżejpaskowo



.... choć z drugiej strony....
gdyby mi ktoś w zeszłym maju powiedział, że cieszyć się będę z zamiany 59 na 58 - to bym wyśmiała
bo w zeszłym maju to ja ważyłam 56 z ogonkami i ogonami, 5 dni było z 57 z malusieńkim okonkiem

I KOMU TO PRZESZKADZAŁO !??

13 maja 2012 , Komentarze (16)

późno się obudziłam
długo leżałam, nie mogąc pojąć zjawiska
NIC mnie nie boli !!
odetchnęłam świadomie raz i drugi - i NIC
nabrałam powietrza aż do granicy pojemności płuc, powachlowałam przeponą i wciąż NIC
cudowne uczucie !!!


jeszcze późniejszym porankiem wylazłam na wagę
??? !!!! ????
mignęło PIĘĆDZIESIĄT SIEDEM Z OGROMNYM OGONEM
mignęło tylko
ustabilizowało na 58,5
najniższa waga od połowy lutego


i jak tu się nie cieszyć ?
jak nie mieć paszczy bananowej ?

12 maja 2012 , Komentarze (12)

1.

Ktoś kiedyś dowodził, że przerasowane psy z miasta nie mają instynktu. Nieprawda!

Gruby siwy jamnik zawzięcie próbował się wytarzać w zasuszonej padlinie  przejechanego jeża na skraju osiedlowej uliczki. Odchodził i znowu wracał, i znowu się wkręcał w truchło.

 

2.

Wieczorem wybrałam się na rower. Nie sama, nie! Pod opieką. Po płaskim. I tempo miało być jednostajne. Było, owszem. Ale wcale nie wolne. Ja narzucałam.

Na początku czułam, jak z każdym obrotem pedałów zostaje za mną ból ostatnich dni. Oddychałam pełną piersią i z radości jechałam bez trzymanki. W drodze powrotnej niestety 2 razy mnie dopadło bolenie i bezdech, ale krótko i łagodnie. Tylko raz musiałam zejść z roweru.

Dobrze, że się wybrałam pod opieką.

 

3.

Saska Kępa pachnie i wygląda dokładnie tak jak powinna. Jak kiedyś Osiecka napisała, jak Marylka wyśpiewała.

Wszędzie piramidkowe kaskady kwitnących kasztanów. Wszędzie oszałamiający bzowy zapach. Nawet na Francuskiej, gdzie z reguły czuć wyziewy z Efezu, tego najlepszego stolicznego kebaba. Zielono i soczyście.

Dzielnica żyła do późnej nocy. Knajpki otwarte do późna, dzieci na rowerkach.

 

4.

Cudny wczorajszy wieczór! Oszałamiająco ciepły. Oboje nosiliśmy ciuchy cykladzkie. Moje ostrogowe pięty dały się namówić na niewielki spacer.

Pachniał bez. Latały płonące lampiony. Z plaż wiślanych i z miasta_Cypel  dolatywały dźwięki całonocnych imprez. Pan i Władca miał takie miękkie dłonie.

 

5.

O 4:30 obudziły mnie kuchenne łomoty. Potomstwo wróciło. Jak to jest? Wyszli gdzie indziej i kiedy indziej, a wracają razem. No, trzeźwi to oni nie wrócili. Jakieś krzesło kuchenne łomotnęło. Przysnęłam. Za moment 5 końcowych dźwięków mikrofali. I znowu 5 brzęczyków. Znowu. Upuszczona łyżka brzęczy na kafelkach.

Się podniosłam. Z warkotem wchodzę do kuchni. I mi warkot w gardle zamiera. Jedzą właśnie trzeci talerz pomidorowej. Razem. Z jednego talerz. Jedną łyżką.

- a bo nie chcieliśmy, żebyś miała dużo do zmywania. . .

 

6.

Późnym porankiem wchodzę do kuchni. Posprzątane. Pachnie bez.

One przedświtowo wyszły i narwały dla mnie bzu !!

(Mam tylko nadzieje, że nie kradły komuś obcemu, a tylko z tych krzaków, co je z sąsiadem Darkiem na bezpańskiej ziemi sadziliśmy. Tak, to ten sam sąsiad, z którym zimą razem odśnieżamy społecznie)

 

7.

Waga drugi dzień z rzędu odrobinkę poniżejpaskowa.

11 maja 2012 , Komentarze (9)

podczas mojej nieobecności zdechła mi rzeżucha
z suchości zdechła
nie podlewali !
a taką mam na smak rzeżuchowy ochotę !
zanim nowa wyrośnie, to ...

ach, koperek młody mam i bazylię bogatoliściową, może z głodu nie umrę

dziś MUSIAŁAM wejść schodami na trzecie piętro
weszłam
ale nogi mi się trzęsły potem okropnie
słaba jestem jak meszka

waga poniżejpaskowa,
niewiele, ale poniżej



wciąż jestem zmęczona
kretyński ból czasami całkiem zanika, a ja natychmiast o nim zapominam
do momentu gry nawraca
na szczęście za każdym razem o pól łyżeczki jest mniejszy i mniejszy

10 maja 2012 , Komentarze (17)

jestem już w domu
słaba jak myszka
nie ma już tego wszechzatykającego bólu
jest tylko taki, co przeszkadza oddychać... czasami . . . nocą budzi, ale potem pozwala zasnąć

i, ku%$&), nie mi nie jest, nic nie znaleźli

jem mało, bo nie mam siły
na osobistym rowerze jeździ córczę


nie mam siły walczyć z eNeFZetem

9 maja 2012 , Komentarze (55)

pisze z kom    nocą  wylądowałam w szpitalu   ból zamostkowy,od piersi do dołu żołądka, mdłości, hiperwentylacja, ten ból okropny             wszystkie badania pokazują że nie ma zdrowśzej osoby, więc czemu boli?         serce jak dzwon, ekg pęrfect, rtg płuc i serca wzorcowe. siniaki rowerowe wzbvdziły zgroze podziw i rtg żeber, czy aby całe                  nosz nic mi nie jest tylko boli! 0      jąk mija działanie zastrzyku lub procha to boli aź dech zatyka 

8 maja 2012 , Komentarze (9)

waga - malejąca, ciut ponadpaskowa

wygląd - przyzwoity
mam wcięta talię, mam śliczne biodra w nowych dżinach, mam sterczący biust w odpowiednim biustonoszu
owszem, zmarszczki też mam, ale to są moje medale i ordery, bo przeżyłam i bo mi się należą

sport - null
bo - patrz poniżej


zdrowie - do dooopy
lewą ręką nie odkręcę zakrętki na kartonie ani butelce
zbiłam dwie szklanki przy zmywaniu, lewą ręką je zgubiłam
włosy myje tylko dłonią prawą
próbowałam "na sucho" lewym kciukiem zadźwięczyć rowerowy dzwonek i zmienić bieg przedniej przerzutki, nic z tego!
więc na rower, nawet na marne 21 km nie wyszłam
miała racje szpitalna doktórka, która na zwichnięcie stawu jednego i wybicie stawu drugiego zaleciła KILKUdniowe unieruchomienie

późnym rankiem odezwała mi się wniebogłosy lewa ostroga, teraz stopa ma prawie 40 stopni gorączki i napierdala ile wlezie (uczciwszy wrażliwe uszy oczywiście)
się znieczulam od kilku godzin


sex - nieobecny, niestety
mam drobne babskie takie-tam
a majowe hormony zaraz mi dach rozniosą, bo buzują i buzują i jeszcze 2 doby ujścia nie znajdą
faceci się za mną oglądają na ulicy a osobisty mężczyzna dłonie ma niecierpliwe





acha, zaraz wychodzę na Stanisława
imieniny Taty
impreza na słodko

7 maja 2012 , Komentarze (15)

Waga PO-majówkowa absolutnie nieakceptowana. Dobija sześćdziesięciu.

Ponadto oboje mamy obudzony właśnie syndrom Gotującej Matki-Polki i obojgu nam pyszności wychodzą. Potomstwo zajada, czemu nie. Ale my też.

 

Zdjęcie pierwsze, PO-majówkowe

Nie, nie mam siebie w postaci różowej ani niebieskiej barbie.

To tylko liście deszczowe.



 

Wycieczka PO-wypadkowa

Tak, w sobotę miałam rowerowe BUM!, PO 5 km było BUM! czołówka rowerowa.. .. ..
ale tak strasznie chciałam jechać w słońcu, że pojechałam dalej, zrobiłam 40 km z ogonkiem, byłam na samolotowej drodze podejścia do lądowania, jest nowa górka , troszkę z boku pasa podejścia


ale jest wyższa, można skakać bliżej brzuchów samolotowych


wróciłam POstłuczkowa, ale adrenalina mi zmąciła w głowie, prawie nie czułam bólu -i ponieważ wcześniej obiecałam Panu i Władcy, że z nim przejadę jego codzienne rowerowe minimum, no to pojechałam, ostro ciśnięte ponad 21 km, adrenalina opadła, wracałam na ostatnich nogach

noc obolała


bilans czołówki : chyba wybity lewy kciuk, nawet dzwonka nie mogę zasprężynować, na obu kciukach siniaki i paznokcie złamane, pod paznokciem krwiaczek, otarty prawy łokieć i dziurka  głęboka w prawej dłoni, wieeeelki siniak na prawym udzie, i niestety zdarta skóra z prawie całej łydki, prawej, jeszcze jakiś minisiniaczek na kolanie i guz niewielki na głowie, ta łydka najgorsza, wciąż się sączy

jakby kto się pytał, po czołówce i po urazie przejechałam jeszcze prawie 62 kilometówr, więc albo jestem nienormalna albo kocham rowerowanie bardziej niż siebie

 

palec POszpitalny

rano się obudziłam ze spuchniętym i obolałym palcem

ślicznie wyglądało, nie mieścił się w skórze, cudny, gładziutki, całkowicie zniknęły z niego zmarszczki


PO 3 godzinach w wojskowym szpitalu na Szaserów wystawiono diagnozę:

górny staw kciuka skręcony, środkowy staw kciuka wybity, intensywne zaczerwienienia wokół stawów, kciuk spuchnięty, ograniczenia ruchomości spowodowane obrzękiem
leczenie: stosować unieruchomienie w pozycji górnej, okłady z zimna i żelu przeciwbólowego, zalecane kilka dni oszczędnego używania.

 

 

 

Może to i dobrze.

Marazm mnie ogarnął. Niechciejstwo.

Dwie noce niespanie. Siniaki bolą przy zmianie boków. Koszmary wybudzają co 2 godziny, a potem od pierwszego ptasiego wrzasku to sen w ogóle odbiega.

Aura zaokienna całkowicie odpowiada moim nastrojom, około 10 stopni i albo pada, albo leje, albo podsycha między opadami.

Więc nawet rower odgórnie uniemożliwiony i mnie nie wścieka unieruchomiona dłoń.

Zrobiłam przebierkę książek. 3 kilo do pobliskiej biblioteki synalek zaniesie. Jedno kilo do surowców wtórnych, do makulatury, w tym mała jednotomowa encyklopedia PWN z 91 roku. Informacje się starzeją.


pisać na klawiaturze mogę bez lewego kciuka

 

 

5 maja 2012 , Komentarze (31)

Spoooooko, nie będzie wulgarnie o czynnościach sexualnych.

 

Byłam jak laleczka barbi, niezamierzenie. Bo się ubrałam na wyjazdową majówkę w ciuchy, co je mam na Cyklady. Różowa miniówa, różowe klapki, oczojebna różowiasta wycięta koszulka i wystające spod niej karminowe ramiączka stanika. Odruchowo makijaż pendant i do różowej siatki wsadzona niebieska torebka, bo mi się przepakowywać nie chciało i czasu nie stykło. A na okrzyk, że na ganek majówkowy wchodzi barbi, oburzona odpowiedziałam, że nieprawda, bo mam okulary (ops, mam przecież przeciwsłoneczne różowe szkła) i że biust już nie taki szpiczasty. Na to dostałam odpowiedź, że nawet powiewający koński ogon mam związany gumką różową ze srebrnym. Tego to już nie wiedziałam, to było odruchowe.

 

Gospodarze, 6 gości dorosłych i kilkoro doroślejącej młodzieży. Jeden z tej młodzieży był szalenie oczołapny, w takim specjalnym typie, za którym głowę traciłam w nastoletnich czasach. Facet córki gospodarzy. Więc oczywiście oczy syciłam estetycznie. I jakoś tak grawitowałam, by się bezczelnie wygapiać.

I razem dmuchaliśmy. Nie się! W grilla. Razem, potężnymi dmuchami. Bo się dmuchawa grillowa zepsuła, a powietrze stało. Tak się rolą przejęłam, że potem, przy drugim rozpalaniu, pocałowałam. . . hehe, grilla. Brodą. Się oparzyłam i mam teraz na niej długie ciemne i swędzące oparzenie.

 

A wieczorem, gdy mgły opadły i temperatura też opadła, w zimnicowe okolice 22 stopni, się przebrałam. Na luźno, do ogniska, do gitary i śpiewów. Też jakoś odruchowo te ciuchy przygotowałam. Bialogranatowe skarpetki, błękitne spodnie, bluzka długorękawna w bieli, niebieskości i srebrze, z kleksami czerni. Jasnogranatowy polar i oczywiście, teraz już pilnowałam, jasnoniebieska grubaśna frotka do końskiego ogonka. Tym razem barbi niebieska.

 

I przy ognisku rąbałam. Nie się. Rąbałam siekierą kolejne kawałki masztu sosnowego. A na facetów zbliżających się do siekiery - warczałam. Naprawdę! Ze 2 lata nie używałam siekiery!


A potem Polak z duszą Peruwiańczyka i Dolores, jego peruwiańska żona, oni śpiewali tylko dla mnie. Nie gram na gitarze od ponad ćwierćwiecza, ale palce mi się same w akordy układały. I te melodie, szarpiące gdzieś moją muzyczną i estetyczną pamięć. I oni, tak cudownie zgrani w duetach, jakby sobie muzyką życie opowiadali. Zresztą, cóż dziwnego, jako młodzi ludzie przez 5 lat grali w zespołach andyjskich na warszawskiej starówce.

Tak mnie ta muzyka rozszalała, żem ściągnęła gumkę z włosów, machałam nimi, ciałem wyginałam. A potem usiadłam tyłem do ognia, a twarzą do nich i słuchałam. I, wstydząc się, ćwierćwiecza palenia i zniszczenia własnego głosu, podśpiewywałam. Wokalizę spróbowałam tylko raz wykonać. Potem już tylko słuchałam. W zachwycie.

 

A potem się od ogniska oddaliłam, poczuwszy, że za duże szumy mam. Po schodach na pięterko 2 razy biegałam, bagaże wnosząc. A potem mnie zmogło, zwinęłam się w siedzący kłębuszek na przedostatnim stopniu, przytuliłam plecy do boazeryjnego drzewa i błogo zasnęłam.

 

Następny dzień dobry od rana. Wstałam, o dziwo z łóżka. Jakąś dobra dusza dopomogła moim zwłokom.

Ptaki śpiewają. Na ganku z ziołową herbatką usiadłam. Patrzyłam na psy i na ptaki i odpoczywałam. Chodzić nie mogłam, wczoraj musiałam jakoś niestarannie stąpnąć i uraziłam obydwie ostrogi. A potem wyjęłam mojego stareńkiego laptopa i pisałam. Pisałam cały dzień, z przerwami na rozmowy, na posiłki, na piosenki, na opowiadanie dowcipów, na herbatki, na kolejne drinki, na kompot z jabłek i świeżego rabarbaru. Z przerwą na wspaniałą burzę, ścianę deszczu i niebo mruczące i ryczące grzmotami.

Zabagniony text, czekający ponad 10 dni, sam mi spływał z palców na klawisze. I te śpiewające ptaki. Do godziny wyjazdu, do 18, miałam prawie gotowe 30 stron textu.

 

 

 

W sobotę rano się NIE WAŻYŁAM.

Bo się nie odważyłam


Synalek i córczę są od sobotniego świtu w domu. Cały dzień spały..

1 maja 2012 , Komentarze (8)

moja waga nie lubi moich pysznych lodów, nawet pomimo mojego supermocnego rowerowania

nic to - przetrzymam wredotę



jestem opalona
rowerowo
mam białe skarpetki i brązowe łydki
mam brązowe uda i białe biodra i górę ud
mam brazowo-czerwone ramiona i takiż sam dekolt oraz białe paski od ramiączek koszulki
mam brązowa twarz i śliczne rumieńce oraz białe czoło od opaski

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.