Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 252731
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2018 , Komentarze (1)

15..675 kroków. Gdy zobaczyłam , nie chciałam wierzyć. Tyle dziś zrobiłam moimi stopami, SZUKAJĄC Z MĘŻEM DRESU.!!!!! Dla niego, nie dla mnie broń Boże. Wyjechaliśmy z domu tuż po 10, od lekarza wyszliśmy tuż po 11 ( na szczęście wszystko ok.), i pojechaliśmy do centrum handlowego, przy którym jest także Decathlon. Najpierw zakupy spożywcze i chemiczne. Zeszło migiem, bo miałam rozpiskę . Potem chwilka przerwy na kawę i w drogę  załogo ! Nie, nie , nie , nic bardziej mylnego, że kilkanaście sklepów wystarczy, dodatkowo sklep sportowy  też. To nie z moim mężem. Wybrzydza, marudzi, wybiera, przymierza, coś tam się podoba, ale cholera jasna, nie kupi, idziemy dalej, " najwyżej wrócimy".  W tzw. międzyczasie zdążyłam kupić dla siebie  rękawiczki, szal i spódnicę , nawet ja przymierzyłam  i  oczami wyobraźni już nakładałam ją a to z taką bluzką, a to z innym sweterkiem. A chłopina w polu!  Bo kolor nie ten, bo  spodnie nie tak leżą, a poza tym "tu nic ciekawego nie ma dla mnie" Opuściliśmy jedno centrum, pojechaliśmy do drugiego. No popatrz narodzie, to samo!  Nic dla faceta nie ma! Uwzięli się i tyle! Granat za bardzo granatowy, szary nie ten odcień. czarny za smutny, ta bluza przez głowę , to nie lubię, " no co Ty, to za drogo", "w tych spodniach wyglądam jak w kalesonach". Tak miałam do 16:30 . Wróciliśmy do domu z niczym, przepraszam, z zakupami moimi i dla domu.  Żadna, powtarzam, żadna kobieta nie straciłaby bezproduktywnie tyle czasu. I kto tu powinien cierpieć na zakupach? Najciekawsze w tym jest to, że pogardzane przez męża ubrania noszone przez innego faceta wywołują zachwyt u mojego!  To żart jakiś?  Błagam, dajcie mi cierpliwość.!!!!!!

7 stycznia 2018 , Skomentuj

Dziś powoli zaczęliśmy pakować ozdoby świąteczne. Trochę żal, ale tak wypada w związku z naszym wyjazdem. Obiecaliśmy sobie natomiast, że w tym roku , począwszy od 6 grudnia, będziemy co kilka dni dodawać jakąś ozdobę, aby nacieszyć się dłużej. Wczoraj oglądałam film na Ale kino+  o problemie narkotykowym w USA, o walce z mafią. Od razu pomyślałam o nieżyjącym , znanym mi narkomanie, o jego rodzicach zrozpaczonych, gdy chłopak staczał się coraz  niżej. Facet wyszedł z tego zniszczony i przegrany, z rozpaczą w oczach, że tyle stracił. Nałóg i tak zabrał go w inny sposób. Może dlatego znów miałam bezsenna noc ? ;( Dziś pierwsza niedziela nowego roku, słońce jak na zamówienie, mąż chce już wyjść, chociaż nadal  kaszle i ma katar. Być może lekki mrozik  "przewietrzy " mu  rury oddechowe, zadbam tylko o ciepłe ubranko. Patrzę na moje poisencje i  z żalem będę musiała je niedługo wyrzucić, bo liście opadają im  zbiorowo. Kiedyś nie lubiłam tych kwiatów, wydawały mi się zbyt wyraziste . Teraz lubię ich świąteczny image.  Waga ok, ale bez oszałamiającej radości. Musze się pilnować i tyle, unikać słodyczy, ciasteczek zgubnych, czekoladek tuczących niepotrzebnie. Ruchu mam dosyć , ale czekam już na pierwsze ciepłe dni wiosenne, gdy ruszymy z rowerami. Mam taką zasypiankę podczas ciężkich nocy , gdy "widzę" nasza trasę przez drogi leśne, nadjeziorne, z chwilka odpoczynku na łące, z radością  na twarzy podczas zjazdy z górki!:D  A na planowany wyjazd zabieramy kijki , będzie gdzie chodzić przecież.

6 stycznia 2018 , Skomentuj

Święto Trzech Króli zawsze kojarzyło mi się z dostojeństwem, szatami kolorowymi jak w baśniach, z mirrą i kadzidłem. Podobają mi się czasy, gdy ulicami przechodzi orszak , gdy ludzie noszą korony na głowach. Dziś spędzę je w domu z powodu  samopoczucia. Nie mojego , ale mężowi nie pozwolę jeszcze wyjść, niech  "dopełni" te chwile pocenia się, wyrzucania z siebie choróbska. Święto, a zatem i posiłek świąteczny. Jeszcze mam gęś  pieczoną ,z Bożego Narodzenia, zamrożoną rozsądnie. Gotuję już zupę krem z brokuła, podam ją z pasztecikiem z pieczarkami. Gęś będzie z kapustą czerwoną, nazywaną także modrą, i z kopytkami.  Noc bezsenna, bez powodu. Wstałam o 3:30, podgrzałam mleko, dodałam miodu, poczytałam do 5 i wróciłam do łóżka. Zmarzłam, a zatem sen przyszedł szybko. Miałam nadzieję, że pośpię do 9 i tak się stało. Nic mnie jednak nie goni, nikt nie oczekuje mojej pomocy, a zatem raz można. Skończyłam książkę , będę chciała pożyczyć inne pozycje tego autora. Zapowiada się przyjemny dzień przy kolejnej lekturze, dobrej herbacie lub kawie z kawiarki, kawałku sernika i  kolorowych światełkach choinkowych. W poniedziałek  pozbawiamy drzewko ozdób, wracamy do codzienności. Dobrze się składa, bo 10 stycznia odpowiednie służby zabierają choinki, a my i tak wyjeżdżamy . Już powoli zaczynam się pakować, bo w przyszłym tygodniu mamy deczko zajęć. Wizyta u lekarza, dwa razy do rodziców, większe zakupy spożywcze, wizyta w banku, zajęcia na UTW.  Będzie się czym zajmować. 

5 stycznia 2018 , Komentarze (2)

 Mąż nadal niedomaga, ale wydaje mi się, że powoli wychodzi na prostą. Zakupy tachałam dziś ja, a było tego trochę, bo jutro zamknięty świat sklepowy. Zrobiłam dwa rzuty zakupowe, przy drugim poszłam jeszcze na spacer, bo już mnie nosiło bez  widoku Bałtyku. Po drodze zaszłam do Fundacji z UTW i zapytałam o zmianę godzin angielskiego. Okazało się, że to błąd w wydruku , na moje szczęście. Niestety deszcz dziś pada , pogoda taka bardziej marcowa . Wstąpiłam następnie do banku , innego od mojego, aby zapytać o  możliwości podwyższenia posiadanych zasobów. Pan przyjmujący ucieszył się niezmiernie, gdy wymieniłam sumę, jaką chciałabym umieścić na lokacie, dał kilka propozycji, uzgodniliśmy wspólnie co byłoby najlepsze. Cóż, w moim banku będzie lekkie zdziwienie, ale to nie ja mam za zadanie zatrzymywać klienta, to ich praca.  Aktualnie czytam książkę Gianrico Carofiglio pt. Zasada równowagi. Utożsamiam się absolutnie ze stosunkiem głównego bohatera do pracy. Jego przemyślenia  i wypowiedzi,  to wszystko znane mi i pokrewne.  Dlatego jestem na emeryturze i jest mi tu  tak dobrze. A nazwisko autora  w tłumaczeniu wprost  znaczy drogi syn. Fajne.  Dziś na obiad pstrąg pieczony  w papierze, z dużą porcją tymianku, bazylii i rozmarynu. Do tego kasza bulgur  z warzywami ( ja) lub ziemniaki i brokuł na parze ( mąż). Rozpieszczamy się !

4 stycznia 2018 , Skomentuj

Mąż chory, już wieczorem sygnalizował złe samopoczucie. Dziś pojawiła się gorączka i dreszcze. Akcja apteka przyniosła  rezultat, bo jest lepiej, ale trzymam gagatka  w domu. A to wszystko skutek chodzenia bez skarpet po domu, gdzie wcale nie jest ciepło, nawet na zewnątrz bohater wychodził bez . Jako opiekuńcza żona karmię dziś, gotuję , podaję, aplikuje i otulam. Ale co tu mówić , gdy pogoda taka jak widać. Wczoraj w Gdyni wiało zimnym wiatrem i lało, dziś tylko pada, wieje mniej, a o zimie można pomarzyć. Wówczas czas chorób nastaje. W aptece nie byłam jedyną osobą zainteresowaną czymś na przeziębienie. Dobrze się składa, że w poniedziałek mamy wizytę u lekarza rodzinnego, bo chcę otrzymać skierowanie na badania  ogólne, a przy okazji może zaaplikuje coś na podniesienie odporności. Dzwoniłam do rodziców  z informacją, że nie przyjedziemy do czasu powrotu do zdrowia. Ich kruchość mogłaby być narażona na złapanie wirusa, a w tym wieku to niebezpieczne. Sypią mi się zajęcia  na UWT. coraz więcej zmian w terminach zajęć, nakładają się terminy, nie wiem z czego zrezygnować. Niektóre trenerki z zajęć ruchowych rezygnują z prowadzenia, inne odwołują zajęcia z powodów rodzinnych. Wczoraj byłam na angielskim, fajne te zajęcia, ciekawie prowadzone i dużo mogę się nauczyć, a właściwie przypomnieć. Tu jestem zdecydowana zostać. O reszcie pomyśle później. 

3 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Jak zawsze, a obiecałam sobie, że nie. Oglądałam wczoraj film do 23 i potem sen mam z głowy. Pudło nie stoi w sypialni, ale i tak  działa to na mnie negatywnie. W nocy myślałam o wielu sprawach, m.in. o opinii na temat  ośrodka, w którym zamówiłam pobyt. Jakiś facet na Tripadvisor napisał o koszmarze przebywania  razem z niepełnosprawnymi  korzystającymi z dofinansowania z NFZ, o snujących się "staruchach". Jakie to pozbawione empatii!!. Przecież ty też kiedyś będziesz stary człowieku!  A teraz druga strona : artykuł w Wysokich Obcasach o zupie gotowanej przez wolontariuszy i zjadanej w Krakowie razem z, ogólnie mówiąc, wykluczonymi. Ile trzeba mieć w sobie dobra, aby umieć dzielić się z osobą bezdomną, nie zawsze pachnącą, często pod wpływem. Nie mam sama odwagi, aby zająć się czymś takim, ale bardzo chciałabym.  I zdaję sobie sprawę, że pierwsze podejście do sprawy nie zawsze będzie sukcesem.  Takie myśli mnie w nocy atakowały. A rano, po śniadaniu wyjście nad morze, chłodny wiatr , silny i nieprzyjemnie wdzierający się pod ubranie.  Po drodze zaszłam do apteki, mój katar jak zawsze rozwinął się pięknie, mam opryszczkę i końca nie widać. Teraz w aptekach pracują  bardzo  życzliwi farmaceuci, dostałam zupełnie inne krople do nosa, inną niż zwykle maść . Oby były skuteczne.  Nie chciałabym wyjeżdżać  niezbyt zdrowa.  Dziś będę miała troche gotowania, zrobiłam  większe zakupy, aby na wolne dni mieć z głowy. 

2 stycznia 2018 , Skomentuj

Zamiast dużych prezentów  gwiazdkowych postanowiliśmy z mężem wykupić jakiś pobyt sanatoryjny. Udało się, pojedziemy aż do Kamienia Pomorskiego, jeszcze w styczniu i na dodatek z 15% rabatem od ceny. Wychodzi taniej niż na Grouponie, a warunki luksusowe. Będziemy zatem przez 7 dni wypoczywać, masować ciało, kąpać je w basenie solankowym, poddawać różnym przyjemnym torturom.  Początkowo mieliśmy zamiar pojechać gdzieś w maju, ale przecież mamy działkę nad jeziorem, a maj to najlepszy miesiąc na pracę w ogrodzie.  Wybór zatem, przy proponowanej cenie, był oczywisty. Bardzo się ciesze i już myślę o pakowaniu. Nowy rok zaczął się normalnie, bez istotnych czy zaskakujących zmian. Odwiedziliśmy rodziców, którzy nawet nieźle wypadli, dziś i wczoraj byliśmy nad morzem.   Pogoda taka sobie, ani ciepło, ani zimno. W środę zaczynam już zajęcia na UTW, pierwsze to latino solo i angielski. A dziś mamy kolędę, a zatem idę się przygotować.

30 grudnia 2017 , Komentarze (1)

Noc zimna, rano 1 stopień, w sypialni tylko 10.  Spałam znakomicie, jak zawsze w takiej temperaturze. Kawę  po śniadaniu ( w trakcie jedzenia nie popijam) wypiłam w łóżku, czytając jedną z pożyczonych książek. Potem nastawiłam pranie, zapakowałam jedzenie dla rodziców i pojechaliśmy.  Byli oboje, wypiliśmy kawę, zjedliśmy po kawałku ciasta, chwilka rozmowy, jakieś niezbędne czynności , życzenia ,i wypad . Bo jeszcze po zakupy spożywcze, apteka, przy okazji kupiłam b.ładną bluzkę koronkową , granatową, za 39zł. Na wyprzedaży  w jednym ze sklepów pościel bawełnianą nabyliśmy  szt. 2, w kolorze białym, w maleńkie czarne kropeczki, po 50zł szt. Ostatnio b.mnie irytuje pościel kolorowa, którą kupowałam dawniej. Teraz wolę tę białą, bez wzorów i kolorów.  Kolorową wywiozę nad jezioro. Na 17-tą  mam umówione zabiegi, jeszcze tylko rezerwacja pobytu leczniczego na wrzesień( wcześniejszy termin nie wypalił) . To wprawdzie tylko 7 dni, ale będą jak zawsze intensywne i ciekawe pod względem zwiedzania. Przeglądałam też wyjazdy zagraniczne. Skoro maj zamieniłam na wrzesień, to w maju będzie coś innego. Ale to narazie plany , bo wolę nawet last minute.  Przedostatni dzień roku, mąż zamówił już taksówkę dowożącą, za chwilkę biorę telefon i będę wysyłać życzenia. A Vitaliankom życzę w nowym roku wytrwałości w postanowieniach , zrzutu zbędnych balastów, podziwu w oczach koleżanek i zazdrości na twarzy  tych, których niekoniecznie lubimy.

29 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Cisza, spokój, nikt nic ode mnie nie chce. Lubię ten okres między, bo  w domu wszystko jest, nie ma spinki, że będą goście, że ciasto nie wyszło, itp.  Dojadamy poświąteczne specjały, niektóre czekają zamrożone na styczniowe dni. Wczoraj wymiana książek w bibliotece, dziś przygotowałam dania dla rodziców. Jutro zawiozę zupę kalafiorowa, polędwiczki wieprzowe duszone z warzywami w sosie pomidorowym, kaszę pęczak, trochę bigosu. Będą mięli na 2 dni. Brat nie chciał się spotkać , przeżyję. A mieliśmy rozmawiać o rodzicach i zorganizowanej pomocy dla nich.  No cóż, brat będzie tym dobrym dzieckiem, które niczego nie wymaga od rodziców. Jutro zajmę się higieną mamy, oby się udało. Kończy się kolejny rok, według mnie niezbyt dobry dla Polski, bo pełen łamania Konstytucji i to przez rządzących. Mocno pragnę zmiany w tym zakresie .  Jutro pedicure i manicure, jakieś maseczki zrobię sobie sama, podobnie z makijażem.  W niedziele planuję  całkowity spokój, lajcik, odpoczynek i brak pospiechu.  I niech tak będzie.

27 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Goście opuścili nas dziś ok. 2  w nocy. Taki przedsmak sylwestra, ale to nie jest moja ulubiona form spędzania czasu, chociaż było bardzo miło. Po prostu muszę , muszę i już, posprzątać przed zaśnięciem, tak więc kładłam się do łóżka po 4. Czyli cały dzień do tyłu, bo nijak nie mogę się odnaleźć. Z ważnych informacji - było bardzo miło, dużo śmiechu, humory i apetyty dopisały. Obdarowana zostałam dodatkowymi książkami, co już całkowicie rekompensuje nieprzespaną noc. Były też rozmowy poważne, które co jakiś czas, po określonej dawce alkoholu, staja się motywem przewodnim. Panicz z rana pojechał do siebie, a ja zajęłam się pudełkowaniem, czyli zabezpieczaniem pozostałej żywności . Odnośnie wagi, z ręka na sercu, nie pilnowałam. Starałam się jedynie spożywać to, co mi jak najmniej szkodzi. Dziś przy śniadaniu zatęskniłam za owsianka , za twarogiem , i obiecałam wprowadzić je w real już wieczorem. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.