Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248848
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

W nocy lekko padało, czyli podlało rośliny. Wbrew zapowiedziom pogoda dziś cudowna, aktualnie 28 stopni, a nad wodą przyjmuje się to lekko i przyjemnie. Kręgosłup w nocy dawał o sobie znać w postaci bólu biodra i całej nogi, bo aż do stopy. Muszę koniecznie zapisać się gdzieś na masaże. Po śniadaniu rower, znów 8 km, w tym połowa po drogach leśnych, z wądołami, piaskiem, korzeniami wystającymi na drodze, itp atrakcjami. Czuję się wówczas jak Maja Włoszczowska na emeryturze. Trzymam rower pedałami i uwielbiam tę adrenalinę, czy tym razem przejadę, czy jednak zarzuci mnie i zmusi do stopu. :p Dla ciekawych - nie nie mieszkam nad jeziorem, bywam tu wiosną, latem i jesienią, jak pogoda i obowiązki pozwolą. To domek letniskowy, a jego największy komfort w taki upał to możliwość korzystania z wody w każdym momencie. Teraz jestem po kąpieli, której zażywam wg. wskazówek ortopedy, czyli na plecach. Obok mnie lampka białego wina z wodą, czyli tzw.szprycer, najlepszy napój na upały. Dziś zabrakło koziego sera do buraków, zrobiłam zatem sałatkę z nektarynkami i rukola. Bardzo smakowita, polecam! Doprawianie według upodobań. Jutro wracamy do domu, bo autko ma przegląd, ja chcę zrobić jakieś zakupy żywnościowe, bo w piątek, jak co roku, jedziemy do kuzynki męża, też nad jezioro. Zastanawiałam się, co zrobić na obiad do zabrania, padło na paprykę faszerowaną , tę jasnożółtą. Wszyscy lubią, a zjeść można ze wszystkim. Kuzynka wybiera się we wrześniu po raz pierwszy do sanatorium i oczekuje "instruktażu " co zabrać, itp. Nad jezioro wrócimy po weekendzie, jak czas, inne zajęcia i możliwości pozwolą.

31 lipca 2017 , Komentarze (3)

W nocy błyskało niesamowicie, deszcz lunął strumieniami nieprawdopodobnymi. Grzmiało, aż ziemia drżała. Akurat zdążyliśmy się położyć i zaczął się spektakl . Przyjemnie, gdy nasłuchujesz takich zjawisk w zaciszu domowym. Ostatni dzień lipca zaczęłam o 7 rano od kąpieli w jeziorze. Noc była ciepła, założyłam zatem, że woda też nie wyziębiła się. Wejście zawsze lekko odrzuca, ale potem.... poezja. Tafla gładka jak lustro, zero ludzi i tylko dwójka staruchów  w wodzie. :DZupełnie inaczej zaczyna się dzień po takiej kąpieli.Może jednak zapisze się do morsów? Potem krótkie zakupy w okolicznej wiosce, powrót i wyjście do lasu. Zbiór kurek znów imponujący, ale trafił się i prawdziwek , i podgrzybek, i kozak. Już garstka suszonych "dochodzi", a kurki przygotuje do mrożenia , będa na zimę. Dziś na obiad carpacio z buraka , z kozim serem i rukolą oraz zupa kapuściana. Po wczorajszym obżarstwie dam odpocząć żołądkowi i wątrobie. Na działce zawsze jest coś do zrobienia, dziś pieliłam, grabiłam, malowałam półkę podarowana przez sąsiadów.

30 lipca 2017 , Komentarze (2)

Pogoda doskonała, cały dzień bez deszczu, cieplutko. Przed 9 pojechaliśmy rowerami wkoło jeziora. To tylko 8 km., ale trasa bardzo zróżnicowana, teren nierówny i daje w kość. To mój pierwszy przejazd tego roku i dałam radę Potem obieranie kurek, wyszły 3 duże sita. Na obiad zrobiłam placki ziemniaczane, kotlety mielone i kurki. Do tego czerwone wino. Na deser borówka z jogurtem. Smaczne to było, smażyłam na powietrzu, bo tam zrobiłam sobie stanowisko. Nie powtórzę jednak długo takiego dania, bo mimo wszystko za tłuste. Za chwilkę pójdę się wykąpać do jeziora, bo po obiedzie jeszcze kosiłam. Skończyłam dziś książkę Grishama pt. Adept. Pierwsze jego utwory bardzo mi sie podobały, teraz ich powtarzalność nuży szybko. Jutro pogoda ma się zmienić na bardziej deszczową, może będzie więcej grzybów?

29 lipca 2017 , Komentarze (2)

Raniutko wyjazd. Noc niezbyt, bo wczoraj kłótnia z mężem. Kolejny raz zalał moje  ulubione kwiaty doniczkowe .  Faceci są jacyś inni. :(Pogoda dziś zróżnicowana, w kominku za chwilkę zapalę, bo robi się wietrznie i chyba będzie padać. Za to jakie zbiory kurek!!!  I to na naszej działce!!! . Cieszę się, bo to taka sezonowa atrakcja,  ja jestem pies na grzyby, jeżeli chodzi o zbieranie. Dziś tez poszliśmy do lasu, spory kawał przeszliśmy. Wracając zaszliśmy do znajomych, pokazali swój domek. Coraz bardziej skłaniam sie ku wkładowi kominkowemu. To rozwiązanie czyste, bardziej ekonomiczne, dające więcej ciepła. A na ogień i w taki sposób można patrzeć.  ;) Na śniadanie dziś owsianka  z owocami, na obiad  schab pieczony z czosnkiem, mizeria i ziemniak niestety. Smak ja domowa pieczeń z dzieciństwa, pałaszowaliśmy oboje z apetytem.  Na działce zielono, zarośnięte, czekam na okazję do koszenia. Kwiaty z balkonu znalazły się i tu na czas ocieplania, teraz pięknie dekorują ławeczkę drewnianą. Jutro mam zamiar wsiąść wreszcie na rower.

28 lipca 2017 , Komentarze (3)

Dziś lekko lepiej, ale to nie aż tak, aby piać z radości. Teraz ( 16:30) zbierają się chmury, zrobiło się ciemnej. Zakupy na weekend nad jeziorem zrobione, na obiad dziś był pstrąg łososiowy pieczony w papierze + góra fasolki szparagowej. To poprzedzone kapuśniakiem. Poszłam dziś na pedicure i przemalowanie paznokci, spotkałam tam dwóch tetryków, jak z filmu. Obaj mocno pod 80 , ale nadal z ochotą na życie. Zabawni, miłe to i przyjemne , gdy z werwą podchodzą do życia naprawdę starzy ludzie.  W mojej okolicy mnóstwo remontów , a od poniedziałku ma się zacząć ocieplanie i tynkowanie kamienicy. Zabieramy zatem kwiaty balkonowe na działkę, inne przestawiamy  na druga stronę świata. Dziś jeszcze chcemy przejść się na bulwar, gdzie rozpoczyna się Nadmorski plener czytelniczy.  Jutro z samego rana wyjazd , wracamy w środę, ale tylko na chwilkę.

27 lipca 2017 , Komentarze (5)

Stan pogodowy bez zmian!  To przestaje być zabawne, bo za chwilkę wszystko będzie gnić.  Dziś szans na wyjście z domu poza zakupami i biblioteka to raczej nie ma. W kinie nic nowego, muzea już odwiedzone, faktycznie zostaje lektura . Życia bez książek, muzyki i czekolady nie wyobrażam sobie. Dlatego też nie rozpaczam, ale chciałabym jednak skorzystać z faktu posiadania domku nad jeziorem. (chory)

Na obiad dziś zrobiłam kapuśniak na wędzonce, bo została kapusta z ostatniego używania. Porcja wyszła słuszna, a zatem podzielę się z rodzicami. Poza tym makaron z warzywami sezonowymi i tyle.  Sporo do tego ziół z balkonu . Waga moja jest ok, nie spada, ale i nie rośnie. Ręka w nadgarstku coraz lepiej, chociaż już wykazuje bóle reumatyczne.  Tegoroczna pogoda chyba niezbyt łaskawa dla grzybów, będą robaczywe . Całę szczęście, że mam zeszłoroczne, suszone na słońsu, a nie mechanicznie.

26 lipca 2017 , Komentarze (1)

dziś 26lipca , a od samego rana leje okropnie! Nie chciało mi się wstawać z łóżka, troszkę dłużej poczytałam , a za oknem ponuro, ciemno. Pojechaliśmy do centrum handlowego i kupiliśmy nowe walizki kabinowe. Przydadzą się na wyjazd. Mąż dziś załatwiał ubezpieczenie samochodu OC i AC, zeszli sporo z ceny pierwotnie proponowanej, co jest balsamem na moje serce.  Z powodu pogody o jakiejkolwiek innej aktywności mowy nie ma, a w centrum były tłumy ludzi, bo za oknami ulewa straszna. U nas podobno najgorzej. Nic to, zostaje lektura, muzyka, jakieś gry towarzyskie.  Nadal żyję sprawami Konstytucji, martwię się , żal mi Polaków, coraz gorszymi uczuciami darzę PiS. Ale nie jest mi wstyd.

25 lipca 2017 , Komentarze (4)

A zatem 2 veta, szkoda. Na szczęście coraz więcej osób jest zainteresowanych społeczeństwem obywatelskim, chcą nadzorować działalność rządu. Zaimponował mi Poznań  sposobem zorganizowania  demonstracji w obronie  Konstytucji i demokracji. Filmik jest na Youtube , można zobaczyć to fascynujące zrozumienie dla sprawy. ;)

Dziś pogoda klubowa, szaro i sennie, kawa bardzo się przydała. Nad morzem sporo osób, to przecież wakacje!  Uparci i wytrwali plażowali, mimo braku słońca.  Odwiedziłam fryzjera, lekko zapyziały "salon" w bocznej ulicy, ale cięcie było prawidłowe i przy okazji tańsze. Na obiad rosół z kołdunami + makaron  z szynką i bobem. Na deser galaretka porzeczkowa z jogurtem.  Czekamy z mężem na lepsza pogodę, aby wyjechać wreszcie nad jezioro. 

24 lipca 2017 , Komentarze (3)

Szwy zdjęte, pięknie się goją miejsca po. A z przychodni do rodziców. Już byli zdenerwowani sytuacją, jak to będzie. Na szczęście udało się wszystko przygotować przed fachowcami, którzy załatwili sprawę w niecałe 3 godziny. Mąż pojechał  po zakup sody, octu, zabrać z domu potrzebne rzeczy, kupić w barze mlecznym naleśniki na obiad. a ja w tym czasie już myłam, porządkowałam, znów przeglądałam produkty pod kątem ważności. Bezradność rodziców w sprawie porządków poraziła mnie swoją oczywistością i pomimo świadomości na ten temat. Nadal tylko nie rozumiem, dlaczego nie chcą przyznać się do tej niemocy. Mama rwała się do pracy, co chwila  musiała się położyć, ojciec  nienawykły do jakiejkolwiek pracy w domu zupełnie pogubiony. Wyszliśmy przed 15, wszystko już było na miejscu, umyte, ułożone, pochowane. Rodzice jak baloniki bez powietrza, prosiłam ich, aby położyli się odpocząć. Prośba z pewnością będzie spełniona, co już widziałam po zachowaniu.  I dobrze. ;) Dziś po raz pierwszy zjadłam truskawki smakujące jak przed laty, były prawie czarne, soczyste, słodkie. Pycha!

2x veto. Niby radość, ale zbyt dużo było dotychczas rozczarowania, a zatem z euforia poczekam. Nadal będzie to dla mnie Adrian i tyle.

23 lipca 2017 , Komentarze (2)

Pospałam trochę dłużej, kawa w łóżku z książką , to po śniadaniu. A potem przygotowania do obiadu ( rosół z kurczaka, różne mięsa- indycze filety, polędwiczka - otulone w ziołach od soboty, pieczone w  warzywach + makaron rigatoni + mix sałat z arbuzem, prażonym słonecznikiem i vinegretem). Spacer nad morze, chwilka z kawą w Domu Czekolady, potem już tylko lektura, muzyka, trochę TV z HGTV, bo lubię. Powoli planuję poniedziałek, bo z rana zdjęcie szwów, potem wizyta u rodziców, gdzie fachowcy będę zmieniać podłogę w kuchni, a my pomożemy wynosić rzeczy. Z Poznania dostaję od syna zdjęcia tłumów demonstrujących  w sprawie ustaw ustrojowych sądownictwa. Imponujące to i cieszy, że młodzi ruszyli. Myślę już o odzieży, jaką zabiorę ze sobą do Wenecji, chociaż to ponad miesiąc czasu jeszcze.  Zrobiłam fajną, bo nie słodką galaretkę z czerwonej porzeczki, potrzeba wykorzystania  owoców daje pomysły.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.