Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 272083
Komentarzy: 6752
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 lutego 2021 , Komentarze (6)

Tak NFZ tłumaczy brak ustaleń w sprawie szczepień dla grupy 66-70.  Podobno będzie to II kwartał. Cóż, nie potrafię tego zrozumieć, bo "narodowy plan szczepień" okazał się dziurawy jak sito. Jakby trudno było ustalić, ile ludzi jest w jakim przedziale wiekowym. Dziś poumawiałam się na moje wiosenne badania, data to 15 marzec. Jest to data ok, bo będę już po leczeniu antybiotykowym, więc morfologia powinna być dobra. Przed chwilą sporządziłam obiad na jutro- szpinak duszony z serem pleśniowym i czosnkiem oraz pulpety w sosie warzywnym. W Lidlu była wieprzowina mielona z chowu eko, zobaczymy jak się sprawdzi. Sporo czasu spędziliśmy w banku, załatwiając różne finansowe sprawy ułatwiające życie. Na jutro zapowiadana jest wspaniała pogoda, mam zamiar wyspacerować się do woli. Dlatego obiad na jutro już. Codzienność mnie dobija, nudzę się powtarzalnością czynności. A z pewnością marzyłabym za takimi chwilami, gdybym nie miała tyle czasu. Czytam namiętnie, dbam o zdrowie, o ciało, dbam o dom, układam i porządkuję wszędzie, gdzie się da. Lubie mieć porządek, ale to nie jest moja najulubieńsza bajka tak poświęcać czas tym sprawom. Mógłby ktoś powiedzieć, że narzekam  bezsensownie, ale psychika mi nieraz siada. Tak mam, że martwię się światem, ekologią, a właściwie jej brakiem w narodzie ( po roztopach żal ściska na brudy po psach, po ludziach), polityką i jej brutalnością i brakiem szacunku dla człowieka. Dla poprawy humoru przypominam sobie piosenkę Starszych Panów pt. "Taka gmina", i szaleńcze marzenie wyrwania się do Wołomina. Podobno zima ma jeszcze nas odwiedzić, nie pora zatem na dalsze wędrówki. Żarełkowo jest ok, muszę o to dbać, bo za duzo leków ostatnio przyjmuję. Nie chćę, aby moje wnetrze zaprotestowało. 

22 lutego 2021 , Komentarze (1)

świata, gdy  jest tak cudnie?! Jeszcze w cieniu chłodek dominuje, ale w słońcu po prostu za ciepło w  zimowych ubraniach.  Gdy szliśmy na spacer  musiałam się rozpiąć, bo parowałam!!!! Teraz czapka i rekawiczki będą noszone w plecaku, tak na wszelki wypadek. Dziś poranek dostał przyspieszenia, bo na 9 do fryzjera, a stamtąd od razu do stomatologa. Moja fryzjerka robi odjazdowy masaż głowy przy nakładaniu odżywki, więc byłam zrelaksowana. Tym razem poprosiłam o bardzo krótkie ścięcie, na szczęście mam gęste włosy i układają się ok. gdy są krótkie. Dziś na obiad barszcz czysty + pasztecik  własnoręcznie upieczony, z ciasta francuskiego i farszu mięsnego, a także omlet  z pomidorami i z serem. To taki przerywnik od mięsa. Dziś nałożyłam  lżejszą kurtkę , bardziej kolorową , od razu wiosennie się poczułam. Ćwiczyłam , szło bardzo dobrze, bez zmęczenia, większa ilość powtórzeń. To optymistyczny prognostyk. Słodyczy było dziś bardzo mało, tyci kawałek ciastka. Kupiłam smalec wegański, z fasoli, nawet smaczny. Wprawdzie to zapach bardziej przypomina pierwowzór, ale nie będę taka ortodoksyjna. Czas pomyśleć o przesadzeniu kwiatów doniczkowych, a ponieważ jutro jedziemy do ogrodniczego, więc przy okazji rozejrzę się  w temacie potrzeb wiosennych. Na balkonie w tym roku nie będę szaleć. Po pierwsze, gdy jest upał  to wszystko usycha, a balkon mam od południa. Po drugie, jeżeli uda się wyjechać, a taką mam nadzieję , to nie będę zmuszona obciążać kogoś podlewaniem.  Wymyślę coś nieproblemowego i już. Jesienią też będzie mniej pracy przy sprzątaniu. Natomiast chciałabym domek dla owadów, ale to pomysł na wiosnę. Teraz cieszę się pogodą, tym, że moje plany zdrowotne układają się pozytywnie.  Tylko brak informacji na temat szczepień grupy 66-70 trochę mnie dołuje. Zapas cierpliwości powoli ulatuje ze mnie. 

21 lutego 2021 , Komentarze (8)

Roztopy znamionują wiosnę, i dziś jest taki dzień. Przejście suchą stopą po chodniku jest niemożliwe, a przy krawężnikach to koszmar, bo bajora jak jeziora.  Słoneczko pokazuje, że jest , że aktywne , dając nadzieje na kolejne dni. Poszliśmy zobaczyć zawody pływackie w basenie Yacht Clubu, nic ciekawego, dystans minimalny, dla mnie za dużo ludzi. Wycofaliśmy się  w tereny mniej ludne , aby nie złapać czegoś, bo mąż ma niedługo szczepienie. Po powrocie do domu  naszła ochota na zmianę odzieży wierzchniej, powyjmowaliśmy lżejsze okrycia, aby tej wiosennej aurze dać szansę. Oby trwało to jak najdłużej. Dziś zajęłam się swoim ciałem, peeling, mąż masował stopy potraktowane elektrycznym pilnikiem, odżywka na włosy jak co dzień , no i masowanie na sucho. Od razu poczułam się komfortowo, jeszcze makijaż przed wyjściem . Tak siebie lubię. Niestety noce ostatnio kiepsko przesypiam, sny mam nieciekawe, ale to może i wina lektury, bo czytam o Polakach wywiezionych do Kazachstanu i na Syberię. Na obiad barszcz czysty , zrobiony na reszcie rosołu, pieczona polędwiczka wieprzowa, duszona kapusta kiszona  z dodatkiem pieczarek. Ziemniaki tylko dla męża. Z resztek rosołowego upiekłam roladę w cieście francuskim, będzie jak znalazł do barszczu. Jutro mam  fryzjera, potem stomatologa, czyli trochę miłego z kapką zwyczajności. Umawiam się ze sobą, że słodycze rzucam, i zrobię to, od jutra, bo dziś jeszcze kusił mnie kawałek tortu czekoladowego. Nie będę robić zakupów słodyczy, pewnie to mnie uchroni przed ich spożywaniem. Zgodziłam się ze soba, że powinnam pić więcej wody, bo ok. 1,5 litra to dla mnie za mało. Organizm lepiej funkcjonuje, gdy jestem odpowiednio nawodniona. Niedługo przyjdzie pora na powyjmowanie z szafy odzieży bardziej wiosennej, i już cieszę się na tę zmianę. 

19 lutego 2021 , Komentarze (1)

zaplanowany, bo dziś otrzymałam e- skierowania na te różności. Poza tym podjęłam ważną decyzje w sprawie  moich stomatologicznych przygód, co mnie bardzo cieszy. Pierwsze działania już wykonane. Dziś pogoda  pod psem, załatwiam sprawy zdrowotno- domowe, a padający deszcz ze śniegiem nie ułatwia dziś chodzenia. Wszędzie chlapa po pachy, spadają sople, gdzie ich nie strącono zawczasu. Trochę  niebezpiecznie. Przeniosłam zdjęcia z telefonu na komputer, była więc chwila wspomnień. Wczoraj dzwonił syneczek mój kochany, stęsknił się za rozmową. Nadal zafascynowany jest nowym mieszkaniem, chwali kanapę , chwali się tym, co kupił jako ozdoby. Radość mojego dziecka jest moją radością. Zamówiłam szybciutko maski ffp3, aby nie stanąć pod ścianą, gdy wyjdzie nakaz ich noszenia. Kurierzy w aktualnych czasach faktycznie mnóstwo pracy, ludzie zamawiają internetowo różności, bo tak łatwiej. Mąż ostatnio przegląda nasze albumy krajoznawcze, podróżując w ten sposób. Dziś był we Francji, dokładnie w Prowansji. Po jednym z odcinków   Planet+  pt. Świat z góry , zamarzyła mi się podróż kanałem  Loary , barką , tak przez tydzień, z wysiadkami tam, gdzie pięknie.  Może kiedyś się uda! A na razie pozostaje mapa, z którą doskonale obeznał mnie nauczyciel geografii w szkole podstawowej. Musieliśmy stanąć tyłem do mapy np. Stanów Zjednoczonych, a on pytał  np. jakie góry znajdują się tam i tam. To przykład, ale ten sposób nauczył nas ( kto był chętny) absolutnie właściwego czytania map. I dodatkowo , atlas wojskowy mojego taty, który był doskonałą zabawą z bratem. Dawaliśmy sobie  5 minut na znalezienie na konkretnej mapie jakiegoś punktu , miasta, miasteczka. Kto przegrywał, płacił np. słodyczami. Ogórkowa zamknięta kiedyś w słoiku była dziś na obiad, do tego jajko sadzone i szpinak + maślanka. Kolejny tydzień lutego prawie za nami, obawiam się, co przyniosą następne, bo Covid nie odpuszcza. A moja waga strajkuje, stoi , jak zaczarowana.

18 lutego 2021 , Komentarze (6)

jest jasno, czyli dnia przybywa. To raduje moje serce niesamowicie, bo zwolenniczką zimy nie jestem. Dziś  w Gdyni znów pani biała wróciła, to po wczorajszych całodziennych opadach i po mrozie w nocy.  Wybraliśmy się nad morze dosyć wcześnie, bo tuż po 9 . Na bulwarze pustki jeszcze , tylko emeryci pojawiają się o tej porze. Widoki piękne, nie powiem, ale zimno, bo -6 . Na szczęście nie wiało. Wczoraj cały dzień spędziliśmy w domu, dlatego spacer był dla mnie ogromną przyjemnością. Skończyłam czytać " Szczęście pod stopami" Renaty L. Górskiej, polecam. Gruba książka, a uwinęłam się z nią w tri miga. Na obiad znów perliczka i oboje rozsmakowaliśmy się w jej mięsie. Poza tym ćwiczyłam, konsekwentnie wykonując te ćwiczenia, które mi wyraźnie pomagają. Patrząc na wzrost zachorowań, chyba znów pożegnamy się z możliwościami lekkiej normalności. Korzystając z faktu, że siedzimy w Gdyni, na poniedziałek mam umówionego fryzjera, na jutro stomatologa. Mieszkając w centrum miasta mam wszędzie blisko. Koktajl zielony dziś urozmaiciłam pyłkiem pszczelim  w miodzie. Ma specyficzny smak, ale jego dobro dla organizmu przeważa. Jutro poproszę swojego lekarza kontaktowego o skierowania na kilka badań. To tarczycowe, cholesterolowe, usg tarczycy, usg jamy brzusznej, rtg klatki piersiowej.  Tak dla świętego spokoju, bo niektóre muszę robić co roku, niektórych zaś nie robiłam dawno.  Taki przegląd na wiosne, jak dla samochodu, o który nieraz dbamy bardziej , niż o własne ciało.  Na jutro szpinak z jakiem sadzonym planuję, bo dużą torbę szpinaku kupiłam do koktajli. Kiedys używałam ten rozdrobniony , mrożony, teraz  mi on nie smakuje absolutnie.  I ja się czegoś uczę z wiekiem. 

16 lutego 2021 , Komentarze (8)

Dziś ostatki, dzień możliwy do nacieszenia się przysmakami. Z tej okazji kupiłam dla siebie ( mąż nie jada) kawałek bloku agarowego , grubości 2cm. Zjadłam z ogromną rozkoszą, bo ostatnio czułam jego smak tak około 2 lat temu. Chałwę też porzuciłam , pomimo uwielbienia dla niej. Taki los człowieka z wieloletnimi narządami, które mają prawo szwankować. Jutro Popielec, na obiad będą śledzie w śmietanie i ziemniaki w mundurkach. Zacznie się czas przygotowań duchowych , troski o stan naszych umysłów, bo inaczej nie mogę tego traktować. Chcę potraktować ten czas poważnie, czyli odzwyczaić się słodyczy, wrócić do wagi sprzed... , tu muszę się zastanowić do jakiej, przygotować się do wiosny z radością i oczekiwaniem.Od jutra zaczynam .  A dziś, dziś zupa pomidorowa z makaronem, pizza, sałatka jarzynowa z majonezem, faworki od znajomej szt. 1.  Dreptanie po bulwarze było, chociaż wiatr w paszczę wiał tak zimny, że zasuwaliśmy jak motorki. Potem ćwiczenia, systematycznie te same, na brzuch, uda i pośladki, trochę rozciagania i tyle. Dzień zaliczony, pora na przyjemności, czyli czytanie. Zastanawiałam się , co zawieźć synowi na Wielkanoc jako ozdobę i wymyśliłam  : kulisty wazon z przezroczystego szkła, napełniony do 1/2- 3/4 cytrynami i limonkami, zamiast jajek. Postawie to na środku stołu na posłaniu z bukszpanu.  Wnętrze można zagospodarować spożywczo, a wazon zawsze się przyda.  Właśnie dostałam informację od WP, że  panowie posłowie znów bawią się  kosztem Polaków, tym razem o dopłaty z UE chodzi. Ziobro jest przeciwko . A już miałam się nastawić duchowo na post, post także od głupoty, chamstwa i niesprawiedliwości. Nieraz mam wizję Polski  jako kraju ciemnego o zmierzchu, gdzie ludzie mijają się bez słowa, a jedyną rozrywką może być kościół lub TVP z Martyniukiem, gdzie starsi wspominają piękne lata demokracji, gdy wyjazd za granicę był ot, tak po prostu możliwy. Oddalam od siebie te wizje, ale one wracają  wraz z kapłanami popełniającymi przestępstwa,( nie grzechy, panie Rydzyk), lekarzami odmawiającymi pomocy w kobiecie zagrożonej ciąży, wraz z całym tym wstrętnym światem polityki i władzy ludzi nienasyconych. 

15 lutego 2021 , Komentarze (2)

lutego, nadal piękna pogoda. Ale dziś większość czasu spędziliśmy w galerii. Zamarzyłam o kolorowym jak wiosna sweterku, kroju niezidentyfikowanego. Oczywiście brak identyfikacji nie pozwolił mi dokonać zakupu. Wiem tylko, że to , co widziałam, to nie to! Trochę zagmatwane to zdanie, ale kobieta zrozumie. Kupiłam natomiast spodnie dżinsowe , będą doskonałe i do oksfordów i do mokasynów. Poza tym chciałam upatrzyć jakiś drobiazg dla syna na Wielkanoc, ale nie miała odwagi , aby wnikać w jego wizje mieszkania. Jestem przesycona galerią, nie znoszę tego, ale wkoło mojego miejsca zamieszkania są tylko małe sklepy, raczej spożywcze. Tak chyba jest wszędzie w Polsce.  Dieta jako tako. Nie zawsze jestem wobec niej w porządku, ale cóż, ludzie tak mają. Męczy mnie już ta zima, chciałabym poczuć jakąś małą, malutką oznakę wiosny.Bajkowe scenerie  są tej zimy zachwycające, ale jednak wolę inną porę roku. Na obiad barszcz i makaron z warzywami, bo po powrocie z zakupów nie był zbyt dużo czasu na co innego. Zupa u mnie zawsze musi być, na jutro pomidorowa. Znajoma podarowała  sporą porcję usmażonych przez siebie faworków. Jestem łasuch, lubię  ciastka, ale nie na smalcu, bo mnie odrzuca. Cóż, darowany ten koń, podziękuje pięknie sms-em , pozachwycam się umiejętnościami znajomej, bo tak wypada.  W nocy znów miałam przerwę na czuwanie, przynajmniej skończyłam IV tom Zemsty i Przebaczenia Joanny Jax. Dziś mąż oddał w bibliotece, bo chętni czekają.  A ja czekam na dwa kolejne tomy. Kto nie czytał, polecam.  Książka o ciężkich czasach II wojny światowej i początkach komunizmu, ale warto.  Dziś będę przymierzać się do zminimalizowania swoich kosmetyków, niektóre leżą latami. Używam kremu BB Gosh , tuszu i konturówki, tyle mi wystarczy. Czasami szminka i jeden dobry cień, to wszystko. Pandemia zmieniła moje zwyczaje, bo pod maską szminka nie jest potrzebna, a oczu nie zawsze maluję, bo tusz rozpuszcza się od pary. Przynajmniej cera odpocznie.

14 lutego 2021 , Komentarze (1)

czyli Walentynki. Dla mnie to takie dziecinne święto, raczej na siłę. W ramach puszczam sobie przedwojenne piosenki o miłości. Ach, co za melodie, jakie słowa! Gdyby napisali to w USA, to byłby szlagier.  A my z mężem daliśmy sobie całusa,  gratulując 45 lat razem. Na spacerze, bo nie dało się nie skorzystać z pięknego słońca, wspominaliśmy wspólne wyprawy. Nazbierało się , nie powiem. Historycznie to  gdy mieliśmy po 30 - 40 lat przeważały imprezy towarzyskie, brydż do rana, jakieś imieniny, urodziny, itp. Od ponad 18 lat wędrujemy, zwiedzamy, poznajemy. Wydreptaliśmy tysiące kilometrów zachwycając się Bieszczadami, Podlasiem, Polesiem, Wybrzeżem, i można by wymieniać dalej. Nie wspominam o wyjazdach za granicę  dalszą i bliższą, indywidualnie i w ramach wycieczek. Z podróży zatrzymuje zawsze jakąś pamiątkę nietypową, np. bilet wstępu do Teatro la Fenice w Wenecji, gumkę do mazania  z Barcelony, otwieracz do wina z San Vincenzo w Italii. Przeglądając te drobiazgi , wracają wspomnienia, a moje są nieraz różne od wspomnień męża. Każdy z nas pamięta inne rzeczy, zwracał uwagę na coś innego.  Sporo takich "wspominek" przywiózł syn, który uzupełnia naszą kolekcje terakotowych kafelków z Półwyspu Iberyjskiego. W Granadzie kupiliśmy przed laty 5 niewielkich kafelków, po 1 Euro szt., przedstawiających zawody : rybak, szklarz, itd. Oglądamy je codziennie, bo są przyklejone w  kuchni nad stołem.  Kolekcja powiększyła się od tego czasu o inne, podobne ozdoby z Sewilii, z Lizbony, z Porto, z Wenecji.  To gromadzenie wspomnień na czas, gdy  już sił zabraknie na podróżowanie. Ostatni rok trochę wybrakowany był, ale mam nadzieje, że uda się nadrobić. Dziś zjem na obiad barszcz z fasolą, ziemniaki z marchewką.  Mięso zostawię chętnym, jakoś niespecjalnie mi go brakuje. Wczoraj ugotowałam furę makaronu, jutro będzie z warzywami. 

13 lutego 2021 , Komentarze (1)

Dziś w Gdyni ludzi jak w czasie sezonu. Słychać było w nocy odgłosy imprezowania przyjezdnych (niedaleko jest apartamentowiec), na ulicy samochodów , jak przed świętami. Widać, że ludziom potrzebne były chociaż takie poluzowania. Dziwne słowo, nie lubię  go . Używała je moja krawcowa szyjąc mi sukienkę ciążową, i zawsze mówiła o poluzowaniu. Nie to, że ciąża to nielubiany przeze mnie stan, po prostu  wtedy szyło się sukienki namioty, aby ukryć jak najwięcej "tego  braku estetyk". W takim namiocie trudno być i czuć się estetycznie. Sobota , wolny dzień, a u mnie właśnie było porządkowanie. Zawzięłam się na kuchnię i łazienkę , myłam do spodu, do dna , nawet szczoteczka do zębów była używana. Potem jeszcze wywlekanie wszystkiego z sekretarzyka na sprzedaż ( jest zainteresowanie), szykowanie obiadu, a na 14 do kina. I tu szok, bo sala, ta największa, prawie pełna , oczywiście w granicach dozwolonych. Film Szarlatan obejrzałam, nie powiem, że jestem zachwycona. Tematyka badania moczu, aby rozpoznać stan zdrowia człowieka znana była już od czasów starożytnego Egiptu. Zachwycałam się książkami Noah Gordona pt.  Medicus.  A u Agnieszki Holland trudno się zachwycić, aktor gra osobę smutną, wycofaną ,  w czasach trudnych , bo obejmujących dwie wojny i socjalizm . I jeszcze jego homoseksualizm ukrywany przed światem, a ciekawskich i nieżyczliwych nie brak. Z pewnością ten film nie zostanie w mej pamięci na długo, a nagrody oskarowej nie wróżę.  To oczywiście moja opinia, bo film może sie podobać, tak jak animowana pozycja polska o Van Goghu , która miała zdobyć wszystko. Tu także nie byłam zauroczona , o zachwycie tym bardziej brak było mowy.  Moja dieta? Jest, nadal ograniczam słodycze, dziś to dwa ciasteczka Hit i nic więcej.  Wprawdzie węglowodanów zjadłam sporo, bo dwie kromki chleba razowego, rosół z makaronem, kawałek banana w koktajlu, ale wieczorami stopuję moje apetyty na cokolwiek, udaje sie ograniczyć do filiżanki soku pomidorowego lub kilku orzechów. Dziś u nas akcja zrzucania sopli z  dachu. Faktycznie wiszą ogromne  i mogą komuś zrobić krzywdę. Ostatnia taka akcja była po zimie stulecia, och jak dawno!

12 lutego 2021 , Komentarze (5)

Kino kocham namiętnie i jest to moja prawdziwa pasja. Dziś poszliśmy wykonać codzienne deptanie śniegu, a w drodze powrotnej zaszliśmy do Gdyńskiego Centrum Filmowego, aby przebukować bilety niewykorzystane  z powodu zamknięcia.I tu spotkała nas, fanów filmowych,  miła niespodzianka. Oni stęsknieni człowieka rozłożyli czerwony dywan przed wejściem, ze słupkami po bokach jak dla gwiazd, zaprosili do środka , byliśmy pierwsi. A potem był wywiad z nami, z pytaniami dlaczego przychodzimy do GCF, co nas tu ciągnie.  Miłe! rezultatem naszej tam wizyty będzie jutrzejszy Szarlatan Agnieszki Holland. Seans w porze obiadowej, bo o 14, gwarantuje małą liczbę widzów, co cieszy. Dziś na śniadanie owsianka z owocami, na obiad jajka w sosie musztardowym, ale przemyciłam też chrzan, bo za musztardą to nie przepadam. Sos z chrzanem wyszedł lepszy. Syn sygnalizuje, że  jako nauczyciel akademicki będzie szczepiony, może to być nawet wcześniej , niż ustalony zostanie mój termin. I dobrze, spotyka się w większa liczba osób niż ja, może być bardziej narażony . Znajomi uaktywnili się sms-owi i mailowo  po akcji Wolne Media. Oburzenie totalne, szczególnie młodzież nie wyobraża sobie świata bez dostępu do internetu. Udało mi się namówić męża na realizacje planu, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu.  Postanowilismy sprzedać drewniany ( sosna) sekretarzyk, który służył mi za biuro, w to miejsce kupimy komodę białą  z dodatkami drewna, na nóżkach. Sekretarzyk stoi nieużywany, komoda przyda się z pewnością.  Chociaż trochę odmiany.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.