Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249164
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 października 2019 , Komentarze (4)

Dziś był cudny dzień , słoneczny, cieplutki, taki radosny i  jasny. Z rana sąsiadka dzwoniła, aby wpaść po pigwę. Z rozkoszą, i  już nastawiłam na nalewkę. Duże słoje kupiliśmy w galerii, gdzie udało się namówić męża na nową kurtkę. Hurra ja !!!!!  Ale zakup także nowej pościeli w Jysku, preferuję białą.  Na obiad pomidorówka i gulasz  z indyka z maślakami. Do tego kasza orkiszowa i kiszona kapusta. Po zakupach pojechaliśmy na cmentarz do Ojca , znów zrobiło mi się tak miękko. Cudny widok na Osadę Rybacką i Hel w oddali . Chwilka rozmowy z miejscowym rybakiem na emeryturze. Wypytywał, co w Gdyni słychać , jakby to inne miasto było! Widocznie niezbyt często jedzie do centrum. Jesień widać za oknem , bo to i pora na nią. Znajomi nadal mówią o wysypie grzybów, ale ja mam już dość. Jutro mój dzień u Matki, chcę zjeść razem obiad, a będzie to śledź w śmietanie, z jabłkiem i cebulą, do tego ciepłe ziemniaki. Pycha! W najbliższą niedzielę opiekunka ma wolne, będziemy dyżurować tak do 16, bo wieczorem koncert mozartowski w Teatrze Miejskim w Gdyni. Opiekunka przyjdzie dopiero wieczorem.  

2 października 2019 , Komentarze (10)

Za oknem szaruga, aż  strach.  Od razu chce się ciepłych zup, cięższych potraw. Dla mnie rosół i  kasza z warzywami wystarczy. Dziś owsianka z jabłkiem i migdałami. Do tego 2 łyżki jogurtu i łyżeczka miodu. Takie śniadania lubię, chociaż nie gardzę i bajglem z dobrą pasztetową, z serem, z twarogiem. Waga zbiesiła się poprzez pobyt  relaksacyjny, muszę teraz to nadgonić. Dziś kolejny dzień zmagań z biurokracją, ale także sukcesy. Zamówiłam już nagrobek dla Ojca, zapłacę z pieniędzy otrzymanych  z banku na wypadek śmierci. One nie wchodzą do masy spadkowej, będzie więc z głowy kolejna awantura, że "za bogato".  Kamieniarz obiecał wykonać do 1 listopada. Byłam też w urzędzie skarbowym, uzgodniłam co i jak, potwierdziłam moje stanowisko i będę się tego trzymać. Złożyłam wniosek o zasiłek pogrzebowy  w biurze emerytalnym Ojca. Z mojej strony  wykonałam wszystko. Teraz mogę zacząć czas żałoby. ;(

Wasze oburzenie na zachowanie brata jest zrozumiałe, bo potrącanie z kasy matki za dojazdy do niej jest po prostu obrzydliwe. Kończę jednak ten temat, nie wiem jak się sytuacja rozwinie, mam czas do końca lutego, aby zdecydować. 

W naszej Fundacji wykupiliśmy sobie wycieczkę na przyszły rok, tym razem będzie Bawaria. To dopiero w czerwcu, ale już chętnych było wielu. Płatność w ratach nie obciąża zbytnio kieszeni "emeryta" A zajęcia ruchowe zaczną się od przyszłego tygodnia . Dobre i to.  Z takich bardziej "wesołych" sytuacji, to moja Mama  poinformowana o śmierci Ojca stwierdziła, że wie o tym, ale przecież ona ma już drugiego męża ! Uff,  i co ja mam na to powiedzieć?

30 września 2019 , Komentarze (12)

Pobyt w Mielnie udał się, powtórzymy jeszcze. Dodatkowo w drodze powrotnej zajechaliśmy do szwagra do Łeby i tu,,,, koszenie grzybów!!! Co za zbiory! Jakie okazy tzw. amerykańskich prawdziwków, tych zwyczajnych, podgrzybków, a nawet rydzów! Przywiozłam do domu kilka słoików marynowanych, sporo suszu, i maślaki do śmietany.  Wyjazd pełen wrażeń, chociaż nadal czuje się jak potłuczona po środowej rozmowie z bratem. Atak nastąpił frontalny na mnie, na męża, nawet na syna. Słowa wulgarne, obraźliwe, bo nie chciałam dać pieniędzy, które według testamentu dziedziczy Matka! Mąż do dziś nie może się pozbierać! Oboje nie możemy tego przetrawić, nie śpimy w nocy , myślimy o całej sytuacji. Dziś zajechaliśmy do Matki wracając z Łeby, ucieszyła się staruszka, zjedliśmy razem śniadanie, trochę malowankami ją zajęłam. Drobne zakupy, bo w lodówce pusto, a brat był wczoraj. Powiedział, że mam mu zwracać za paliwo za odwiedziny Matki. A gumę żuje cały czas, to nie sposób na stres. Rozmowa z opiekunką, jakieś ustalenia odnośnie opieki, trochę sprzątania. W porze obiadowej zjechaliśmy do domu, miłym zaskoczeniem są ciepłe kaloryfery. Już gotuję rosół na jutro, w domu pachnie pięknie, a za oknem koszmar. Po drodze widzieliśmy żurawie szykujące się do odlotu. Stały stadami na polach, moknąc w deszczu. Wczoraj na niebie klucze gęsi. To już prawdziwa jesień moje panie, niestety narazie deszczowa. Od jutra zaczynam zajęcia UTW.

24 września 2019 , Komentarze (4)

jest piękna kolorami, klangorem odlatująch żurawi, bezkresem pustych pól. Pojechaliśmy połazić po lesie, a przy okazji trochę grzybów nazbierać. Udał się wyjazd, bo dziś na Wybrzeżu pogoda znakomita. Kurki śladowe, ale sporo kozaków, podgrzybki, maślaki i prawdziwki. Sporo suszę , a na jutro będzie kasza jęczmienna, albo gryczana, z grzybami.Robię takie danie zapiekane w piekarniku, bo na wierzch naczynia kładę kozi ser. Odebrałam ostatnie dokumenty z USC i udałam się do PZU, aby dokończyć  sprawę polis. Przyjął mnie mężczyzna i zażądał dokumentów, które już dostarczyłam, a w PZU skopiowano. Moje tlumaczenie, że sprawa jest otwarta wyjaśnił słowami:" W Polsce proszę pani takie są przepisy ." Ton był bardzo, bardzo arogancki, a pan nie miał ochoty szukać w komputerze sprawy. Wręczyłam mu akty z USC, a przy facecie stanęła kobieta, pokazała mu palcem coś na ekranie komputera, prawdopodobnie zakładkę do mojej sprawy. Ja próbuję zdzwonić do męża, aby doniósł dokumenty, a pani na to ,że nie trzeba. Przeprasza , że to nowy pracownik i nie orientuje się  dobrze w obsłudze. On nadal swoje i trzymając odpis aktu ślubu żąda oświadczenia męża, że jesteśmy małżeństwem.I znów konsternacja, pani przeprasza, pokazuje mu, że ma dokument, tłumaczy niewiedzą, a co facet? Facet obraził się, wstał i powiedział, że nie będzie obsługiwał!!!!Taki bohater! Męża zdążyłam zatrzymać w domu, gorąco pozdrowiłam od niego panią kompetentną , która kolejny raz zdziwiła się na inne żądane poprzednio przez PZU dokumenty. Moja wyobraźnia pozwoliła na umieszczenie  w opisanej sytuacji osoby starszej, schorowanej, która z dużym wysiłkiem dotarła do jednostki, z ogromnymi problemami zebrała dokumenty, które okazały się zbędne. Litości, ludzie, zmieńmy to, bo najwyższa pora, aby petenta traktować przyjaźnie, nie jak wroga. A na koniec kobieta obiecała, że porozmawia z pracownikiem na temat pokory, bo jako świadek całej rozmowy wie, że facet musi się jeszcze sporo nauczyć.  Po tej "udanej" wizycie spotkałam jeszcze kolegę, który uczestniczył w pogrzebie Ojca. Pytał o stosunek brata do Ojca, bo widok faceta żującego gumę na pogrzebie nie był zbyt miły. Ja chcę już wyjechać! Zostawić to wszystko za sobą chociaż na chwilę (szloch).

23 września 2019 , Komentarze (6)

Pisząc o skarbach, mam na myśli Was, kochane kobiety!  Więcej współczucia mi okazujecie niz brat, który dziś zaczął rozmowę od żądań finansowych. Jeszcze i to mnie czeka, jeszcze i ten kubeł mam przyjąć na siebie.  Przygotowałam więc  wszystkie rozliczenia, wydatki, dokumenty, umówiłam się na środę i będę walczyć o sprawy Matki, aby do końca jej dni miała spokój i zapewnione opłaty. A we czwartek jedziemy do Mielna, wypoczywać i pławić się w luksusie. Marzę o masażu rozluźniającym, o basenie, o porankach z widokiem na morze. I niech tak będzie, bo inaczej i ja zacznę chorować. Dziś jeszcze byłam  zakończyć umowy telefonów komórkowych Ojca, telewizji kalbowej, jutro znów do PZU. Jeszcze od czasu do czasu łapie mnie potrzeba wypłakania się , ale muszę być twarda, bo takie jest życie.  Zimno dziś, a jeszcze wczoraj siedziałam z Matką na balkonie, cieszyłyśmy się ze słońca, grzałyśmy się w jego promieniach. Dyżur  u Matki trwał od 10 do 17:30, czyli prawie pełna zmiana. Ale przynajmniej miałam pewność, że zjadła, że wypoczęła , że była spokojna. Chociaż Ona. Obiad? Tak, pstrąg pieczony + mix sałat.  Odrzucam  kasze jaglaną, bo ma za duży indeks glikeniczny, zostawiam owsiane , dodaję jęczmienne.  Cały czas nie mogę zabrać się do marynowanych buraków, a tak je lubię. Czas, czas, to jest u mnie deficytowe. A w przyszłym tygodniu zaczynam zajęcia na UTW i już się cieszę. :D Kochane moje Vitalianki, jeszcze raz dziękuję wszystkim, które swoimi wpisami upamiętniły także mojego Ojca, Dzięki Wam serdeczne.

21 września 2019 , Komentarze (7)

Wczoraj odbył się pogrzeb Ojca. Uroczysty, z asystą wojskową, z salwami honorowymi, z orderami na poduszkach. Nie udało się powstrzymać łez. Słowa otuchy i kondolencje od wielu osób, wzruszały i pokrzepiały. Panicz pięknie podziękował na koniec.Matki nie było, zapomniała już , że mąż zmarł.Nie chcieliśmy  burzyć jej  spokoju. A dziś od rana ustalanie z opiekunką, jak trafić do Matki , aby dała się umyć . Dziś powinien być  u Matki brat, ale nie zapowiedział się, trudno. Jutro my będziemy od rana cały dzień, bo opiekunka ma wolną niedzielę. Syn już wyjechał do Poznania, jutro ma normalny dzień pracy. Wczoraj wieczorem wspominaliśmy Ojca we trójkę, już po stypie. Dziś o 9 poszliśmy na spacer nad morze, aby pobyć razem w pięknych okolicznościach przyrody. Mój pomysł na wyjazd jest potwierdzany przez wiele osób, które uważają to za doskonały sposób na oderwania się od kolejnych spraw koniecznych.Muszę jeszcze sporo "wychodzić" . Cóż takie życie, konieczność pozamykania po zmarłym jest niezbędna. Wam także dziękuję za słowa otuchy, słowa bardzo potrzebne w takich smutnych chwilach.  Dziś trochę słońca nad morzem, od razu cieplej w domu. Relaksowałam się w kuchni, smażyłam naleśniki, piekę kurczaka, zrobiłam zupę z soczewicy. Jutro zjemy razem z Matką , będzie nam wszystkim przyjemniej. Moja waga cudnie spadła w ostatnich 2 tygodniach o całe 2 kg. I to wcale nie jest woda, to ze stresu i ze zmęczenia. Wczoraj  troje uznaliśmy , że zmęczenie jest masakryczne , i po 21 byliśmy w łóżkach. Teraz oddam sie przyjemnej chwili wyszukania fajnego pobytu, z basenem, spa, z fajna okolicą. 

17 września 2019 , Komentarze (5)

Zabiegana jestem niemożliwie. Kto przeżył pogrzeb najbliższych, ten wie, co mam na myśli. Od poniedziałku biegamy po urzędach, instytucjach, zakładach , itd. Może to i lepiej, bo na rozmyślania nie ma czasu. Schudłam, nie mam specjalnie apetytu i okazji do jedzenia. Dziś przyjechał Panicz, podtrzymuje mnie na duchu, kochane dziecko!  Jutro chyba zrobimy sobie reset , aby nie oszaleć. A po całym ceremioniałe, gdy załatwimy sprawy do spodu, umówieni jesteśmy z mężem na jakis pobyt  w spa, aby zrelaksować się trochę. Dziś  zrobiłam rozliczenie  kasy wydanej na rodziców do tej pory. Sporo tego. Dziękuję  wszystkim za wyrazy współczucia, zawsze sa potrzebne. A teraz pozwólcie, że na parę dni wyciszę się . Pa.

16 września 2019 , Komentarze (18)

Ojciec zmarł w nocy z soboty na niedzielę. Obudził mnie telefon po 6 , informujący o tym fakcie. Długo nie mogłam się pozbierać, ciśnienie skoczyło mi do 172, poszłam do szpitala i dostałam Captopril na obniżenie.  Potem spotkanie z bratem, omawianie obowiązkowych czynności, no i pytanie: czy powiedzieć Mamie. Dziś załatwianie od samego rana, już jest większość  ogarnięta , jeszcze tylko wniosek o rentę rodzinną  i będzie spokój. Jak się czuję? Nijak.bo Ojciec dożył pięknego wieku 90 lat, ostatnia choroba przyniosła tylko cierpienie i ból, a szans na zmianę  raczej nie było. Rozmawialiśmy i widzieliśmy się jeszcze w sobotę, i dziękuje opatrzności, że pojechałam się z Ojcem zobaczyć. Pozdrawiam Was;(

13 września 2019 , Komentarze (3)

Rano byłam u fryzjera, to chwila relaksu, którą lubię. Szczególnie masaż głowy wychodzi rewelacyjnie. Potem do Mamy, podałam II śniadanie ( serek wiejski, maliny, łyżeczka miodu, kawałek bułki maślanej z masłem), nastawiliśmy pranie, drobne układanki. Rozmowa z opiekunką na temat żywienia, zrobiłam kopytka z fury ziemniaków, które bratowa ugotowała dla Mamy(?). Dziś u nas na obiad  kasza gryczana z kurkami duszonymi + mix sałat. Jakie to było dobre! Teraz gotuję zupę zieloną, z brokuła i szpinaku. Będzie na jutro, ale niewielką porcję zjem na kolację. Na jutro będzie także polędwica z dorsza, bo mięso jakoś mi nie wchodzi. Wolę białko w postaci strączkowej.  Pogoda nieciekawa, zrobiło się szaro, chłodno i deszczowo. Wieczorami znów sporo czytam, nie lubię TV, wolę pomarzyć przy lekturze.  Ten weekend będziemy mieć dla siebie. Teraz mam pole do zastanowienia się, co zrobić z wolnym czasem. Jedno jest pewne- poranna kawa będzie w łóżku!

12 września 2019 , Komentarze (10)

W domu pachnie grzybami po dzisiejszym zbiorze kurek.  W lesie jesień okrutnie widać. Lubię płodozmian w porach roku, ale chciałabym jeszcze babiego lata. A tu czas herbaty popołudniowej nadszedł. Lubię szczególnie Earl Grey, jej aromat i smak. Porządki na balkonie zrobione, mniej kwiecia zostało i już nie przesiaduję tam, bo zimno. Wczorajsza wizyta u Ojca przykra, widok smutny. Wpadłam dziś na pomysł, aby jutro, podczas wizyty u Mamy, nagrać ją w telefonie, z pozdrowieniami dla Ojca i ciepłym słowem. Przykro mi było kłamać, gdy pytał, czy Mama  wspomina o nim.  Zadałam dziś mężowi pytanie, kiedy zaczyna się starość. Chwilę zastanawialiśmy się oboje i doszliśmy do wniosku, że u każdego inaczej. Z pewnością pierwsze symptomy to niechciejstwo, brak pasji do czegokolwiek, a szczególnie pasji poznawczej. I ociężałość spowodowana natłokiem TV, brak chęci do ruchu, obojętność na wszystko. Skoro kieruje nami nasz umysł, to właśnie od jego stanu uzależnione jest nasze jestestwo.  I dlatego cieszę się, że niedługo mój UTW zaczyna zajęcia, że spotkam znajomych, że zacznę posługiwać się moimi półkulami przy zapamiętywaniu układu tanecznego, przy wydobywaniu z zakamarków pamięci angielskich zwrotów, przy rozciąganiu ciała dla jego dobra! Dzisiejsza wycieczka do lasu znów spowodowała tęsknotę za widokiem przyrody. A w sprawie diety to mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że pieczywo wieczorem to błąd i poranna masakra wagowa. Dziś rosół  z makaronem i pulpety w sosie koperkowym. Na jutro szykuję kurki, ale czeka też kalafior, którego część chcę zakisić.  Musze zabrać się za powidła, bo niedługo węgierek zabraknie. A moja spiżarka w garażu zapełnia się ładnie i cieszy oko. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.