- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1816852 |
Komentarzy: | 19150 |
Założony: | 16 marca 2009 |
Ostatni wpis: | 15 lutego 2019 |
kobieta, 62 lat, Warszawa
158 cm, 63.10 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Święto Cykliczne i monsun warszawski
Wróć, mój kochany, wróć! Będę cię ćwiczyła
bacikiem i jeść ci dam za mało . . .
Tak bardzo cię proszę, wróć do mnie. Tak bardzo się za tobą stęskniłam. Tak bardzo mi ciebie brakuje. Tak mi smutno bez ciebie.
Robię wiele rzeczy, żebyś wrócić raczył. Utrzymuję ciało w sprawności. Nie przejadam się, nie żrę słodkiego, nie żrę bez opamiętania. Wciąż wyglądam atrakcyjnie i zachęcająco.
Gdy już do mnie wrócisz, to będę się jeszcze bardziej starała. Nie tylko siebie będę ćwiczyła, ale też ciebie. Pogonię cię bacikiem, aż dech będziesz tracił, aż oczy ze zmęczenia będą ci mgłą zachodzić.
I jeść ci nie dam za wiele. Tylko jarzynki, nowalijki. I trochę mięska, odrobinę tłuszczyku. Nic rozpustnego. Makaronom razem pomachamy na do widzenia. Chlebek tylko raz dziennie. Na deser jedynie owocki, ewentualnie z mlekiem. A wszystko, absolutnie wszystko, w ilościach niewielkich.
Tylko wróć wreszcie do mnie. Wróć ty, co odszedłeś.
Wróć, mój ulubiony, mój wymarzony, mój wytęskniony. Mój ukochany PoniżejSześćdziesięcioKilogramowy Widoku na Wadze.
Niestety, nie mam wyrafinowanego podniebienia.
Ale dzisiaj poległam......
Kupiłam prawdziwe banany. Znaczy nie takie sklepowe, co to na plantacji zrywają przemysłowo, potem do kontenerowca do chłodni z tlenkiem etylu i potem żółciejące w dojrzewalni. Szarpnęłam się na 4 maciupkie banany, zerwane przedwczoraj, dojrzałe zerwane, samolotem dziś rano przyleciane. Cena, ach! jakby były złocone, 65 złotych za kilogram.
Ugryzłam . . .. . i NIC. No, prawie nic. Za taką cenę mogło być większe zaskoczenie!! Ten bananek ma wyczuwalną strukturę, nie jest jednolitą i bezpostaciową mączystą słodkością. Ale w smaku prawie taki sam. Dziwne wrażenie. Jest słodki jak lekko przejrzałe banany z dojrzewalni, co już w sklepie swoje odleżały. Jednocześnie ma jędrność banana, świeżo do sklepu przywiezionego, takiego, co ma jeszcze oba koniuszki zielonkawe, za to jest pozbawiony niedojrzałej cierpkości, szorstkości na języku.
Myślałam, że się moje podniebienie zachwyci, że będę smakować, może nawet rozkoszować się niespotykanym smakiem. Że wpadnę w smakową euforię.
Ale moje podniebienie okazało się być bananowo plebejskie. Nic wyrafinowania.
wstyd
* * * * *
Z innych spraw - waga w stanach okropnych. Usprawiedliwiona połikendowo. Pan i Władca, zachwycony obecnością córki, z zapałem odgrywa rolę Gotującej Matki-Polki. Karkóweczka w sosie mu się udała, że palce lizać. A buła drożdżowa! A młode kartofelki z koperkiem! Nosz, nie dam rady odmawiać. Naprawdę, uwielbiam dobre jedzenie.
Rowerowo ok.
W przerwach między padaniem mokrości z nieba - jeżdżę.
W sobotę brałam udział w rowerowym Rajdzie na Autyzm. 31 kilometrów.
W niedzielę najpierw jeździłam z dziadkiem i wnukiem, czyli z moim mężem i ze Staśkiem po okolicznych parkach, zatrzymując się na chyba wszystkich placach zabaw. Potem odstawiłam ich na obiad do domu, a sama jeszcze pobrykałam w mżawce. Gdy mi deszcz przemoczył bluzę nad tyłkiem, zawróciłam. 28 kilometrów.
Dzisiaj, po spotkaniu z przyjacielem 8 lat nie widzianym, całe popołudnie miałam jeździć. Plany taaaaaakie miałam!
Ale leje tak, że nawet ptaki milczą. Równą ławą, jednostajnie, z nieba spadają ciężarne krople.