Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 278474
Komentarzy: 6792
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 6 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Wczoraj wieczorem zadzwoniła koleżanka znad jeziora z informacją, że nasza sąsiadka  kila działek dalej, zmarła nagle. Młoda kobieta, oczekiwała pierwszego wnuka od młodszego syna. Tak jakoś przed miesiącem pojawiły się pewnego dnia znicze na ich pomoście, zastanowiło nas to, pytaliśmy ludzi wkoło, nikt nic nie wiedział. Ona nie pojawiła się ostatnio, gdy przyjechał mąż z synami i synową, jej telefon nie odpowiadał. Snułyśmy różne domysły, bardziej i mniej poważne, a tu taka wiadomość. To naprawdę smutne, nie potrafię ogarnąć smutku tej rodziny.

Dziś pogoda okrutnie brzydka. Pada, jest ciemno, grzmi, gratuluję sobie decyzji o wczorajszym powrocie do domu. Lubię po śniadaniu wrócić jeszcze z kawą do łóżka i poczytać chwilkę. A ponieważ wstaję wcześnie, nie zakłóca to  domowym potrzebom. Mój zwyczaj  kultywuję z reguły właśnie w taką pogodę, późną jesienią, gdy za oknem jest tak, jak dziś. Wczoraj weszłam na stronę fundacji prowadzącej UTW, moje zajęcia nie zmieniły się terminowo, nadal będę miała wolny wtorek i czwartek. Z przyjemnością zobaczę znów znane twarze, ale to dopiero w październiku., jak na prawdziwej uczelni. Wieczorem dzwonił syn, wrócił z Jamnej od Dominikanów, gdzie robił badania, zadowolony, pogodę miał całkiem przyjemną, chociaż niewiele czasu na przyjemności.Za  chwilkę musimy( dosłownie) udać się po zakupy, bo w lodówce  właściwie tylko światło. Na dziś planuję jakąś zupę krem, maślaki  wczoraj zebrane do mięsa, może carpacio z buraka. A wieczorem do Teatru Muzycznego na koncert!

26 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Dziś jedziemy do domu, nad jezioro wrócimy we wtorek( jeżeli pogoda pozwoli). Dzień miły, bo słońce , bezwietrznie , w miarę ciepło. Po śniadaniu pojechaliśmy rowerami do sklepu ( 3,5 km. w jedna stronę ) , w drodze powrotnej skręciliśmy  w stronę przeciwną, zatrzymaliśmy się  przy zagajniku, aby chwilkę posiedzieć na trawie. Zagajnik obrodził maślakami, a zatem  ochoczo zabraliśmy się za zbieranie. Wyszła porządna porcja, będzie  do mięsa. Droga powrotna inną trasą - 3,70km. , przez las, poboczami, tak na pożegnanie. Już przed domem zatrzymali nas znajomi, zaprosiliśmy ich na herbatę, kawę, ciasto, co kto chce. Przyszli po  pół godzinie, posiedzieliśmy ok. 2 godziny, rozmowa wartko płynęła. Ona nauczycielka, a zatem już mentalnie szykuje się do powrotu do pracy, my wolni jak ptaki jeszcze tu przyjedziemy, czego wysłuchała z zazdrością. Słońce świeci dziś jakby zza przesłony tiulowej,   w lasu grzybowym co chwila wplatywałam się w pajęczyny, babie lato zagościło na dobre. 

25 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Przed chwilą wyszli od nas ludzie, którzy przechodząc spacerem, zaszli w sprawie ewentualnego zakupu domku! A dopiero co zaczęliśmy myśleć, że tak jeszcze ze 3-4 lata i wystawimy go na sprzedaż. Tymczasem mamy już dwie osoby chętne, co dobrze wróży, a na dodatek obie chcą poczekać. Bez napinki będziemy zatem  oczekiwać i obserwować . :) Spacer do lasu zaowocował naprawdę skromnym zbiorem, oddałam zatem sąsiadce nasz wczorajszy zbiór.  Nie możemy przecież jeść bez przerwy grzybów. Wracając od niej znalazłam prawdziwka, to kolejny do suszenia. Powoli, garściami, ale jednak, zbieram suszone grzyby na Wigilię.  Dziś na obiad kasza gryczana z grzybami, zupa pomidorowa, borówka  ameryk. z jogurtem. Pozostałość kaszy zjadł ze smakiem pies sąsiadów. Nie jest wybredny absolutnie.Jeszcze dziś zostajemy tu na noc, pogoda niestabilna. W słońcu cieplutko, gdy zajdzie robi się chłodno. Skosiłam zis większą część działki, wygląda teraz zabójczo i taki widok roztaczał się przed chętnymi do kupna.  Dobra, czas pokaże jak to będzie. 

24 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Powoli  nadchodzi, co widać w temperaturze, przejrzystości powietrza, coraz bardziej szarych liściach na drzewach. Pani Jesień sygnalizuje, że to już pora. Ogień w kominku  przynajmniej grzeje, bo za oknem niestety chłodno i wieczorami raczej we wnętrzu. DZiś pogoda była znośna w ciągu dnia , zrobiliśmy prawie 8 km, w tym 6,5 z kijkami, reszta to szwendanie się po lesie. Trochę grzybów, cudny bukiet wrzosów, podziwianie zieleni łąk. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o domek sąsiadki, zostaliśmy tam na 2-3 godziny podjęci winem . Jutro wybieramy się razem na grzyby, a raczej spacer , bo z grzybami licho.  Pies sąsiadów jada u nas, wita nas jak swoich, szczekając z radości. Typowy facet, micha czyni cuda.Był zamiar kąpieli w jeziorze, ale odpadł z powodu ww. wina. Za chwilkę położe się do łóżka,  poczytam chwilkę i zasnę   snem schodzonego człowieka, a śpi sie tu doskonale. Dobranoc!

23 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Byliśmy na kolejnych występach młodych jazzujących. Spotkaliśmy kolegę męża  z młodości. Ostatni raz widzieliśmy się krótko po naszym ślubie, bo facet pływał u armatora niemieckiego i tamże w Niemczech mieszkał, a zatem solidnie  ponad 30 lat temu.  No cóż, okazało się, że to aktualny narzeczony Urszuli Dudziak. Pisały o tym gazety, para nie ukrywała znajomości.  Takie to spotkania po latach! ;). Jutro raczej wyjedziemy nad jezioro, chociaż noce chłodne, ale to jakoś da się złagodzić ogniem kominkowym.

23 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Wczoraj wieczorem spacer zakończył się wysłuchaniem 2 śpiewających jazz pań, które w ramach Lady Jazz Festiwal brały udział w konkursie młodych talentów. W jury była p. Urszula Dudziak, która siedziała przede mną . Występy odbywały się na Placu Grunwaldzkim , a wstęp był wolny . Takie cudeńka będą do niedzieli, gdy wybrane zostaną najlepsze panie jazzowe. Być może na koncercie zamykającym festiwal będą miały swój występ. Wówczas będę miała możliwość  wysłuchania, bo na ostatnim koncercie będę Poziom  wysoki. Przy okazji spotkałam parę osób z UTW, które także korzystają z dobrodziejstw darowanych przez nasze miasto. Taka dola emeryta, że bierze co dają darmo, a przy okazji ociera się o wielki świat.(smiech) Rano pojechaliśmy na działkę, ale dopiero jutro zawitamy tam na parę dni ( jeżeli pogoda pozwoli). Mokro bardzo po wczorajszej ulewie. Sąsiadka potwierdziła, że padało niewąsko. W lesie grzybów jak na lekarstwo, większość kurek, kilka kozaków, dwa prawdziwki. Mam już troszkę kurek na zimę  dodam następną porcję, a część po prostu zjemy. Młodzi sąsiedzi z działki obok już pakują się do domu. Nawet im jest zimno w nocy, chociaż pala cały czas w kominku. Wycięli  zimą sporo drzew, a już sporo poszło z dymem. Takie to lato w tym roku. Nocą 12 stopni, rano w domku było 15. Trzeba sporego samozaparcia, aby wytrzymać. Bociany jeszcze widziałam, ale w lesie cicho, brak już świergotu ptaków. Wrzosy kwitna na potęge, czerwieni się borówka. Jesień pani, jesień puka.

22 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś był masaż balijski. Polecam szczerze, bo czuję się bosko.Nawet włosy mam wymasowane. Tajki są specjalistkami w takich masażach, a ja jeszcze dodatkowo wzięłam go w trakcie Szczęśliwych Godzin, a zatem taniej. Po zabiegu pyszna herbata , chyba mango z czymś. Relaksowałam się na całego. Może uda mi się tak co miesiąc?  Bardzo bym chciała. (swiety) Niespodziankę zrobił mi od rana mąż, który nie mógł spać, wstał przed 6 i umył okna !!!.  To sobie sąsiadki myślą! Niech zazdroszczą, co tam! Pogoda dziś taka sobie, była już burza, deszcz, było cieplej, jest chłodniej.  Narazie trawie obiad, na który zrobiłam makaron z przepisu z Gazzetta Italia. To przepis z Sardynii, bardzo prosty i skromny w składnikach.  A smakował jak super danie!  I m. in. za to kocham Italię , za tę prostotę w przygotowaniu jedzenia, za korzystanie z dobrodziejstwa ziemi, za brak przesytu w dawkowaniu przypraw. Czytałam  w ostatniej lekturze o pobycie bohaterki w Rzymie i jej odpoczynku na Schodach Hiszpańskich. Osobiście mogłabym tam siedzieć godzinami, z małą przerwa na kawę i pastę oraz krótki pobyt na Trastevere.  Są takie miejsca na świecie, do których się tęskni, gdzie się czujesz jak w domu.  Ja mam tak z Italią, a gdy słyszę język włoski, jego melodię, to dostaję "gęsiawy".(dziewczyna). Poza makaronem  rodem z wyspy, był jeszcze sok  marchwiowo- jabłkowy, to dla zdrowia.  Jeżeli się wypogodzi, to ruszam nad morze. Dawno tam nie byłam!

21 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Spałam niespecjalnie, raz pod kocem, raz pod kołdrą, nogi niespokojne, burza w tle. Rano miałam pomysł aby olać chirurga, ale mój zdrowy rozsądek zwyciężył. Sama nie lubię być wystawiana do wiatru, innym też nie będę czynić . W przychodni poszło raz, dwa , wyników badania jeszcze nie ma, bo to sezon urlopowy.  Potem zakupy na hali, znów 3 kg pomidorów do przeróbki . Chwilka przy drugiej kawie i wymarsz nad morze. Zwyczajowe  5 km zrobione, a zatem popołudnie dla nas. Przed obiadem zrobiłam biszkopt ze śliwkami, biszkopt to najprostsze ciasto świata, a jakie pyszne! Na obiad dziś gulasz, kapusta kiszona. Znów mam wzdęcia po chlebie żytnim na zakwasie. Jadłam wczoraj na kolację, jeszcze dziś go czuję. Dołozyłam sobie poza tym owsianką, jedzona po raz kolejny na śniadanie.  Wyprałam wszystkie letnie buty, czyli przyszykowań c.d.  Rano było dosyc chłodno, to juz naprawdę bliski koniec wakacji. 

20 sierpnia 2017 , Komentarze (6)

Moje spostrzeżenia o dwóch dziewczynach znalazły odzew. Ale drogie obrończynie, dziewczyny wcale nie kryły się z tym, że nie wracały z imprezy, ich strój jednoznacznie wskazywał na firmowe ubranko, a ja wcale nie jestem zgorszona tym, co widziałam. Istotnie , to ich życie, wątpię, że wracały z imprezy przez was rozumianej w czwartek koło południa, upał raczej nie wymusza grubego do ziemi wełnianego swetra, na dodatek tego samego fasonu, koloru , kolejne ubranie "służbowe". Ich życie i  wybór, to prawda, ale tak jak wy macie prawo bronić sytuacji, ja mam prawo do  smutku w tym przypadku.  To tyle na ten temat.:(

Dziś po śniadaniu ( owsianka z owocami i jogurtem) , pojechaliśmy SKM do Sopotu. Pogoda akurat na piesza wycieczkę, bo zaplanowaliśmy powrót do Gdyni pieszo wzdłuż plaży . Już na początku miasta przyjemne spotkanie z Adamem Michnikiem, ukłoniliśmy się sobie. Potem Prawdziwe lody i kawa, zakup książki Kornela Filipowicza pt." Moja kochana dumna prowincja", w namiotach ustawionych na deptaku koło mola.  Potem obraliśmy kierunek Gdynia, z zamiarem odwiedzenia znajomego prowadzącego restauracje przy plaży. Tam  kolejna niespodzianka, spotkanie dwójki znajomych z przychodni lekarskiej. Chwilka rozmowy i dalsza wędrówka. Serce się raduje na widok aktywności fizycznej rodaków! Rolki, rowery, biegi, kijki, marsze, co kto lubi.  Pokonaliśmy ok. 8km. , wróciliśmy zadowoleni, zmęczeni i głodni. Pora obiadu tuż, tuż.

19 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Wczoraj zaobserwowałam następująca sytuację: usiedliśmy w knajpce, aby napić się kawy i zjeść II  śniadanie, obok nas siedziały dwie młode dziewczyny. Mimo upału ubrane w grube , długie, wełniane swetry. Obie w mocnym makijażu i jak się okazało , w jednakowych strojach- krótkie spodenki, a właściwie majteczki, bluzeczka typu serdaczek też malutka. Pierwsza myśl i chyba trafna, że wracają z pracy w nocnym lokalu.  Szkoda, że taka pracę wykonują młode, ładne kobiety.  I nie można mówić, że ktoś musi, bo akurat nie musi. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.