Ostatni tydzień sierpnia, galopada czasu nieprawdopodobna! Po tłumach turystów ani śladu, pojawili się emeryci. Taka kolej życia, że upały to nie dla starszaków. Panicz w Krakowie, podesłałam nazwę fajnej knajpki na Kazimierzu, zaakceptował. Chciałabym, aby jednak zachwycił się Krakowem jak my, bo wspólne wspominanie jest przyjemne. Odzież oddana, jeszcze jedna kurtkę dołożyłam. Gdy coś leży 2-3 lata, nie ma szans na powrót. Pranie kolejne zrobione, kolejna książka przeczytana, powoli zaczynam w myślach pakować się na wyjazd. Rosół z makaronem, kasza bulgur i bitki wołowe, sałatka z sezonowych warzyw. Mąż dostal do mięsa kluski kładziony, które specjalnie mu zostawiłam. Nie chcę brać p-bolowych, bo źle wplywaja na jelita, ale w nocy znów ból biodra, nogi i jeszcze ręki to makabra. Spacer był, z kilkoma przysiadaniami z uwagi na męża. Na Skwerze Kościuszki karmiłam drozdy, które pojawiły się w mieście. Piękne ptaki. Rano czytałam o magatsunami, które pojawiło się w ubiegłym wrześniu w jednym z fiordów Grenlandii, wysokość fal to ponad 200m. Bać się? Filmy katastroficzne kręcone dla zabawy, dla zysku,są coraz bardziej realne. A tymczasem wypiłam druga kawę, zjadłam porcję galaretki cytrynowej i będę dalej czytać, coś tam grzebać w kuchni, planować wyjazd. Opłaty zrobiłam,to ważne.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.