Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249447
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 października 2020 , Komentarze (6)

Od poniedziałku jestem w łóżku. Przeziębienie  mnie złapało po niedzielnym spacerze w lasy witomińskie. Było pięknie, zacisznie, ale chłodno. Czułam zimno na plecach, gdy usiedliśmy na chwilkę po forsownym marszu z kijkami, nie przypuszczałam jednak, że tak to się rozwinie.  A ponieważ pogoda raczej nie daje satysfakcji, siedzę w łóżku, wygrzewam się, coś tam lekkiego biorę, zużywam tony chusteczek, kaszle i prycham. Na szczęście gorączki nie ma.  Wczoraj zrobiłam pierwszy raz tej jesieni zupę z soczewicy, taką treściwą, odpowiednią do dzisiejszej pogody. A za oknem koszmar, pada bez ustanku od kilku godzin, wiatr silny uderza w okna.  Mąż wyszedł po pieczywo, wrócił  szybko, bo jakiekolwiek wędrówki są po prostu nieprzyjemne.  Do Łeby nie pojedziemy, bo grzybów nie ma, nasz ewentualny wyjazd relaksacyjny także odpada, bo do strefy czerwonej nie pojadę.  Czytam, oglądam meble w internecie, zastanawiam się nad urządzeniem mieszkania, które lada dzień nabywa synuś.  To takie hobby po cichu, bo on sam to wszystko będzie robił. No, może wysłucha jakiś podpowiedzi delikatnych, bo jest daltonistą. Czekam na telefon od mojego lekarza, aby poinformować go o ustaleniach kardiologa, nowych lekach,  i aby przepisał mi  je  w formie   e.  W domu zacisznie, radio szemrze przyjemnie, obiad zaplanowany, czyli błogi spokój.  Jutro imieniny obu mam, już nie żyjących, wypadałoby odwiedzić cmentarz. Przy takiej pogodzie nie ma to jednak  sensu, zrealizujemy zamiar np. w sobotę, gdy już będę mogła  wyjść. Wagowo jest ok, bo nie spożywam dużo  z powodu bólu gardła. Ochoty też nie ma, i dobrze.   

10 października 2020 , Komentarze (7)

Różnie wypowiadacie się na temat Covid -19. To oczywiste, każdy ma prawo do swojego zdania.  Jedne z was oczekują większego zaangażowania państwa, inne uważają , że zamieszanie wokół pandemii jest niepotrzebne i na wyrost. Nie będę wkładać kija w mrowisko, ale  chcę żyć jeszcze jakiś czas. Nie mogę liczyć na państwo, trudno, postaram się zrobić wszystko, aby mi się udało. Będę nosić maseczki, będę trzymać dystans, bo nie chcę znaleźć się  w szpitalu, gdzie nie będzie dla mnie pomocy.  Mam kłopoty z sercem już,oddycham ciężko, nie chcę mieć kłopotów większych, tych z płucami.  Każdy z nas słucha wiadomości, ogląda tv, może sam podjąć decyzję , zgodną z wiedzą lekarzy, bądź kierować się swoim zdaniem.  Zrobicie jak chcecie, tyle. :(. Pogoda dziś jesienna, zapowiadana , ale  wyjście nad morze musiało być i było. Był lekki wiaterek, oddychało się  dobrze i korzystałam ze spaceru w 100%. Mąż wyniósł kwiaty z balkonu, już  ich wygląd nie napawał przyjemnością.   Suszę resztę ziół, część tymianku stoi jeszcze na parapecie w kuchni, i pachnie .    O, Iga Świątek wygrała w Paryżu, brawo :D, świetna dziewczyna.  Oboje spaliśmy długo i spokojnie, co ostatnio nie specjalnie wychodziło.  Nasze śniadania wyglądają codziennie tak samo, jemy o tej samej porze, bo muszę o określonej godzinie wziąć leki. Życie toczy się powoli, swoim rytmem, bez stresów. Miałam ich dosyć w zeszłym roku i na początku tego , oby złe poszło sobie ode mnie daleko.   Moje kłopoty ze zdrowiem są m. in pokłosiem tych stresów. Na obiad dziś rosół, taki domowy , z marchewką, zieloną pietruszką, oraz gołąbki. Wyszły świetne , a kapusta pekińska nie daje tak mocnego "aromatu" jak ta biała.  Ogromnie cieszę się, że syn zdecydował się na mieszkanie. Teraz namiętnie oglądam meble  w internecie, ale decyzja i tak nie należy do mnie.  Bawię się jednak doskonale! Popołudnie i wieczór to muzyka klasyczna, z płyt cd . Wczoraj przypomniała mi się recondita armonia z Toski Pucciniego, wysłuchałam  Pavarottiego, i wciągnęło mnie. Jeszcze książka, dobra herbata, preferuję Earl Greya, i nawet jesienne popołudnie może być ok.

9 października 2020 , Komentarze (13)

Ale najpierw obiad dzisiejszy -  rosół z makaronem, ugotowany z różnych mięs drobiowych, kurki w śmietanie i ziemniaki. Wczoraj byliśmy w lesie, było cicho, kolorowo, zaczęło słońce świecić. Powolnym krokiem przeszliśmy wszystkie nasze miejsca grzybowe, uzbierała się kobiałka. W większości kurki, ale i suszonych  wyszły dwie tacki z suszarki.  Cieszę się, bo Boże Narodzenie bez grzybów to brak aromatu , który znam od lat.  Dziś jeszcze zrobiłam gołąbki zawijane w liście kapusty pekińskiej , a po obiedzie, gdy zostaną ziemniaki, zrobię leniwe, bo twaróg dochodzi do terminu przydatności.  W ten sposób będę miała  obiad na parę dni, a na rosole zrobię jeszcze zupę tajską. Takie "przeczyszczenie" organizmu ostrą zupą będzie dobre na początek sezonu  jesiennego.  Dziś wymieniłam jedną ksiązkę w bibliotece, udało się pożyczyć Romaina Gary "Latawce", niepublikowane w Polsce do tej pory.  Ciekawa jej jestem.  A teraz ad rem - Covid 19 pochłania nas coraz bardziej, a ja nadal nie mogę zrozumieć ludzi, którzy to lekceważą. Patrz poseł ( jeszcze,  i oby jak najdłużej) Czarnek, patrz purpuraci, którzy winni dawać przykład rozsądku. Cóż jednak zrobić, skoro i wśród Vitalianek są głosy przeciwko maseczkom w sklepach, bo one: zakrywają młode dziewczyny aż po oczy". Syndrom gołębicy według doktora   Strosmayera  z serialu " Szpital na peryferiach"  , nadal żyje w narodzie.  I proszę mi powiedzieć, skąd to się bierze?  Skąd np. pojawili się tzw. anyszczepionkowcy?.  Czy to ta sama grupa ludzi, którzy uważają, że Polaka złe nie trafi, a ręce księdza rozdającego komunie są święte i wolne od wirusa?  Czy to pokłosie myślenie o lichocie polskiej inteligencji w zetknięciu z ludem pracującym,   patrz bezrobotnym ( bo się nie opłaca). Nie chcę żyć w jakiejś strefie, chcę być wolną osobą i poruszać się po kraju, po świecie według własnego wyboru. Dlatego nie pozwolę, aby moje zdrowie było mniej ważne od zdrowia tych bez maseczek. Będę upierdliwa do bólu przy wymaganiu ich noszenia, i to noszenia właściwego, także na nosie!   A paniczowi udało się znaleźć fajne mieszkanie!

7 października 2020 , Komentarze (9)

ale nie da się schować głowy w piasek. Lekarze w szpitalach mogą pracować w kombinezonach, w maskach czy przyłbicach , a panienki w sklepach odzieżowych  mają na to wylane, jak mówią  Kaszubi. Dziś kolejny rekord zachorowań, a wczoraj słońce narodu pokazało,  gdzie ma higienę i ostrożność wobec innych. Sam niech nawet wejdzie do jakiegoś zarażonego dps-u, ale dlaczego naraża innych do cholery?!  Dlaczego mam się dziwić Polakom , że są niepokorni, skoro ich guru zachowuje się , jakby miał świat i ludzi w du...ie. A może ma ????? To chyba najbardziej prawdopodobne.(smiech)  Dziś pora  na wieksze zakupy, przy okazji zaplanowałam na weekend gołąbki, tym razem z kapusty pekińskiej. Udało sie kupić ładną, zieloną i  z dużymi liśćmi. Zrobie może różne, bo trochę  z pieczarkami i z kaszą gryczaną, trochę z mięsem, tak dla urozmaicenia. Dziś miałam zdjete szwy, jeszcze tylko kilka dni plasterki ściągające ranę,  i będzie ok.  Rano zbudził mnie deszcz i ciemności. Była 5:30, mąż poszedł ćwiczyć : najpierw akumata, potem ćwiczenia przepisane przez rehabilitantkę. Ja "dochodziłam"  do jawy, a ćwiczyć mogę tylko doły, bo leżenie jeszcze nie teges. Waga fajna, nowe leki są ok. czuję sie dobrze.  Na obiad faszerowana cukinia + deser w postaci  pokrononych kaki, cherymoi, banana, ciemne winogrona, miechunka, trochę octu balsamicznego i soku z cytryny. Pycha!  Od kilku dni "chodzi za mną" pizza, chyba się skuszę w któryś dzień.  Za oknem jesień  w pełni, coraz więcej liści na ziemi, w centrum handlowym juz królują znicze i chryzantemy. Oby tylko ten dzień 1 listopada nie był kolejnym zarzewiem .

6 października 2020 , Komentarze (10)

Prawdopodobnie Trójmiasto zostanie czerwoną strefą, Policja ma karać bezwzględnie mandatami za brak masek. Oby takie podejście było i do panów narodu, czyli rządzących, którzy mają to głęboko w nosie. Nie zmyślam, widzę w TV, jak stoi jeden ważny , a wokół, niczym ściana, pełno pozostałych zwolenników mówiącego. Jakby pilnowali go, co ma powiedzieć. Nie lubię polityków , niektórych nawet atawistycznie nie znoszę. Lubię ludzi mądrych, prospołecznych, przewidujących i działających na rzecz człowieka. Nie lubię, gdy ktoś mówi mi jak mam żyć, co wyznawać i kogo kochać.  Ostatnio czytałam kilka pozycji o zachowaniu  Niemców wobec Żydów  w okresie przed II w.ś., o  stosunku Polaków do Mazurów, do luteran mieszkających na terenie od wieków, o sposobach upodlania człowieka  innego . Tak sie powtarza co jakiś czas ta historia  karmienia się nienawiścią, zawiścią i podejrzliwością. Ci u władzy wykorzystują tych słabszych, wmawiając im wroga, wskazując na jedyną słuszność.  Tak było od wieków, a po każdej katastrofie dziejowej, ludzie zastanawiali się, jak do czegos podobnego doszło? Czy naprawdę nikt nie widział zła, które panoszyło się coraz bardziej? Czy nikt nie słucha Franciszka , a tylko opętany Dyrektor z Torunia znajduje posłuch? . Boje się, martwię się, mam nieciekawe myśli. Chowam je głęboko, aby nie zawładnęły moim umysłem, nie przyniosły mi choroby zwanej depresja, aby nie pokonały mojego trzeźwego myślenia.  Jestem osobą prospołeczna, lubię być aktywna, ale dzisiejsze działania władz Polski wyraźnie wskazują mi moje miejsce:  masz oglądać durne programy w TV, czytać tylko słuszną lekturę, wybraną przez rządzących, znać historię napisaną przez nas, panów narodu, i cieszyć się z ochłapa zwanego 1300 emeryturą.  Wara ci od logicznego myślenia, posługiwania się prawem nauczanym od lat przez biegłych  nauczycieli, czcij jedynie słuszną religię i partię , a będzie ci dane być prawdziwym Polakiem. Tylko ci z zaszczytem tego miana będą uprzywilejowani. Orwel? Od dawna, i sami na to pozwalamy. Edyta Geppert śpiewała kiedyś cudowną piosenkę pt: Zamiast.  Napisałam jak wyżej zamiast  krzyku rozpaczy.(pot)(strach)

4 października 2020 , Komentarze (2)

Dopiero wrócilismy z wycieczki, a już chciałabym gdzieś wyjechać. Tym razem będzie to wyjazd wypoczynkowy, taki dla ciała, dla relaksu, aby przygotować sie do zimy.  Za niecały miesiąc 1 listopad , już postanowiłam, że będą zrazy wołowe w sosie grzybowym, może jeszcze udziec indyczy pieczony, z pewnością rosół z mięsa mieszanego ( kurczak, kaczka, indyk), jakieś  warzywka, sałatki, itp. Aktualnie liczę na zdjęcie szwów w środę, mam endokrynologa w poniedziałek, może wyjazd na grzyby pod Łebę. Chudnę, to tak ok. 200g dziennie, ale waga nie wzrasta. I wczoraj i dziś pada, chociaż jest ciepło. Nam udało się wstrzelić w  czas bez deszczu i wyszły ładne dla spacery.   Wczoraj jeszcze sztorm był na Bałtyku, widowiskowe fale.  Trafiłam wreszcie na odpowiednie pieczywo, to graham na drożdżach. Mąż kupił na weekend taki na zakwasie , nie mogę go jeść z powodu bólu brzucha.  Mój balkon powoli znika, coraz więcej kwiatów likwiduję . Aktualnie czuje się bardzo dobrze, chyba wreszcie mam dobrze ustawione leki. Biorę ich mniej i jest ok. A najważniejsza sprawa to poprawa zdrowia męża, rehabilitacja, ćwiczenia, okłady zimne, systematyczność, to wszystko przynosi rezultaty pozytywne , i to cieszy.

2 października 2020 , Komentarze (2)

Ostatnio dużo rozmawiam prze telefon. Dzwonią znajomi bardziej , mniej, rodzina dalsza i bliższa.  Rozmawiamy o wszystkim, przekazując sobie informacje o życiu, o poglądach o  obawach. A tych jest znów więcej, bo dziś w Polsce prawie 2300 zachorowań. Stojąc pod oddziałem PZU rozmowa na temat Covid-19 , większość zgadza się, że sami jesteśmy winni, lekceważąc nakazy.Jeszcze udało się iść we wtorek do kina. Film "jak najdalej stąd" polecam, to kolejna pozycja reżysera "Cichej nocy". Film o problemach emigracji zarobkowej, wzajemnych relacjach rodziny w związku z ta emigracją. Świetna gra młodej bohaterki, aktorka pierwszy raz na ekranie.  Niektóre sekwencje wciskały w fotel swoja prawdą.  A teraz ciekawa jestem, czy uda się jednak posłuchać koncertów w ramach Gdynia Classica Nova, skoro takie obostrzenia.  Moje plecy "dochodzą" do siebie, coraz lepiej jest, nakładam już Bliznasilk. Dziś na obiad zupa krem z marchwi ( nadal!), łosoś pieczony i szpinak świeży. Pycha.

29 września 2020 , Komentarze (2)

wygląda przepięknie. Wybraliśmy się dziś na grzyby, sporo kurek i to właściwie wszystko. Ale spacer cudny, cisza, zielono, kolory się pojawiają. To był wspaniały spacer, szczególnie dla mnie, bo wczoraj cały dzień w domu po powrocie od lekarza. Niestety, Augmentin mnie uziemnił , a raczej kazał siedzieć w WC. Kuzynka farmaceutka powiadomiła mnie, że właśnie tak on działa na żołądek. To bardzo nieprzyjemna przypadłość.  W lesie tylko dwójka takich emerytów jak my, no i widok stanowiący znamię czasów: dziewczyna jadąca konno, wpatrzona w smartfona! Wczoraj czytałam prawie cały dzień, bo cóż było robić? Takie lekkie książki czytam b. szybko, w piątek chyba odwiedzę  bibliotekę. Miało być kino wczoraj , ale poczekam, aż organizm się uspokoi. Gotuję dziś, bo trochę mi się  nagromadziło produktów w kuchni. A zatem będzie : zupa krem z marchewki, z imbirem, leczo, bigos , bo jakieś resztki mięsa zostały, kurki w śmietanie. Trochę grzybów uda się ususzyć, podbija zapach zeszłorocznych!  Wykorzystam to  wszystko  w następne dni , a wolny czas przeznaczę na kontakt z naturą, póki pogoda pozwala.  Syn zaczął szukać mieszkania , obejrzał kilka ofert, na szczęście nie ma pośpiechu, może więc wybrać  rozsądnie. Ceny różne, niektóre nieadekwatne do stanu nieruchomości, ale tak to już jest, gdy ludzie niezbyt rozsądnie oceniają swoja nieruchomość, albo mają  za duży sentyment do miejsca.   Poranki coraz chłodniejsze, coraz ciemniejsze, a ja i tak wstaje ok. 7 . Tak już mam. 

26 września 2020 , Komentarze (1)

Obudził mnie koszmarny sen, mąż uspokajał, ale już nie zasnęłam. W nocy padało sporo, w dzień także, ale jest bardzo ciepło, prawie 18 godzina  a  19 stopni . Będą grzyby. Nie wychodziłam dziś wcale, krzątałam się po domu, sporo czytałam, gotowałam. Powoli trzeba zmienić odzież na jesienną. Źle się poczułam dzis po lekach, to chyba antybiotyk. Nogi nadal puchną, chociaż zmieniłam lekarstwo. Mam coraz bardziej mieszane uczucia  odnośnie lekarzy chorób wewnętrznych. Chirurg widzi, ortopeda też , oni zgadują , stosując niestety zasadę, że to mikstura leczy a nie lekarz.  Odstawiłam lek, który powoduje tycie, w poniedziałek muszę spotkać się z moim rodzinnym, aby mi doradził. Zmiana opatrunku przez ręce małżonka, jest coraz lepiej. Siedzimy z mężem jak dwa stare grzyby, czytamy, słuchamy Gordona Haskela, jest miło , herbata w filiżance stoi obok. Za tydzień będzie 10 rocznica śmierci kuzyna i msza z tej okazji. Czas mija bardzo szybko, za szybko. Syn odnosi sukcesy zawodowe na uczelni, a my pękamy z dumy. Moi rodzice byliby tak samo zachwyceni. Z bratem nie mam kontaktu i niech tak zostanie. Syn w przyszłym tygodniu będzie oglądać większe mieszkania, być może niedługo czeka nas wizyta w Poznaniu . Oglądam wybrane propozycje, doradza, ale ostateczna decyzja należy i tak do niego. A my z rozkoszą uzupełnimy lokal o jakieś potrzeby. Bo my już raczej pozbywamy się.

25 września 2020 , Komentarze (7)

Zapomniałam o jeszcze jednym miejscu- o Świątyni Pokoju w Jaworze. To druga taka, po Świdnicy ( bardziej zdobiona), a w Europie są tylko dwie takie. Nawet w internecie wyglądają imponująco! Ja się zachwycałam. W środę byłam na zabiegu wycięcia tłuszczaka , teraz jestem obolała. Na szczęście się goi. Nie było to przyjemne, bo cholera umiejscowił się pod mięśniem, trzeba było i mięsień kroić. Bolało   mimo znieczulenia x2 . Wczoraj byłam na zmianie opatrunku, goi się, ruszam już ręką i mogę położyć się na plecach.  Mycie wykonywałam w sposób ekwilibrystyczny, jak stan pozwalał. Dziś zmiana pogody, już się chmurzy, będzie padać. Właściwie to czekam na jesień, taką prawdziwą, z szumiącymi pod stopami liśćmi, z padającym deszczem, z temperaturą w okolicach 16-17 stopni. Musze pomyśleć o cieplejszych kołdrach. Dziś wizyta u kardiologa, aby zmienić leki, bo puchną mi stopy po poprzednich. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie przerwę na kawę i babkę włoska Panettone. Mam taką znajomą cukiernię, w której od czasu do czasu nabywam  to drożdżowe cudo. Pachnie skórką pomarańczową, rodzynkami, i jest niesamowicie pulchna.  Do kawy to marzenie! A poza tym zajadam się węgierkami, pomidorami, kapustą kiszoną, czyli darami natury na jesień. Wizyta w bibliotece, znów prawie same nowości. I teraz nie jest mi straszna deszczowa pogoda, bo  jest muzyka, są książki, jest ciepły koc i  ktoś obok, z kim zawsze mogę pogadać. Przerwa na łyk kawy, już jestem. Na obiad udaliśmy się do Pasty Miasta, gdzie zamówiłam  spaghetti aglio olio, nasyciłam się na jakiś czas.   Mąż dzielnie chodzi na rehabilitację , ja swoją odłożyłam do czasu zagojenia się rany. A potem mam zamiar ruszyć do  boju o zdrowie. Bo co kurcze blade, jak mawiał Mikołajek.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.