Przypominają mi się dawne , w domu rodzinnym czasy, gdy piątkowe popołudnia przeznaczone były na sprzątanie. Dziś porządkowaliśmy przed południem. Mąż odkurzał, ja nastawiłam pranie, prasowałam ,myłam i ustawiałam ozdoby. Potem ślubny poszedł po zakupy, a ja zaszyłam się w kuchni. Rezultat? Proszę bardzo: barszcz ukraiński, taki z fasolą, z kapustą, śledź w śmietanie na obiad, kopytka, pulpety w sosie pomidorowo-paprykowym, pieczony kurczak. Na kilka obiadów wystarczy. Siekanie, krojenie, obieranie, doprawianie, zajęło mi trochę, ale w południe miałam wszystko pod kontrolą . Po obiedzie usiadłam spokojna, że wykonałam swoje obowiązki, a jutro będę mogła bez wyrzutów poświęcić dużo czasu na spacer, np.do lasy, albo nad morze, albo jeszcze gdzie indziej. Nie mam zamiaru rezygnować z ruchu na świeżym powietrzu. Ale przyznam, że ilość zachorowań przeraża mnie. Szkoda, że nikt nie pomyślał wcześniej, żeby nie otwierać szkół, być może wszystko wyglądałoby inaczej. Wczoraj rozmowa telefoniczna z synem, dziś już wiadomo, że nie przyjedzie. Biedak, wykłada zdalnie, co jest męczące i nie rozwojowe. Poza tym bywa na uczelni, bo ma dyżury dziekańskie, sprawy organizacyjne, finansowe, itd. Wczoraj przyznał, że jest bardzo zmęczony, ale zadowolony, bo wszystko układa się po jego myśli. To tyle, na dziś, a teraz zajmę się wyborem książek do wypożyczenia. Musze ustalić jakiś sposób wyboru.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.