Nareszcie (od 1 lipca) aktywowałam Multisport, ale niemiła niespodzianka: większość klubów, które mam po drodze, przestała Multisporta honorować😭. W jedynym, moim ulubionym, honorują, ale zajęcia są w słabych dla mnie godzinach. Lubiłam robić to po drodze z corporoboty, a teraz wchodzę do domu i zamiast wrócić i ćwiczyć, zalegam.
W sobotę się zorganizowałam. 45 minut sztang o 8,30🏆, potem 15 minut stepera (bo teraz w czasach covida zajęcia są krótsze, potem 45 minut hiit. Szczególnie te wszystkie deski gorzej mi robić, ale co tam się dziwić, po ponad roku domowego i corposiłkowego pitu pitu. Super było, a potem jeszcze km wykręcone w gdzieś koło Narwi, na obiad sandacz, sałatka i pieczone kartofelki (z czego dużą cześć dostał S.)
I kurki się pojawiły = składniki na niedzielne śniadanie:
A od piątku zaczynam urlop mniejszy, 10 dni na Suwalszczyźnie = najpierw Rospuda + potem rowery.