Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 234764
Komentarzy: 10823
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 25 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2020 , Komentarze (17)

Prognozy były takiese:((zimno)(deszcz)

Nie miałam przekonania, ale wielkie chęci miałam...

No to po moim sobotnim TBC pojechaliśmy. Poszło szybko = ferie, pusto na drodze.

Był długi spacer po lesie, trudnebardzodorozpaleniaognisko = mokre wszystko, ale S. jest mistrzem rozpalania ognia(puchar).

 Na śniadanie S. serwował jajecznicę bez kurek (miałam na nie pewne nadzieje, ale to mrzonki były, nic więcej), na obiady gulasz z indyka doprawiony jak "chińszczyzna(chinczyzna)" z ciemnym makaronem i furą warzyw(salatka).

A w niedzielę słońce(slonce) zamiast prognozowanego deszczu, łażenie po wiosennym lesie bez końca, przywiezione gałązki (ze ściętych drzew) wstawione do wazonu = słoika i sesje moich dwóch nowych chust, jedna to CAL Bella Aphrodite Shawl cz.7 (kolory strasznie się rozjechały, ona jest mroczna, jak niebo na Lofotach tuz zanim Northern Lights się pojawią:

15 lutego 2020 , Komentarze (8)

Gruby nie jest taki tłusty, tylko maścią wysmarowany.

Na początku, po wizycie u dr google(kujon) byłam pewna, że to zastrzał, ale potem objawy takie niezbyt typowe się zrobiły(mysli).

Było pulsowanie, spuchnięcie, ból taki, że spać nie mogłam_chociaż może ze strachu nie mogłam, bo całkiem niedawno moja corpokoleżanka z biurka obok miała zastrzał, pojechała do chirurga i on jej to bez znieczulenia przecinał i grzebał w nacięciu(szloch) (ze szczegółami mi to opowiedziała, bo ja uwielbiam takich historii słuchać).

Więc rano sama podziubałam palec igłą, ale do niczego" zastrzałowego" się nie dodziubałam. Posmarowałam palec maścią antybiotykową jak poradził Pan z Apteki i było jeszcze gorzej. Obiecałam sobie, że rano pokazuje go chirurgowi, a jeżeli będzie chciał przecinać mój palec nie znieczulając - wychodzę. Ale rano było dużo lepiej.. a teraz całkiem dobrze, tylko moja wydziubanie wciąż nie do końca zagojone.

Niedziela: 10 km rower + 1h power TBC

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h marsz w południe

Wtorek: 20 km rower w niesamowity wietrze + siedzenie w korpo w przerwie i po godzinach:< _ koniec roku to ciężki czas:(

Środa: 20 km rower  wiało jeszcze mocniej+ 0,5h brzuch + tric w południe i niestety 0 bikini extreme na zawsze = zamiast super instruktorki Moniki, w zeszłym tygodniu pokazał się gadającygłupotyi robiącyprzerwyjakstąddoksiężyca instruktor, którego znałam już z innego klubu (tylko jedne zajęcia, ale zapamiętałam, on też)

Czwartek: 20km rower +0,5h marsz w południe

Piątek: 20 km rower (rano pod wiatr, śnieg z deszczem i deszcz_jakie to szczęście, że w korpo są w szatni suszarki na ciuchy + 0,5h komplex w południe, a po pracy 0,5 h siłowni + 1h interwałów(bomba). I deszcz = rowerowe ubrania znowu mokre, czekały takie zimne(zimno) w klubowej szafce.

Sobota/plany: 10 km rower + 1h TBC i pierwszy tegoroczny wyjazd do lasu =ognisko i dużo, dużo chodzenia (podobno są kurki(mysli))

8 lutego 2020 , Komentarze (21)

Polecona przez koleżankę p. dermatolog, na widok moich badań rozłożyła ręce, wyraźnie zawiedziona, powiedziała, że nie są takie złe.. poziom żelaza ciutkę ponad normę, zamiast niedoboru... mam brać wyciąg z bambusa, vit C, kwas foliowy, vit 12. Zrobię tak, ale nie po drodze mi z tą Panią;( już do niej nie pójdę. Wymyśliła kolejne badania np USG jamy brzusznej (to te lekko podwyższone żelazo), ale prośbą o skierowanie była zaskoczona i skierowała mnie do lekarza ogólnego, bo ona nigdy takiego nie wypisywała.. łykam co poleciła i czekam...

A na szydełku dwie na raz:

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h marsz w południe

Wtorek: 20 km rower + komplex x 5 w południe

Środa: 20 km rower + 30 min marsz w południe+ 20 minut przysiady z obciążeniem i rozpiętki+ wielki zawód na bikini extreme, nowy instruktor, którego pamiętam z innego klubu = jak dla mnie porażka i interwały w jego wykonaniu...:<

Czwartek: 20km rower +0,5h marsz w południe

Piątek: 20 km rower + 0,5h minut marsz,w południe

Sobota: 10 km rower + 1h TBC

1 lutego 2020 , Komentarze (13)

(puchar)Albo jedno i drugie(deszcz) deszcz albo śnieg, który natychmiast zamienia się w błoto i skutecznie zakorkowuje całe miasto.

I tylko ja jedna w corpo nie narzekam. Moim wrogiem jest śnieg i zlodowacenia(zimno). Deszcz ogarniam. Wiem jak się ubrać, gdzie się przebrać i gdzie się suszyć i to że majtki do plecaka się kitra i wtedy ma się suche.

Rower nie rdzewieje od soli:) i tylko ciągle na korytarzu się suszy.

Na trawniku kwitną stokrotki i moja bardzo letnia kalinda też wciąż rośnie... 

Poniedziałek: 20 km rower + nic w południe:<

Wtorek: 20 km rower + 0,5h brzuch + tric w południe, a rano badania w sprawie moich wypadających włosów. Niektóre takie, że pierwszy raz o nich słyszałam, ale nawet nie chce mi się tego googlać. Mam już wyniki: żelazo ponad normę??! Ferytyna w normie. I tu mega zadowolona jestem, bo kiedyś próbowałam suplementować żelazo i "skutki uboczne" takie słabe były, że nie dokończyłam. Wizyta u dermatologa w czwartek... ciekawe..

Środa: 20 km rower + 30 min marsz w południe+ 20 minut przysiady z obciążeniem+ 1h bikini extreme ( wcześniej cały dzień śnieg deszczowy dawał bardzo ostro i dojazd do klubu, krótki na szczęście, łatwy nie był = lodowo śniegowe błoto)

Czwartek: 25 km rower +0,5h marsz w południe

Piątek: 20 km rower + 0,5h minut marsz, wieczorem 30 minut siłowni + 1h interwały(bomba)

Sobota: 10 km rower + 1h TBC, tym razem dużo obciążenia, tempo wolniejsze(ninja) =

uwielbiam tak..

Waga wciąż zimowa = 55 kg, poziom energii = 500%

26 stycznia 2020 , Komentarze (17)

Tak jakoś w środkowej podstawówce tam byłam.. krypta z resztkami zwłok na Św. Krzyżu śniła mi się długo jeszcze(duch) = szare resztki kości, gdzieniegdzie zęby, resztki włosów. Coś jakby nitki z ubrań. Kilka trumien z szybką do patrzenia. Dorośli i dzieci w środku. I była klapa w kaplicy i po jakby drabinie schodziło się w dół...

Ale teraz zupełnie inaczej to wyglądało. Bilet za 2 zł. i można po schodkach zejść do pomieszczenia, gdzie tylko jedna trumna stoi, a w niej ktoś z twarzą jakby z gliniastego kamienia ubrany bardzo kolorowo. Wypytałam panią kasjerkę i tak, dobrze to zapamiętałam i ta Pani Kasjerka, w moim wieku, też nie zapomniała tamtego widoku, ale krypta jest zamknięta od 12 lat.. wycieczki nie zachowywały się tak jak powinny przy zwłokach..

I drugi raz jeszcze tam, na rowerach, wiele lat temu. Kamienie, kamienie i jakie to góry:( miało to być ostatni już raz. Ale blisko tam jest jak dla nas i nowe wszystko, bo pamiętam niewiele. Nocleg w domku z kominkiem = S. zadowolony bardzo.

Pogoda świetna(slonce). Puszcza Jodłowa piękna, wejście na Łysice też(puchar)

I moja nowa Bardzo Letnia Klazienia fotek się doczekała:

Poniedziałek: 20 km rower + komplex x 5 w południe

Wtorek: 20 km rower + marsz 30 min. w południe 

Środa: 20 km rower + 30 min marsz w południe+ 1h bikini extreme ( A jak wyszłam z pracy taki straszny deszcz się rozpadał + burza, że w 5 minut przemokłam do majtek. I w klubie trzeba to skitrać do szafki, a potem takie zimne i mokre założyć i rowerować pod wiatr 9 km(bomba)!!)

Czwartek: 22 km rower +30 min. przysiadów i hiptrustów w południe. Po pracy wizyta u dermatologa w sprawie wypadania włosów = cała kartka badań do zrobienia, połowa taka, że wymówić nie umiem(strach)

Piątek: 20 km rower + 3 minut marsz

18 stycznia 2020 , Komentarze (15)

Czas najwyższy, włosy wypadają mi od chyba 3-4 m-cy tak, że niedługo całkiem łysa będę(szloch), najpierw ignorowałam, potem ignorowałam, potem pogadałam z kobitkami w pracy = tylko trycholog, a nie porady fryzjera, pani w aptece, czy dr. google..

Poniedziałek: 20 km rower + marsz 30 min. w południe  (takie zakwasy miałam, że nic innego nie wchodziło w rachubę

Wtorek: 30 km rower + marsz 30 min. w południe (pogoda cudna(gwiazdy))

Środa: 20 km rower + 30 minut brzuch + tric + 20 minut siłowni i bikini extreme, też z obciążeniem(bomba)

Czwartek: 20 km rower +30 min. marsz w południe

Piątek: 19 km rower + 0,5 marsz w południe + 40 minut siłowni i 1h interwałów(ninja) 

Sobota: pieczenie pasztetu;)

I mój pierwszy CAL (wzór publikowany jest w odcinkach, jest grupa, gdzie można pytać i się chwalić). 

11 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Oprócz co wieczornego biegania po śniegu (tylko jeden dzień wypadł, bo śnieg zamienił się w lód:<), przedłużając czas od 12 minut do 6, przedostatniego dnia spakowałam do plecaka nową miss grace, dziurawe butki i resztę rekwizytów. 

I w gdzieś tam daleko w lesie/górach, gdzie śnieg padał i wiał wiatr, przebierałam się w to wszystko i ustawiałam tak i owak, w jedna i druga stronę.. .(zimno)

A teraz już cieszę się, że śniegu za grosz, deszcz tak bardzo mi nie przeszkadza(deszcz).

Wtorek: 20 km rower (w południe nic(szloch), bo cały dzień w ciasnej sali na nudnym szkoleniu tkwiłam, gdzie miał być obiad, a zamiast były ciastka i czekolada. Zjadłam 4 pieguski i kawałek gorzkiej, niedobre to było, ale ja głodna nieprzytomnie..

Środa: 20 km rower + 0,5 marsz w południe, a zamiast bikini ekstreme - siedzenie w corpo 

Czwartek: 16 km rower + kompleks x 5 w południe

Piątek: 19 km rower + brzuch/tric w południe + 30 minut siłowni i 1h interwałów(ninja) 

plany weekendowe:

Sobota: 10 km rower + 1h TBC

Niedziela: 10 km rower + 1h power TBC

Waga zimowa: 55,5 kg:< = 2 kg opony tłuszczu w  talii.

6 stycznia 2020 , Komentarze (12)

Jak ręce zajęte szydełkowaniem, a głowa, żeby wzór ogarnąć, jeść nie ma czym i też się o nim nie myśli;).

25 grudnia:

5 stycznia:

Klaziena gotowa na wiosnę(slonce).

2 stycznia 2020 , Komentarze (8)

Po raz drugi, bo poprzedni wpis wyparował:< i to już po skończeniu i z komentarzami. Została z niego jedna literka i jest zupełnie nieedytowalny..

Ostatni dzień Starego:

I pierwszy Nowego:

Oba gdzieś pod Śnieżką. Takiej świetnej pogody nie miałam chyba nigdy na świąteczno - sylwestrowych wyjazdach.

Tylko świeży, miękki śnieg zamienił się w twardy, zlodowaciały z ostrymi wypustkami i skończyło się bieganie po śniegu;(. Zostały oczywiście godzinne marsze przed śniadaniem.

Zawsze w Sylwestra cykam się, jak to będzie z sąsiadami bliższymi i dalszymi, kiedyś jakiś diabeł]:> w nich wstępował i darli się całą noc i przy "muzyce" aż mi w brzuchu rezonującej.

A od kilku lat cisza(puchar), teraz też, tylko sztucznie ognie oczywiście i to takie niegłośne.

I w Budach (takie nasze schroniska/hotele w górach), gdzie jemy, jest dużo ludzi, masa dzieci, całe rodziny i wszyscy rozmawiają ze sobą, oglądają zdjęcia, opowiadają coś sobie - cicho. Rodzice tego pilnują. Muzyki w tych Budach nie ma.

A wczoraj na obiad wydawało mi się, że są tylko wielkie słodkie knedliki polane jagodowym sosem (okropne) i pokrojone w plastry knedliki z gulaszem i kiełbasa nie wiem z czym. I naleśniki z tym jagodowym sosem. I bez większej nadziei poprosiłam o coś niesłodkiego i vege, pani zaczęła coś mi proponować, z czego zrozumiałam tylko, że kapusta tam będzie. Zamówiłam. I dostałam podprażony pęczak z borowikami, cudownie doprawiony i surówką z białej i czerwonej kapusty!!!:) Przepyszny!!:) Schowałam paragon z nazwą (coś jakby huba??) bo może to jest wszędzie, tylko ja poprosić nie umiem...

30 grudnia 2019 , Komentarze (17)

Nie wieje, temperatura trochę poniżej 0, śniegu masa, słońce (gwiazdy) cały dzień = ja cały dzień na śladówkach..

Ja pisałam, obiady tu słabe, co diecie tylko sprzyja;).  Dzisiaj np. jedyne co było vege, to coś zupełnie niezrozumiałego,  ale było jedyne, a ja mega głodna. Zamówiłam. Dostałam dwa jajka na twardo w słodkomusztardowym sosie i kilka gotowanych kartofli:( warzyw żadnych nie było:( Wieczorem ponad dwie minuty biegania na bosaka po śniegu!:) Wkręciłam się!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.