Pierwsza w tym roku.
A potem jeszcze dwie takie, podgrzybek i kanie.
Moja niechęć do mięsa bardzo staje się szeroka, objęła też kanie (no bo jak kotlety wyglądają).
S. był zdziwiony, ale nie narzekał 😉.
Obok nasze działki jest pani, która sprzedaje najlepsze pomidory na świecie. I zwykłą cukinię.
I tak szukając, co tu z tej cukinii zrobić, żeby mało roboty było i mało kalorii, wypatrzyłam przepis na pieczone placuszki (w mojej wersji jeden placek o rozmiarach tacy do piekarnika).
Trzeba ja zetrzeć na grubych oczkach, dodać trochę soli, trochę jajek i zmielone siemię lniane. szczyptę proszku do pieczenia. Wymieszać i wyłożyć na co tam się chce i piec tak z pół godzinki z termoobiegiem.
Przepyszne to jest 🤪.
Poniedziałek - piątek: po 20 km rower i 0,5 h siłowni
weekend - 114 km rower, tempo żółwie, bo ja grzyby zbieram "z roweru".