Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218663
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 września 2023 , Komentarze (10)

Jak na razie nie zanosi się, że grzyby będą. 

Jest susza: piach w lesie, wyschnięta jak nigdy Narew. 

A już za chwilę Grzybobranie - ogromna, coroczna impreza, połączona z konkursem, kto tych grzybów zbierze najwięcej.. 

Ale nie narzekam, jest ciepło, odwiedzają nas stada sikorek i kosów (sikorki wyczyściły do czysta duży słonecznik, który położyłam dla nich na kamieniu, a kosy stukały mocno w domek z samego rana, budząc S.).

A zamiast grzybów, szukałam miejsca idealnego do fotek sweterków z wróżkami. Trudny kolor, brzydki na tle zielonych drzew. No i nie mógł to być środek dnia, nawet w cieniu, wieczór też nie okazał się dobry, wciąż jasnożółty, nie złotawy. 110 km pokręcone, ale miejsce znalezione. 

Słuchałam My Year of Rest and Relaxation - podoba mi się bardzo, ale niestety za chwilę będzie koniec.

Poszukiwanie leginsów idealnych zakończone sukcesem = dwie pary sportowych Nessi Sport (cienkie czarne i jesienne Grafitowe), trzy pary domowych, ciemnych, ale we wzory- niebiańska miękkość 😉 Lelosi.

Pięć korpo dni - po 20 km rower + trening 1, 2,3,1, 2.

Micha idealna, waga też 👍.

10 września 2023 , Komentarze (15)

Tym razem na rowerach. 

Dawno już na takim "lądowym" wypadzie tu nie byłam. A jest pięknie 😀. Wysokie wzgórza, stare lasy i drogi, czasami nad samym jeziorem, jak np. dookoła Mokrego. Nad nim mieszkamy. W starej stanicy, gdzie domki nie mają łazienek, ale są duże, drewniane (drzwi skrzypią, a dzięcioł wali dookoła od 6 rano) i mają werandy. Stoją daleko od siebie, nasz na wzgórzu, w lesie. Klimat mojego dzieciństwa. 

No i jest bardzo już po sezonie. Garstka osób. Cisza. Pogoda sierpniowa.

W piątek objechaliśmy Mokre dookoła, 23 km, z tego ostatnie 8 już po zachodzie, przy świetle lampki, po krzakach, piachach i pomiędzy zwalonymi drzewami (bo to rezerwat). W Zgonie (to nie jest taki zgon do trumny, tylko taki, żeby zwierzęta do obory zagnać), trafiliśmy na jeden z lepszych obiadów w moim życiu. Do jedzenia i do oglądania. Przy drewnianym stole stojącym na trawie, a dookoła były lipy, jabłonki, jakieś zioła rosły przy płocie. Sandacz S. był w cieście piwnym, moja kasza - pęczak, z leśmymi grzybami. A w lemoniadze pływały podsuszone kawałki cytryny posypane pyłkiem pszczelim. 

Sobota 80 km. Móje poranne kółko dookoła mokrego i wspólna już wycieczka do Sorkwit. Wieczorem pływanie w jeziorze.

A dzisiaj przed śniadaniem:

A potem, to się jeszcze okaże.

Cztery korpo dni - po 20 km rower + trening 1, 2,3,1.

4 września 2023 , Komentarze (14)


Nasz kawałek lasu jest pomiędzy Bugiem, a Narwią, na skraju Puszczy Białej Białej i jest tam gdzie pojeździć na rowerze.

Ale najlepsze, to co nowe, a najwięcej nowego to wiadomo, za rzeką 🐟. Tylko, że mostów jak na lekarstwo, a te co są, są ogromne z ogromnym samochodowym ruchem i oddzielony barierką chodnik nie zmienia faktu, że są to miejsca turystom_rowerzystom mocno nieprzyjazne .

Ale są promy. Stare, malutkie, tak na góra dwa samochody. Tylko, że jeden z nich zniknął już ze trzy lata temu. Poruszany nawet nie silnikiem, tylko systemem dźwigni, które obsługiwał starszy pan, opowiadający jak to kiedyś „na rzece” było. A żeby się przeprawić na drugą stronę, dzwoniło się do pana i umawiało na godzinę, a on przyjeżdżał mocno wiekowym rowerem.

A z końcem tego sezony zniknie następny. Ten jest już napędzany mechanicznie, a jak stoi na drugim brzegu, można pana zawołać, dzwonić po prom wielkim, wiszącym przy brzegu dzwonem, albo tak już sposobem współczesnym, skontaktować się telefonicznie. Pan jest młody i bardzo zgorzkniały. Narzekał całą drogę (krótką na szczęście) na brak chętnych, zajęte weekendy i niskie zarobki. Potem jak się już rozkręcił, na niesprawiedliwy poziom jego kasy w porównaniu z sąsiadem, wynajmującym kajaki. A na samym końcu (nie bardzo już go słuchałam), na niesprawiedliwość systemu, który, jemu, pracującemu w budżetówce, na każdy grosz patrzą, a sąsiedzi – przedsiębiorcy, kłady sobie od podatku odliczają i mówiąc w skrócie, w luksusach się pławią.

A na drugim brzegu, faktycznie było zupełnie inaczej 😍.

I żal tych promów tym bardziej, że okolica „po naszej stronie rzeki” jest bardzo mocno dofinansowana, basen, piękne szkoły, w każdej malutkiej wsi plac zabaw dla dzieci i tężnie w parkach. W parku głównym jest nawet kaczkomat . Dobrze oznaczone szlaki turystyczne i masa letników na okolicznych działkach. A taki prom niedoceniony…

127 km na rowerze, zebrane 3 koźlaki i mała garstka kurek.

Domek dla owadów spalony w ognisku, przez dwa sezony nie wprowadził się do niego żaden owad, pomimo, że miodem gryczanym go smarowałam (domek smarowałam).

3 września 2023 , Komentarze (10)

Coś tam pododawałam w ciężarze, cos tam zmniejszyłam z ilością powtórzeń (albo zwiększyłam), zmieniłam kolejność, tak, żeby dwa razy w tygodniu był trening "łatwy", s cztery razy te trudniejsze.

I co najważniejsze, bez wymówek, codziennie w dni robocze, realizuję ten plan .

Dobrze się czuję, silna i pełna energii.

Poniedziałek trening nr 1:

wyciskanie ciężarków na ławce skośnej - 8 kg x12

ściąganie drążka do ramion z przodu: 20 kg x12

prostowanie nóg na maszynie: 30 kg x12

MC na prostych nogach 30kg x15

10 przysiadów zwykłych, po cztery - wolno w dół, szybko do góry, odwrotnie i trzy razy pogłębianie

całość powtarzana 4 razy.

Wtorek trening nr 2:

przysiady ze sztangą: 25kg x15

wykroki chodzone z ciężarkami:4kg x 20 każdą nogą

wyciskanie ciężarków do góry: 6kg x15

podciąganie nóg do góry w zwisie na drążku: x12

całość powtarzana 4 razy.

Środa trening nr 3:

podnoszenie się do siadu: talerz 5kg x15

russian twist z nogami do góry: talerz 5kg x20

odwrotne pompki: 15 razy

uginanie przedramion (biceps): 6kg/ręka x12

wykrok w przód i w tył, po 10 x noga

całość powtarzana 4 razy.

Czwartek trening nr 1.

Piątek trening nr 2 .

Codziennie rower po 20 km, w weekendy to już równie.


28 sierpnia 2023 , Komentarze (8)

Pierwsza w tym roku.

A potem jeszcze dwie takie, podgrzybek i kanie.

Moja niechęć do mięsa bardzo staje się szeroka,  objęła też kanie (no bo jak kotlety wyglądają).

S. był zdziwiony, ale nie narzekał 😉.

Obok nasze działki jest pani, która sprzedaje najlepsze pomidory na świecie. I zwykłą cukinię. 

I tak szukając, co tu z tej cukinii zrobić, żeby mało roboty było i mało kalorii, wypatrzyłam przepis na pieczone placuszki (w mojej wersji jeden placek o rozmiarach tacy do piekarnika).

Trzeba ja zetrzeć na grubych oczkach, dodać trochę soli, trochę jajek i zmielone siemię lniane. szczyptę proszku do pieczenia. Wymieszać i wyłożyć na co tam się chce i piec tak z pół godzinki z termoobiegiem.

Przepyszne to jest 🤪.

Poniedziałek - piątek: po 20 km rower i 0,5 h siłowni

weekend - 114 km rower, tempo żółwie, bo ja grzyby zbieram "z roweru".

20 sierpnia 2023 , Komentarze (6)

Miały to być Mazury rowerowe. Ale upały🥵 zmieniły nasze plany. 

Początek w piątek już w piątek. Spychowo_Zyzdrój_prawie Mokre. Km nie liczę, leniwie jest bardziej niż zwykle🤓. Dłuuugie poranki, śniadania z górą warzyw, jabłka na kolację. Obiady w stanicy. Ja: gotowane ziemniaki z koperkiem i sałatką (moja niechęć do mięsa mocno wróciła) S. sandacz oczywiście.

Jest zupełnie pusto, mijamy tylko nieliczne kajaki i to takie na godziny. I jeden ogromny obóz niemieckich nastolatków.

I zupełnie jest cicho, tylko dzięcioła słychać i skrzek czapli czasami. Nie ma wiatru, burza jakoś minęła nas bokiem, zostawiając piękne zdjęcia (a miałam nie brać aparatu, bo co tam na tych mazurach...). Woda ciepła i przejrzysta. Tylko te osy😠!!! Zjedzenie jabłka to walka, bo na środku jeziora, na wyspie porośniętej sosnami, jest ich całe stado i kawałek położony dla nich specjalnie ich nie interesuje, tylko ten mój! 

Ale jak dotąd, ugryzła mnie tylko jedna i tylko w rękę i chyba tylko dlatego, że do tej ręki niechcący ją przygniotłam ręcznikiem.

Bolało takse i takse spuchło.

Środa - czwartek: po 20 km rower i po 0.5 h siłowni. Czwartek dodatkowo jeszcze 15 km rower wieczorem, już na działce. 

Piątek 27 km rower przed wyjazdem (nastawiłam budzik na 6.40, żeby mieć czas). I już tylko relaks = wiosłowanie, wciąganie kajaka na brzeg i z powrotem, przenoski, rozbijanie namiotu i zykowanie wszystkiego, pakowanie tego do kajaka z powrotem. I pływanie w jeziorach👍.

Słucham Wellmania. Podoba mi się.

16 sierpnia 2023 , Komentarze (12)

Kątniki w naszym kibelku "z " mieszkały w swoim kącie już kilka lat. Mało ruchliwe, dopiero świecenie czołówką zmusiło je do zrobienia kilku szybkich kroków w głąb ich kąta i  podwinięcia nóg pod siebie. Ale niestety, po niedawnej naprawie podłogi zniknęły całkiem 😭. Pojawiły się tylko ich pajęczyny, więc jest nadzieja, że wieśniaki - kątniki tez wrócą...

A upały i ja, nie lubimy się, ale jakoś tolerujemy.

Tydzień w biurze: po 20 km rower + 0,5 h treningu siłowego codziennie

Piątek - wtorek: 250 km rower.

14 sierpnia 2023 , Komentarze (14)

Po islandzim trekkingu waga 0,2 kg, mięśnie 0,5 kg, reszta parametrów zmiany nieznaczne. 

Centymetr z domu zniknął, mam nadzieję że chwilowo tylko, lustro i spodnie wyraźnie mówią, że brzuch zrobił się płaski, cokolwiek było na boczkach to zniknęło, reszta bez zmian. 

Oczywiście, że się cieszę, ale też i dziwię bardzo 🤔. Przez te wszystkie lata treningów siłowych, uczono mnie, że mięśnie buduje się w pocie czoła i nie jest to możliwe bez białka. Traci się je za to szybko, podczas takiego właśnie trybu życia, jaki ja prowadziłam na wakacjach...hmm...

Długi weekend jakoś tak szybko przyszedł, za szybko, namiot ledwo wysechł i tylko nasz las zachęcał. 

Cicho tu bardzo, ptaki nie śpiewają (tylko dzięcioł stuka od rana), owady poznikały, kwiatki tylko fioletowe, niebieskie i żółte gdzieniegdzie..

5 sierpnia 2023 , Komentarze (26)

Tyle miałam obaw tuż przed, że zimno będzie i mokro, że moje biodro, a może i coś innego nie są w kondycji do noszenia plecaka (16, 5 kg waga na lotnisku), i że... i że... S. = motor całej wyprawy, na każde że miał jedną odpowiedź _ to samochód wtedy wynajmiemy.

A było, jest jeszcze trochę, bo wciąż czeka nas lot do pl, wyprawa super pod każdym względem. 

Samochodu nie było. Był trekking ponad 100 km od Gór Tęczowych, czyli z Landmannalaugar do Thorsmork i jeszcze dwa dni dalej. Widoki niezapomniane, zupełnie inne każdego dnia. Było moczenie się w gorącym źródle i żadnego innego moczenia 😉, bo pogoda niewiarygodnie dobra. Kondycja też 👍. Kempingi na czarnych, wulkanicznych piaskach, ścieżka przez góry pokryte lawą z wybuchu, tego, który był około 10 la temu. I przez skraj lodowca. Wodospady i rzeki, takie, że kręciło się w głowie. Mosty rzadko, jeżeli już to na kółkach, żeby łatwo je było przestawić.

Była czarna plaża piaszczysta, takase, i druga z ogromnymi skałami, które powstały, jak angielski książę szukający żony za morzami, nie chciał zabrać na pokład kobiety trolla. I ona czar rzuciła i w kamień statek, załoga i ona sama  się zamienili. 

I wreszcie zobaczyłam puffiny. I to nie kilka, a setki. Fruwały, pływały i siedziały na brzegu wysokiego klifu. Prawie się nie bały ludzi, chociaż kiedyś były przez nich łapane i zjadane 😠.

Nie, nie oglądaliśmy czynnego teraz wulkanu. Tak, będzie link do fotek.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.