Ja i tak bardzo rzadko kupuje ubrania. Bo "wszystko już mam". A jak coś, to kolorowe, sportowe.
Ale jak ostatnio byłam chora na sraczkożygaczkę, to bardzo ograniczone miałam możliwości robienia czegokolwiek, nastrój podły i zakupami się zajęłam.
I zainspirowana wątkiem o sukienkach u Jarmuża, i pomysłem, żeby spróbować czegoś nowego, bo ja czuję się dziwnie w sukienkach i noszę je tylko jak już muszę, czyli na jakieś "wydarzenia" i zawsze wtedy mam kłopot jaką??!! gdzie ją kupić??!!, zamówiłam sobie tą: https://wearmedicine.com/p/med... i tą: https://www.monologo.pl/glowna... + 3 cienkie bluzy, już takie bardziej w moim stylu.
I tylko śmiechu była masa, jak je mierzyłam😁.
Ta z Medicine, miała lekko bufiaste rękawy, te marszczenie zaczynało się mocno poniżej ramienia, dużo też innych marszczeń wszędzie, ale była za ciasna w talii co dawało efekt piłki w miejscu brzucha, wyglądałam w niej tragicznie = gruba, stara i całkiem do niczego. O jakości materiału to nawet nie wspomnę, ale tu nie miałam jakiś wielkich oczekiwań przy tej cenie no i już kiedyś macałam ciuchy w tym sklepie.
A w tej drugiej wyglądałam jak w za dużym fartuchu Pani Woźnej z mojej podstawówki.
Wszystkie bluzy były grube i sztywne.
Oczywiście wszystko wraca z powrotem.
A teraz idę jeszcze bardziej pustoszyć szafę, bo mam tam trochę ubrań, których już nie noszę na tyle długo, że spełniają kryteria "do oddania", a okazja sama wchodzi w ręce. W poniedziałek zbiórka PCK.
I tylko mam dylemat co do jednej chusty. Robiłam ją jako KAL, czyli wspólne z innymi, wzór podawany był po kawałku, trudny dla mnie, walczyłam = przywiązałam się trochę do niej. Ale jej nie noszę, bo jakoś za mało kolorowa jak dla mnie.