Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 231966
Komentarzy: 10766
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2017 , Komentarze (21)

Były najdłuższe(zegar) w moim dorosłym życiu. Trzy tygodnie(dziewczyna)

Outer & Inner Hebrides. 

760 km na objuczonym jak koń rowerze. Po górach.

A jak deszcz padał był czas na "Lost in time". Jak poniżej wyglądała już prawie gotowa, ale bardziej fascynuje mnie robienie jej, niż myśl o noszeniu = najpierw pochwalę się tam gdzie się da, a potem sprawdzę za ile się da ją sprzedać i gdzie ??

Waga 53,5 = idealnadlamnie, talia 67, biodra 90, udo 50 (reszta mnie nie interesuje), twarz ciemna(pies), tak używałam kremów z filtrem +50, dłonie spalone, wszystko pogryzione przez midges(strach), tak używałam muggi, nie, nie używałam moskitiery, ale ja miałam. Nogi całe w siniakach, brzuch płaściutki pomimo kilku scampi @ chips w porcie, forma na medal. Moja najlepsza Szkocja:pi już czekam na następną(dziewczyna).

14 lipca 2017 , Komentarze (22)

Moja ostania obsesja mnie samą zaskoczyła:PP

Ja, nie bardzo umiejąca szydełkować, ani nosić chusty, myślę tylko o tym, żeby ją zrobić:

Nazywa się; Lost in time, a z opisu i diagramu niewiele rozumiem:<.

Kolory włoczki wybierałam (z przerwami oczywiście) cały wieczór. 

Dzisiaj przyjechała_czas wziąć byka za rogi]:>

Niedziela: 17 km rower = 2x tyle ile miało być ale jak się nie ma w głowie..(dziewczyna), pomyliłam godziny treningu, przyjechałam w poczuciu spóźnienia = zziajana i ledwo żywa, żeby wrócić, zrobić coś tam przez 10 minut i znowu pedałować.. + godzina TBC z moją nr 1 instruktorką, która daje w kość bardzo(ninja), ale w idealny sposób, przy super muzyce i czasami śpiewa sama(muzyka), pięknie śpiewa.. moje ciało po tych zajęciach się wyczołguje spocone i nieżywe, a dusza fruwa(balon)

Poniedziałek: 30 km rower + kompleks metaboliczny w południe x5

Wtorek: 19 km rower + nic więcej;(

Środa: 19 km rower + zestaw na tyłek x5(swiety) o jak piekł..i USD mojego guzka na łokciu, który jest już prawie niewyczuwalny i mam się nim nie przejmować:)

Czwartek: 21 km rower + brzuch i tric w południe x3, trochę mało ale tylko tyle było czasu(zegar)

No a piątek to: 22km rower + wieczorem w klubie:

1. RD 30kg x 15 rozgrzewkowo, 40kg x 12 w trzech seriach, 

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki pionowo: 25 kg x 15 x 4 serie,

3. Rozpiętki na ławce skośnej: 5kg na rękę x15 powtórzeń x 4 serie,

4. Uginanie podudzi w leżeniu: x15, x12, x12, x10 powtórzeń (najmniejsze obciążenie),

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x30kg, 15 x30kg, 15 x30kg

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina ABT, spokojnie, niezbyt mocno, przyjemnie(alkohol)

I przez ten cały tydzień zmokłam tak "do suchej nitki" tylko trzy razy(deszcz).

8 lipca 2017 , Komentarze (12)

Po raz kolejny ponarzekałam:< na mój klub (nie sama do siebie, tylko we dwie z koleżanką(przytul)), że najlepsze zajęcia są o godzinie, kiedy my już książkę do poduszki(noc), że najlepsi instruktorzy poznikali, a nowi do pięt im nie dorastają, a my wiemy już jak dobry trening powinien wyglądać i nic nas tu nie trzyma, bo dookoła pełno konkurencji.... i w piątek pojechałam do ogromnego, wyposażonego jak nie wiem co, na power pump. Było pusto;(, było słabo(spi), było strasznie technicznie(strach)... niestety po raz kolejny się okazało, że w takim pięknych opakowaniach pusto...

Z podkulonym ogonem wróciłam stare śmieci(ninja)

Środa: 30 km rower + 20 minut orbitreka w południe = słabo

Czwartek: 31 km rower + relaks = spanie w saunie w południe

Nieoczekiwana wiadomość_na łokciu mam gangliona i w celu potwierdzenia tożsamości będzie miał USG... hmm...

Piątek: 20 km rower + brzuch + tric w południe: 5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę, odwrotne pompki  - powtórzone 4X  

wieczorem w klubie (tym nowym(szloch)): 

zapomniałam, że on jest nowy i tak jak w starym, okulary(kujon) zostawiłam w szafce, a bez nich nie bardzo widziałam, gdzie jest to, czego potrzebuje np gryfów do sztangi ( a sale są tam ogromne i sprzętu bardzo dużo, niektóre maszyny zupełnieniewiadomodoczego(strach)

1. RD 30kg x 15 rozgrzewkowo, 40kg x 12 w trzech seriach, 

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15 w trzech seriach,

3. Wyciskanie sztangielek stojąc: 7,5kg na rękę x 10 x3 serie - ma wrażenie, że ciężary ważą "w nowym mniej", tak jak ubrania w niektórych sklepach są "mniejsze", ale to tylko moje podejrzenie, nic wiecej(dziewczyna)

4a. Uginanie podudzi w siedząc:15 powtórzeń x xkg,

4b. Prostowanie nóg w siedzeniu 15 powtórzeń x xkg

5a. Przywodziciele 15x xkg

5b. Odwodziciele 15x xkg - a i b serie łączone powtórzone trzy razy

No i godzina tych słabych zajęć power pomp;( nic nie poczułam, nudziłam się i byłam zniesmaczona(wymiotuje)

Sobota: 33 km rower + godzina TBC

Nie wiem czy to prawda??? 

5 lipca 2017 , Komentarze (10)

Sobota:  km rower + godzina TBC]:> + 5 km rower.

Po przerwie 30 km rower, tylko zamiast do lasu, to w stronę odwrotną, do miasta zobaczyć jak tam wyprzedaże(prezent). I nic, znowu jak ze sto razy wcześniej;( - nie umiem kupować w tłumie, grzebać w ubraniach, stać w kolejkach do przymierzalni. I nie umiem tej nieumiejętności zapamiętać:<.. co roku dwa - trzy razy powtarzam ten schemat.. 

Niedziela: 24 km rower + kino z dziećmi w centrum handlowym = szok, że to aż tak wygląda(strach). Jak jestem sama w takim miejscu(dziewczyna), a jestem rzadko - to jak po sznurku idę tam gdzie mam interes, oglądam, mierzę kupuję albo nie (znacznie częściej), wsiadam na rower i do domu. W kinie w centrum handlowym nie byłam ho, ho i jeszcze dłużej(zegar), bo są znacznie lepsze miejsca do oglądania znacznie lepszych filmów i zapomniałam jak to jest.. a tam są wszędzie słodycze i popcorn i coca cola i widać to i czuć, przed kinem to restauracja właściwie. I ciągle, ciągle trzeba mówić nie:), nie! I nie jest to przyjemne i już tego nie powtórzę. A na salę wchodzą naprawdę brzuchaci rodzice i cały czas wszyscy żrą, chrupiąc, cmokając i przełykając niemiłosiernie. Ale płakałam jak bóbr jak nieprawdziwa smerfetka zamieniła się w niebieską glinę;((szloch).

grupowe selfie

Poniedziałek: 19 km rower

Wtorek: 19 km rower + kompleks metaboliczny: 10 minut orbitreka + zestaw x5

wieczorem w klubie: 

1. RD 30kg x 15 rozgrzewkowo, 40kg x 12 w trzech seriach, 

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15 w trzech seriach,

3. Wyciskanie sztangielek stojąc: 6kg na rękę x 12, x10, x10,

4. Uginanie podudzi w siedząc: 3 serie x 15 powtórzeń x 20kg,

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x30kg, 15 x30kg,

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina interwałów na bosu(bomba), diabelskie połączenie]:>


2 lipca 2017 , Komentarze (19)

Osiołkowi w żłobie dano...

Przyszły weekend???:

1. Tatry: czerwone + zachód słońca na Giewoncie, podłoga w Kondratowej + Świnica? Kościelec?

2. Mazury (rowerowo): Olsztynek + w stronę Szczytna

3. Iława (rowerowo): dookoła Jezioraka

4. Pojezierze Gostynińskie(też rowerowo): najsłabsze krajobrazowo, ale najbliżej.

A bilety pociągowe nie są nieograniczone...

A rady i komentarze w tej sprawie bardzo mile widziane:)

Jutro wieczorem godzina 0= kupowanie biletów!

HEPL!!!!!

1 lipca 2017 , Komentarze (33)

Hura!:):D Była ich cała ściana w centralnym punkcie mojego korpo niezależnie gdzie się szło to koło nich. Przez nie uzależniłam się od belvitek(ciasteczka) - codziennie o godzinie 16 paczuszka. A wczoraj panowie zapakowali je (maszyny nie belvitki) na wózki, strasznie się namęczyli na schodach(pot) i przez pół roku ich nie będzie = odwyk będzie.

Czwartek: 30 km rower (udało mi się być pod dachem za każdym razem, kiedy była burza(bomba))

Kompleks metaboliczny w południe: 10 minut szybkiego orbitreka jako rozgrzewka +

1. Pompki na kolanach x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5 - jak trzeba(dziewczyna)

Piątek: 20 km rower (szczęście z burzami już mniejsze(deszcz))

brzuch + tric w południe: 5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę, odwrotne pompki  - powtórzone 4X - było gorąco i duszno i ciężko(kreci)

wieczorem w klubie: 

1. RD 30kg x 15 rozgrzewkowo, 40kg x 12 w trzech seriach, 

2. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 20 kg x 15 w trzech seriach, 

3. Ściąganie drążka wyciągu do klatki pionowo: 25 kg x 15 w trzech seriach,

4a. Uginanie podudzi w siedząc: 3 serie x 15 powtórzeń x 20kg

4b. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x30kg, 15 x30kg - a i b to serie łączone

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina TBC, a potem w deszczu(deszcz) i pod taki wiatr, że ledwo kierownice trzymałam i ledwo pedałowałam, 5 km do domu.

27 czerwca 2017 , Komentarze (30)

Nowa odsłona "dojrzałego" tematu:

http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21999942,wojci...

A ja mam na początek takie same majtki... i ciekawość wypróbowywania różnych foto_filtrów = moje zdjęcia są gówniane jak nigdy..(szloch)

Sobota-niedziela: 90 km rower + średnio-trudna trasa w parku linowym (emocje były(strach))

Poniedziałek: 20 km rower + kompleks metaboliczny x4 (miało być x5, ale zdjęciami się zajęłam (bo każda wymówka jest dobra(puchar))

Wtorek: 20 km rower, w południe zestaw na tyłek + 5 minut rozgrzewki na orbitreku:

1a. Hip trust z barkami opartymi o leżący płasko worek do boksowania, 30x 30kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze (no wiem, że to -5kg od ostatniego razu, ale to był mój słaby dzień(duch))

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 7 kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x

a i b powtórzone x4

wieczorem w klubie: 

1. RD 35kg x  w trzech seriach, 

2. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 20 kg x 15 w trzech seriach, 

3. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15 w trzech seriach,

4. Uginanie podudzi w stojąc: 3 serie x 15 powtórzeń, obciążenie nie wiem jakie, ale najmniejsze  możliwych:< 

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x czegośtam  - palce obciągnięte 

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ biegiem na godzinę interwałów z super instruktorką(bomba)(bomba)

24 czerwca 2017 , Komentarze (15)

Bo moja się tłuszczem zalała:( (szloch)więc mówię jej - Wiola nie żryj tyle słodkiego(tort)(czekolada) 

O ona mów(dziewczyna)i - no jak mam ich tyle nie żreć?? No nie żryj po prostu..

Podsłuchane na mojej siłce....]:>

Środa: 20 km rower

Czwartek: 30 km rower + 10 minut orbitreka i kompleks metaboliczny X5

Piątek: 20 km rower (jak zmokłam rano, jak bardzo(deszcz)) = brzuch + tric w południe x 4

wieczorem w klubie: pędziłam w zagrożeniu deszczowym = miałam więcej czasu(zegar) = 4 serie wszystkiego, zamiast trzech

1. RD 35kg x 4serie 

2. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej (lekki skos w dół - mała odmiana): 20 kg x 15 w czterech seriach, 

3. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15 w czterech seriach,

4. Uginanie podudzi w leżeniu: 4 serie x 10 powtórzeń, obciążenie nie wiem jakie, ale najmniejsze  możliwych:< 

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x czegośtam  - palce obciągnięte 4 serie

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 4 serie,

+ godzina ABT - stare dobre ćwiczenia na tyłek, wolno, długie serie(bomba)

20 czerwca 2017 , Komentarze (12)

To tylko kwestia dostępności prysznica(deszcz) i determinacji(bomba)

Poniedziałek: 20 km rower + kompleks metaboliczny w południe x 3 (tylko, ale na mojej korposiłce nie ma klimy, te trzy razy jak sześć razy liczę(martwy)

Wtorek: 20 km rower + (brzuch i tric w południe) x4 - tak strasznie, strasznie mi się nie chciało, ale udało się:D

wieczorem w klubie: 

1. RD 35kg x 15 rozgrzewkowe, w trzech seriach - zapomniałam rękawiczek, bez nich twarda skóra narasta mi na dłoniach, wymyśliłam, żeby sztangę ręcznikiem okręcić(kujon)

2. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 20 kg x 15 w trzech seriach, 

3. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15 w trzech seriach,

4. Uginanie podudzi w leżeniu: 3 serie x 10 powtórzeń, obciążenie nie wiem jakie, ale najmniejsze  możliwych:< 

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x czegośtam  - palce obciągnięte 

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina interwałów z kolejną zastępczą instruktorką - wycisk (bomba)(bomba)

I tak mi się nie chciało i tak dobrze mi to zrobiło i teraz bardzo jestem z siebie zadowolona(dziewczyna)

19 czerwca 2017 , Komentarze (23)

Pogoda była świetna:D: ulewy tylko wieczorem(noc), ciepło, gorąco(gwiazdy), 60 km machania wiosłem, 30 km porannych "spacerów", bardzo zdrowe jedzenie(salatka), bardzo niezdrowe picie(alkohol) (impreza).

Żaden kleszcz mnie nie ugryzł, tylko pijawka:<

Całkiem niezłe plecy;) - moim zdaniem..

Początek Supienie - koniec goła Zośka, dosłownie]:>

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.