Trychologa nie było, tylko polecona przez koleżankę p. dermatolog, która mnie rozczarowała, ale łykam co mi poleciła. I wcieram to co Złotko poleciła prawie co wieczór. Dumna jak paw
, bo wieczory są takie raczej książkowo_szydełkowe, wszystko inne to wyzwanie
.
Codziennie rano taki pojemniczek sobie pakuję;
I one przestały wypadać. A ja przestałam bać się je myć, czesać, dotykać... Teraz mnie to cieszy
. I dużo nowo wyrośniętych przeszkadza mi na treningu
Niedziela: 10 km rower + 1h power TBC
Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h marsz w południe
Wtorek: 20 km rower + 30 minut brzuch + tric 4, a po pracy większe zakupy = 8 kg eko gryczanej palonej dla S. niepalonej dla mnie, 2 kg maki do pieczenia chleba= strasznie trudno to było na rowerze w jednostronnej sakwie 10 km przywieźć i na 4-te piętro wciągnąć no i eutyroxowy sukces, którego braki w aptekach lekką panikę już u mnie wywoływały, bo moja dawka to 88, niemożliwa do zastąpienia innymi, jest zupełnie niedostępna. Moja p. endykrynolog wypisała mi receptę na 100, bo to prawie to samo?? no nie wiem
. Plan mam taki, w dni nieparzyste łykać 88, a parzyste 100, a badania pokażą co i jak. I jednocześnie świadomość, że wprowadzanie się w stan nadczynności jest wiadomo dlaczego, takie kuszące...
Środa: 22 km rower
Czwartek: 20 km rower + komplex x 5 w południe
Piątek: 20 km rower + 0,5h marsz w południe + po pracy 30 minut siłowni i 1h interwałów
Sobota: 30 km rower + 1h TBC, ostatni z moją the best instruktorką, A potem godzina w parku trampolin. Mój pierwszy raz.