Od lat, dekad właściwie, leczę zęby w miejscu, do którego mam mega zaufanie, bezbólowo i skutecznie. A wcześniej bywało różnie bardzo, bo oprócz próchnicy od czasu do czasu, problem nr 1 to zgniatanie ich i kruszenie. I jedno miejsce, gdzie jakiś problem z zatokami się nałożył.
Kontrole co pół roku, czyszczenie, leczenie jak trzeba na bieżąco - no, zadowolona byłam i czułam, że jest ok.
A że próchnica pod koronkami!!! I to na stycznej, czyli pod dwoma i głęboka 😱. I jeszcze coś do obserwacji, dwa cosie właściwie.
I rozum mówi - tak, wyleczysz, albo implanty powstawiasz, to nie koniec świata. Są rzeczy milion milionów gorsze. Ogarnie i zapomniesz. I będzie dobrze 🤸♀️😊.
A emocje i ciało - jak w tych horrorach, kiedy ludziom najpierw zęby wypadały, a potem, po kawałku, cały człowiek na kawałki się rozpadał 💀.
A w naszym lesie kropla deszczu nie spadła nie wiem od kiedy już. Alerty przychodziły, że burze, że uwaga i nawet kilka kropel przepędziło nas od ogniska, chmury ciemne zbierały się i przechodziły, mruczało i nawet błysnęło. Ale bez deszczowo.
Z zajęć gospodarczych dach zamiotłam, a S. podlewał i podlewał...
Poniedziałek: 30 km rower + 0,5 h siłownia
Wtorek:30 km rower + 0,5 h siłownia
Środa: 38 km rower
Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia
Piątek - niedziela: 135 km rower