Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 231921
Komentarzy: 10766
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 listopada 2019 , Komentarze (14)

Tak wiem(kujon) powinnam być ostrożniejsza, bo fala banów niewiadomozaco się na "nowej vitce" ostatnio przetoczyła... ale tak mnie to rozśmieszyło, że nie mogłam "głosu rozsądku" posłuchać (ale teraz po banie głos rozsądku ma się  mocno, więc dużo będzie xxx i odwołania się do Waszej wyobraźni;). Bo Naturalna o listopadzie wpis zrobiła, czy zasuwamy, czy leniuchxxxmy i ja coś tam napisałam tego słowa z xxx używając. i Komunikat był, że komentarza dodać nie można, bo słowo h u j tam jest:D. No i tak się śmiałam, że mnie podkusiło zacytować to wszystko w nowym wpisie. Ale rano to było i ja nieobudzona i był BAN. 

Ale przy tej okazji (dziękuję Ci za to bardzo vitko) dowiedziałam się czegoś ważnego o sobie.= jak bardzo ważne Wy dla mnie jesteście. Uczycie mnie jak piec pasztet  i  jak" Kroczyć spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu" i jakie książki czytać i jak to jest mieszkać w Hiszpanii, Danii czy Holandii.

I jak bym tęskniła za Wami(szloch)(szloch):<

9 listopada 2019 , Komentarze (12)

A wszystko przez prognozy pogody dużo gorsze(deszcz) niż ich realizacja.

Pierwszy - ostatni raz "pomiędzy Bugiem, a Narwią" miał być przed 1-szym listopada, potem to już tylko deszcz ze śniegiem..

Drugi - no już teraz to naprawdę ostatni - w zeszłym tygodniu..

Trzeci -od dzisiaj.. i wciąż na grzyby liczę:p

Na wszelki wypadek, oprócz miss grace, której już tylko jeden bok bordera został do końca, kilka kolorów skarpetkowej włóczki spakowałam. Będą jęki i prucie zapewne, bo do tej pory ze dwie pary zrobiłam, bardzo prostych i grubych, a teraz takie skomplikowane, kolorowe, mam w głowie (kilka par, w różnych kolorach i rozmiarach)

Edit: ze skarpetkami skucha = nie będzie ich:<

I dumna jestem(puchar), bo ostatnio żadnego podjadania, żadnych korposłodyczy (a okazja codziennie jakaś(tort)) = waga 54 kg, co znaczy, że dobrze.

Poniedziałek: 20 km rower + 30 minut marszu w południe

Wtorek: 22 km rower + komplex x 5 w południe

Środa: 20 km rower +  w południe brzuch + tric x 4, po pracy 20 minut siłki (przysiady + rozpiętki) + 1h bikini extreme, z gumami na nogach(bomba)

Czwartek:19 km rower + 30 minut marszu z takimi zakwasami po środzie że:x

Piątek: 19 km rower + 30 minut marszu w południe, wieczorem 40 minut siłowni + 1h interwałów

4 listopada 2019 , Komentarze (21)

Moja pierwsza.

Przez, albo dzięki (to się jeszcze okaże:PP) Naturalną. 

A tak to się zaczęło, że przed 1-szym listopada gar krupniku gotowałam. Krupnik był sukcesem, jak zwykle (tzn. drugi raz był sukcesem, bo 2x go gotowałam). 

Tylko warzyw za dużo do domu przytargałam. Marchewek szczególnie. No i przypomniałam sobie o kiszonkach Naturalnej, no więc kiedy, jak nie teraz (mój wewnętrzny kisior podpowiedział_chyba nie wyrzucisz trzech marchewek do śmieci!!). Dokupiłam jeszcze dwa kilo i to co trzeba do kiszonej, i nie umiałam znaleźć instrukcji do mojej "tnącejwarzywanaplasterkimaszyny(szloch)". Musiałam zrobiłam to na tarce. I mój garnek kamienny do kiszenia wcale nie jest taki duży jak myślałam, że jest = 5 marchewek zostało. No i strasznie jestem ciekawa, jak to będzie smakowało(kujon), czy warto było...

Kamienie są ze Szkocji:), a pod nimi tajemnica..

3 listopada 2019 , Komentarze (15)

Miałam już tam nie jeździć, bo zimno(zimno), bo ciemno wcześnie(noc), bo co ja tam mam robić..?

Ale S. pojechał już w czwartek, a tak zimno wcale być nie miało (chociaż na cmentarzu zmarzłam jak za dawnych czasów to bywało) no i kolegosąsiad piaskowe_prawdziwki_olbrzymy na fb pokazywał..

No to w sobotę po treningu hop do pociągu = warto było na 100%. 

+ oczywiście ognisko, a rano jajecznica z rydzami i kurkami.

I łażąc godzinami po lesie, słucham kolejnych audio  Liane Moriarty i za każdym razem pierwsze 8/10 wciąga mnie całkowicie, reszta zniesmacza, a potem i tak sięgam po więcej...

Poniedziałek: 20 km rower + komplex x 5 w południe

Wtorek: 20 km rower + brzuch + tric x 4

Środa: 20 km rower + 30 minut marsz w południe + 20 minut siłki (przysiady + rozpiętki) + 1h bikini extreme

Czwartek:19 km rower 

Piątek: 14 km rower + łażenie po cmentarzu(zimno)

Sobota: 5 km rower, 1 h TBC i ganianie po lesie za grzybami..\

Niedziela: jeszcze bardziej po lesie:p

A teraz suszą się te grzyby w suszarce i tak ładnie pachnie w kuchni.

27 października 2019 , Komentarze (18)

Pomiędzy Bugiem i Narwią..

Grzyby nareszcie były:p i to w takiej ilości, że nie zbierałam wszystkich tylko te najpiękniejsze, a i tak, po drodze do domu kupiliśmy suszarkę, największą jaka była i nie wiem jak usnę dzisiaj bo ona warczy, pyka..;( i tak ma być 6 godzin..

W sobotę po treningu były dwa ziemniaczane placki + gulasz grzybowy (S. robi te placki cieniutkie jak naleśniki i prawie tłuszczu na patelni nie ma(puchar)), niedziela śniadanie = jajecznica z rydzami, które tuż pod oknem rosły, obiad znowu placek + grzybowy gulasz.:p

Poniedziałek: 23 km rower,

Wtorek: 23 km rower + kompleks x 5, po pracy sprzątanie na cmentarzu prawie już po ciemku = strasznie trochę. Nie lubię bardzo, coraz bardziej:<, tej fury plastikowych dekoracji, zapaliłam małą białą świeczkę, postawiłam małą doniczkę z białymi chryzantemami.. nic więcej..

Środa: 20 km rower + 30 minut brzuch + tric + po pracy 20 minut siłowni i godzina bikini extreme (bomba)

Czwartek:19 km rower + zakwasy, bardzo wyraźne, tym razem w "boczkach"

Piątek: 19 km rower + 40 minut siłowni + 1h interwałów i pieczenie chleba, a właściwie zagniatanie, bo pieczeniem już S. zarządza..

Sobota: 10 km rower, 1 h TBC i ganianie po lesie za grzybami..\

Niedziela: po lesie, po lesie:p

Dodaj komentarz

21 października 2019 , Komentarze (21)

U mnie w każdym razie..(bomba)

Kolejny weekend w Pieninach. Cena wysoka = korki, wstawanie w prawienocy itd.. ale na 100% warto(puchar).

Tym razem  lepiej to zaplanowaliśmy, spanie w namiocie (już chyba ostatni raz w tym roku(szloch), traski bardziej "odludne" = idealnie.

A w podróży nowa miss grace znacząco urosła:

Poniedziałek: 20 km rower i przeczekiwanie pienińskich zakwasów;(

Wtorek: 23 km rower + kompleks x 5(puchar)

Środa: 20 km rower + 30 minut brzuch + tric + po pracy 20 minut siłowni i godzina bikini extreme (bomba)

Czwartek:19 km rower + przeczekiwanie DOMS po środzie

Piątek: 19 km rower + 40 minut siłowni + 1h interwałów no i pakowanie plecaka;)

13 października 2019 , Komentarze (22)

Sobota: cały przełom Dunajca = od Sokolicy (jak brakuje tej zniszczonej sosny;() na zachód na Trzech Koronach, a właściwie obok bo na platfornie + tłum ludzi;( niestety.. A rano wyprawa na rydze. była ich nieprzebrana masa:p_połowa robaczywych..

Niedziela: mgły tu po wschodzie na Trzech Koronach, co było cudowne treningowo = szybkie w górę i w dól tylko po kawie, ale słabe widokowo = na platformie kłębił się tłum fotografów, S.m który poszedł tam o 4 a.m. powiedział że nigdy więcej ( zimno, ciemno, wiatr straszny i zmieszanie (jakaś rodzina urodziny tam sobie urządzała(torcik))

I sesja zdjęciowa Przypadkowego Nordic Romance "pod zamkiem", który nie dosyć, że jest zamknięty, to zamku żadnego tam nie ma:<.

Jak ciepło było i jakie kolory(puchar)

10 października 2019 , Komentarze (15)

W Pieninach!!:) S. już  pojechał, ja jutro pociągiem w "strefie ciszy" . Uwielbiam:). Będzie chodzenie pod górę i w dól i znowu .., a stromo to tam jest:( będzie foto sesja przypadkowego Nordic Romance, chusta własnie się blokuje):

I mam nadzieję na rydze.., a nie na wełnianki (których ostatnio bardzo dużo zebrałam:(

Poniedziałek: 20 km rower i nic więcej, bo poniedziałek jest na lenistwo zwane też regeneracją;)

Wtorek: 23 km rower + kompleks x 5(puchar)

Środa: 23 km rower +  po pracy 20 minut siłowni i godzina bikini extreme (bomba)

Czwartek:19 km rower + 4 km marszu w deszczu(deszcz)

6 października 2019 , Komentarze (18)

Kanie pamiętam z dzieciństwa = przysmak nad przysmaki:p.

Ale w moim dorosłym życiu, zupełnie je zignorowałam bo:

nie jem już niczego smażonego w panierce;(, nie jestem/byłam pewna co jest kania, a co muchomorem.

Ale poczytałam(kujon). I pozbierałam. Na patelni tłuszczu było tyle co nic, kania tylko w posolonym jajku obtoczona i jaka była pyszna!!

Poniedziałek: 20 km rower + kompleks x 5 w południe

Wtorek: 23 km rower

Środa: 20 km rower + 30 minut brzuch + tric w południe, po pracy 20 minut siłowni i godzina bikini extreme (bomba)

Czwartek: 23 km rower

Piątek: 23 km rower + po pracy: 40 minut siłowni o 1h interwałów (bomba)

Sobota: 1 h TBC + ganianie po lesie = kilka grzybów + ognisko(noc)

Niedziela: 16 km ganiania po lesie = kilka super prawdziwków i maślaki!! Nieprzebrana ilość maślaków!!!:(

29 września 2019 , Komentarze (9)

Są chyba wszędzie, tylko nie u mnie:<. 3,5h łażenia/jeżdżenia po lesie (plusem jest niewiele czyszczenia;)):

Ale czas spędzony w kolorowym lesie = bezcenny(puchar)

Poniedziałek: 23 km rower 

Wtorek: 23 km rower

Środa: 20 km rower + 20 minut siłowni) i godzina bikini extreme (bomba)

Czwartek: 23 km rower

Piątek: 23 km rower + po pracy: 40 minut siłowni o 1h interwałów (bomba)

Sobota: 1 h TBC + zbieranie grzybów, których nie było + ognisko(noc)

Niedziela: 23 km rower ( grzybów niewiele) w tle nine perfect strangers..

Waga, pomimo, że walczę = 55,6 kg (2 kg oponki:<)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.