Jako dziecko, chowałam mięso![(kurczak) (kurczak)]()
pod kartofle, płakałam że nie, siedziałam bez końca nad talerzem... tylko kluski miały wartość.
Jak dorosłam na tyle, że mogłam decydować o swojej misce, żadnych zwierząt tam już nie było. Przez dziesięciolecia. Z ogromną fascynacją
i równie wielkim obrzydzeniem patrzyłam jak S. owoce morza we Włoszech pałaszuje..
A teraz, od kilku lat, małymi kroczkami zmiany. Najpierw jakiś sandacz na Mazurach, potem krewetki w Szkocji, potem krewetki w domu, no i gulasz z indyka z grzybami, które sama nazbierałam..ryb coraz więcej, codziennie prawie.
A jak zobaczyłam wpis Złotka o pasztecie, to już po pas się zaśliniłam. I dostałam przepis i rady porady i kupiłam maszynkę do mielenia MIĘSA!!
I pierwszy raz w życiu kroiłam pierś z indyka i wątróbki i udko kurze wzięłam do ręki (w rękawiczkach co prawda to wszystko robiłam) i nie czułam, że to zwierzęta zabite, tylko że pyszne jedzenia robię.
Pasztet wyszedł przepyszny
. Z ogromną ilością warzyw, doprawiony na ostro w ogromnej ilości. Niezbyt fotogeniczny.
Złotko, raz jeszcze ogromnie dziękuję
.
![]()
Piątek: 20 km rower + w południe mierzenie nowych legginsów i staników z reebok. Po dwie pary. Staniki identyczny fason idealny dla mnie, jak te, które mam od kilku lat okazały się zupełnie nierozciągliwe, z dużo za krótkimi ramiączkami
. A leginsy, które miały być długie, ledwo sięgają mi 10 cm na kostkę i są z jakiegoś jakby grubego stylonu![(szloch) (szloch)]()
!!. Wszystko wraca z powrotem, a ja poszukuję dalej, tym razem w Smmash,
Wieczorem, jak to w piątki - 40 minut siłowni + godzina interwałów![(bomba) (bomba)]()