Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 231958
Komentarzy: 10766
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 września 2015 , Komentarze (1)

20 km na rowerze, znowu straszny upał

I w południe mój standardowy mini trening brzucha:

10 minut rozgrzewki na orbitreku

30 x spinanie brzucha na piłce, 30 x scyzoryki na piłce, 20 x na każda stronę skłonów bocznych z ciężarkiem 10 kg w jednym ręku. Całość powtórzona 2 razy.

Na siłowni bez klimy było jak w saunie z nawiewem, bo wiatrak tylko szumiał irytująco.

A wieczorem pieczenie chleba i nie wiem jak to nazwać? czegoś dziwnego z dyni + kasza gryczana + korab, jajka, imbir (bez którego ostatnio obejść się nie mogę) rodzynki pestki dyni. Jem to coś, co nazywam ciastkami, jak inni ciastka jedzą(tort)

1 września 2015 , Komentarze (1)

Kolejny weekend na Mazurach, tym razem okolice Giżycka = 5 godzin jazdy samochodem, za długo.

Sobota - 1,20 szybkiego marszu rano, później pływanie jachtem po raz pierwszy od chyba 10 lat i jako dieta - piwo głównie]:>. Nawet nie zapomniałam co trzeba robić, żeby płynąć tam gdzie się chce (a takie obawy miałam), ale też przypomniałam sobie, dlaczego dlaczego nie robiłam tego tak długo (po 20 minutach to trochę nudne się robi).

Niedziela - 1,20 szybkiego marszu, 27 km na rowerze, było chyba wszystko co tu najpiękniejsze: wąskie, kręte, stare asfaltowe drogi; polne, piaszczyste drogi po całkiem niezłych wzgórzach z żurawiami krzyczącymi w krzakach; trzy rodzaje lasu; dzikie brzegi jeziora i ryba w porcie na obiad:p

27 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Środa - 20 km na rowerze i nic więcej:x

Czwartek - 20 km na rowerze,

Pól godziny na orbitreku w południe, bardzo szybko, mocno i pod górę

Siłownia (było późno, dzień jak zwykle za krótki, ale jakoś się zmieściła)

1. Romanian deadlift 15 x 30kg - rozgrzewkowo, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg na koniec ledwo mogłam utrzymać sztangę, jak zwykle

2. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki

15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg - drążek był mocno łamany, więc łokcie schodziły bardzo nisko, bardzo czułam plecy, ale też i górną część rąk

3. Podciąganie za pomocą gumy niebieskiej - pierwsze podciągnięcia zaskakująco wysoko

4x po 10 podciągnięć - oczywiście ostatnie są żałosne

4. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej

12x 20kg, 10x 20kg, 8x 20kg, 7x 20kg

5. Wiosłowanie sztangą trzymaną nachwytem

4 serie po 15 wiosłowań ciężar 25 kg - i znowu ta progresja, a raczej jej brak, ale tylko przy tym obciążeniu naprawdę czuje plecy

6. Martwy ciąg na jednej nodze z ciężarkiem w ręku (po tej samej stronie) 

10x 10kg - powtórzone trzy razy na każdą nogo/rękę - jedyne ćwiczenie, przy którym mogę zwiększyć ciężar, co prawda o 1 kg, ale jednak

7. Skręty tułowia na stojąco z ciężarkiem trzymanym przed sobą obiema rękoma

10x 8 kg na każdą stronę, powtórzone trzy razy

8. Wypychanie nogi na maszynie/wahadle na pośladki

4 serie x 20 powtórzeń na każdą nogę x 22,5 kg

10. Ginekologi rozpychające i ściągające

3 serie łączone po 20 powtórzeń po 23 kg.

Ledwo weszłam na moje czwarte piętro.

25 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Poniedziałek, niedoczas poweekendowy

20 km na rowerze

zestaw szybkich brzuchów na lunch: 10 minut rozgrzewki na orbitreku

30 x spinanie brzucha na piłce, 30 x scyzoryki na piłce, 20 x na każda stronę skłonów bocznych z ciężarkiem 10 kg w jednym ręku. Całość powtórzona 3 razy.

Wieczorem pieczenie chleba, razowy żytni na zakwasie. Tak, zakwas też wyhodowałam sama jakieś 4 lata temu, kiedy dowiedziałam się, że mam nietolerancje na pszenicę i na wiele rzeczy i przewróciłam moją miskę do góry nogami.

Wtorek, wciąż dzień jest za krótki

20 km na rowerze, ostatnie 10 w mocnym deszczu, ale nie pod wiatr.

szybki zestaw na latynowski;)tyłek: 10 minut na bieżni, szybko pod górę, trucht

hip thrust 30 kg, powtórzone 4 razy

Wieczorem pieczenie pasztetu z indyka wg własnego przepisu. W muffinowych foremkach, wygląda jak ciasteczka.

24 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Właściwie weekend zaczął się w piątkową noc- leżeniem na pomoście w stanicy i patrzeniem na gwiazdy.

Sobota: 1,5 godzina marszu po lesie, 21 km wiosłowania z Babięt na biwak na jeziorze Zdrużno.

Niedziela: 1 godzina porannego marszu, prawie że pływanie w jeziorze (woda nie przeszła testu temperatury(zimno), chociaż byłam o krok), 21 km wiosłowania, tym razem częściowo pod prąd, na szczęście szczątkowy tej suszy.

21 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Po 20 km na rowerze – moja droga do i z pracy, rano pod straszny wiatr, po południu za to jak na skrzydłach. Na trawniku w mojej firmie są trzy maszty z flagami – pierwsza rzecz, na którą patrzę po wyjściu z pracy, sprawdzam czy łatwo będzie, czy trudno pedałować, potem na chmury(deszcz), jak żeglarz.. 

Czwartek – 20 minut przed przerwą lunchową, leń wewnętrzny zaczął swoją krecią robotę, że może dzisiaj w saunie poleżeć lepiej, albo iść na grilla ze znajomymi, albo iść na siłownię z książką i poczytać sobie leżąc na macie. Była dyskusja, argumenty różne – stanęło na tym, że pójdę, poćwiczę 10 minut  na orbitreku i zobaczymy. Skończyło się 30 minutami  naprawdę szybko i mocno.

Piątek - 20 minut przed przerwą znowu to samo:(

Skończyło się rozgrzewką 10 minut na bieżni, szybko, stromo, biegiem, 3x 10 pompek w oparciu o ławkę (bo tylko tak na razie umiem) i 3x ściąganie drążka wyciągu pionowego do klatki.

Całkiem nieźle.

20 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Bez upału wszystko jest łatwiejsze.

20 km na rowerze - liście pożółkły i pospadały, jakoś jesiennie na mojej ścieżce się zrobiło.

Siłowy 

1. Romanian deadlift 15 x 30kg - rozgrzewkowo, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg na koniec ledwo mogłam utrzymać sztangę

2. Przyciąganie drążka wyciągu poziomego do brzucha 15 x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg

3. Wyciskanie sztangi leżąc na ławce skośnej do góry  12x 20kg, 10x 20kg, 8x 20kg, 7x 20kg

4. Podciągania przy pomocy niebieskiej gumy 4x 10 podciągnięć

5. Wyciskanie sztangielek nad głowę siedząc 15x 7kg w każdym ręku, 12 x 7kg, 11x 7kg, 10x 7kg

Godzina interwałów - tu widzę ogromny postęp, tylko nożyce na stepie wciąż odcinają u mnie kontrolę nad nogami. Nie to, że jestem zmęczona, bo jestem, tylko nie mogę nimi poruszyć po prostu, kontakt rozłączony.

18 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Poniedziałek, zakwasy po weekendzie, więc tylko 19 km na rowerze i pół godziny ćwiczeń: 10 minut rozgrzewki na orbitreku i 3 serie łączone - 10 x pompki w oparciu o ławkę + 10 x 20 ściąganie drążka wyciągu pionowego do klatki.

Pompki i podciąganie to coś co Takbymchciałamiećsiłęzrobić ale jak na razie słabo...

Wtorek, 20 km rower, 10 min orbitreka i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha siedząc na piłce, 

30 scyzoryków na piłce, 

20 x skłonów bocznych ze sztangielką 8,5 w jednym ręku,

a rano było ważenie, coś czułam, że nie będę zadowolona:(

zamiast oczekiwanych 53 kg - 55:< dlaczego?

Chyba od czego - przebrzydły głos rozsądku tylko na to czekał - od tych prażonych pestek dyni od tych migdałów i fig suszonych, arbuza(owoce) wieczorem - głos rozkręcał się - i to jeszcze wieczorem.

Ale przecież zawsze tak mało mało, trzy migdałki, komu to zaszkodzi.. - temu, kto wraca kilka razy do miski po kolejne trzy i kolejne..

OK, od jutra wszystko ważę, liczę makra i kalorie i tak, wiem, że tych od jutra było już kilka, ale teraz to już na pewno.

16 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Sobota bardzo domowo-leniwa.

Niedziela bardzo aktywna.

10 km na rowerze było, 25 km się szykuje, bo ciągle nie mogę zgromadzić wszystkiego do tych skarpetek, o robieniu których nie mogę przestać myśleć. Wełnę kupiłam w e-sklepie, przywiózł ją kurier na biurko, miałam siedzieć godzinami, czytać i oczka przeciągać, a zamiast tego jeżdżę i jeżdżę i końca tego nie widać:(

Godzina indoor cycling: na ścianie jest wizualizacja terenu, np góry, albo klify, albo miasta, kręcone tak, że zakręty się czuje. jest to trening dla kolarzy, albo takich jak ja, którzy lubią wyczołgiwać się po zajęciach, a właściwie wypływać(pot) 

Dzisiaj były wysokie ciemne góry, dziury w drodze i nisko schodzące mgły, trochę klifów, wcale ludzi. 

Potem godzina kalisteniki (bardzo pojemne pojęcie), tym razem wykroki z obciążeniem, krzesełko przy ścianie, chodzenie bokiem w planku i core, core, core. Trochę lżej niż zwykle, ale i tak...

14 sierpnia 2015 , Skomentuj

Od dłuższego czasu (rok z kawałkiem(zegar))myślę, że mam chęć zrobić coś na drutach. Skarpetki może. Mam już wełnę i pomysł dla kogo one będą. Dzisiaj był ostatni krok - druty, dokładnie pięć. Chciałam je kupić w najdalej położonej pasmanterii o której wiem, w galerii M. Jest tam wszystko, a dodatkowo trochę km na rowerze będzie.

W galerii kupiłam: dwie koszulki polo - pomarańczową i w kolorze fuksji, super czapkę z daszkiem (poprzednią zgubiłam i musiałam jeździć w takiej ujdziewtłoku), T-shirta - nigdy ich nie za dużo, bluzkę w kwiatki do pracy, bluzkę nie wiem w co też do pracy, jasnobrązowy lakier do paznokci, naklejki do paznokci we wzór łańcuszków - cudne. Drutów nr 2, ani 2,5, ani 3 nie było. Były w pasmanterii koło mojego domu, gdzie wstąpiłam wracając. 

W efekcie dzisiejsza aktywność:

50 km na rowerze

Siłownia:

1. Przysiad ze sztangą - 15x18 kg rozgrzewkowo, 10 x 23kg, 10x 23kg - na siłowni tłum, dużo nowych osób, trudno dostać się tam, gdzie potrzeba

2. Przywodziciele, odwodziciele na "ginekologu" - 4 serie 15x 27kg powtórzone 4 razy jako serie łączone - tu na szczęście pusto, a często jest to miejsce, gdzie dziewczyny piszą sms-y

3. Martwy ciąg na jednej nodze (zbieranie grzybków) - 4 serie 15x na każdą nogę, 9kg w tej samej ręce - jestem fanem tego ćwiczenia

4. Przenoszenie rąk z ciężarkiem za głowę, barki oparte na ławce - 4 serie x 9kg - mięśnie jednocześnie pracują i rozciągają się, kolejne moje ulubione

i godzina TBC wyjątkowo łatwa, dużo rozciągania, pustki na sali, upał na sali(pot)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.