Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 231966
Komentarzy: 10766
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 kwietnia 2023 , Komentarze (18)

Covid w moim przypadku nie był straszny, od poniedziałku już brykam na rowerze i codziennie ciężary podnoszę 👍.

Ale S. wciąż kicha i kaszle i nie było co liczyć, że w dzisiejszej super mikrowyprawie weźmie udział 😥. Pojechałam więc sama, do ogródu rzeźb juana soriano, ponad 40 km, przez lasy, błoto i przepiękne ulice Leśnej Podkowy. 

Żaby oczywiście najładniej pozowały, reszta takse. Było dosyć szaro, liście i trawa jeszcze schowane, ptaki cicho, zimniej niż myślałam.

A za tydzień wreszcie ma być otworzenie sezonu w naszym leśnym domku. 

Kupno drzewa do kozy (ostatnie kawałeczki wypaliliśmy na jesieni), objechanie wszystkich kątów, sprawdzenie co tam nowego i czy przyleciał już "nasz" bocian..

I jednocześnie runda 4 sock madness, coraz szybsza. Na początku myślałam, że to tylko zabawa, że mi nie zależy i wcale nie interesuje mnie ściganie się. Myliłam się.

Moje ostatnie już w całości.

7 kwietnia 2023 , Komentarze (27)

Dwa dni przed wyjazdem S. narzekał i kasłał. Ja czułam się zmęczona z takim nieokreślonym uczuciem jakby zdrewnienia od zatok aż do gardła. 

Ale mój wewnętrzny optymista zagłuszał głos rozsądku, gadał, że to przejdzie, dobrze będzie, ciepło słońce itp. Głos rozsądku raz tylko powiedział, że tego kaszlącego S. to nawet do samolotu nie wpuszczą.

Dzień przed wyjazdem nie było już wątpliwości  😭.

W środę miałam home office i jakoś się trzymałam, dopiero po południu zaczęłam kasłać i kichać i zdychać, bo rano nawet jeździłam po parku na rowerze, ale S. miał pełne objawy grypy. Wracając, tak dla ciekawości (bo ja lubię mierzyć co się da 😉 ) kupiłam testy w aptece i umówiłam się do telelekarza. 

Ja = cieniutka kreseczka covidowa, S. = gruba i wyraźna. 

Dostaliśmy lek antywirusowy, dzisiaj jest dużo lepiej.

Jedyny plus w morzu minusów, to, że mam szansę, na kolejny etap sock madness 😉, więc zamiast fotki pawi na Rodos, kawałek mojej skarpetki:

Projekt nazywa się Socks of Little Brain i w oryginale oczywiście kubraczek (na fotce jest tył, ale z przodu ma kołnierzyk) jest czerwony, a reszta miodowa. Tylko pszczółki u mnie kolorystycznie pasują.

2 kwietnia 2023 , Komentarze (11)

Dzisiaj koniec wiosennych porządków = okna umyte, zdechłe pająki z kątów powymiatane, żyrandole błyszczą a dzisiaj mycie podłogi w sypialni i koniec 😛.

Nawet groby wyczyszczone (14 km + ta robota w ciągłym kapuśniaczku) i zmienione na nich dekoracje. Bardzo minimalne dekoracje, nie to, że nic, ale symbolicznie.

Wiosenne ubrania z pawlacza wyciągnięte wciąż się przydają, chociaż nic, ale nic przez zimę się nie skurczyły. Na czwartek czekają _ pierwszy tegoroczny wyjazd _ na Rodos. Pięć dni ganiania po kamieniach od rana do wieczora. I słońce. I ciepło.

I może jakieś lokalne owoce, sery, warzywa...

Dzisiaj tradycyjnie już pedałowanie w deszczu. 25 km.

26 marca 2023 , Komentarze (23)

= moje wielkie rozczarowanie 😠

Wszystko tam było (jak dla mnie) nieprawdziwe. 

Nieprawdziwa otyłość budowana na przeciętnym ciele przez kilka, podobno, godzin. Filmik z tej charakteryzacji akurat bardzo ciekawy, chociaż też to element reklamy, więc jak to było w realu kto wie...

Historia, emocjonalnie (jak dla mnie) to kompletny misz masz, powrzucane do wora różne elementy, dużo elementów, które te emocje budzą i wyciąganie ich jedna po drugiej. Ta na wzruszenie, ta na litość, te na szok. Guziki emocji naciskane chaotycznie, mocno i bez najmniejszej finezji. 

Szkoda, bo miałam nadzieję zobaczyć chociaż trochę świata mocno otyłego człowieka, tego jednego, bo każdy ma swoją. Jak na razie, ani książka ciekawej na temat otyłości nie znalazłam, ani filmu...

A u mnie, jak co roku o tej porze pozytywna energia na pełnych obrotach 🤪, każdy kwiatek obfocony 🌹🌹, S. codziennie ochów i achów o nowych pączkach (tych na drzewach :)) cierpliwie wysłuchuje, zimowe ubrania już na pawlaczu, wiosenne w szafie, w głowie radość. Ciało waży 55 kg i codziennie ciężary podnosi i pedałami kręci !! :). 

Nowa para skarpet skończona, nazywają się Celtic Rain, wzór wymagający ogromnej uwagi, żaden audiobook, ani film nie wchodzą w rachubę podczas, ale w głowie wspomnienia wszystkich moich szkockich wakacji się uaktywniły :). Runda druga Sock Madness zaliczona 👍. 

Moje Celtic Rain foto_sesję będą miały jak wyschną, teraz tak jedna z nich (ta prawa) wygląda:




12 marca 2023 , Komentarze (20)

Nosa wczoraj z domu nie wychyliłam 😠. Obudziłam się przed 7 (chyba mój zegar wewnętrzny na zmianę czasu już się zaczyna przygotowywać) i z kubkiem kawy nad rozliczeniem podatkowym usiadłam (moje_kilka klików, S. żmudne, długie i skomplikowane). O 10 skończyłam to co chciałam i zadowolona (kamień z serca), ubrałam się lekko, złapałam rower i do lasu... A na zewnątrz wiatr zimny, zero stopni i siekący kapuśniaczek. 25 km zredukowało się do najbliższego warzywniaka, reszta została przełożona na później. Ale później to wiało jeszcze bardziej i sypał śnieg 🥶.

Zaczęłam więc nowy sweter z włóczki jeszcze od "S. mikołaja", obejrzałam wreszcie Over The Limit (nie polecam, cały czas to samo i nic nowego). Ugotowałam gar leczo, upiekłam małe chlebki z ziarnami.

W sock madness pierwszy sukces! Runda nr 1 zaliczona, dużo przed czasem. Skarpetkowe mistrzynie, z którymi jestem w prywatnej grupie, takie tempo sobie narzuciły, że i ja, na fali ich energii skończyłam duuuużo przed czasem. I teraz na ślimaki czekamy, jak skończą. Do przyszłej niedzieli.

Cute Frankenstein Leg, czyli Valgus, wzór Jennifer Ruschinski = przepustka do rundy nr 2 Sock Madness.


I Słabo jeszcze wybarwiona córeczka Pana Kleksa, brykająca po wiosennej trawie ...Wzór kwalifikacyjny do Sock Madness = Leicht

Rozgrzewkowe Mad Dancers, te S. polubił od pierwszych rzędów.

4 marca 2023 , Komentarze (11)

To, że jeszcze zimno (coraz zimniej 🥶) to właściwie nic dziwnego, dopiero co śmignął luty. Kwitnące przebiśniegi i zaczynające ćwierkać ptaki to taki bonus. No i że nie pada. I nie moknę codziennie pedałując !!!😉

Codziennie pół godziny siłki utrzymane, żadnych wymówek. Ciężary zwiększane, ćwiczenia zmieniane, micha ogarnięta. Portki z niezmiennie z syreną.

Ale głowa i serce w sock madness zatracone. Para kwalifikacyjna (pierdylion baloników i trzymająca je dziewczynka) pochłonęła mnie bez reszty, intarsja na okrągło, nowa dla mnie i trudna strasznie, ledwo w czasie zdążyłam, prucie co i rusz zaliczając.

A teraz na wzór do pierwszej pary konkursowej spokojnie czekam i różne zalegle rzeczy ogarniam.

18 lutego 2023 , Komentarze (14)

To nie jest dieta dla mnie.

Myślałam, że post 16h będzie wyzwaniem i był, wieczory, te pierwsze, bez podgryzania jabłek i ryzowych wafelków długie były jak nigdy. I że wyzwaniem będzie te 800 kcal - ale tu poszło łatwiej, bo wcale jakoś dużo więcej nie zjadam. Trudno było w biurze o rodzynkach i żurawinie zapomnieć, a automatów ze słodyczami jakby więcej się zrobiło 😠

Problemem było białko. Jak zjeść 60 g białka codziennie i właściwie dlaczego, skoro bez tego mam trochę mięśni i całkiem przyzwoite wyniki badań.

Ale był to ciekawy tydzień, kontakt z innymi vitalijkami, nauka i inspiracja.

Dwie wagi mi zostały - do ważenia mnie, taka z analizą ciała i jedzenia, i obietnica sobie, że to podjadania nie wracam.

Rytm: 0,5 godziny treningu siłowego codziennie + po 20 km na rowerze (w deszczu ostatnio) utrzymany. W dni pracujące. W weekend po 25 km rower.

12 lutego 2023 , Komentarze (10)

No, zaangażowałam się na 100% !

Dwie wagi kupiłam, tak, nie miałam do tej pory tej kuchennej. 

A łazienkową 20-letnią, która wtedy mega nowoczesna była, poziom tkanki tłuszczowej pokazywała taki sam jak tanita na siłowni i można mieć na niej kilku osobników. Ale nie pokazywała spadków, więc kupiłam nową. Mam dwie teraz, ta, która mniej pokaże - zostaje 😉.

Zapłaciłam drożej za transport, żeby nowa była szybko, pojechałam do paczkomatu (na rowerze ofkors) w zamarzającym deszczu, a ona bez baterii się okazała. Wczoraj to odkryłam, jak cała mokra😨 z porannej przejażdżki wróciłam i na poszukiwanie baterii nikt by mnie kijem nie wygnał. I nowa stoi wciąż nieaktywna.

Warunki mam idealne: moja grupa to same prymuski, nieustanna dla mnie inspiracja, waga codziennie u nich niższa. No, a u mnie nie.

W domu warunki idealne, S. jest szczupły i od lat dba o to, żeby takim być. Nie mamy w domu nic co tłuste, słodkie, wysoko przetworzone. Wszystko home made.

Po tygodniu waga ta sama 55,6 (+/- coś tam nieistotnego).

Ale moja dieta inna niż rekomendowana. Jestem vege, bez nabiału z jajkiem od wielkiego dzwonu, rybą z puszki na wakacjach i odżywka białkową. jabłka, warzywa, kasza. I tak od lat. I czuje się z tym naprawdę dobrze. 

Ale niezbyt dobrze w Fast 800 się wpasowuje, białka wciąż mam za mało.

Cały ten tydzień przyniósł mi masę korzyści. Przestałam podjadać w biurze. Wywaliłam z biurka resztę rodzynek, automaty z syfami ignoruję (a stoją strategicznie obok tych z kawą). Oddaję każdy cukierek, po który wyciągnęłam rękę jak automat. Chociaż po świątecznym szaleństwie ten zwyczaj teraz w zaniku. Korpo lodówka pęka od pudełek z diet pudełkowych, a na siłce zamieszanie. Sauna w oblężeniu. Tylko parking rowerowy wciąż prawie pusty.

Po raz pierwszy od lat liczę kcal (co!! jabłko ma aż tyle!! i makra. Wypełniam tabelki. Robię przerwy w jedzeniu powyżej 16 h - pierwsze wieczory mega trudne, ranki łatwizna, bo wczesnych sniadań nie jem od lat/  Rozmawiam z moja inspirująca grupą. A lustro mówi, że waga kłamie, szczuplejsza jestem i ładniejsza😍. Szarość za oknem w mniej szara.

Kolejna "rozgrzewkowa" skarpeta rośnie. Najeżona całkiem nowymi dla mnie technikami jak np Vikkel braid. 

A właściwy konkurs zaczyna się już 14 lutego.

5 lutego 2023 , Komentarze (19)

Plan jest taki:

Od wtorku przez dwa tygodnie (co dalej pomyślę później) dieta Fast 800 będzie u mnie !

W grupie czteroosobowej, połowa to doświadczone fastowiczki z sukcesami na koncie .

Będę liczyła kcal i makra, ważyła każdy kawałeczek (jak tylko jutro wagę kupię) i okna czasowego pilnowała. 

Już od wczoraj głoduję, żeby zobaczyć co i jak bo jedzenia dużo na tej diecie to nie ma za dużo ...

Niefajna waga 55,9 niech w ulubione 53 się zamienia, taki jest cel. 

A moje pierwsze skarpetki, rozgrzewkowe jeszcze na razie, do Sock Madness, wyszły idealne dla stopy dłuższej niż 45 cm. Ale szczupłej. S pociesza, że są niezłe do trzymania np cukinii.

Operacja je czeka.

29 stycznia 2023 , Komentarze (25)

Jakiś tydzień  temu, zmęczona szarą, mokrą pogodą, marudziłam, jak tylko S. sie obudził+ tak po południu mocno, że już mam dosyć tego jeżdżenia po deszczu🥶 i siedzenia w domu i że na Święta Wielkanocne, to byśmy mogli polecieć gdzieś, gdzie jest ciepło. Ale tylko z W-wy i niezbyt daleko i żebysmy mieli tam samochód- doprecyzowałam i poszłam sprzątać łazienkę.

Pięć minut nie minęło i pojawiły się pytania:

Rodos czy Hiszpania? Rodos 🦀.

Który apartament? Przyszłam, wybraliśmy. Samochód tez zarezerwowany, ale  nie wiem jaki.

I teraz prawie codziennie oglądam, co tam jest, na jaka górę można wejść, co zobaczyć, gdzie są pawie, skąd wschód, a skąd zachód słońca oglądać .

A póki co robię swoje:

w tygodniu 20 km rower + 05 h trening z ciężarami

weekend po 25 km każdego dnia.

A projekt sock madnes się rozwija powolutku.. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.