Po raz drugi.
Pierwszy był w Tatrach, potem, miało być już deszczowo i zimno, tak myślałam. A było złoto, ciepło i tylko liście spadały jeden po drugim w naszym lesie.
Rowerowo: codziennie po 20 km, w weekend 130.
Codziennie trening👍
Waga 55 kg, lubię taką.
I 5,7 kg pigwy (ostatnie pigwowce w dwóch wiejskich sklepach wykupiłam) pokrojone i wypestkowane. Kto to robił, to wie jaka to robota. Tylko chusta ledwo tknięta w związku z tym, jakieś tam bąble zrobiłam i tyle.
A na cmentarzu, jak poszłam tam sprzątać, bo to od kilku dobrych lat moja robota, bardzo niemiła niespodzianka🤐. Obok grobu moich dziadków, takiego z dawnych czasów, był też podobny. A teraz przemienił się w duży, błyszczący i wysoki. A na "moim" grobie gruz leżał, obca, ogromna obtłuczona donica i połowa wazonu utrącona🥵.
Mój projekt "siwa baba" ma się dobrze, coraz lepiej..