Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 235401
Komentarzy: 10823
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 25 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 maja 2021 , Komentarze (5)

Na dachu naszego leśnego domu, zaczęły tupać gołębie sąsiada. Tak około 6-stej rano. Dach jest blaszany, więc strasznie tupią🤐. W dzień też. I jak S. szyszkami w nie rzuca, to one nic. Ale jak szyszkę w procę załaduje, to w pół sekundy już ich nie ma.

I S. czarnego ptaszora zrobił z tektury, polakierował  i na sznurku podczepił do anteny na dachu. I teraz czarne ptaszory tupią po dachu od 5,30, tak jakby ten tekturowy ich wabił.

A ja na drzewie takie gniazdo odkryłam:

I niebieskie  tam leżą:

ale kos to czy szpak????

I dlaczego biegająca tam wiewiórka ich nie pożre? Ani jakiś wsiowy kot?

9 maja 2021 , Komentarze (8)

W piątek jeszcze lało (dobrze, że nie ...😉), w sobotę było takse, a w niedzielę to już prawie lato. 

Tylko szkoda, że mniszek zaraz zakwitnie i gorzki będzie.

Konwalie prawie, że już kwitną, dzikie wiśnie, uwielbiane przez szpaki (a może to są kosy??) już prawie przekwitają.

Prawie 100 km nakręcone i codziennie był trening funkcjonalny = zbieranie i ciąganie drzewa, po to żeby je spalić w ognisku. I sadzenie winogron i dereni. Ale to ja pomocnikiem tylko jestem, S. tu tyra..

4 maja 2021 , Komentarze (16)

Nie, nie stałam kilka godzin na 10-ć godzin na deszczu, miałam swój, wcześniej umówiony termin, najpierw w Ciechanowie!!, potem, bardzo łatwo zmieniłam go na wcześniejszy i z taką "tuż za rogiem" lokalizacją. I trochę, bardzo mało, ręka mnie bolała i spałam całą niedzielę i cała niedzielę deszcz lał.

A naszych leśnych okolicach jest, od zeszłego roku, plaga bobrów. Powygryzały wszystkie drzewa wokół okolicznych rzeczek i tak się łyso zrobiło:(

26 kwietnia 2021 , Komentarze (15)

Tam kończą się moje rękawiczki do piekarnika, a piekę teraz zawsze chleb żytni, kawałki kurczaka (to dla S. głównie), pasztet drobiowy z masą warzyw i szpinakiem i sprawdzony zestaw warzyw, głównie korzeniowych. A w naszym lesie te sparzenia tylko się zaogniły po noszeniu drewna na ognisko. Teraz prawie śladu po nich nie ma🙂.

A w naszym lesie jakaś dużo wcześniejsza wiosna niż w domu, ale pokazała się wiewiórka, w nocy łazi jeż, tyle, że tylko na S. fotkach go widzę, bo ja tyle w nocy nie mogę wytrwać😥.

Młodego mniszka masa, pyszny jest, do każdej swojej surówki go dodaję.

A moje +3 covidove kg wciąż siedzą boczkach i na brzuch, chociaż tak się staram🤐

I takie cudne koronkowe liście wygrabiła, grabiąc zeszłoroczne liście, przypomniało mi się dzieciństwo, wtedy to skarby były..


11 kwietnia 2021 , Komentarze (19)

Od kilku wyjazdów do naszego lasu, miałam na przedramieniu zadrapania, potem siniaka, ale tłumaczyłam  to sobie noszeniem gałęzi na ognisko i że to jest miejsce, w którym kończą mi się ogrodowe rękawice. A tym razem takie coś, co wygląda na poparzenie (cały czas nosiłam bluzę z długimi rękawami??!!) S. się nie przyznaje.

90 km wykręcone, Slipstravaganza rośnie, chociaż jest coraz trudniej (brak internetu nie pomaga, bo tak. są jeszcze takie miejsca, że trzeba go szukać).

5 kwietnia 2021 , Komentarze (9)

To że była "trochę głodna" bardzo doceniam, "trochę chłodną" już dużo mniej😥

Mieliśmy własne, pyszne, "chude" jedzenie, a jajka tylko w formie jajecznicy z grzybami na śniadanie. Obiad przywieziony z domu, wszystko zrobione przez nas = wiadomo z czego, odgrzane i zapakowane w termosy + wielki pojemni z surówką ( u nas teraz, wzbogacona tartym jabłkiem i tartą marchewką, z łyżką oliwy, kiszona kapusta króluję) + home made pierogi z mięsem, warzywami i szpinakiem jednego dnia, ciemny makaron, kasza gryczana, pieczona pierś kurczaka, drugiego. I tak na zmianę.

Prawie 100 km wykręcone, w terenie bardzo pagórkowatym (Wielki Okiennik zobaczony). 

I moja Miss Grace wreszcie doczekała się sesji. 

Cudownie było😁

28 marca 2021 , Komentarze (13)

Taki prawie wiosenny..., bo niedziela to już nie bardzo wiosenna, zimno było wiało i padało co jakiś czas🥶

Ale 50 km wykręcone,  nowych iglaków i kwiatków (które jak suchary wyglądają, chociaż pani w sklepie ogrodniczym nazywa je "w stanie spoczynku")  cala masa posadzona (ale to już bardziej S. kopał i tachał te donice i ziemię)

I nasz rowerowy bagażnik całkiem nowe ma zastosowanie:

25 marca 2021 , Komentarze (31)

Dzisiaj poczułam na własnej skórze, a to cos całkiem innego, niż myśleć, że się wie, bo cos tam się czytało, miało znajomych, a właściwie nowotworowe znajome...

Bardzo pilnuję kontrolnych badań, zwłaszcza, że od dwóch lat biorę HTZ (tylko dlatego, że wg dr. google, a moja gin potwierdza, to zabezpiecza przed chorobami układy krążenia)

I moje ostatnie USG piersi pokazało jakieś zwapnienie, poszerzenie kanałów.. i mam zrobić biobsje cienko/grubo i głową. Jaką to to już decyzja będzie w w trakcie.

Ale się okazało, że najlepiej dla mnie, będzie przyjechać do szpitala onkologicznego na dokładniejsze badania, do onkologicznego szpitala w w-wie, gdzie musiałam pytać po dwa-trzy razy, gdzie teraz pójść i jak tam dość, 5h tam spędziłam (kolejki kolejki, ale ja mądra kobitka, swoje dzierganie zabrałam, co mnie trochę uspakajało) ale jaką lekcję pokory odebrałam.. widząc innych ludzi..

Edit: wszystko jest ok, co za ulga!!!😁

21 marca 2021 , Komentarze (16)

1. Moja corposiłka od tygodnia zamknięta = wejście odgrodzone żóltoczarną taśmą, a i tak, w moich godzinach tam nie chodził. Ale w corpostołówce masa ludzi siedzi przy tym samym stole, je i gada. I pali w palarni tuż obok siebie w corpopalarni.

2. Nasze plany, że na Święta wyjedziemy w okolice Góry Zborów spełzły na niczym, jak na razie, bo nikt w tamtej okolicy nie chce nic wynajmować, a mnie mnie tak frustruje, że można chodzić do sklepów i kościołów, a nie można wynająć samodzielnego apartamentu. Ale będę jeszcze próbowała...

3. Skończyłam Miss Grace i frame z jednej strony, dziwnie się faluje.

4. Miało być słoneczne popołudnie, takie w sam raz na foto sesję MissGrace i zaczętej Slipstravaganzy, a deszcz ze śniegiem jest.

Do D.🤐

Czytam The Outrun, po raz drugi, chyba, żeby jeszcze gorzej się poczuć. Bo tak pachnie mi tam Szkocją, do której wrócę nieprędko, jeżeli,,

A uzależniłam się od zielonego mrożonego groszku.. nic innego mi nie smakuję..

12 marca 2021 , Komentarze (23)

Tak sceptycznie byłam do tego projektu nastawiona na początku, że nie umiem i że to się nie może udać🤔.

A zrobiłyśmy najpiękniejszą (wg mnie oczywiście) hobby horse na świecie😍 bo to jest Ona. Ja szyłam na okrętkę, strasznie żmudne i nie za bardzo to lubię i nie miałam jakiegoś ciekawego audiobooka, co nie pomagało. A. zrobiła resztę + haltery w trzech różnych kolorach. 

A jeszcze w międzyczasie, bo to były trzy spotkania, posiałyśmy gdzieś materiał na oczy i nozdrza, ale na szczęście, dostałyśmy kolejne z firmy, która te hobby boxy sprzedaje.

Taka jest i ma już grzywę uczesaną na dwa różne sposoby:

No i jak?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.