Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 234786
Komentarzy: 10823
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 25 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2019 , Komentarze (20)

Tak kilka miesięcy temu pojawił mi się na głowie guzek. Najpierw taki mały, że mogłam udawać, że mi się wydaje (chociaż kiełek niepokoju wykiełkował(strach)). Potem ten pierwszy urósł i pojawiły się inne.

Głos paniki bezgłośnie krzyczał:x: masz guzy mózgu!!

Głos rozsądku(kujon) spokojnie powiedział po dwóch dniach: co za bzdury, idź do dermatologa, wszystko będzie dobrze..., na rozumie chyba masz guzy..

No i jest. Guzy mózgu okazały się jakąś dysfunkcją naskórka (cokolwiek to znaczy;)). Trzeba to rozpuścić, najpierw tym właśnie cerkogel30 (jak to strasznie swędziało!!!), potem czymś tam jeszcze. 

I zostało mi tego żelu dużo i robię doświadczenia z innymi dysfunkcyjnymi miejscami. I mam teraz łokcie i stopy i kolana, jak moje wnuczki(dziewczyna)(dziewczyna).

Poniedziałek: 20 km rower + 30 minut treningu z WH(bomba) = mega satysfakcja

Wtorek: 20 km rower + 30 minut marszobieg w południe + 50 minut bikini coś tam w całkiem niezłym, nowo odkrytym klubie, bo mój stary ciągle niewyremontowany:<

Środa: 20 km rower + DOMS jak stąd do książyca(noc)

I akcent wiosenny, nieidealny, ale stopy od oczu są daleko:). Kolor wildfire, produkcja własna.

3 marca 2019 , Komentarze (9)

Czwartek: 20 km rower + 5x komplex w południe(bomba)

Piątek: 20 km rower w południe tylko 30 min. marszu

Sobota: 5 km rower + 50 minut siłowni (jak z zeszłą sobotę) + air yoga (wyjątkowo magiczna bo podczas zajęć kręcony był film, więc zamiast okropnych rozciągający trójkątów, były te wszystkie głową w dól i smoki i wszytko co uwielbiam(puchar), a potem nauka jazdy wielkim jeepe automatem + tankowanie gazu(puchar) długi spacer i pierwsze w sezonie ognisko...

Niedziela: 28,5 km rowerem + długi, długi spacer + nauka jazdy wielkim jeepe automatem(kujon) dobrze jest. A najlepsze to to, że zamiast bagażnika na rowery na dachu, z  którym sobie nie radziłam zupełnie, mam teraz bagażnik na kole zapasowym i wreszcie jestem samodzielna(dziewczyna)

28 lutego 2019 , Komentarze (15)

Najpierw = jak przyszłam do pracy, były tylko w innych działach = ktoś prywatnie kupił i częstował (nie w naszym).

Pozostali zglądali po coffee pointach zawiedzeni..

Tak około 9 (zegar)okazało się, że są na recepcji, tylko nikt nie wniósł na górę. No i od tego czasu były już wszędzie. Ogromne, niepachnące wcale, blade, grubo polukrowane. W kartonach.

Średnia zjedzonych na osobę = 5_7(strach). Najwięcej rąbali Ci/Te na diecie, no bo przecież tylko raz w roku;)

Zjadłam 1-dno centymetrową dupkę_nie była dobra, a posmak dziwnego tłuszczu czuje jeszcze teraz:(

Były też homemade perełki: pieczone od godziny 5 rano w przedziwnych smakach np kokosowe...

Wieczorem sama coś tam upiekłam = 0,5 kg pieczarek, marchewki, pietruszki, cebula, czosnek, cukinia, papryka i batat:p

28 lutego 2019 , Komentarze (11)

Kiedyś na nim byłam = nudy(spi), później już unikałam.

Ale teraz prowadzi go instruktorka od air jogi i jest mocno(bomba), intensywnie i cudownie potem]:>. Trochę za późno(noc).

Niedziela: 10 km rower + 1h TBC + 1h indoor bike

Poniedziałek: 20 km rower

Wtorek: 26 km rower +30 minut brzuch w południe

wieczorem w klubie:

1. Martwy ciąg: 35kg  x 15, 4 serie,

2. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7,5 kg na rękę x 15 x 4serie,

3. Wiosłowanie: ? kg x 15 x 4 serie

4. Hit trust (jakie super pomocne urządzenie jest do tego!!8), nie trzeba tej sztangi wciągać i walczyć z ręcznikiem na memłonie) 30 kg x 20 x 4 serie

5. Bit i tric na koniec.

I godzina pilatesu(kreci)

Środa: 20 km rower 

I wiosna jest i mogę góry przenosić!!

24 lutego 2019 , Komentarze (15)

Bardzo już wiosennie(slonce), a moja waga wciąż zimowe 55 = 1,5 kg tłuszczu w tali:<:<

Treningów mniej, bo jakoś ten remont klubu wybił mnie z rytmu(mysli). Nie jestem z siebie zadowolona.. 

Rower oczywiście codziennie.

Piątek: 20 km rower + 

Kompleks metaboliczny w południe: 5 minut szybkiego orbitreka jako rozgrzewka +

1. Pompki na kolanach x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 4 (bomba)

Sobota : 10 km rower +:

1. Martwy ciąg: 20 kg x 15 rozgrzewkowo +35kg x 15, 3 serie,

2. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7,5 kg na rękę x 15 x 4serie,

3. Ściąganie drążka pionowego do klatki: 25 kg x 15 x 4 serie (ostatnie powtórzenia to juz ledwo ledwo)

4. Przysiady: 20 kg x 20 x 4 serie,

5. Wykroki chodzone: 15 na każdą nogę (5 kg w każdej ręce) x 4 serie,

I potem godzina tej  air jogi = moje zauroczenie(przytul), coraz lepiej mi idą przekręcania się głową w dół.

10 lutego 2019 , Komentarze (19)

Moje gryczane chlebki. Przepyszne obydwa.. Przepis pierwszy lepszy_moje dodatki = czarnuszka i suszone pomidory z czosnkiem i bazylią.Jedyna wada = trzeba dobrze czas rozplanować, bo 48 godzin trzeba czekać i mieszać. Ale warto:p

Poniedziałek: 20 km rower +20minut marsz w południe + poweekendowa regeneracja(dziewczyna)

Wtorek: 20 km rower, komplex x 4 w południe,

Środa: 20 km rower + w południe brzuch x 3,

Czwartek: 20km rower

Piątek: 20 km rower + nic, bo siedzenie w korpo zjada mój czas(szloch) strasznie.. innymi słowy _ zakończenie roku.

Sobota: 10 km rower: 50 minut siłowni (jak zwykle) + 1h air jogi:p idzie mi coraz lepiej (samochwa...itd)

Niedziela: 10 km rower + 1h TBC + 1h cycling (gapiąc się między innymi na pomarańczowe góry z nie z tego świata(kujon)

3 lutego 2019 , Komentarze (13)

Jedno takie postanowienie zrobiłam(puchar). Że nie kuję nowych włóczek, tylko szukam zastosowań do tych co już mam. No i sukces od pierwszego razu = czapa dla mnie(dziewczyna) (chociaż może z pełnym przekonaniem nazwę to sukcesem, jak już podszyję ją od spodu czymś milutkim i cieplutkim, a to czym ja ja podszyłam (65 zł na allegro) to szmatka produkująca zimno(zimno)).

No, a potem były skarpety dla S. (ulubione stare w rozsypce). Super gruba i włochata islandzka wełna, jeżeli nawet okaże się za mało, to się dokupi troszkę(kujon). W większej połowie drugiej już było wiadomo, czego brakuje i że tego czegoś nie ma w żadnym pl sklepie(szloch). No więc trzeba było zrobić zapas tego co jeszcze jest..

Efekt postanowienia: 1,5 pięknych skarpet do sprucia, 5 nowych motków w szafie...

Wniosek: nigdy więcej postanowień..ale..:

Jest pewna chińska przypowieść o wieśniaku, który przy uprawie swojego pola korzystał z pomocy starego konia.Któregoś dnia koń uciekł na wzgórza, a kiedy sąsiad wyraził wieśniakowi współczucie z powodu takiego nieszczęścia, ten odpowiedział: „Nieszczęście? Szczęście? Kto wie?”.

Po tygodniu koń wrócił ze wzgórz na czele stada dzikich koni i tym razem sąsiad gratulował wieśniakowi takiego fortunnego obrotu sprawy. A ten rzekł: „Szczęście? Nieszczęście? Kto wie?”. 

Później, kiedy jego syn starał się okiełznać któregoś z dzikich koni, spadł z grzbietu zwierzęcia i złamał nogę. Wszyscy uważali to za nieszczęście. Ale nie chłop, którego jedyną reakcją było: „Nieszczęście? Szczęście? Kto wie?”. 

Kilka tygodni później do wioski wkroczyli żołnierze i zabierali do wojska wszystkich mieszkających tam sprawnych młodzieńców. Gdy zobaczyli, że syn wieśniaka ma złamaną nogę, zostawili go w spokoju. Czy teraz to było szczęście? Nieszczęście? Kto wie???

Niedziela: 10 km rower + godzina TBC + godzina i ndoor cycling.

Poniedziałek: 20 km rower +20minut marsz w południe..

Wtorek: 20 km rower, zestaw na brzuch x 4 w południe,

Środa: 24 km rower + w południe komplex x 4

Czwartek: 20km rower

Piątek: 20 km rower + trening z WH w południe, bez cz. 2

Sobota: 25 km rower: 50 minut siłowni (jak zwykle) + 1h air jogi:p 

Niedziela: 15 km rower + 1h TBC + 1h cycling. Hurra!! Już znowu jest rzutnik i pedałując gapię się na Alpy!!:D

26 stycznia 2019 , Komentarze (36)

Od czasu do czasu czuje się gruba:x, takie fotki pokazują, że nie gruba jestem tylko wciąż "w sposób zaburzony postrzegam własne ciało" = stara, a głupia.

Poniedziałek: 25 km rower + zaskakująco udane zakupy w Decatlonie..

Wtorek: 20 km rower, komplex x 3 w południe + zamiast angielskiego(kujon) (odwołany) 1h interwałów(bomba)

Środa: 20 km rower + 30 minut treningu WH = 2 moduły

Czwartek: 30km rower

Piątek: 20 km rower + kompleks x 4 w południe = w tym czasie, w corpostołówce były zjadane placki z niewiemczym, ale porcje ogromne..

No i nowy śnieg napadał(szloch) rower zasywiony, klatka schodowa zasywiona, już ścierkę kupiłam, jutro sprzątanie będzie..

Sobota: 10 km rower: 50 minut siłowni (jak zwykle) + 1h air jogi:p + 2h w lesie.

A waga zimowa = 55 kg:<

20 stycznia 2019 , Komentarze (22)

Chyba się wkręciłam;). Podoba mi się jej magiczność = całkiem, zupełnie nowe doświadczenie dla ciała i głowy. Tylko tym razem, najpierw pojechałam (5 km ) rowerem godzinę wcześniej i ta godzinę przeznaczyłam na trening siłowy. A potem ta joga. No i 5 km z powrotem rowerem do domu. Najtrudniejsze jest dla mnie przełamywanie własnych leków. Np takie coś: stajemy w tym hamaku, potem siadamy jakby po turecku, ale na jakby grubej linie, bo tym hamak się staje, a potem mamy zanurkować głową w dół(strach) i tak skończyć:

zdjęcie oczywiście z netu

Jak dla mnie mega trudne psychicznie doświadczenie(ninja) no i nawet nie wspomnę jak to było, żeby wrócić...

Sobota : 10 km rower +:

1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,

2. Wiosłowanie: 20 kg x 15, 3 serie,

3. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7 kg na rękę x 15 x 3 serie,

4. Przysiady: 20 kg x 20 x 4 serie, lekko, wiem, ale jak dorzucę, tracę zakres i czuję biodro;(

5. Wykroki: 10 na każdą nogę (5 kg w każdej ręce) x 3 serie,

6. Moje pierwsze "żurawie" z taśmą wspomagającą;): 10 x 3 serie,

7.a i b: bic + tric: 5 kg x15 x 3 serie naprzemienne.

A potem godzina tej  jogi(ninja).

Niedziela: 10 km rower + godzina TBC + godzina i ndoor cycling.

A na obiady malutkie krewetki z ciemnym ryżem i ogromna micha sałatki(salatka)= S. gotuje w weekendy:p.

Dodaj komentarz

18 stycznia 2019 , Komentarze (13)

Blokuje się od wczoraj, a jutro chyba foty będą:p Cudny jest, leciutki i tylko fragment tu widać:

Piątek: 20 km rower + w południe: 5 minut orbitreka i kompleks metaboliczny x 3 tylko, bo resztę przerwy zżarło mi przymierzanie bluzek z kokoworld, które tak cudnie, przecudnie wyglądają na ich modelce i mojej koleżance, a na mnie:(:( no nie wiem...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.