Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 232298
Komentarzy: 10778
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 stycznia 2017 , Komentarze (21)

Wiedziałam o nim od dawna(kujon), ale że w kuchni robię minimum tego co muszę (ale też nie jej nic, czego sama nie zrobię od podstaw) wciąż było mi z nim nie po drodze/nie po czasie(zegar).

I wreszcie moment nadszedł, oto rezultat:

Zdjęcie nie jest wybitne:<, chleb też nie, ale w każdym razie miła odmiana po jedzeniu w nieskończoność kaszy łyżką.

Korzystałam z przepisu: http://www.natchniona.pl/chleb-doskonaly-bez-maki-... i rezultat jest na zdjęciu, ale połowę namoczonego ziarna zmiksowałam z duszonymi bez cukru jabłkami i aronia + jajko + łyżeczka ciemnego cukru. 

Ta wersja jest świetna(puchar) i z pewnością będzie nie raz powtarzana.

Niedziela: 10 km rower + godzina kalisteniki + godzina indoor cycling.

W szatni opowieści jak to było na morsowaniu - doświadczenie wymykające się słowom(ninja), tak chyba można ująć to najkrócej.

Poniedziałek: 20 km rower + identyczny jak poprzednio kompleks metaboliczny w południe.

21 stycznia 2017 , Komentarze (20)

Spękałam(szloch)

Jak przyszło co do czego spękałam(szloch). Inni byli, neofici też. Zrobili to, widziałam uśmiechnięte foty po.. będą kolejne okazje... ale ja nie wiem...(mysli)

Piątek: 20 km rower ( chyba w dwa razy dłuższym czasie, bo straszny lód=trzeba wtedy ciągnąć rower po trawnikach i marznący deszcz=trzeba przecierać co jakiś czas okulary, jak się chce widzieć gdzie ten lód jest)

W południe: 10 minut rozgrzewki na orbitreku +

2. Wyciskanie na ławce poziomej:  12x 20kg powtórzone

3. Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2kg     15x 2kg     15x 2kg    - całość jako seria łączona powtórzone 4 razy.

Wieczorem w klubie (strasznie długo tam jechałam = mało czasu miałam;()

1.  MC 35 kg x 15- rozgrzewkowo, 40 x 10 w czterech seriach

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 39 kg na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 3 razy 

I tyle przez to lodowe spowolnienie dojazdu.

I godzina ABT. 

Sobota: 10 km rower - trochę lepiej, bo dużo stopniało, plucha działa cuda(deszcz)

Godzina TBC + godzina sztang - nowa instruktorka = jakoś łatwiej:(

A jutro na treningu spotkam się z tą, która nie jest takim cieniasem jak ja i wlazła do tego przerębla i uśmiechała się po(impreza).

19 stycznia 2017 , Komentarze (26)

Nigdy nie myślałam, żeby to zrobić(zimno), bo to było gdzieś tam.. nad morzem.. na Mazurach, w każdym razie nie u mnie. I ja mam z zimnem problem - w lipcu do jeziora wchodzę nieskończenie długo.. 

Ale wszystko się zmieniło - morsowanie jest tuż koło mnie(przytul):

zdjęcie jest ze strony krio - faza

Moja grupa rowerowa się wybiera, a ja w strasznej rozterce jestem(mysli) iść/nie iść(ninja)

Środa: 20 km rower + w południe brzuch: 5 minut orbitrka (wciąż popsutego zaczynam się przyzwyczajać) na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x russian twist  - wszystko powtórzone w trzech seriach.

Czwartek: 20 km rower +

Kompleks metaboliczny: - niedawne odkrycie i miłość od pierwszego ćwiczenia<3

1. Pompki (u mnie wciąż na kolanach :<) x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x,

17 stycznia 2017 , Komentarze (9)

Przeczytałam o nim dopiero wczoraj(kujon) 

Skopiowałam jeden gotowiec przystosowany do mojej korposiłki. 

Wypróbowałam, byłam zachwycona..:) i ledwo żywa (bomba) wszystkie uwagi, rady, porady mile widziane(kwiatek)

Poniedziałek: 20 km rower i DNT,

Wtorek: 20 km rower, w południe kompleks metaboliczny (KM), uwielbiam taki rodzaj aktywności, który łączy ciężary o wadze około 70% moich możliwości z dynamiką, myślałam do tej pory że to błąd w sztuce, bo trzeba ciężko i wolno...\

Kompleks metaboliczny:

1. Pompki (u mnie wciąż na kolanach :<) x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x,

Ćwiczenia w obwodzie powtórzone bez przerw, pomiędzy obwodami 30-45 sekund przerwa. Obwodów 5.

po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka poziomo do klatki: 15x 25kg  x 4 serie

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg, 10x 7kg

 
3a. Rozpiętki na ławce skośnej:  15x 6kg  x 4 serie

3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)

I godzina interwałów - tym razem różnego rodzaju aeroby przeplatane ćwiczeniami z obciążeniem = mój ideał :D(dziewczyna)

15 stycznia 2017 , Komentarze (13)

Sobota: 10 km rower wreszcie:D taka cudowna plucha się zrobiła8) 

godzina TBC + godzina sztang

Niedziela: 10 km rower 

Godzina kalisteniki z elementami rolowania + godzina zajęć indoor cycling - na ekranie lato, słońce i klify na morzem/jeziorem(slonce) z mojej jednej strony pedałował "drwal", a z drugiej "viking".

I jeszcze 5 km wieczorny spacer w bajkowo padającym śniegu(noc)

        

Dodaj komentarz

13 stycznia 2017 , Komentarze (30)

Noworoczna inwentaryzacja:

Waga: 53,5 kg, dzięki diecie "ruskie pierogi + piwo grzane z miodem".

Pomiary: talia 67, brzuch 80, biodra 90, udo 50, biust 80, pod nim 75 cm.

Piątek: wciąż bez roweru(szloch)

W południe brzuch: 5 minut orbitrka (popsutego:<) na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x russian twist  - wszystko powtórzone w trzech seriach.

Wieczorem w klubie 

1. MC 35 kg x 15- rozgrzewkowo, 40 x 10 w czterech seriach - nic, a nic uchwyt mi sie nie wzmacnia:<

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 39kg, 15x39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

2. Unoszenie tułowia na ławce rzymskiej poziomej 20x w 2 seriach - na więcej nie było czasu..

I biegiem na godzinę interwałów(ninja) dużo ćwiczeń z użyciem "szmatek"= slide coś tam...

I biegiem po oblodzonych i zaśnieżonych chodnikach na dworzec PKP(noc)




11 stycznia 2017 , Komentarze (18)

Jest lód (o mrozie(zimno) nie wspominam, on nie jest wielkim problemen) i boję się jeździć na rowerze = nie jeżdżę:( ale cierpię strasznie(szloch):<.

Czekam....

Poniedziałek: w południe brzuch - 
10 minut orbitrka (znowu trochę popsutego:<) na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku,  - wszystko powtórzone w dwóch seriach, ale wolno i dokładnie.

Wtorek: w południe męczenie tyłka(bomba)-

10 minut rozgrzewki na orbitreku , 

1a. Hip trust 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek, 

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5 kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 4 razy.

A po pracy korposiłka -  bo bez roweru z klubem jestem słabo skomunikowana, ale byłam sama i mogłam pootwierać okna i rządziłam jak chciałam z  muzą(muzyka) 

ok 5 minut rozgrzewki +

1. MC 15x 35kg, 15x 35kg, 15x 35kg, 15x 35kg, 11x 35kg - jak zwykle słabym ogniwem jest tu ochwyt:<

2a. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej  12x 20kg, 12x 20 kg, 10x 20kg, 10x 20kg

2b. Unoszenie sztangielek do góry (plecy) 2,5 kg w każym ręku x 4 serie

3a. Wyciskanie sztangielek do góry siedząc 10x 7,5kg, 10x 7,5kg, 10x 7,5kg, 10x 7,5kg - w górze skręt nadgarstków

3b. Ściąganie drążka wyciągu do klatki 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg - akurat ta maszyna jest słaba, słabo się ćwiczy..

4a. Uginanie sztangielek stojąc 10x 7,5 kg w każdym ręku, 

4b. Triceps - uginanie rąk za głową - 10x 7,5kg w obu rękach 

4a i 4b powtórzone w 4 seriach.

I bieg do kolejki WKD zakończony sukcesem:D.

Plan na jutro:


9 stycznia 2017 , Komentarze (20)

Zmarźluch(zimno) i asekurant wewnętrzny:( przez dwa dni judzili w mojej głowie – nie jedź, po co Ci to?! Zmarzniesz jak nigdy, nie dasz sobie rady, po co Ci to??!

Ojtam, ojtam głos cichutko szeptał – ale może jakoś to będzie, skąd tak można wiedzieć tak „na zaś”?

A S. powiedział – pojedźmy(przytul) i zobaczymy – jak będzie za zimno nosa z hotelu nie wystawimy (co mnie od razu przekonało).

I było świetnie(bomba)!! Było zimno(duch), bardzo zimno(duch), to prawda.

Było ciężko, jak to w górach.

Ale było pięknie, pusto, dziko, niesamowicie!

Piątek: mróz -25stopni - Polana Palenica – schr. Roztoka (grzane piwo) dolina Roztoki, wciąż w cieniu:<– 5-tka (nocleg i nocny spacer)

Sobota: mróz – 25 stopni albo i więcej – Pięć Stawów(slonce) – Zawrat strasznie oblodzony, strasznie zimny i ze strasznym wiatrzystkiem (moje pierwsze schodzenie z czekanem(kreci)

- obiad w Murowańcu a nocleg na Kalatówkach - kto szedł ten wie jak to daleko..

Niedziela: mróz -20 stopni i mniej bo (slonce) - Giewont

i Doliną Małej Łąki do pociągu.

5 stycznia 2017 , Komentarze (20)

A ja tam jadę!! Zaraz:p Boję się trochę:x i cieszę się bardzo]:>.

Mam pierwszy w życiu czekan i wszystkie ciepłe ciuchy spakowałam i raki i raczki.

Pierwszy nocleg w 5-tce, drugi wręcz przeciwnie - Kalatówki, dwójka z łazienką i śniadaniem. Tym razem Kasprowy nie na narty.

Środa: 35 km rower w taka pogodę, że jak 50 km można to liczyć(deszcz)(zimno)

W południe, zamiast mini treningu, wylegiwanie się na fotelu u dentysty. Bonus - recepta na maść z czymś tam srebra - ma w magiczny sposób wyleczyć moje poparzone palce i to bez blizn. Moim zadaniem już teraz wyglądają świetnie, zdanie lekarza było całkiem inne.

Czwartek: całkiem nic:<

3 stycznia 2017 , Komentarze (16)

Pierwszy dzień był dziwny:x

1. Drugi raz w życiu, ja ateistka, przeszłam drogą krzyżową - przypadkiem - w dźwięku dzwonów wzywających na nabożeństwo (wierni wyglądali bardzo nieświeżo), ja wręcz przeciwnie(dziewczyna)A

2. Szłam szlakiem krasnoludków i widziałam (przez płot, bo jednak cena 8 zl/dorosły wydała mi się zaporowa, a S. nie do przekonania), a był tam koziołek Matołek i Smerfy..i wiele innych znajomych(kot)(pies)

3. Pogoda była piękna, droga do W-wy pusta, sielanka..

A następnego dnia: 

1. Pękł mi ząb(szloch) - jutro okaże się co z niego będzie...

2. Roztrzaskałam w drobny mak 3/4 butelki burbona, chciałam ją tylko przesunąć, sprzątałam godzinę chyba:<

3. Rozsypał mi się młynek do pieprzu i pół zawartości razem z mechanizmem wpadło do zupy;(

Co będzie dalej:(???

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch=10 minut orbitrka (znowu popsutego), 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku, 20 x scyzoryki na piłce, szerokie przysiady z obciążeniem 5kg (przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry)  20x tal.5 kg- wszystko powtórzone w trzech seriach

Wtorek: 20 km rower, w południe:

 1a. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 15x 20kg,

1b. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7,5kg, 12x 7,5kg, 12x 7,5kg, 10x 7,5kg, 

a i b jako seria łączona  

  
2. Wyciskanie na ławce poziomej:  12x 20kg powtórzone 3 razy

3. Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2kg     15x 2kg     15x 2kg     

Wieczorem w klubie (w jakim śniegu ja tam jechałam(bomba) i jak długo niestety)

1a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 36kg, 15x39kg, 15x 39kg, 15x 39kg - na każdą nogę

1b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 30kg

1c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 30kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy 

2. Unoszenie tułowia na ławce rzymskiej poziomej 20x w 3 seriach

I biegiem na godzinę interwałów(ninja)

A potem już tylko założenie mokrych ubrać (najgorzej z czapką) i 5 km rowerem w deszczośniegu(zombie).

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.