= cztery ostatnie dni upałów (chyba)
Cztery dni pedałowania, prawie 200 km, w dużej części po piachach i wertepach, w najpiękniejszej jak dla mnie części Mazur. Jest cicho, pusto, pagórkowato, jeziora co krok.
Nowy trend zauważyłam, związany z rowerami. Przywozi się je na camping camperem. Są to wielkie, czyściutkie elektryki, nawet tandem taki widziałam. Czasami się je zdejmuje, czasami nie. I siedzi się blisko nich przez cały dzień, grillując, z przerwami na moczenie się w jeziorze w wielkich dmuchanych flamingach (jeden nawet miał cekiny w środku) i innych takich, albo siedzenie na pomoście z piwem. Nie widziałam, żeby ktokolwiek na nich jeździł...🤔
Woda ciepła, rano i wieczorem pływanie, szczególnie magiczne o zachodzie słońca.
I moje biodro, nareszcie, po raz pierwszy od późnej jesieni chyba, zachowuje się jak biodro zupełnie, absolutnie zdrowe👍.
Obiady niedobre do jedzenia = dobre dla płaskiego brzucha.
Jaka szkoda, że lato się kończy...