Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 220441
Komentarzy: 10537
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 października 2017 , Komentarze (19)

Chciałam dzisiaj sprawdzić ile km od początku roku zrobiłam, tak szacunkowo 6-7 tyś, ale ile dokładnie..? No i mój licznik pokazał że 101 km:<:<!!!! Całą historię zgubił i tylko ostatnie pomiary zachował(szloch). Tak jakbym wcale nie jeździła(szloch)!

Środa: 20 km rower 

Czwartek: 20 km rower + kompleks x 3 w południe (mało, ale czasu też było mniej niż zwykle)

Piątek: 20 km rower + kompleks x 5, szybkie tempo, duża moc(bomba)

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie (ta trzecia to już ledwo ledwo, ale i tak całkiem niedawno było dużo mnie powtórzeń(puchar))

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 27 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina ABT, wolno, ciężko, skutecznie(pa)

11 października 2017 , Komentarze (14)

Dawno, dawno temu(zegar) pisałam tu o tym, że mam objawy i że wcześniej byłam pewna, że po 50-tce i objawach to wystarczy taką magiczną pigułkę łyknąć(prezent) i znowu jestem jak 20 lat temu(klaun)(muzyka) (tak myślałam, bo tak czytałam w necie i kolorowych magazynach, głupia ja). Ale gin do którego poszłam, facet po 30-tce - więc teoretyk, moje objawy zlekceważył i tyle badań mi zlecił, że w trakcie objawy przyszły, a ja odpuściłam. 

No ale @ nie wróciła do końca, a właściwie wróciła na chwilę. I nie to żebym tęskniła(przytul), tylko znowu zaczęłam mieć złudzenia, że może HTZ by mi pomogło młodą być dłużej i zdrową (tak o tym też myślałam). Bo hormony chronią kości i serce i zmarszczki na twarzy nie są takie widoczne.

No więc przy okazji badań kontrolnych poszłam do endogina_kobiety. I ona nie namawiała ale nie odradzała. Ale uprzedziła, że może być różnie.. ale na moje pytanie, czy jej pacjentki łykające wyglądają lepiej niż te co nie, odpowiedziała, że ..no tak..

Więc ja chciałam też i dostałam co chciałam..

I najpierw nic nie czułam, ale teraz (po dwóch miesiącach jest tak, że to moje poza wakacyjne + 2 kg nie jest tłuszczem na brzuchu i boczkach, tylko jakby nabrzmieniem całego ciała. Nie miękkim napuchnięciem, tylko napuchnięciem z usztywnieniem. Oczu mi nie widać, policzki zrobiły się takie chomicze. Ciągle chce mi się jeść, ale nie podgryzać, tylko konkret - micha surówki mocno doprawionej, gulasz z indyka, ostry omlet. Jakbym w obcym jakimś mieszkała.

S</3. mówi, że wyglądam ślicznie i "tak mi się twarz wygładziła" wrr..!! znaczy gruba się robię!!

Nie podoba mi się to i wczoraj był ostatni dzień HTZ(bomba).

Wiem, jakie mogą być konsekwencje przerwania, ale co dosyć to dosyć(strach).

Niedziela: 10 km rower(deszcz) + godzina TBC z moja ulubiona instruktorką która śpiewa (świetnie(muzyka) ) podczas, jest ciężko, dynamicznie ale dobrze bardzo..

Poniedziałek: 26 km rower + pól godziny marszu zamiast czegokolwiek na korposiłce, a wieczorem zakupy ubraniowe, bardzo udane tym razem(dziewczyna)(prezent)

Wtorek: 20 km rower = zestaw brzuch + tric w południe x 3 serie

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kgx 4 serie

2a. Rozpiętki na ławce skośnej: 6 kg x 15 

2b. Unoszenie ramion do góry przy pochylonym tułowiu (plecy): 2,5 kg x 15

 a i b  jako seria łączona powtórzone trzy razy

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30kg 3 serie

+ godzina interwałów z bosu, moje ulubione(puchar)

Środa: 20 km rower + 30 minut marszu zamiast ćwiczeń w południe, bo DOMsy konkretne;(. Ale zaoszczędziłam 7 z groszami i to już drugi miesiąc, bo zamiast kupować Shapa, który jest jedną wielką reklamą, przekartkowałam go w "saloniku prasowym". Niecałe 10 minut wystarczyło...

Sorry, ze memo nie na temat, ale szukałam czegoś jw i przypadkiem trafiłam na coś "co skradło moje serce"

8 października 2017 , Komentarze (7)

Około 20-tu lat otworzył mnie na xxx!! = był ważny jak stąd do księżyca = świetny!!(puchar)

Ale ten teraz wg mnie  "Kicha totalna" + naciskanie przycisków emocji na oślep, a nóż zadziała...? (spi)

I całkowicie stracone 1,5 godziny(loser) = łażenie po sklepach, żeby kupić jakiś sweter i spodnie i coś tam, co wpadnie mi w oko, ale kicha taka sama jak powyżej...

Środa: 20 km rower(deszcz) i sauna w południe

Czwartek: 20 km rower(deszcz) + w południe na korposiłce coś jakby uzupełnienie wtorkowego za krótkiego treningu: 5 minut rozgrzewki na orbitrecu

1. Rozpiętki na ławce poziomej 15x 3 serie, 6kg

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki 15x 3 serie, 25 kg

Piątek: 20 km rower

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kgx rozgrzewkowo, 40kg x 10 x 3 serie,

2. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,

3. Wyciskanie sztangielek siedząc: po 7 kg x 10 trzy serie,

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30kg 3 serie

5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina ABT

Sobota: 10 km rower, godzina TBC + godzina sztang w zupełnie innej odsłonie - szybkie tempo, a wszystko zupełnie inaczej poukładane.. hmm nie wiem(mysli)

5 października 2017 , Komentarze (10)

Dla grzybiarzy, którzy po raz kolejny, pomimo, że wcześniej sobie obiecali, że już nigdy więcej tego nie zrobią, ale zrobili...(szloch) zbierali je bez rękawiczek i wrócili z brudnymi pazurami(strach)

Najpierw to się lekceważy(cwaniak)

- ojtam wyszoruję szczoteczką i będzie git! Hmm, trochę lepiej ale wciąż korponieakceptowalnie:<

- potem nerwowo czyści (pilniczkiem z ostrym zakończeniem, wykałaczką, xxx) co powoduje, że brud pospolity zamienia się z głęboko upchniętą, mocno czarny półksiężyc,

No i teraz są trzy klasyczne drogi:

1. Udawać, że skoro ja udaję że tego nie widzę, to inni nie widzą.

2. Trzymać ręce pod biurkiem i tak organizować pracę, żeby nie trzeba ich było kłaść na klawiaturze (opcja dostępna dla mistrzów tylko, ja nie umiem:()

3. Pomalować ciemnym lakierem (dziewczyna).

Albo(puchar) użyć watherpic (tak, tego, który polecić Wasz dent.). Pazury są jak nowe(puchar)

Poniedziałek: 20 km rower(deszcz) + kompleks x 5 w południe

Wtorek: 20 km rower(deszcz) + spanie w saunie/relaks

Wieczorem po pracy i po angielskim (który zaczął się z opóźnieniem i tak też skończył, więc siłka strasznie krótka była:

1a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg na każdą nogę 

1b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg 

1c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg 

a b c jako serie łączone, powtórzone trzy razy

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

I godzina interwałów, takich jak lubię najbardziej. W każdej serii jest coś wolniej, z obciążeniem]:>.

3 października 2017 , Komentarze (22)

Potwierdzone po raz kolejny;) Talerz ruskich + piwo (grzane lepsze, ale trochę za ciepło było tym razem) przez trzy dni z rzędu na obiad i moje niechciane 2 kg zniknęło:D

Teraz z powrotem kasza, sałatki, trochę owoców... i grzyby, bo idąc przez las (bez żadnej torby) trafiłam na takie zatrzęsienie rydzy, że pół plecaka w pół godziny nazbieraliśmy. Nauczyłam się ważnej rzeczy: do lasu nie wchodź bez torby(kujon)

W Pieninach było ciepło,bardzo ciepło, było słońce(slonce), zachody no i mgły!! Ale jakie!!

27 września 2017 , Komentarze (26)


Niechęć do brudnych okien i robaków(zombie) wysuszonych w żyrandolach wygrała wreszcie w niechęcią do pucowania. 

Weekend spędzony ze ścierą ( i White Noise słuchany drugi raz, pierwszy raz jakoś nie doceniłam, bo jeżdżąc na rowerze umykały mi fragmenty, drugi mnie zachwycił:p), a teraz w domu wszystko lśni(slonce)(puchar)

Sobota: 10 km rower + godzina TBC

Niedziela: 10 km rower + godzina TBC, ten sam instruktor, ale zupełnie inne zajęcia

Poniedziałek: 22 km rower

Wtorek: 20 km rower + kompleks metaboliczny w południe x 5

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kgx 15 x 3 serie,

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej : 20 kg x 10 x 3  serie,

3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,

4. Wyciskanie sztangielek siedząc: po 7 kg x 10 trzy serie,

5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

6. Wspięcia na palce stojąc 60 kg - 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz,

+ godzina interwałów z nową instruktorką, nazywała to tabatą, krótkie bardzo serie, ale mocne(bomba)

A od czwartku Pieniny się szykują noclegiem po drodze w Pieskowej Skale. Na poranne mgły bardzo liczę.

23 września 2017 , Komentarze (16)

Wczoraj, w mojej korpostołówce, zamiast zjeść spokojnie(salatka) zaglądając co u Was (i tak, oczywiście, usiadłam tyłem do wszystkich, którzy mogli wejść(bomba), patrzyłam w komórkę, jakbym świata po za nią nie istniał, ale oczywiście ktoś wlazł, *powiedział za moimi plecami smacznego i mogę? = usiadł naprzeciwko i zaczął gadać nie czekając na moją odpowiedź*, potem przyszli następni i *..* powtórzyło się... no i wtedy właśnie dowiedziałam się, że jutro koniec świata(strach) i wszyscy martwili się, że wydali kasę na coś, z czego nie skorzystają...

W każdym razie jest jesień i chyba zostałam podpatrzona:

Czwartek: 20 km rower +Brzuch i tric w południe: 

5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę, odwrotne pompki  - powtórzone 3X 

Piątek: 20 km rower = kompleks metaboliczny w południe

Kompleks metaboliczny w południe: 5 minut szybkiego orbitreka jako rozgrzewka +

1. Pompki na kolanach x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5 - jak trzeba]:>

wieczorem w klubie: 

1. Przysiad (wreszcie wolny stojak:)), 20kgx 15 rozgrzewkowo + 25kgx 15 x 3 serie, 2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej : 20 kg x 10 x 3  serie,

3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,

4. Prostowanie nóg w siedzeniu - maszyna zajęta(szloch)

5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

6. Wspięcia na palce stojąc 60 kg - 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle,

+ godzina ABT, wolno, mocno i długie serie(bomba)

21 września 2017 , Komentarze (15)

Od zaraz = od dzisiaj, nie od jutra. 

Bo ostatnio to było tak, że:<:

1. Wróciły do pięknie odnowionej corpokuchni maszyny z syfem, a ja do nich - codziennie jedna paczka belvitek pożarta.

2. Treningi piątkowo - sobotnie zamienione na wyjazd do lasu i zbieranie grzybów (zbiera to się je świetnie, ale przetwarzać nienawidzę, a jeszcze chyba z osiem kg aronii przywiozłam:x)

3. Coś tam podgryzam(ciasteczka), jakieś słodkie alko popijam(alkohol), piwo, albo miód, albo amaretto - takie naprawdę słodkie.

No i zadowolona z siebie nie jestem:(, waga + 1 kg, rozłożone równo na brzuchu i boczkach. 

Sobota - niedziela : 40 km połączenia rowerowania ze zbieraniem grzybów - efekt: ilość grzybów ogromna, ale wszystkie takie "utrzęsione".

Poniedziałek: 20 km rower + kompleks w południe w pięciu seriach

Wtorek: 20 km rower + spacer w południe, bo pogoda była ładna i już wiem dlaczego;)

wieczorem w klubie 40 minut siłowni, ciężkie podstawowe wielostawy + godzina interwałów = moje ulubione połączenie(bomba) 

Środa: 20 km rower + relaks w saunie

A moje szydełkowo - drutowe opętanie nadal trwa.

Już prawie sucha po blokowaniu Arabella.

Nie, nie umiem ich nosić i nie będę.

(pa)

12 września 2017 , Komentarze (9)

W tym roku sezon kajakowy to właściwie było rozpoczęcie i zakończenie, a po środku niekajakowanie:PP.

Prognozy były średnie bardzo, ale wewnętrzny głos oj tam oj tam bardzo natrętny - oj tak, oj tam, zmokniesz(deszcz) najwyżej - no i co z tego...??

A było ciepło, słonecznie, zupełnie pusto - cała największa wyspa Owcza tylko dla nas, a na niej drewno na ognisko tylko trochę wilgotne.

Piątek: kompleks x 5 i zamiast treningu siedzenie w autobusie 4 godziny:<

Sobota - niedziela: 15 km x 2, kajakiem Sorkwity _ Wyspa Owcza na Białym 

Poniedziałek: 20 km rower + kompleks x 5 w południe.

6 września 2017 , Komentarze (29)

Mam 53 lata (zegar)

- zmarszczki na twarzy i na kolanach,

- ciemne plamki i popękane naczynka,

- włosy 3 - 4 x cieńsze niż były dawno, dawno, kiedy trzeba było szukać spinki, która się na nich zapnie, a nie połamie,

- podpuchnięte górne powieki codziennie rano

- widoczne żyły na dłoniach i dużo więcej podobnych zmian.

A jak biorę do ręki aparat, ustawiam go tak trochę do góry ( nie kija nie mam, więc ograniczona jestem długością ręki), znajduje dobre światło i trochę się postaram, to czary mary są. Tylko jakoś w to nie wierzę, a nawet trochę zniesmaczona jestem tym doskonałym narzędziem do samooszukiwania. 

Piątek: 20 km rower, kompleks x 5 w południe, a trening po pracy zamieniony na corpogrilla;(, nie tak miało być, miało być jedno i drugie, a leń zwyciężył tym razem (po niezwykle zaciętej walce(bomba))

Sobota - niedziela: 55 km rower + godzina TBC (bez piątkowego treningu bardzo mało mi było(spi)) + zbieranie grzybów _ naprawdę dużo ich było:)

Poniedziałek: 20 km rower, a w przerwie spanie w saunie

Wtorek: 20 km rower, w południe kompleks metaboliczny 5 serii

Wieczorem po pracy i po angielskim:

1. RD 35kg x 15 powtórzeń w trzech seriach,
2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg na każdą nogę 

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg 

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg 

a b c jako serie łączone, powtórzone trzy razy

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

I godzina interwałów, wyjątkowo ciężko= szybkie tempo i burpeesy w ogromnej ilości, takie z wyskokiem i plackowaniem na podłodze]:>.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.