Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 220432
Komentarzy: 10537
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2017 , Komentarze (14)

Wreszcie skończyłam oglądać, zmęczyłam właściwie(kreci), bo trochę w ratach to robiłam_znudził mnie, taka współczesna, słodka bajka o kopciuszku. Nawet zła macocha była i to nie jedna.

Najpierw trochę problemów;(, ale wszyscy tacy dojrzali byli i tak dobrze dobierali słowa, żeby o tych problemach rozmawiać(zakochany). I bardzo ładnie wyglądali(dziewczyna). Potem jeszcze lepiej, pomimo kilku gorszych momentów, a na koniec szczęście i przytulanie i wybaczenie i już żyli długo i szczęśliwie<3<3.

Poniedziałek: 20 km rower

Wtorek: 20 km rower + kompleks w południe, ale tylko w trzech seriach, bo trochę czas mi się skurczył:<

Ale za to to wieczorem w klubie: 

1. RD 35kg rozgrzewkowo, 40 x 15 w trzech seriach - już do 35 nie ma powrotu(puchar),

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej : 20 kg x 10 x 3  serie,

3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,

4. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 27kg, 15 x30kg, 15 x30kg, 15x30kg,

5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

6. Wspięcia na palce stojąc 60 kg - 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 

+ godzina interwałów z bosu, kolejny raz z bosu, już całkiem nieźle mi idzie z utrzymaniem na nim równowagi, trochę wolniejsze tempo, dużo obciążenia.

27 sierpnia 2017 , Komentarze (24)

Grzybiarz mający arachnofobię jest całkowicie udupiony(strach). Idzie po lesie, gapi się w dół, bo tam grzyby (potencjalnie) rosną, a wielkie włochate pająki rozpinają sieci na wysokości twarzy (dlaczego(mysli)_nie mam pojęcia dlaczego) i tam siedzą/czekają...

Ale kurek starczy na kilka śniadań, a te smerfowe grzyby do kosz, nie do miski poszły..

Środa: 20 km rower, cośtam_niewiele na brzuch i rozciąganie w południe (nie, nie byłam z siebie zadowolona:<)

Czwartek: 20 km rower + relaks w saunie(pot)

Piątek: 20 km rower, zestaw na brzuch całe pięć powtórzeń, jak trzeba(puchar)

wieczorem w klubie: 

1. RD 35kg rozgrzewkowo, 40 x 15 w trzech seriach,

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej : 20 kg x 10 x 3  serie,

3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,

4. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 27kg, 15 x30kg, 15 x30g,

5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

6. Wspięcia na palce stojąc 60 kg - 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle,

+ godzina ABT, wolno, mocno i długie serie(bomba)

Sobota: 10 km rower + godzina TBC niezbyt intensywnego, ale dużo rozciąganie, co dobrze mi zrobiło:)

A potem weekend "pomiędzy Bugiem a Narwią): wielka miska kurek, 0 jabłek(szloch), ognisko i tylko 50 km na rowerze, bo szukanie grzybów bardzo zakłóca rowerowanie;(..

Moje nr. 1 miejsce nad Narwią

Dodaj komentarz

23 sierpnia 2017 , Komentarze (11)

Trzy późnowieczorne_nocne(noc) godziny w kuchni = bardzo dużo bananowych ciasteczek owsianych(ciasteczka) bo dostałam w znajomym sklepie wielką torbę przejrzałych bananów + jeszcze więcej pasztetu z indyka + miska indyka z pieczarkami dla S. (który kroił mięso, bo jeszcze wciąż nie mogę jeść zwierząt(kurczak), jak widzę je surowe, co za obłuda!!(mysli)

Poniedziałek: 20 km rower

Wtorek: 20 km rower + 

Kompleks metaboliczny w południe: 5 minut szybkiego orbitreka jako rozgrzewka +

1. Pompki na kolanach x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5 - jak trzeba(dziewczyna)

wieczorem w klubie: krócej trochę, bo przed, zakupy do nocnego pichcenia robiłam

1. Ściąganie drążka wyciągu do klatki pionowo: 20 kg x 15 x 3 serie - kolejna maszyna jakby się "zaciera" i muszę zmniejszać ciężar:<

2. Wyciskanie sztangielek stojąc: 7kg w każdym ręku x 10 x 3serie

3. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 27kg, 15 x30kg, 15 x30g,

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina interwałów, trochę wolniej za to z większym obciążeniem, mi w to graj(muzyka), tak wolę.

20 sierpnia 2017 , Komentarze (14)

Sobota: 10 km rower + godzina TBC, niezbyt mocno ale ciekawie, dużo rozciągania co bardzo dobrze mi zrobiło po piątku:)

i przeczytałam artykuł tu: http://www.sfd.pl/art/Fitwoman_uroda_/Przysiad_boc...

i już nie będę tak robiła, dopóki nie przeczytam artykułu, że jednak powinnam;)

Sobota po południu_ niedziela: "pomiędzy Bugiem a Narwią": po raz pierwszy mój rower pojeździł sobie na bagażniku w tę i z powrotem. Bo deszcz(szloch). Ale było noszenie strasznie dużo(bomba), strasznie ciężkiego(bomba) (czasami toczyłam zamiast nosić, ale i ta byłam zaskoczona rozmiarem tego, co nosić mogę), strasznie daleko(ninja), drewna na ognisko i świetne ognisko (deszcz jakoś parował), a rano pelerynowe grzybobranie.

I jajecznica z kurkami na śniadanie.

18 sierpnia 2017 , Komentarze (12)

Jestem zmęczona]:>, nic się nie stanie jak ten jeden raz]:>, ważysz tak malutko i spodnie tak wiszą, a brzuch cudny]:>.. ile to samoświadomości trzeba, ile lat doświadczeń, żeby zignorować taki miód dla duszy uszu.. ale udało się(alkohol)

Środa: 20 km rower

Czwartek: 20 km rower + 0,30 h spania w saunie w południe (miał być trening, ale ona była włączona i pachniała eukaliptusem, a w korpo po remoncie jakiś problem z klimą za mocno=zimno ustawioną)

Piątek: 20 km rower + kompleks metaboliczny (idealne 5 serii chociaż tak trudno mi było zacząć, do głowy cisnęły się te wszystkie i jeszcze inne wymówki co na początku mojego wpisu(bomba))

wieczorem w klubie:

1. RD 35kg x 15 w trzech seriach, zgubiłam gdzieś rękawiczki=odciski na dłoniach mają się świetnie:(,

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 20 kg x 15 x 3 serie,

3. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20kg x10 powtórzeń x 3 serie,

4. Uginanie nóg w leżeniu na brzuchu (dwójki): 10 powtórzeń x 3 serie z minimalnym obciążeniem, a i tak ciężko przy ostatnich(pot)

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x30kg, 15 x30g,

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

7a. Przywodzenie na ginekologu: 24kg x 20

7b. Odwodzenie na ginekologu: 24kg x 20 powtórzeń

a i b powtórzone jako seria łączona 3x.

+ godzina TBC spokojnie, ale mocno, tyłek aż skrzypiał wysiłku(bomba)


16 sierpnia 2017 , Komentarze (19)

Sobota: 10 km rower + godzina TBC

Niedziela: 10 km rower + godzina TBC, inny instruktor, zupełnie inne zajęcia, ale jedne i drugie_mistrzostwo(puchar) + ponad 50 km od Bugu do Narwi(slonce).

Poniedziałek - wtorek: 

1. Ponad 100 km rowerowe (po płaskim i bez ciężkich sakw to łatwizna(dziewczyna)),

2. Dwa ogniska,

3. Dwie sarny przebiegające drogę,

4. Dwie jajecznice z kurkami:) _ pięknie było, ciepło, wakacyjnie.

Moja szydełkowo - druciana obsesja rozwija się(strach). Lost skończona, no prawie, bo bez frędzli jeszcze, a już ręce mnie swędzą i włóczkę wybieram na drugą lost in time (tym razem bez błędów=idealną i większą) i na inną zupełnie.. nosić ich nie umiem/nie będę, tylko produkcja mnie fascynuje...

12 sierpnia 2017 , Komentarze (10)

Czwartek: 20 km na rowerze, z tego 10 w ulewie takiej, że musiałam uciec pod daszek, bo nic nie było widać, tylko błyskawice co jakiś czas, wiatr mocny strasznie, upiornie trochę_myślałam, że uda mi się zdążyć przed, albo przemknąć jakoś bokiem, a wpakowałam się w sam środek(deszcz)(deszcz)(bomba)

Piatek: 20 km rower, w południe zamiast ćwiczeń kurs na pocztę żeby oddać niewygodnie buty (ostatnie chyba, które kupiłam bez mierzenia:<)

wieczorem w klubie:

1. RD 35kg x 15 w czterech seriach,

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15, 20 kg x15 x 3 serie - cos się zablokowało w tej maszynie i żeby to skompensować musiałam zmniejszyć obciążenie:(

3. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7kg na rękę x15 powtórzeń x 3 serie,

4. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x25kg, 15 x25kg, 15 x25kg

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina TBC spokojnie, ale mocno, wszystkie mięśnie poruszone jeszcze raz, tylko bez obciążenia.

Bardzo dziwnie jest z moja wagą(mysli). Po tym wyjeździe, naprawdę fizycznie wymagającym, pokazuje -1 kg. Ale wszystkie spodnie naprawdę luźne, a lustro jakby -4 pokazywało. I tak samo jest w tą złą stronę - +1- 2 kg sprawia naprawdę dużą różnicę. Takie coś w rodzaju muffinów nad paskiem od spodni się pokazuje(szloch), a same spodnie robią się ciasne..

ps więcej zdjęć ze Szkocji pokażę niedługo, jak się z nimi ogarnę na fb, podeślę Wam linka

11 sierpnia 2017 , Komentarze (21)

Były najdłuższe(zegar) w moim dorosłym życiu. Trzy tygodnie(dziewczyna)

Outer & Inner Hebrides. 

760 km na objuczonym jak koń rowerze. Po górach.

A jak deszcz padał był czas na "Lost in time". Jak poniżej wyglądała już prawie gotowa, ale bardziej fascynuje mnie robienie jej, niż myśl o noszeniu = najpierw pochwalę się tam gdzie się da, a potem sprawdzę za ile się da ją sprzedać i gdzie ??

Waga 53,5 = idealnadlamnie, talia 67, biodra 90, udo 50 (reszta mnie nie interesuje), twarz ciemna(pies), tak używałam kremów z filtrem +50, dłonie spalone, wszystko pogryzione przez midges(strach), tak używałam muggi, nie, nie używałam moskitiery, ale ja miałam. Nogi całe w siniakach, brzuch płaściutki pomimo kilku scampi @ chips w porcie, forma na medal. Moja najlepsza Szkocja:pi już czekam na następną(dziewczyna).

14 lipca 2017 , Komentarze (22)

Moja ostania obsesja mnie samą zaskoczyła:PP

Ja, nie bardzo umiejąca szydełkować, ani nosić chusty, myślę tylko o tym, żeby ją zrobić:

Nazywa się; Lost in time, a z opisu i diagramu niewiele rozumiem:<.

Kolory włoczki wybierałam (z przerwami oczywiście) cały wieczór. 

Dzisiaj przyjechała_czas wziąć byka za rogi]:>

Niedziela: 17 km rower = 2x tyle ile miało być ale jak się nie ma w głowie..(dziewczyna), pomyliłam godziny treningu, przyjechałam w poczuciu spóźnienia = zziajana i ledwo żywa, żeby wrócić, zrobić coś tam przez 10 minut i znowu pedałować.. + godzina TBC z moją nr 1 instruktorką, która daje w kość bardzo(ninja), ale w idealny sposób, przy super muzyce i czasami śpiewa sama(muzyka), pięknie śpiewa.. moje ciało po tych zajęciach się wyczołguje spocone i nieżywe, a dusza fruwa(balon)

Poniedziałek: 30 km rower + kompleks metaboliczny w południe x5

Wtorek: 19 km rower + nic więcej;(

Środa: 19 km rower + zestaw na tyłek x5(swiety) o jak piekł..i USD mojego guzka na łokciu, który jest już prawie niewyczuwalny i mam się nim nie przejmować:)

Czwartek: 21 km rower + brzuch i tric w południe x3, trochę mało ale tylko tyle było czasu(zegar)

No a piątek to: 22km rower + wieczorem w klubie:

1. RD 30kg x 15 rozgrzewkowo, 40kg x 12 w trzech seriach, 

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki pionowo: 25 kg x 15 x 4 serie,

3. Rozpiętki na ławce skośnej: 5kg na rękę x15 powtórzeń x 4 serie,

4. Uginanie podudzi w leżeniu: x15, x12, x12, x10 powtórzeń (najmniejsze obciążenie),

5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x30kg, 15 x30kg, 15 x30kg

6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina ABT, spokojnie, niezbyt mocno, przyjemnie(alkohol)

I przez ten cały tydzień zmokłam tak "do suchej nitki" tylko trzy razy(deszcz).

8 lipca 2017 , Komentarze (12)

Po raz kolejny ponarzekałam:< na mój klub (nie sama do siebie, tylko we dwie z koleżanką(przytul)), że najlepsze zajęcia są o godzinie, kiedy my już książkę do poduszki(noc), że najlepsi instruktorzy poznikali, a nowi do pięt im nie dorastają, a my wiemy już jak dobry trening powinien wyglądać i nic nas tu nie trzyma, bo dookoła pełno konkurencji.... i w piątek pojechałam do ogromnego, wyposażonego jak nie wiem co, na power pump. Było pusto;(, było słabo(spi), było strasznie technicznie(strach)... niestety po raz kolejny się okazało, że w takim pięknych opakowaniach pusto...

Z podkulonym ogonem wróciłam stare śmieci(ninja)

Środa: 30 km rower + 20 minut orbitreka w południe = słabo

Czwartek: 31 km rower + relaks = spanie w saunie w południe

Nieoczekiwana wiadomość_na łokciu mam gangliona i w celu potwierdzenia tożsamości będzie miał USG... hmm...

Piątek: 20 km rower + brzuch + tric w południe: 5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę, odwrotne pompki  - powtórzone 4X  

wieczorem w klubie (tym nowym(szloch)): 

zapomniałam, że on jest nowy i tak jak w starym, okulary(kujon) zostawiłam w szafce, a bez nich nie bardzo widziałam, gdzie jest to, czego potrzebuje np gryfów do sztangi ( a sale są tam ogromne i sprzętu bardzo dużo, niektóre maszyny zupełnieniewiadomodoczego(strach)

1. RD 30kg x 15 rozgrzewkowo, 40kg x 12 w trzech seriach, 

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 25 kg x 15 w trzech seriach,

3. Wyciskanie sztangielek stojąc: 7,5kg na rękę x 10 x3 serie - ma wrażenie, że ciężary ważą "w nowym mniej", tak jak ubrania w niektórych sklepach są "mniejsze", ale to tylko moje podejrzenie, nic wiecej(dziewczyna)

4a. Uginanie podudzi w siedząc:15 powtórzeń x xkg,

4b. Prostowanie nóg w siedzeniu 15 powtórzeń x xkg

5a. Przywodziciele 15x xkg

5b. Odwodziciele 15x xkg - a i b serie łączone powtórzone trzy razy

No i godzina tych słabych zajęć power pomp;( nic nie poczułam, nudziłam się i byłam zniesmaczona(wymiotuje)

Sobota: 33 km rower + godzina TBC

Nie wiem czy to prawda??? 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.