Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 234861
Komentarzy: 10823
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 25 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 października 2017 , Komentarze (16)

Słabo z treningami było w tym tygodniu(szloch) , bo dwa dni w plecy = wyjazd szkoleniowy, na którym budowaliśmy hotele dla owadów, dwa przepiękne(puchar)

Będą teraz stały na korpotrawniku i na wiosnę(slonce) zobaczę, czy faktycznie będą zasiedlane. Podobno, są takie gatunki, które wkładają do hotelowej dziurki swoja larwę i obcą larwę jako pokarm i tą obcą paraliżują tak, że nie rusza się ale też nie umiera, pomimo, że swoje larwy obgryzają ją aż do końca, dzięki czemu mają niezepsuty pokarm. I że ptaki nie siadają na tym hotelu jak na super karmniku (w co trochę nie wierzę(kujon)). W każdym razie potrzebna mi wiosna i lupa.

Poniedziałek: 20 km rower

Wtorek: 10 km rower i nic więcej;(

Środa: 10 km rower i nic więcej;(

Czwartek: 20 km rower  + kompleks metaboliczny x 5 w południe (30 minut)

Piątek: 20 km rower (szczęście jakieś niesamowite miałam z pogodą, ulewy przechodziły, jak bezpiecznie pod dachem coś tam robiłam)

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie 

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Uginanie nóg leżąc: 10 powtórzeń x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x30kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina ABT z instruktorką, która bardzo lubię, ale rzadko spotykam(ninja)

Sobota: 10 km rower (po dopompowaniu mojego "zapasowego" jeździ jak by silnik miał wstawiony(bomba) + godzina TBC + godzina sztang, a pomiędzy łydki na maszynie: 60 kg, stopy równolegle x20, stopy na zewnętrz x20, do wewnątrz x20, równolegle x20.

Dodaj komentarz

21 października 2017 , Komentarze (24)

Moja waga się zmienia tak + - 1 kg wokół 53 kg, wymiary i wszystkie tanitowe pomiary zmieniają się nieznacznie, treningi zbliżone do siebie = regularne, miska monotonna(salatka) ale uboga i rozsądna(kujon). Nudą wieje u mnie w sprawach vitaliowych, wieczory, zamiast podskubywania prażonych pestek dyni, spędzam na czytaniu i machaniu drutami jednocześnie, filmy i seriale w niełasce..

Efekt: szal arabelli nr 2:

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang (zupełnie inne niż dotychczas, więcej powtórzeń, szybsze tempo = niższe ciężary, ale odświeżający powie nowości(balon))

20 października 2017 , Komentarze (16)

Przepadłam(balon), na całe godziny, jak to się robi(pot) i nie, nie robi się pasków, które potem się przeplata. Ale w głowie mi się przeplatało coś z frustracji i niemocy ogarnięcia..

Ale nie poddałam się(puchar), zrozumiałam(puchar) i teraz to jest prościzna(puchar), a wełna nazywa sie grzybobranie..


Środa: 20 km rower + zestaw na brzuch w południe

Czwartek: 20 km rower + lenistwo=spacer w południe, bo pogoda sierpniowa(slonce)

Piątek: 20 km rower + kompleks x 5 w południe,

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie 

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Uginanie nóg leżąc: 10 powtórzeń x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 27 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x30kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina ABT, wolno, ciężko, skutecznie - jak zwykle(pa)

17 października 2017 , Komentarze (7)

Prognozy pogody były raczej słabe(deszcz), ale zostały zignorowane(muzyka)

I dobrze, dobrze któryś weekend z rzędu..

Grzybów było mało, ale za to jakie(puchar), drzewa miały płomienne kolory, a ja, po wyrzuceniu HTZ do kosza na niechciane/przeterminowane leki byłam lżejsza o 2 kg, bez chomiczej twarzy, bardzo w formie(bomba).

Niedziela: 50 km po lesie, wyjątkowo pięknym

Poniedziałek: 20 km rower + >2 km chodzenia co jak dla mnie jest (puchar)

Wtorek: 20 km rower + 20 minut orbitreka w południe, zapomniałam już jak daje w kość przy mocnym ustawieniu(strach)

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie, ledwo ledwo:(

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie, odkąd przeczytałam na sfd, że na ładne cycki tylko skośna, ławka pozioma, pionowa poszła w odstawkę(dziewczyna)

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina interwałów, na których radzę sobie coraz lepiej(puchar).

14 października 2017 , Komentarze (6)

Licznik się obudził(zegar). Przejechałam się na trening i z powrotem i zajrzałam jeszcze raz, tak dla pewności i jakby nigdy nic, wszystko było na miejscu.

Wyratował się od wywalenia do śmietnika.

Niedziela: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang.

I jeszcze będzie chodzenie po lesie i bardzo liczę że znowu są grzyby... i ognisko..

Cudownego weekendu wszystkim Wam życzę(pa)

14 października 2017 , Komentarze (19)

Chciałam dzisiaj sprawdzić ile km od początku roku zrobiłam, tak szacunkowo 6-7 tyś, ale ile dokładnie..? No i mój licznik pokazał że 101 km:<:<!!!! Całą historię zgubił i tylko ostatnie pomiary zachował(szloch). Tak jakbym wcale nie jeździła(szloch)!

Środa: 20 km rower 

Czwartek: 20 km rower + kompleks x 3 w południe (mało, ale czasu też było mniej niż zwykle)

Piątek: 20 km rower + kompleks x 5, szybkie tempo, duża moc(bomba)

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie (ta trzecia to już ledwo ledwo, ale i tak całkiem niedawno było dużo mnie powtórzeń(puchar))

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 27 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina ABT, wolno, ciężko, skutecznie(pa)

11 października 2017 , Komentarze (14)

Dawno, dawno temu(zegar) pisałam tu o tym, że mam objawy i że wcześniej byłam pewna, że po 50-tce i objawach to wystarczy taką magiczną pigułkę łyknąć(prezent) i znowu jestem jak 20 lat temu(klaun)(muzyka) (tak myślałam, bo tak czytałam w necie i kolorowych magazynach, głupia ja). Ale gin do którego poszłam, facet po 30-tce - więc teoretyk, moje objawy zlekceważył i tyle badań mi zlecił, że w trakcie objawy przyszły, a ja odpuściłam. 

No ale @ nie wróciła do końca, a właściwie wróciła na chwilę. I nie to żebym tęskniła(przytul), tylko znowu zaczęłam mieć złudzenia, że może HTZ by mi pomogło młodą być dłużej i zdrową (tak o tym też myślałam). Bo hormony chronią kości i serce i zmarszczki na twarzy nie są takie widoczne.

No więc przy okazji badań kontrolnych poszłam do endogina_kobiety. I ona nie namawiała ale nie odradzała. Ale uprzedziła, że może być różnie.. ale na moje pytanie, czy jej pacjentki łykające wyglądają lepiej niż te co nie, odpowiedziała, że ..no tak..

Więc ja chciałam też i dostałam co chciałam..

I najpierw nic nie czułam, ale teraz (po dwóch miesiącach jest tak, że to moje poza wakacyjne + 2 kg nie jest tłuszczem na brzuchu i boczkach, tylko jakby nabrzmieniem całego ciała. Nie miękkim napuchnięciem, tylko napuchnięciem z usztywnieniem. Oczu mi nie widać, policzki zrobiły się takie chomicze. Ciągle chce mi się jeść, ale nie podgryzać, tylko konkret - micha surówki mocno doprawionej, gulasz z indyka, ostry omlet. Jakbym w obcym jakimś mieszkała.

S</3. mówi, że wyglądam ślicznie i "tak mi się twarz wygładziła" wrr..!! znaczy gruba się robię!!

Nie podoba mi się to i wczoraj był ostatni dzień HTZ(bomba).

Wiem, jakie mogą być konsekwencje przerwania, ale co dosyć to dosyć(strach).

Niedziela: 10 km rower(deszcz) + godzina TBC z moja ulubiona instruktorką która śpiewa (świetnie(muzyka) ) podczas, jest ciężko, dynamicznie ale dobrze bardzo..

Poniedziałek: 26 km rower + pól godziny marszu zamiast czegokolwiek na korposiłce, a wieczorem zakupy ubraniowe, bardzo udane tym razem(dziewczyna)(prezent)

Wtorek: 20 km rower = zestaw brzuch + tric w południe x 3 serie

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kgx 4 serie

2a. Rozpiętki na ławce skośnej: 6 kg x 15 

2b. Unoszenie ramion do góry przy pochylonym tułowiu (plecy): 2,5 kg x 15

 a i b  jako seria łączona powtórzone trzy razy

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30kg 3 serie

+ godzina interwałów z bosu, moje ulubione(puchar)

Środa: 20 km rower + 30 minut marszu zamiast ćwiczeń w południe, bo DOMsy konkretne;(. Ale zaoszczędziłam 7 z groszami i to już drugi miesiąc, bo zamiast kupować Shapa, który jest jedną wielką reklamą, przekartkowałam go w "saloniku prasowym". Niecałe 10 minut wystarczyło...

Sorry, ze memo nie na temat, ale szukałam czegoś jw i przypadkiem trafiłam na coś "co skradło moje serce"

8 października 2017 , Komentarze (7)

Około 20-tu lat otworzył mnie na xxx!! = był ważny jak stąd do księżyca = świetny!!(puchar)

Ale ten teraz wg mnie  "Kicha totalna" + naciskanie przycisków emocji na oślep, a nóż zadziała...? (spi)

I całkowicie stracone 1,5 godziny(loser) = łażenie po sklepach, żeby kupić jakiś sweter i spodnie i coś tam, co wpadnie mi w oko, ale kicha taka sama jak powyżej...

Środa: 20 km rower(deszcz) i sauna w południe

Czwartek: 20 km rower(deszcz) + w południe na korposiłce coś jakby uzupełnienie wtorkowego za krótkiego treningu: 5 minut rozgrzewki na orbitrecu

1. Rozpiętki na ławce poziomej 15x 3 serie, 6kg

2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki 15x 3 serie, 25 kg

Piątek: 20 km rower

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kgx rozgrzewkowo, 40kg x 10 x 3 serie,

2. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,

3. Wyciskanie sztangielek siedząc: po 7 kg x 10 trzy serie,

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30kg 3 serie

5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

+ godzina ABT

Sobota: 10 km rower, godzina TBC + godzina sztang w zupełnie innej odsłonie - szybkie tempo, a wszystko zupełnie inaczej poukładane.. hmm nie wiem(mysli)

5 października 2017 , Komentarze (10)

Dla grzybiarzy, którzy po raz kolejny, pomimo, że wcześniej sobie obiecali, że już nigdy więcej tego nie zrobią, ale zrobili...(szloch) zbierali je bez rękawiczek i wrócili z brudnymi pazurami(strach)

Najpierw to się lekceważy(cwaniak)

- ojtam wyszoruję szczoteczką i będzie git! Hmm, trochę lepiej ale wciąż korponieakceptowalnie:<

- potem nerwowo czyści (pilniczkiem z ostrym zakończeniem, wykałaczką, xxx) co powoduje, że brud pospolity zamienia się z głęboko upchniętą, mocno czarny półksiężyc,

No i teraz są trzy klasyczne drogi:

1. Udawać, że skoro ja udaję że tego nie widzę, to inni nie widzą.

2. Trzymać ręce pod biurkiem i tak organizować pracę, żeby nie trzeba ich było kłaść na klawiaturze (opcja dostępna dla mistrzów tylko, ja nie umiem:()

3. Pomalować ciemnym lakierem (dziewczyna).

Albo(puchar) użyć watherpic (tak, tego, który polecić Wasz dent.). Pazury są jak nowe(puchar)

Poniedziałek: 20 km rower(deszcz) + kompleks x 5 w południe

Wtorek: 20 km rower(deszcz) + spanie w saunie/relaks

Wieczorem po pracy i po angielskim (który zaczął się z opóźnieniem i tak też skończył, więc siłka strasznie krótka była:

1a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg na każdą nogę 

1b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg 

1c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg 

a b c jako serie łączone, powtórzone trzy razy

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,

I godzina interwałów, takich jak lubię najbardziej. W każdej serii jest coś wolniej, z obciążeniem]:>.

3 października 2017 , Komentarze (22)

Potwierdzone po raz kolejny;) Talerz ruskich + piwo (grzane lepsze, ale trochę za ciepło było tym razem) przez trzy dni z rzędu na obiad i moje niechciane 2 kg zniknęło:D

Teraz z powrotem kasza, sałatki, trochę owoców... i grzyby, bo idąc przez las (bez żadnej torby) trafiłam na takie zatrzęsienie rydzy, że pół plecaka w pół godziny nazbieraliśmy. Nauczyłam się ważnej rzeczy: do lasu nie wchodź bez torby(kujon)

W Pieninach było ciepło,bardzo ciepło, było słońce(slonce), zachody no i mgły!! Ale jakie!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.