Wreszcie skończyłam oglądać, zmęczyłam właściwie, bo trochę w ratach to robiłam_znudził mnie, taka współczesna, słodka bajka o kopciuszku. Nawet zła macocha była i to nie jedna.
Najpierw trochę problemów, ale wszyscy tacy dojrzali byli i tak dobrze dobierali słowa, żeby o tych problemach rozmawiać. I bardzo ładnie wyglądali. Potem jeszcze lepiej, pomimo kilku gorszych momentów, a na koniec szczęście i przytulanie i wybaczenie i już żyli długo i szczęśliwie.
Poniedziałek: 20 km rower
Wtorek: 20 km rower + kompleks w południe, ale tylko w trzech seriach, bo trochę czas mi się skurczył
Ale za to to wieczorem w klubie:
1. RD 35kg rozgrzewkowo, 40 x 15 w trzech seriach - już do 35 nie ma powrotu,
2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej : 20 kg x 10 x 3 serie,
3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,
4. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 27kg, 15 x30kg, 15 x30kg, 15x30kg,
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
6. Wspięcia na palce stojąc 60 kg - 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz,
+ godzina interwałów z bosu, kolejny raz z bosu, już całkiem nieźle mi idzie z utrzymaniem na nim równowagi, trochę wolniejsze tempo, dużo obciążenia.